ArtykulyPowiązania

Odległa rajska wyspa koralowa zmienia się w wysypisko śmieci

Henderson Island to mała, licząca 37 km2 wyspa na Pacyfiku, leżąca ponad 5000 km od najbliższej ludzkiej metropolii. Na wyspie nikt nie mieszka, jedynie raz na kilka lat przybywają na nią w celach badawczych niewielkie grupy naukowców.

Wyspa uznawana jest za obszar ważny dla ochrony populacji ptaków i znajduje się na liście UNESCO. Przez organizację opisywana jest jako klejnot nietknięty przez człowieka… A jej plaże wyglądają tak:

Pokrywają je dziesiątki milionów plastikowych śmieci, przynoszonych na wyspę przez prądy oceaniczne.

Na wyspie naukowcy znaleźli m.in. martwego żółwia zaplątanego w żyłkę wędkarską i setki krabów mieszkających w słoikach, butelkach, a nawet w głowie plastikowej lalki.

Badający wyspę naukowcy opisali sytuację w artykule Exceptional and rapid accumulation of anthropogenic debris on one of the world’s most remote and pristine islands, opublikowanym w prestiżowym czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences.

Według głównej autorki pracy, dr Jennifer Lavers:

To, co ma miejsce na wyspie Hendersona pokazuje, że nie uciekniemy przed zanieczyszczeniem plastikiem nawet w najodleglejszych zakątkach oceanu. Wyspa Hendersona nie jest wcale dziewiczą bezludną wyspą, jak mogliby myśleć ludzie wyobrażający sobie takie miejsce, lecz jest szokującym, choć typowym przykładem jak plastikowe resztki wpływają na środowisko w skali globalnej.

Większość z ponad 300 milionów ton produkowanego w ciągu roku przez ludzkość plastiku nie jest trafia do recyklingu, a ponieważ jest trwała i unosi się w wodzie, ma długoterminowy wpływ na oceany.

Plastikowe odpady mogą oplątywać zwierzęta, być przez nie połykane, tworzą piętrzące się na plaży bariery przeszkadzające morskim żółwiom, ograniczają różnorodność mieszkających na brzegach bezkręgowców.

Badania pokazują, że znamy ponad 200 gatunków zagrożonych przez zjadanie plastiku; plastikowe odpady zagrażają też 55 procent ptaków morskich.

Produkcja plastiku na świecie szybko rośnie i szacuje się, że za około 30 lat będzie go w oceanach więcej niż ryb.

W oceanach pływa już 5 bilionów kawałków plastiku, w większości rozdrobnionego do rozmiarów ułamka milimetra. Kumulują na sobie inne zanieczyszczenia i doskonale podszywają się pod plankton – są więc zjadane i trafiają do łańcucha pokarmowego, a w rezultacie na nasze stoły.

Wyrzucone na brzeg plastikowe butelki, opakowania po jedzeniu czy foliówki pod wpływem promieniowania ultrafioletowego szybko się rozpadają na małe fragmenty, które rozpraszają się w środowisku.

Mikroplastik jest praktycznie nie do usunięcia, będzie więc z nami przez stulecia. Jedynym sposobem jest likwidacja zanieczyszczeń u źródła.

Nie czekajmy na wyniki kolejnych badań. Nie debatujmy. Tempo, w jakim przybywa plastiku w oceanach jest niesamowite, i musimy coś z tym zrobić już teraz.

Marcin Popkiewicz, na podst. A Remote Paradise Island Is Now a Plastic Junkyard

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly