ArtykulyRozwiązania systemowe

George Monbiot: żegnaj hodowlo przemysłowa – i krzyżyk na drogę

Jak przyszłe pokolenia będą postrzegać potworności naszego wieku, patrząc wstecz? Myślimy o niewolnictwie, podporządkowaniu kobiet, torturach, zbrodniach inkwizycji, imperialnych podbojach, ludobójstwach, wojnach światowych czy faszyzmie, i zadajemy sobie pytanie: jak ludzie mogli nie zdawać sobie sprawy z tego, jak przerażających rzeczy się dopuszczali? Jakie szaleństwo naszych czasów będzie brzydzić naszych potomków? – pyta w swym artykule w The Guardian George Monbiot.

Rys. 1. Powiedzieć, że wypasanie zwierząt ma nie niską efektywność liczoną w kaloriach z hektara, to mocne niedopowiedzenie. To niewyobrażalne wręcz marnotrawstwo.

Istnieje wiele możliwości do wyboru. Ale jedną z nich, jak pisze Monbiot, jest trzymanie zwierząt w niewoli na wielką skalę. Chociaż nazywamy siebie miłośnikami zwierząt, dbając dobrze o nasze psy i koty, jednocześnie brutalnie obchodzimy się z miliardami zwierząt. Istot, które są tak samo zdolne odczuwać cierpienie, jak my, czy nasi domowi pupile. Hipokryzja jest tak olbrzymia, że przyszłe pokolenia będą się dziwić, jak mogliśmy tego nie widzieć.

Przemiany w wynikające z rozwoju technologii często stawały się katalizatorem przemian w etyce. Zmiana w naszym podejściu nadejdzie wraz z pojawieniem się sztucznie hodowanego mięsa. To już nie science-fiction. We wrześniu tego roku podpisany został wart 300 mln dolarów chińsko-izraelski kontrakt na zakup sztucznego, wyhodowanego w laboratorium mięsa. Może to oznaczać początek końca tradycyjnego chowu zwierząt gospodarskich. Jednak zanim cierpienia zwierząt się skończą, minie jeszcze wiele lat.

Rozwiązaniem – jak mówią nam sławni kucharze i autorzy książek kucharskich – jest hodowanie zwierząt na świeżym powietrzu – jeść wieprzowinę czy jagnięcinę z wolnego wybiegu, a nie ze zwierząt trzymanych w klatkach. Niestety, choć ten zabieg pozwala skończyć z potwornym okrucieństwem, prowadzi jednak do zniszczenia na globalną skalę. Niemal wszystkie formy chowu zwierząt oznaczają szkody dla środowiska, jednak, żadna tak, jak wypas zwierząt na zewnątrz. Dlaczego? Powodem jest nieefektywność tradycyjnej formy hodowli.  Powiedzieć, że wypasanie zwierząt ma nie niską efektywność liczoną w kaloriach z hektara, to mocne niedopowiedzenie. To niewyobrażalne wręcz marnotrawstwo. Do wypasu zwierząt wykorzystuje się mniej więcej dwa razy tyle powierzchni co na uprawy – jednak zwierzęta żywiące się całkowicie na pastwiskach dają zaledwie jeden z 81 gramów białka, jakie średnio spożywa jedna osoba.

W czasopiśmie Science of the Total Environment możemy zapoznać się z raportem pokazującym, że chów zwierząt i związana z nim produkcja mięsa to największy czynnik powodujący utratę naturalnych ekosystemów. Można powiedzieć, że wypas zwierząt hodowlanych to w pełni zautomatyzowany system ekologicznej destrukcji: wystarczy tylko wypuścić je na pastwisko, a one już zrobią resztą, usuwając sadzonki drzew i upraszczając złożone ekosystemy. Ich właściciele wspomogą proces, zabijając duże drapieżniki.

W Wielkiej Brytanii owce stały się białą plagą niszczącą naturalne siedliska zwierząt.

Rys. 2 Słodkie, nieprawdaż? Owce w Wielkiej Brytanii mają mikroskopijny udział w wyżywieniu, a wymagają do wypasu ogromnych powierzchni.

Dlaczego? Owce dają statystycznemu Brytyjczykowi zaledwie około 1% potrzebnych kalorii, a do wypasu potrzebują aż 4 mln ha terenów pastwisk. To mniej więcej tyle samo, ile wynosi powierzchnia terenów uprawnych, lub ponad dwukrotnie więcej niż zajmują tereny zabudowane (1,7 mln ha). Bogata mozaika gęstych lasów i innych obszarów naturalnych, które kiedyś pokrywały brytyjskie wzgórza, została usunięta, a bioróżnorodność ograniczona do kilku odpornych i radzących sobie z ekspansją cywilizacji gatunków. Szkody poniesione z tytułu wypasu są niewspółmierne do ilości wyprodukowanego mięsa.

Zastąpienie w naszej diecie mięsa soją (z której zresztą obecnie produkuje się paszę dla zwierząt), spektakularnie zmniejszyłoby potrzebną do produkcji żywności powierzchnię (poprawiając przy okazji stan zdrowia, bo zmniejsza ona m.in. poziom cholesterolu, który podnosi wieprzowina, nie mówiąc już o steku z grilla): o 70% w przypadku drobiu, 89% w przypadku wieprzowiny i aż o 97% w przypadku wołowiny. Jedno z badań pokazuje, że gdybyśmy wszyscy przeszli na weganizm, to obecnie wykorzystywane w rolnictwie 15 mln ha brytyjskiej ziemi można byłoby zwrócić naturze. Alternatywnie, Wielka Brytania mogłaby wyżywić dzięki wtedy aż 200 mln ludzi. Koniec hodowli zwierząt na mięso byłby zbawieniem dla przyrody na całym świecie, dla wszystkich naturalnych siedlisk i cudów natury.

Oczywiście ci którzy zajmują się hodowlą i czerpią z niej zyski, odrzucają takie fakty, stosując pomysłowy argument. Jak twierdzą, wypasanie zwierząt daje możliwość wychwytywania węgla z atmosfery i akumulowania go w glebie, w ten sposób spowalniając, a nawet odwracając efekt globalnego ocieplenia. W obejrzanej przez 4 mln ludzi prezentacji TED Allan Savory twierdzi, że jego „holistyczny” wypas zwierząt może pochłonąć tak dużą ilość dwutlenku węgla, że jego stężenie powróci do wartości sprzed epoki przemysłowej. Niestety, pytany o szczegóły nie jest w stanie uzasadnić tych twierdzeń.

Podobne stwierdzenia rzuca Graham Harvey, zajmujący się rolnictwem redaktor z BBC Radio 4 serial The Archers. Harvey jest przekonany, że „amerykańskie prerie są zdolne do pochłonięcia całego CO2, który trafił do atmosfery od czasów Rewolucji Przemysłowej” i wzmacniany przez zrzeszającą ponad 60 tys. rolników Campaign to Protect Rural England oraz inne organizacje farmerów z całego świata głośno promuje swoje poglądy.

Niedawno opublikowany przez Food Climate Research Network raport pt. Grazed and Confused szuka odpowiedzi na pytanie: czy prowadzenie wypasu zwierząt hodowlanych na pastwiskach może spowodować redukcję netto gazów cieplarnianych? Autorzy raportu przez dwa lata badali ten problem i powołując się na 300 źródeł dali jednoznaczną odpowiedź: Nie.

To prawda, jak stwierdzili, że niektóre systemy wypasu zwierząt są lepsze od innych. W pewnych okolicznościach rośliny rosnące na pastwiskach gromadzą węgiel pod ziemią poprzez rozbudowę systemu korzeniowego i układanie ściółki liściowej. Ale twierdzenia takich osób jak Savory i Harvey są „niebezpiecznie mylące”. Dowody potwierdzające dodatkowe możliwości składowania CO2 przez systemy korzeniowe, jak sugerują zagorzali obrońcy hodowli zwierząt (promowane pod chwytliwymi nazwami jako wypasanie „holistyczne”, „regeneracyjne” czy „adaptacyjne”), są słabe i sprzeczne, i że jeśli w ogóle są jakieś efekty wychwytu CO2, to są one niewielkie.

Tak naprawdę hodowla zwierząt w nieunikniony sposób przyczynia się do emisji CO2. Najlepsze co możemy zrobić, to zmniejszyć o 20 do 60% emisje antropogenicznych gazów cieplarnianych emitowanych przez zwierzęta gospodarskie. I nawet to może być nadmiernie optymistycznym oszacowaniem: niedawny artykuł opublikowany w czasopiśmie Carbon Balance and Management sugeruje, że ilość metanu (silnego gazu cieplarnianego) emitowanego przez gospodarstwa rolne została zaniżona. W każdym przypadku magazynowanie węgla w glebach pastwisk nie jest w stanie zrekompensować własnego wpływu hodowli zwierząt na klimat, o emisjach gazów cieplarnianych przez cywilizację przemysłową nawet nie wspominając. „Chciałbym zobaczyć zamieszczone przez zespół TED ostrzeżenia przed filmem Savory’ego, zanim ten wprowadzą więcej ludzi w błąd”, powiedział George Monbiot.

W ostatecznym rozrachunku stajemy w obliczu niewygodnego faktu: hodowla zwierząt na wielką skalę jest równie niemożliwa do pogodzenia z trwałą przyszłości człowieka i innych gatunków, jak wydobywanie i spalanie węgla.

Te rozległe obszary pastwisk, z których otrzymujemy tak niewiele tak wysokim kosztem środowiskowym, lepiej byłoby wykorzystać do masowej odbudowy naturalnych ekosystemów. Rezygnacja z wypasu zwierząt i w ogóle z produkcji mięsa nie tylko przyczyni się do odwrócenia katastrofalnej w skutkach utraty siedlisk, różnorodności i bogactwa przyrody – powracające w miejsce pastwisk lasy, bagna czy sawanny pochłoną znacznie więcej węgla niż najbardziej wyszukane formy wypasu zwierząt.

Zakończenie hodowli zwierząt może być dla wielu trudne do przełknięcia. Ale jesteśmy odpornym i zdolnym do adaptacji gatunkiem. Doświadczyliśmy szereg zaskakujących zmian: przyjęliśmy na przykład osiadły tryb życia, rolnictwo, urbanizację czy przemysł.

Teraz nadszedł czas na nową rewolucję, niemal równie głęboką co poprzednie przemiany – przejście na dietę roślinną. Można przyjąć, że – w zależności od tego, jak bardzo wiernej kopii mięsa oczekujemy (dla mnie na przykład Quorn jest w zasadzie nieodróżnialny w smaku od drobiu lub mielonego) – już dostępna lub tuż za rogiem. Przełom etyczny już następuje: w kraju pieczonej wołowiny, jakim jest Wielka Brytania, żyje pół miliona wegan, a ich liczba w ciągu 10 lat wzrosła aż o 360%. Nadszedł czas, aby porzucić wymówki, fałszywe uzasadnienia i uspokojenia. Nadszedł czas, by dokonać moralnego wyboru.

Hubert Bułgajewski na podst. Goodbye – and good riddance – to livestock farming

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly