Bez kategorii

Dwie twarze kryzysu energetycznego: ta ludzka i ta rządu

Oszczędzanie energii to w czasach kryzysu obowiązek.

Kryzys energetyczny ma dwie twarze. Ludzie myślą, jak przetrwać, rząd – jak przetrwać do wyborów. 

Na początek dwa proste pytania: 

Kto z czytających te słowa wie, jakie są najlepsze sposoby na oszczędzanie ciepła i prądu w gospodarstwach domowych? A jeśli ktoś o tym słyszał, to od kogo – znajomych, ekspertów cytowanych w mediach czy rządu? Jeśli ktoś wskaże ostatnią odpowiedź, jest raczej w bardzo nielicznym gronie. 

Jesteśmy w środku największego kryzysu od przynajmniej kilkunastu lat, a być może w całym dotychczasowym XXI wieku. Kryzysu, który w drugiej połowie października trudno już uznać za niespodziewany. Naprawdę był czas, by działać. Przygotować się. Opracować strategię, której realizacja jak najbardziej zmniejszy ryzyko zimowych tąpnięć. 

Tymczasem wsparcie rządu w zakresie oszczędzania energii, co w czasach kryzysu energetycznego jest przecież sprawą tak oczywistą, praktycznie nie istnieje. To zatrważające. 

Rząd ma strategię, ale…  

Wojna w Ukrainie, mocne odbicie światowych gospodarek po lockdownach, rosnące ceny paliw, inflacja czy potrzeba odejścia od paliw kopalnych z Rosji to elementy układanki, które rozrzucono na stole wystarczająco dawno temu. Niektóre na początku tego roku, inne już w roku poprzednim. 

Ile potrzeba czasu, by rząd działający z myślą o obywatelach przygotował strategię, która zmniejszy zagrożenia przed tak ciężką zimą? 

Ile potrzeba czasu, by przygotowano odpowiednie kampanie informacyjne, programy edukacyjne czy choćby reklamy z prostymi, klarownymi podpowiedziami, które trafią do milionów Polaków? 

W przypadku słynnych billboardów z żarówkami, w których za wysokie ceny energii fałszywie obwiniano UE, potrafiono zadziałać bardzo sprawnie. W przypadku porad dotyczących oszczędzania energii mamy billboardy wypełnione pustką. 

I tu dochodzimy do sedna: ten rząd jak najbardziej posiada strategię. Problem w tym, że skoncentrowaną nie na obywatelach, lecz wyłącznie na własnym przetrwaniu. Przetrwaniu do kolejnych wyborów parlamentarnych, które odbędą się jesienią 2023 r.  

Zamrożenie cen nie wystarczy 

Dla rządu liczy się egoistyczne tu i teraz. Demolowanie ludzkiego zdrowia i finansów publicznych zaboli zaś dopiero jutro, a nawet jeśli dziś, będzie to trudniej uchwytne. Dopóki sondaże sprzyjają, a winę za kryzys można (nawet fałszywie) przerzucić na kogoś innego, to wszystko nie ma żadnego znaczenia. 

Dlatego rząd lekką ręką cofa o lata działania antysmogowe, najpierw zawieszając normy jakości węgla i dopuszczając do sprzedaży detalicznej trujący miał, a ostatnio dając zielone światło kolejnemu trucicielowi: węglowi brunatnemu. 

Dlatego też tak istotną rolę w realizowanej polityce odgrywają pieniądze. Z jednej strony mamy więc dodatki (np. do źródeł ogrzewania) dla każdego, bez względu na wysokość zarobków, a z drugiej – zapowiadane zamrożenie cen dla gospodarstw domowych, przedsiębiorstw czy samorządów. 

Nie twierdzę, że zamrożenie cen to zły pomysł – ograniczenie tego wzrostu, szczególnie dla grup najwrażliwszych, na pewno warto zrobić. Ale jednocześnie trzeba wyjaśnić ludziom, jak mogą zwiększyć szanse, by przewidzianego limitu zużycia tańszego prądu nie przekroczyć lub przekroczyć jak najmniej. Tak samo jako trzeba im w prosty sposób pokazać, jak mogą oszczędzać ciepło. To słuszne tak w czasach kryzysu energetycznego, jak i na co dzień – ze względu i na finanse, i ograniczenie zapotrzebowania na energię, i wspierania działań antysmogowych oraz proklimatycznych. 

Gdzie są kampanie? 

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa miało w alertach ostrzegać przed wyjątkowymi zagrożeniami. W 2020 r. informowało jednak o ułatwieniach w wyborach, bo rządowi zależało na tym, by seniorzy mimo pandemii nie obawiali się zarażenia i poszli głosować. Działania RCB obecnie przydałyby się w sytuacji naprawdę poważnego zagrożenia bezpieczeństwa: bezpieczeństwa energetycznego. Podobne kroki mogłyby zresztą wykonać PGE czy Tauron. Ale takich kampanii brakuje. 

Takimi komunikatami powinniśmy być bombardowani na każdym kroku. Dzięki temu ludzie nie tylko wiedzieliby, jak mogą oszczędzać, ale i czuliby, że ktoś na górze zajmuje się sytuacją, a mobilizacja społeczeństwa faktycznie jest potrzebna – i może być powszechna. Ale takich komunikatów brakuje. 

Tymczasem podejście „dajmy pieniądze” (lub „nie zabierajmy ich za dużo”) bez stawiania w pierwszej kolejności na oszczędzanie prądu, ciepła czy benzyny jest działaniem równie doraźnym, co krótkowzrocznym. 

Ucieczka od odpowiedzialności 

Przed Polakami najtrudniejszy od lat sezon grzewczy. Jeśli zima okaże się sroga, smog będzie potężny, bo wielu wpędzonych w kryzys ludzi będzie palić wszystkim, co się pali (zresztą nie tylko oni, bo „ciche przyzwolenie” na palenie wszystkim zachęci do tego także innych). Na pewnym poziomie można to zrozumieć – ludzie nie chcą ani zamarznąć, ani wpędzać się w poważne długi. Na innym poziomie można mieć jednak wielki żal do tych, którzy idą do władzy podobno z troski o obywateli. 

To prawda – żaden poprzedni rząd nie wykonał choćby spaceru na ścieżce prowadzącej do lepszego klimatu czy czystszego powietrza. Realizowana w ostatnich miesiącach polityka obecnego rządu polega jednak nie tyle na dreptaniu w miejscu, co na podążaniu we wręcz odwrotnym kierunku. Dla PiS kwestie odejścia od paliw kopalnych i walki ze smogiem nigdy nie były istotne. Ważniejsze było obsadzanie stanowisk w spółkach energetycznych, kreowanie wroga w postaci Unii Europejskiej czy sztuczne podsycanie syndromu oblężonej twierdzy. Im bardziej odczuwamy skutki kryzysu, tym bardziej widać, że to samo podejście istnieje również w teraźniejszości. 

W efekcie zamiast przyspieszenia transformacji energetycznej mamy cofanie działań antysmogowych. Zamiast ucieczki do przodu jest ucieczka od odpowiedzialności. A zamiast strategii z myślą o ludziach – strategia z myślą o przetrwaniu u władzy. 

P.S. Za symboliczne można uznać zaś to, że najbardziej podwyżki cen odczują Ci, którzy ogrzewają domy i mieszkania prądem. A więc między innymi te gospodarstwa domowe, które postawiły na pompy ciepła (w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków zarejestrowano ich 260 tys.). Ale to w większości nie elektorat PiS…

Podobne wpisy

Więcej w Bez kategorii