ArtykulyPowiązania

100 dni wojny i rekordowe przychody Rosji z paliw kopalnych. Polska z nich rezygnuje, ale…

100 dni wojny w Ukrainie przyniosło rekordowe przychody Rosji z paliw kopalnych
Wojna w Ukrainie. Źródło: Ministry of Defense of Ukraine/Wikimedia

100 dni wojny w Ukrainie przyniosło wstrząsającą informację: Rosja odnotowała 93 miliardy euro przychodów ze sprzedaży paliw kopalnych. Krajem, który najbardziej zmniejszył przelewy za kremlowskie kopaliny, jest Polska.

24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę. Przez ponad 100 dni wojny w Ukrainie wiele osób zdało sobie sprawę, w jak wielkim stopniu Polska, Unia Europejska i świat uzależniły się od rosyjskich surowców. Najnowszy raport Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) nie pozostawia złudzeń: wciąż jest fatalnie.

W ciągu pierwszych 100 dni inwazji na Ukrainę Rosja z samej sprzedaży paliw kopalnych (w tym produktów ropopochodnych) odnotowała przychody sięgające 93 miliardów euro. Za 61% tej kwoty, czyli około 57 miliardów euro, odpowiada Unia Europejska.

Największym źródłem przychodów jest ropa naftowa (46 miliardów euro), dalej są gaz ziemny przesyłany rurociągiem (24 miliarda), produkty naftowe (13 miliardów), ciekły gaz ziemny LNG (5,1 mld miliarda) i węgiel (4,8 miliarda).

100 dni wojny w Ukrainie. Mniejszy import, większe zyski

Rosyjski minister finansów podkreślił ostatnio, że w tym roku dochody kraju z eksportu kopalin znacznie wzrosną, a część nadwyżki zostanie przeznaczona na sfinansowanie „operacji specjalnej” na Ukrainie. „Przychody z eksportu paliw kopalnych, zapewniające 40% wpływów do budżetu federalnego, to główny czynnik umożliwiający Rosji rozbudowę sił zbrojnych i prowadzenie wojny” – podkreśla CREA.

W porównaniu z okresem sprzed wojny w maju łączny wolumen eksportu kopalin z Rosji spadł o 15%. W samej UE, która w największym stopniu zasila rosyjski budżet, dzienny import zmniejszył się o 20%. Za rekordowymi zyskami nie stoi więc rekordowy import, lecz rekordowo wysokie ceny paliw.

Wiele państw i firm zrezygnowało z dostaw z Rosji, przez co ceny płacone za rosyjską ropę były o 30% niższe od międzynarodowych cen rynkowych. Zmniejszenie popytu i obniżka cen kosztowały Rosję w maju około 200 milionów euro dziennie. Nadzwyczajne zyski przyniósł jednak wzrost globalnego zapotrzebowania na kopaliny. Średnie ceny rosyjskiego eksportu były o 60% wyższe niż w ubiegłym roku, mimo ich względnej obniżki w stosunku do cen międzynarodowych” – wyjaśnia CREA.

Sto dni cierpienia, destrukcji i śmierci. Sto dni rosnących, wielomiliardowych dochodów Rosji z paliw kopalnych. Sto dni, podczas których ciągle zadajemy sobie to samo proste pytanie: jak to możliwe, że tyle państw deklaruje wsparcie dla Ukrainy, a jednocześnie pompuje coraz więcej pieniędzy w rosyjski budżet, umożliwiając dalszą agresję tego kraju?” – pyta Konstantyn Krynicki z organizacji pozarządowej Ecoaction. „Chcemy, aby Ukraina jak najszybciej wygrała tę wojnę. Kluczem do pokoju w Ukrainie jest całkowite i natychmiastowe embargo na rosyjską ropę, gaz i węgiel. Nie chcemy, żeby te sto dni wojny okazało się tylko pierwszymi z wielu kolejnych” – dodaje.

CZYTAJ TEŻ: Polacy chcą odblokowania wiatraków. Branża i gminy także. A rząd?

100 dni wojny w Ukrainie. Polska redukuje najszybciej

Warto zwrócić uwagę na sytuację Polski, która chociaż wciąż należała do największych importerów rosyjskich kopalin (szczegóły poniżej), to jednak szybko ograniczała zakupy. Nasz import kopalin z Rosji zmalał o ponad 50%. Tylko w maju Rosjanie tracili na tej zmianie 30 milionów euro dziennie. W żadnym innym państwie import nie zmniejszył się o tak dużą kwotę (drugie w kolejności Stany Zjednoczone płacą Rosji 20 milionów euro mniej), choć import o przynajmniej połowę ścięło też osiem innych państw (w tym USA o 100%, Szwecja o 99%, Litwa o 78% i Egipt o 69%).

Mimo że do tak znaczących spadków w przypadku Polski przyczyniło się zakręcenie kurka z gazem przez Rosję, to jednak warto pamiętać, że stała za tym odmowa płacenia w rublach. To krok, na który nie zdecydowały się wszystkie kraje w Unii Europejskiej. Co więcej, od początku wojny Francja import rosyjskich kopalin nawet zwiększyła, a niektóre z państw (Węgry, Czechy, Słowacja i Bułgaria) wywalczyły, że wchodzące z końcem roku unijne embargo na ropę ich nie obejmie.

Polska nie jest więc bierna. Co nie znaczy, że nie może działać szybciej. I że decyzje, jakie podejmuje, są z perspektywy zmiany klimatu najlepsze.

Przez lata polskie dyskusje o systemie energetycznym obijały się w ramach dylematu trójkąta: ochrona klimatu vs tania energia vs bezpieczeństwo energetyczne. Wraz z inwazją Rosji na Ukrainę wszystkie te priorytety pokazały jeden kierunek: jak najszybsze odchodzenie od paliw kopalnych. Na krótką metę zastępujemy je importem z innych kierunków, nie jest to jednak sensowne rozwiązanie długoterminowe. Plany związane z uznaniem gazu za paliwo przejściowe – zarówno ze względu na koszty importu jak i konsekwencje geopolityczne – będzie trzeba ograniczyć. Najlepiej robić to, przechodząc od razu z węgla na bezemisyjne źródła energii.

Przy bardzo powolnym odchodzeniu od paliw kopalnych jako takich, konieczna zmiana kierunku ich importu generuje wysokie koszty oraz ryzyko niedoborów, a także potencjalnie przyczynia się do powstania aktywów osieroconych. Tylko działania takie jak np. poprawa efektywności energetycznej budynków, zniesienie barier dla rozwoju OZE czy szybki rozwój sieci, odblokowujący potencjał zielonej elektryfikacji gospodarki, pozwolą na trwałe uniezależnienie się od importu paliw kopalnych, a tym samym zwiększenie odporności na szoki zewnętrzne takie jak wojna czy pandemia” – ocenia Zofia Wetmańska, wiceprezeska Instytutu Reform.

Chiny największym importerem

Na liście największych importerów rosyjskich paliw kopalnych na czoło wyszły Chiny, wyprzedzając Niemcy. Wolumen importu do Państwa Środka wzrósł, podczas gdy Niemcom udało się go zredukować.

Główni importerzy rosyjskich paliw kopalnych w ciągu pierwszych 100 dni wojny to:

  • Chiny (12,6 miliardów euro),

  • Niemcy (12,1 miliarda euro),

  • Włochy (7,8 miliarda euro),

  • Holandia (7,8 miliarda euro),

  • Turcja (6,7 miliarda euro),

  • Polska (4,4 miliarda euro),

  • Francja (4,3 miliarda euro),

  • Indie (3,4 miliarda euro) i

  • Korea Południowa (3,4 miliarda euro).

Indie, Francja, Chiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska zwiększyły import surowców z Rosji.

Indie stały się ważnym importerem rosyjskiej ropy, skupując 18% eksportu tego kraju. Znaczny odsetek tego surowca jest następnie eksportowany w formie produktów rafinacji ropy naftowej, także do Europy.

Francja była z kolei największym nabywcą przecenionych ładunków cargo (LNG, ropa i produkty z rafinerii) na rynku krótkoterminowym. Również Belgia, Holandia, Turcja, Włochy i Grecja były aktywne na tym rynku, podobnie jak Francja dokonując zakupów poza istniejącymi wcześniej umowami.

Dużą rolę odgrywają też armatorzy. W okresie kwiecień-maj 68% dostaw rosyjskiej ropy naftowej zrealizowano statkami należącymi do firm unijnych, brytyjskich i norweskich, przy czym same greckie tankowce przewiozły 43%. W przypadku dostaw do Indii i Bliskiego Wschodu udział ten był jeszcze wyższy i wyniósł 80%. Aż 97% tankowców było ubezpieczonych w zaledwie trzech krajach: Wielkiej Brytanii, Norwegii i Szwecji.

Ponieważ rosyjska ropa jest wysyłana na coraz odleglejsze rynki, do jej transportu potrzeba zbiornikowców o większej niż dotychczas ładowności. Według CREA zajęcie się armatorami powinno być więc następnym kluczowym celem. „Silne sankcje wobec tankowców przewożących rosyjską ropę znacznie ograniczyłyby możliwości tego rodzaju przekierowania rosyjskiego eksportu” – zauważa organizacja.

Szymon Bujalski, Marcin Popkiewicz

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly