Bez kategorii

UE przyspiesza działania dla klimatu. Efekt? Polska musi zmniejszyć emisje

Flaga UE i Polski
Flaga UE i Polski

Większe ograniczenie emisji w kilku kluczowych sektorach, zwiększenie pochłaniania CO₂ przez naturę, a od 2035 r. zakaz sprzedaży samochodów z silnikiem spalinowym – takie mają być efekty ostatnich decyzji na szczeblu unijnym. Nowe polityki odczuje też Polska. 

Wojna w Ukrainie sprawiła, że Unia postanowiła przyspieszyć transformację energetyczną i wzmocnić politykę klimatyczną. 

Dzięki temu chce z jednej strony zwiększyć swoje bezpieczeństwo i odporność na kolejne potencjalne wstrząsy, a z drugiej pokazać światu, że jest liderem działań na rzecz ochrony klimatu. Z tego też powodu unijnym dyplomatom zależało, by część kluczowych rozwiązań „dowieziono” na czas trwającego w Egipcie szczytu klimatycznego. 

I tak też się stało, a w krótkim czasie osiągnięto trzy ważne porozumienia.

Wyższy cel dla UE i Polski 

Pierwszy kompromis dotyczy sektorów, które odpowiadają za 60% unijnych emisji. Chodzi o transport drogowy, ogrzewanie budynków, rolnictwo, drobny przemysł i gospodarkę odpadami. Wyznaczony na 2030 r. poziom cięć emisji CO₂ w tych sektorach zwiększono z 29% do 40% (względem 2005 r.). 

Co więcej, na każdy kraj nałożono nowe, wiążące prawnie minima. I tak Polska będzie musiała obniżyć emisje nie o zakładane do tej pory 7%, a o 17,7%. Warto przy tym podkreślić, że propozycję tę zaakceptował polski rząd. 

Polska nie jest też wyjątkiem – ambitniejszy cel wyznaczono każdemu z państw, zazwyczaj podwyższając go o podobny procent. Do tego przy wyznaczaniu nowego progu kierowano się sytuacją gospodarczą, dlatego najbogatsze kraje muszą do 2030 r. ściąć emisje o połowę, a kraje z bloku wschodniego – o kilkanaście procent. 

Wśród najlepszych sposobów na osiągnięcie celów znajdują się m.in. rozwój transportu publicznego, wymiana źródeł ogrzewania na pompy ciepła i wspieranie rolnictwa ekologicznego, nastawionego na produkty roślinne.

Zakaz dla samochodów spalinowych 

Kolejne porozumienie dotyczy wprowadzenia zakazu sprzedaży samochodów z silnikiem spalinowym od 2035 r. Taka polityka jest zgodna ze wskazówkami Międzynarodowej Agencji Energetycznej dotyczącymi osiągnięcia neutralności klimatycznej w połowie wieku. 

Dlaczego 2035 r.? Bo średnia żywotność aut to 15 lat. Żeby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. – co jest nadrzędnym celem UE – zakaz trzeba więc wprowadzić z odpowiednim wyprzedzeniem. 

Jednocześnie ustalono próg przejściowy. I tak od 2030 r. łączne emisje CO₂ z wprowadzanych na rynek nowych samochodów osobowych i dostawczych mają być odpowiednio o 55% i 50% mniejsze niż w 2021 r. 

„Umowa ta utoruje drogę nowoczesnemu i konkurencyjnemu przemysłowi motoryzacyjnemu w UE. Świat się zmienia, a my musimy pozostać w czołówce innowacji. Wierzę, że możemy skorzystać z tej przemiany technologicznej” – zapewnia Jozef Síkela, minister przemysłu i handlu z Czech, które kierują obecnie Radą UE. 

Zmiany oznaczają, że przyszłość samochodów w UE to pojazdy elektryczne i – w znacznie mniejszym stopniu – wodorowe. Nie oznacza to jednak, że samochody na gaz, benzynę czy z silnikiem Diesla znikną za kilkanaście lat z ulic. Jazda nimi wciąż będzie dopuszczona, podobnie jak sprzedaż używanych pojazdów. Od 2035 r. nie będzie można jedynie sprzedawać nowych aut tego typu. 

Jazda „tradycyjnymi” autami może natomiast oznaczać o wiele większe koszty – bo np. kierowcy obciążani będą dodatkowymi opłatami od emisji (choćby za wjazd do stref niskiej emisji w miastach). Do tego UE będzie nakładać osobne opłaty od emisji na producentów (co odbije się na cenie samochodów) i wspierać rozwój elektromobilności. Do istotnych zmiennych można doliczyć też imponujący wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych na wielu światowych rynkach. Wszystko to oznacza, że przeciętnie „elektryki” będą tańsze od samochodów spalinowych już za kilka lat.

Większy nacisk na naturę 

Ostatni kompromis obejmuje sektor użytkowanie gleb, drzew, roślin, biomasy i drewna. Czyli w skrócie naturę, która może odpowiadać i za pochłanianie CO₂, i za jego emisję. 

Rzecz jasna UE zależy na zwiększeniu pochłaniania. Z tego powodu cel na 2030 r. zwiększono z 225 mln do 310 mln ton dwutlenku węgla – a więc o blisko 40%. Oznacza to większy nacisk na ochronę cennych lasów, torfowisk, zmiany w rolnictwie itd. 

Co ważne, w rozliczeniu uwzględnione zostaną również emisje z biomasy wykorzystywanej do produkcji energii, co do tej pory nie miało miejsca. Oznacza to, że spalanie drzew nie umknie już oficjalnym danym. 

Ogólnie polska natura od lat jest pochłaniaczem CO₂, a nie emitentem – co roku akumuluje średnio między 30 a 40 mln ton dwutlenku węgla, co odpowiada mniej więcej 10-15% emisji z całej naszej gospodarki. W całej UE większym „pochłaniaczem” CO₂ są jedynie Szwecja i Hiszpania, z kolei nieznacznymi emitentami są Holandia, Irlandia i Dania.

UE chce być liderem 

Unia Europejska chce być liderem polityki klimatycznej na świecie i można uznać, że nim jest. Wszystkie planowane polityki – także te wdrożone po ataku Rosji na Ukrainę – mają doprowadzić do zmniejszenia emisji CO₂ o ok. 58-60% względem 2005 r. Do 2050 r. Unia chce zaś osiągnąć neutralność klimatyczną, czyli nie emitować więcej niż jest w stanie pochłonąć (za pomocą natury i technologii). 

Nie oznacza to jednak, że wszystko jest piękne. Wszystkie trzy wymienione polityki są mniej lub bardziej krytykowane przez organizacje ekologiczne i przedstawicieli nauki. Głównie dlatego, że są albo zbyt nieczytelne i zagmatwane, albo zbyt zachowawcze. 

Przykładem mogą być ogólne założenia dotyczące redukcji emisji do 2030 r. Co prawda w ciągu kilku lat zwiększono cel z 40% do 58-60%, ale zgodnie z wytycznymi nauki powinno to być 70%. Bo właśnie taki jest „sprawiedliwy” przydział światowej redukcji dla Unii, który uwzględnia m.in. sytuację gospodarczą państw i ich dotychczasowy wpływ na powstanie kryzysu klimatycznego. 

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że polityki cały czas są aktualizowane, a przyjęte cele to cele minimum. Można więc oczekiwać, że polityka klimatyczna wspólnoty w kolejnych latach będzie cały czas wzmacniana. 

Rzecz jasna o ile przewagi w Parlamencie Europejskim i unijnych krajach nie zyskają ci, dla których zmiana klimatu to wymysł, a jego ochrona to fanaberie.

Podobne wpisy

Więcej w Bez kategorii