ArtykulyPowiązania

’Nieznośna lekkość wiatru’

wiatrakTak intrygujący tytuł nosi świetny artykuł Rossa McCrackena, ekonomisty ds. energetyki, który ukazał się w kwietniowym wydaniu czasopisma „Insight”, zajmującego się tematyką energii oraz publikowanego przez Platts.

McCracken jak nikt inny, znający się na elektryczności, jest zarówno lekko sprowokowany jak i zaniepokojony nieprzemyślanym pędem w kierunku energetyki wiatrowej, który ma miejsce w Europie i USA. Jego zdaniem „krytycy energetyki wiatrowej czują, że ich zastrzeżenia zostały pominięte przez decydentów, o wyobraźni zdominowanej przez zielone plany, bagatelizujące ograniczenia wiatru”.

Głównym ograniczeniem jest, oczywiście, sporadyczność wiatru. Nie można ze 100-procentową pewnością przewidzieć go z godziny na godzinę i nawet na najbardziej wietrznych obszarach wiatr może ucichnąć na kilka dni. Jest to szczególnie niebezpieczne na poziomie krajowej sieci elektrycznej, gdzie wielkość podaży i popytu nie może rozmijać się nawet o 5%, gdyż mogłoby to zachwiać stabilność napięcia. Tak więc moc pozyskiwana z energetyki wiatrowej nie może całkowicie zastąpić tej z elektrowni węglowych. Takie próby mogą się jedynie zakończyć mniej opłacalnym sposobem eksploatacji elektrowni.

Pomimo tych obaw rozmach polityczny z pełną mocą rozwija energetykę wiatrową. Wytwórcy wiatraków dodali 8 000 nowych megawatów (MW) do całkowitej mocy produkowanej przez Amerykę w roku 2008, podwajając wyniki z zeszłego roku i osiągając całkowitą moc, uzyskaną z wiatru, na poziomie 21 000 MW. Aby uzyskać taką moc drogą konwencjonalną, potrzeba by 21 elektrowni węglowych lub atomowych. W ostatnim roku w Europie energetyka wiatrowa miała największy udział w nowo produkowanej mocy (42 procent), zaś na całym świecie moc produkowana z wiatru stanowiła 30 procent mocy pochodzącej z nowych inwestycji.

Takie efekty zawdzięczamy wprowadzonym przez rządy nakazom oraz subsydiom. W USA na każdą kilowatogodzinę (kWh) przypada 1,8 centów kredytu podatkowego. Unia Europejska zobowiązała się do pozyskiwania energii w 20 procentach ze źródeł odnawialnych do roku 2020. Sposobem Europy na osiągnięcie tego celu jest sprzedawanie zielonej energii po cenie przewyższającej rynkową.

Moc generowana przez elektrownie przypada na dwie kategorie: zaspokojenie obciążenia podstawowego oraz obciążenia szczytowego. Obciążenie podstawowe to minimalna moc, z której zawsze korzysta społeczeństwo. Najczęściej zapotrzebowanie to zaspokajają elektrownie węglowe lub jądrowe, gdyż pracują one bez przerwy przez długi okres czasu, bez względu na warunki zewnętrzne. Obciążenie szczytowe zazwyczaj zaspokajają turbiny gazowe, gdyż można je szybko włączyć lub wyłączyć, gdy tylko zajdzie taka potrzeba.

Niestety, według McCrackena, elektrownie wiatrowe nie plasują się w żadnej z tych kategorii. Tak więc zastępowanie elektrowni węglowych wiatrowymi powoduje tworzenie nadmiaru w obsłudze obciążenia szczytowego i niedoboru w rezerwach podstawowych. Innymi słowy, za każdym razem, gdy zawieje wiatr, będziemy mieli nadwyżki energii na rynku. Nie tylko nie pomoże to w wyeliminowaniu elektrowni węglowych, gdyż nadal będziemy potrzebowali rezerwowej mocy na dni bezwietrzne, ale sprawi, że ceny energii ze źródeł konwencjonalnych będą mniej stabilne i zaczną spadać. Taka niestabilność jest najgorszym wrogiem energetyki wiatrowej, gdyż niemożliwe jest natychmiastowe włączanie i wyłączanie elektrowni, która najsprawniej działa, a może pracować przez dwa lata bez przerwy.

Tym sposobem elektrownie węglowe i atomowe staną się mniej opłacalne. Te, które obecnie istnieją, wpadną w pułapkę, zaś powstała sytuacja skutecznie zniechęci potencjalnych przyszłych inwestorów. Brytyjska Agencja Energii Atomowej już teraz narzeka, że nie ma szans konkurować z subsydiowaną energetyką wiatrową. Ekolodzy cieszą się, że wiatraki wypierają atom, ale w rzeczywistości oznacza to tylko tyle, że nikomu nie opłaca się budować elektrowni, które służyłyby do zabezpieczenia wiatraków na ewentualność niesprzyjającej pogody.

Takim zabezpieczeniem mogłyby być turbiny gazowe. Jednakże jest to jeden z najdroższych sposobów generowania prądu. Turbina gazowa to silnik odrzutowy przymocowany pasami do ziemi. Turbiny są napędzane przez gazy spalinowe. Koszty produkcji są bardzo niskie, jednak eksploatacja jest niezwykle kosztowna. Paliwo stanowi 90 procent kosztów (w elektrowni węglowej koszt węgla to 50 procent całkowitych wydatków, zaś paliwo do elektrowni jądrowej to zaledwie 10 procent). Firmy, produkujące turbiny gazowe, przekonują, że będą się one doskonale uzupełniały z wiatrakami. Ale w takiej sytuacji, zamiast mówić, że wkraczamy w epokę energii odnawialnej, powinniśmy raczej powiedzieć, że w ten sposób rozpoczynamy epokę gazu ziemnego.

Zastępując tradycyjne elektrownie wiatrowymi, inwestujemy w kosztowną energię oraz zmniejszamy rezerwy mocy, którą możemy produkować w każdych warunkach, zwłaszcza jeśli zapotrzebowanie na energię będzie nadal rosło (a nic nie wskazuje na to, by miało być inaczej). Ciekawe, że Kalifornia podążając tą drogą (40 procent energii pozyskuje się tam z gazu ziemnego), dotarła do Wielkiego Deficytu Energii w roku 2000. Czy jesteśmy na tej samej drodze?

Redakcja: niestety artykuł został zniesiony (dlaczego?), więc zapraszamy do przeczytania informacji o energetyce wiatrowej w naszej encyklopedii.

pl więcej w ziemianarozdrozu

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly