Od czasu przyjęcia celów polityki klimatycznej do roku 2030 Zbigniew Ziobro ostro krytykuje Premier Ewę Kopacz . Używa argumentów, które tak dalece odbiegają od wszelkich standardów analitycznych, że z trudem to czytam. Informacje podawane na stronie klamstwakopacz.pl dezinformują i manipulują. Jeśli nie są po prostu wynikiem ignorancji i jednej z największych wpadek merytorycznych żyjących polityków, to znaczyłoby, że są kłamstwem z premedytacją. W takim wypadku strona powinna nosić nazwę „KłamstwaZiobry”, i bynajmniej nie „(kropka) pl”, bo jak to zgrabnie ostatnio określił Premier Pawlak: Z punktu politycznego można powiedzieć, że dzisiaj ci, którzy są przeciwko energii odnawialnej są poniekąd koalicjantami Gazpromu, ponieważ budują jeszcze większą zależność od importu energii.
Po kolei:
Czyli – czy prąd będzie drogi po przyjęciu celów redukcyjnych?
Bynajmniej, ale to zależy. Konieczność kupowania uprawnień do emisji przez nasz sektor energetyczny będzie powodował wzrost cen energii hurtowej. To nie ulega wątpliwości. Ale wpływ cen CO2 nie będzie tak straszny, jak to przedstawia Zbigniew Ziobro na stronie klamstwakopacz.pl
Na stronie czytamy: „ceny prądu będą prawie 2X wyższe”, „co najmniej 70% podwyżki cen prądu: 270 zł / MWh !!!”
Mamy więc do czynienia z pierwszą manipulacją: bo przecież wpływ ceny hurtowej energii elektrycznej na końcowy rachunek za prąd jest niewielki – nasz rachunek składa się z wielu innych elementów, takich jak koszty przesyłu, podatki itd. Nasz rachunek za prąd wynosi ok. 600 PLN za MWh już teraz, a nie 160 PLN/MWh. Co więcej, ceny hurtowe energii elektrycznej w roku 2014 nie wynosiły 160 PLN (jak podaje strona Ziobry), lecz były zbliżone do 200 PLN za MWh, co można sprawdzić w comiesięcznych raportach Towarowej Giełdy Energii i co powoduje, że procentowa różnica też jest mniejsza.
Spójrzmy, jaki rzeczywisty wpływ na nasze rachunki za prąd będzie miało przyjęcie nowych zobowiązań.
Tabela 1. Analiza wzrostu cen energii elektrycznej w wyniku przyjęcia pakietu klimatyczno-energetycznego do roku 2030 i wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 (jednostki EUA) w wariancie pesymistycznym (bez działań na rzecz zmiany miksu energetycznego w Polsce i przy wysokiej cenie EUR)
*prawdopodobna średnia na okres 2020-2030 Źródło: opracowanie własne na podstawie założeń podanych na końcu
Należy też podkreślić, że ceny uprawnień w PLN i ich wpływ na ceny naszych rachunków będą zależały od rozwoju miksu energetycznego (np. im więcej odnawialnych źródeł energii (OZE) do 2030 roku, tym mniej uprawnień będzie kupowanych), od kursu walut PLN-EUR, od ogólnej ilości uprawnień na całym rynku UE oraz od efektywności energetycznej.
Natomiast, jak widać z przedstawionych danych, w „najgorszej” sytuacji, nawet jeśli Polska nie zwiększyłaby udziału OZE w swoim miksie energetycznym (co planuje) i gdyby nawet kurs PLN-EUR pozostał w okolicy 4 PLN za 1 EUR (wg prognoz Ministerstwa Finansów w 2020 roku ma to być ok. 3,65 ) i gdyby cena uprawnień wzrosła do maksymalnego poziomu (53 EUR/MWh), to wpływ pakietu na obecne rachunki za prąd byłby w granicach 28%, a ten wzrost cen zająłby przez następne 15 lat (rosnąc w średnim tempie 1,65% rocznie).
Warto w tym miejscu zauważyć, że ceny hurtowe energii elektrycznej w ostatnich 15 latach wzrosły w Polsce o 100%. W 2000 roku ceny hurtowe oscylowały wokół 100 złotych. Od tego czasu przekraczały poziom 220 złotych, a obecnie są w granicy 200 za megawatogodzinę . Czy to zabiło naszą gospodarkę? Bynajmniej.
Idziemy dalej. Na co ponoć wydana została zgoda? Jak pisze Ziobro:
I znów mamy do czynienia z manipulacją.
1) Kontynuacja systemu EU-ETS w postaci aukcji uprawnień do emisji była wpisana do pakietu klimatyczno-energetycznego, który obowiązuje już od roku 2013. Pomijam kwestię, kto się na nią zgodził w 2008 i 2009 roku, bo tak czy inaczej była to decyzja DOBRA dla Polski. Obowiązujący pakiet przewidywał kontynuację systemu po 2020 roku, tyle tylko, że z trochę mniejszą trajektorią zmniejszania puli uprawnień na rynku – co powoduje presję na dekarbonizację (i wzrost cen w przypadku braku dekarbonizacji). Różnica jest taka, że pula uprawnień w latach 2013-2020 będzie zmniejszana o 1,74% rocznie (i taka trajektoria byłaby kontynuowana nawet w przypadku weta) a po 2020 roku o 2,2% rocznie – po nowych ustaleniach. Ale niezależnie od weta czy przyjęcia nowych celów „kontynuacja płacenia (para) podatku” nastąpiłaby samoistnie.
2) Ogromna podwyżka tego (para)podatku: już wcześniej zostały podane dane w sprawie ceny uprawnień i ich wpływ na ceny energii elektrycznej.
3) To, że MY WSZYSCY zapłacimy za zakup tych uprawnień w rachunkach jest oczywiste (w „my wszyscy” jest też biznes), ale… czy autor zastanowił się nad korzyściami, które z tego (para)podatku płyną? Tego nie widać na stronie klamstwakopacz.pl. Otóż, jeśli rząd rzeczywiście przyłoży się do poprawnej redystrybucji tych środków, to właśnie zwykli płacący rachunki Polacy oraz małe i średnie przedsiębiorstwa będą mogły skorzystać ze wsparcia na rzecz budowy domów pasywnych, mikroinstalacji energetycznych oraz nowych linii produkcyjnych nowoczesnych urządzeń wspierających niskoemisyjny rozwój. To są też nowe miejsca pracy, rozwój inteligentnej gospodarki i co więcej bezpieczeństwo energetyczne i zdrowsze środowisko przede wszystkim dla ludzi. Tak więc bardzo dobrze, że Ziobro porównał ilość przychodów dla budżetu państwa z milionem mercedesów, czy pół miliona domów. To obrazuje, jak wiele dobrego można tymi pieniędzmi zrobić dla wsparcia innowacyjności polskiej gospodarki.
A ile tak naprawdę rząd będzie miał do dyspozycji środków na rzecz budowania nowoczesnej i niskoemisyjnej gospodarki dzięki nowemu pakietowi?
Ziobrze wyszło 134 miliardy PLN. Co więcej, zachęca by to przeliczyć samemu.
W takim razie zróbmy, jak proponuje Ziobro.
Tabela 2. Ilość, źródła i wartość uprawnień do emisji (EUA) należących do Polski w ramach nowego pakietu
*W tym środki z funduszu modernizacyjnego Źródło: Opracowanie własne na podstawie założeń własnych i danych Ministerstwa Środowiska
Z powyższego wynika, że natknęliśmy się na kolejną manipulację: otóż założenia klamstwakopacz.pl dla liczenia kosztów dla energetyki powstałych ze względu na konieczność zakupu uprawnień pokazują, że tylko energetyka będzie płaciła za uprawnienia do emisji (co jest nieprawdą, ponieważ sektor ETS obejmuje też przemysł), że miks energetyczny Polski się nie zmieni przez kolejne 15 lat i energetyka będzie tak samo emisyjna – co jest nieprawdą chociażby ze względu na (powoli) rosnący udział OZE w miksie energetycznym oraz, że Polska nie poprawi swojej efektywności energetycznej – co planuje zrobić.
Jednak największą manipulacją klamstwakopacz.pl jest brak jakiegokolwiek odniesienia się do faktu, że pieniądze ze sprzedaży uprawnień trafiają do budżetu państwa (polskiego – to należy podkreślić) a nie do Brukseli oraz, że są to pieniądze, które mają trafić z powrotem do naszej gospodarki. Ziobro na swojej stronie podkreśla, że zlikwidowane zostaną miejsca pracy:
Niestety miejsca pracy w górnictwie (przypuszczam, że do nich się odnosi powyższy obrazek) zostaną utracone nie ze względu na to, że prowadzona jest polityka klimatyczno-energetyczna w UE, ale dlatego, że polskie górnictwo jest nierentowne. Rynek węgla kamiennego jest bowiem globalny i w pełni konkurencyjny. Jedynym sposobem na to, żeby „ratować” miejsca pracy nie jest wetowanie unijnej polityki klimatycznej, lecz skorzystanie z niej w celu stworzenia nowych miejsc pracy w sektorach przyszłościowych i innowacyjnych. Pomijając ważne kwestie środowiskowe, bezpieczeństwa energetycznego i zdrowotne, po to właśnie jest ten „(para)podatek” i dlatego właśnie UE widzi przyszłość w odchodzeniu od sektorów schyłkowych na rzecz nowych i perspektywicznych.
Gdyby strona klamstwakopacz.pl nie była tak okropną próbą manipulacji opinii publicznej, to ze względu na swój dramatycznie niski poziom analityczny można by się z niej nieźle pośmiać. Ale smutek człowieka ogarnia, gdy widzi podobny niski poziom w informowaniu społeczeństwa o polityce klimatyczno-energetycznej ze strony rządu. Pomimo, że administracja publiczna posiada wszelkie narzędzia analityczne w Krajowym Ośrodku Bilansowania i Zarządzania Emisjami, nie wykorzystała ich przed Radą Europejską i nie poinformowała Polaków o tym, że rzeczywiście lekko wzrosną ceny energii w przestrzeni następnych 15 lat, ale za to, że w zamian będą mieli czystsze powietrze, nowe miejsca pracy i lepsze bezpieczeństwo energetyczne.
Źródło: Na temat.pl