ArtykulyZmiany klimatu

Globalne starcie żywiołów

Klęska żywiołowa. Nagłówek coraz częściej zdobiący pierwsze strony gazet. Uszkodzona infrastruktura, powalone drzewa, zniszczone uprawy, ranni oraz zabici. Skala strat rośnie z każdym kolejnym huraganem, suszą czy leśnym pożarem. Nie ma miejsca na świecie, które byłoby oszczędzone od takich zjawisk. Chorwacja, Stany Zjednoczone, Polska, Hiszpania czy nawet zamarznięta Grenlandia. Cały świat otrzymuje solidne ciosy, ale społeczeństwa, zamiast solidarnie postawić gardę wolą zajmować się jedynie swoją stroną szczęki.

Houston, mamy problem

W ciągu 48 godzin w teksańskim Houston spadło tyle deszczu ile zazwyczaj przez pół roku. Miasto znalazło się pod wodą, 80 tysięcy mieszkań straciło zasilanie, służby ratownicze otrzymały prawie 6000 zgłoszeń o natychmiastową pomoc, a 54 hrabstw zostało uznanych za teren klęski żywiołowej. W czasie pisania tych słów trwa dramatyczna ewakuacja, a deszcz pada dalej. Prezydent Trump odkąd objął swoje stanowisko, zajmuje się negowaniem zmian klimatu i bagatelizowaniem niebezpieczeństw, jakie im towarzyszą. Harvey postanowił sprawdzić jego karty.

Skala katastrofy zaskoczyła wszystkich poza klimatologami. Ci alarmują cały czas, że zmiany klimatu prowadzą do eskalacji niebezpiecznych zjawisk pogodowych. Na ogromny rozmiar zniszczeń w Houston wpływ miały dwa stymulowane przez działalność człowieka czynniki. Rosnący od dekad poziom mórz pozwolił falom wedrzeć się głębiej w kierunku lądu. Wyższa o aż stopień temperatura w miejscu uformowania się huraganu spowodowała nagromadzenie w nim większej ilości wody, która następnie spadła na wybrzeże Texasu.

Powalony Rytel

Nawałnice przeszły przez pomorze, łamiąc drzewa jak zapałki, zrywając sieci energetyczne i obracając domy w ruiny. Tragedię mieszkańców regionu spotęgował paraliż decyzyjny na szczeblach władzy, która dopiero kilka dni później wysłała pomoc, a której jakość pozostawiła wiele do życzenia. Lasy gospodarcze pozbawione trwałego fundamentu zbudowanego na kwitnącej bioróżnorodności złożyły się jak domek z kart i zatamowały rzeczne nurty. Ludzie brodzili w wodzie, walcząc ze skutkami żywiołu, aby nie dopuścić do powodzi.

Czy samorządu były przygotowane na nawałnicę o takiej sile? Nie, ale nie jest to ostatecznie w pełni ich wina. W Polsce rośnie zwątpienie w zmiany klimatu, do czego świadomie i z premedytacją przyczyniają się sami rządzący, a więc nie ma politycznej presji do głębszego zrozumienia materii problemu. Efekty wynikające z równoczesnego braku przeciwdziałania i adaptacji są widoczne aż nadto. Niewiele ponad rok temu Gdańsk znalazł się pod wodą. Teraz nawałnice przetoczyły falę zniszczeń przez Rytel i całe pomorze. Co niesie ze sobą jutro?

Płonąca Grenlandia

Największa na świecie wyspa pokryta prawie w całości lądolodem zaatakowana została przez ogień. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że pożary w klimacie subpolarnym nie występują praktycznie wcale, a jeśli już to nie w takiej skali. Płomienie pojawiły się w dwóch miejscach, gdzie ten najgorętszy przetrawił ponad 1200 hektarów ziemi, a unoszący się z niego dym sięgnął aż 1,5 kilometra w górę. Z braku leśnej połaci zapłonęły porosty, mchy, trawy i krzewy. Dla wielu naukowców jest to wydarzenie bez precedensu.

Skąd pożary w krainie zimna? Rosnąca temperatura na świecie powoduje zmniejszanie się powierzchni odbijającej światło, a tym samym większa część energii słonecznej pozostaje na wyspie i ociepla jej mikroklimat. Z perspektywy globalnej ogień na Grenlandii nie jest największym problemem, a jego wpływ na roztapianie się pokrywającego ją lodu. Jeśli zniknąłby on w całości to oceany podniosłyby się o aż 6 metrów. Dla wielu regionów na świecie już kilkadziesiąt centymetrów jest granicą bycia pod czy nad wodą.

Podsumowanie

Jesteśmy nie tylko świadkami globalnego starcia, ale w pewnym sensie bierzemy również w nim udział. Żywioły przyrody naprzeciw ludzkiej sile ignorancji i zaprzeczenia temu, co oczywiste. Klimat się zmienia i nie mamy w tym żadnej korzyści. Nie zatrzymuje się na granicach państw ani nie selekcjonuje swoich ofiar pod względem koloru skóry, poglądów czy innych wymiarów społecznych niszy.

Jak to ujął Julian Huxley wcześniej czy później błędne myślenie niesie ze sobą złe podejście. Dopóki nie spojrzymy na klimatyczny problem z perspektywy globalnej, dopóty w starciu żywiołów będziemy stali po przegranej stronie. Tej konfrontacji nie chcemy przegrać.

Michał Andrzej Michałowski, REO.pl

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly