Artykuly

Parlament Europejski za reformą systemu EU ETS. „Niewielki lifting”

Parlament Europejski
Parlament Europejski w Strasburgu.

Parlament Europejski poparł zmiany w unijnym systemie handlu emisjami. Choć dzięki reformie opłaty za emisje CO2 obejmą też budynki i transport, eksperci przestrzegają przed optymizmem. Bo na ścieżkę zgodną z Porozumieniem Paryskim wciąż Unia Europejska nie wejdzie.

Unia Europejska zwiększyła cel redukcji emisji CO2 do 2030 r. z 40 do 55% (względem 1990 r.) i chce osiągnąć neutralność klimatyczną do połowy wieku. Zobowiązała się do tego w ramach przyjętego prawa klimatycznego. Żeby zobowiązanie to wypełnić, potrzeba więc dopasować obecne regulacje do nowych celów. Zgodę na to musi wyrazić m.in. Parlament Europejski.

Kluczowe reformy wchodzące w skład pakietu „Fit for 55” miały być przegłosowane na początku czerwca. Tak się nie stało, a projekty zostały przekazane ponownie do komisji. Parlament Europejski najbardziej podzieliły plany dotyczące reformy systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) i tego, jak szybko znieść bezpłatne pozwolenia w obliczu rosnących kosztów energii i inflacji. Pojawiły się więc obawy, że politykę klimatyczną UE może czekać opóźnienie. 

Obawy nie spełniły się, bo przy drugim podejściu reformy udało się już przegłosować. Europarlamentarzyści poparli zmiany w systemie EU ETS, który obejmuje ok. 40% unijnych emisji. Zagłosowali również za wprowadzenie pionierskiego podatku granicznego od emisji (tzw. CBAM, czyli Carbon Border Adjustment Mechanizm – mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2) oraz Społecznego Funduszu Klimatycznego, który ma wesprzeć sprawiedliwą transformację energetyczną. 

Nie oznacza to jednak, że można obwieścić sukces. 

Parlament Europejski „za”, ale… 

Parlament poparł propozycję, aby bezpłatne pozwolenia na emisje dla przemysłu obowiązywały aż do 2032 r., kiedy to zastąpi je CBAM. I choć w porównaniu do propozycji Komisji Europejskiej ich wycofywanie chce przyspieszyć o trzy lata, wciąż trudno uznać to za ambitne. „Rozdając certyfikaty, UE i jej państwa członkowskie tracą miliardy, które mogłyby zostać wykorzystane jako pomoc inwestycyjna w przekształcaniu przemysłu” – zauważa Anne Glaeser z organizacji Germanwatch. 

„Politico” zwraca zaś uwagę, że na początku swojej kadencji PE ogłosił kryzys klimatyczny, a później zagłosował za zmniejszeniem emisji UE do 2030 r. o 60%, nie o 55%. Co więcej, podczas ostatniego głosowania europosłowie zgodzili się na ograniczenie emisji objętych systemem EU ETS o zaledwie 63%. Zaledwie, bo choć to o dwa punkty procentowe więcej niż propozycja Komisji Europejskiej, to jednak wciąż znacznie poniżej proponowanych przez komisję ds. środowiska 67%, czy oczekiwanych przez działaczy na rzecz klimatu 70%. Dopiero taka redukcja wprowadziłaby UE na ścieżkę zgodną z ambitniejszym celem wyznaczonym w Porozumieniu Paryskim, czyli powstrzymaniem globalnego ocieplenia na poziomie 1,5°C. 

Parlament ograniczył też planowany rynek handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, który ma objąć budynki i transport (tzw. EU ETS II). Europosłowie uznali, że unijna polityka powinna obowiązywać w sektorze komercyjnym od 2025 r. i nie dotyczyć gospodarstw domowych co najmniej do 2029 r. W ten sposób chcą chronić obywateli przed rosnącymi kosztami energii i paliw. Zdaniem Brukseli wykluczenie z systemu na kilka lat budynków mieszkalnych i transportu prywatnego może spowodować, że Europa nie osiągnie swoich celów klimatycznych. To samo podnoszą pozarządowe organizacja związane z ochroną klimatu. 

CZYTAJ TEŻ: Parlament Europejski za zakazem sprzedaży samochodów spalinowych. Co jeszcze poparli europosłowie?

Reforma EU ETS: Lifting vs. ochrona miejsc pracy 

„Chociaż zmiany mogą wydawać się korzystne na pierwszy rzut oka, bliższe spojrzenie pokazuje, że są one po prostu liftingiem tego samego zestawu polityk przyjaznych zanieczyszczającym” – podsumowuje organizacja Carbon Market Watch. 

„Nasz cel to likwidowanie emisji, a nie – miejsc pracy. Potrzebujemy rozwiązań, które skutecznie łączą ochronę klimatu z rozwojem gospodarczym, zwiększaniem konkurencyjności naszego przemysłu i firm oraz sprawiedliwą transformacją – i takie zapisy wypracowaliśmy w Parlamencie Europejskim” – bronił przyjętych reform Jerzy Buzek, były premier, a dziś europoseł Europejskiej Partii Ludowej. 

Z lepszych wiadomości warto odnotować, że 100% przychodów z systemów EU ETS I i II ma być przeznaczane na wspieranie ochrony klimatu lub transformacji energetycznej. Do tej pory kraje miały w tym dość dużą swobodę, co prowadziło m.in. do marnowania miliardów złotych przez polski rząd. 

Parlament wzmocnił też plany dotyczące objęcia systemem handlu emisjami transportu morskiego (wewnątrz, oraz do i z UE). Wewnątrzeuropejskie trasy mają być nim objęte w 100% od 2024 r., a pozostałe (z wyjątkami) od roku 2027 (w porównaniu z 50% proponowanymi przez Komisję). Zdaniem europosłów 75% przychodów uzyskanych z aukcji uprawnień do emisji morskich powinno być przekazywane do funduszu oceanicznego, by wesprzeć przejście na energooszczędny i odporny na zmiany klimatu sektor morski UE. 

Europarlament poparł również włączenie do systemu EU ETS od 2026 r. spalania odpadów. 

CBAM ma być poszerzony 

Choć plany UE nie są wystarczające z punktu widzenia realizacji celów Porozumienia Paryskiego, to wciąż należą do najbardziej ambitnych na świecie. Oznacza to, że obciążane coraz bardziej finansowo emitujące CO2 przedsiębiorstwa mogą chcieć przenosić wysokoemisyjną działalność za zagranicę (to tzw. ucieczka emisji). Z jednej strony osłabi to działania klimatyczne, a z drugiej gospodarkę samej Unii. Podatek graniczny, czyli wspomniany wcześniej CBAM, ma temu zaradzić. 

„Jeśli produkty będą pochodzić z krajów o mniej ambitnych przepisach niż UE, nakładany będzie podatek, dzięki czemu importowany produkt nie będzie tańszy niż równoważny produkt unijny” – wyjaśnia Parlament. 

CBAM obejmie m.in. cement, żelazo, stal, aluminium, nawozy sztuczne i energię elektryczną. Europosłowie wezwali do rozszerzenia CBAM na więcej produktów, w tym tworzywa sztuczne, wodór, amoniak i chemikalia organiczne. Chcą również, by objął tzw. emisje pośrednie z energii elektrycznej wykorzystywanej w produkcji. I postulują, aby mechanizm zaczęto wdrażać szybciej, bo od 1 stycznia 2023 r. Cały mechanizm ma być wdrożony w pełni w 2032 r. 

Tego typu działania są bardzo ważne. Jak zauważa Parlament, ok. 27% światowej emisji CO2 ze spalania paliw pochodzi z towarów będących przedmiotem handlu międzynarodowego. Jednocześnie emisje z importu do UE wzrosły, co osłabia jej wysiłki na rzecz ochrony klimatu. 

Polska skorzysta z funduszu klimatycznego

Część dochodów ze zreformowanego ETS zostanie przeznaczona na Społeczny Fundusz Klimatyczny. Ma on wspierać gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa dotknięte ubóstwem energetycznym. Pieniądze mają być przeznaczane np. na termomodernizacje budynków i instalację pompy ciepła, ale także wsparcia rozwoju OZE, elektromobilności czy zrównoważonego transportu. 

„Fundusz obejmować będzie 72 mld euro na lata 2025-32 w dwóch dziedzinach: ogrzewania budynków i transportu. Według szacunków Polska może liczyć na 12,7 mld euro (prawie 60 mld zł), z czego 4,1 mld euro w latach 2025-27, a 8,6 mld euro w latach 2028-32” – informuje „Wyborcza”. 

Głosowanie Parlamentu Europejskiego nie kończy sprawy. Teraz nad aktami pochyli się Rada Unii Europejskiej, do której należą ministrowie państw członkowskich. Dalsze zmiany w pakiecie „Fit for 55” są więc jak najbardziej możliwe. I te z korzyścią dla klimatu, i te wręcz przeciwne. 

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly