ArtykulyPowiązania

Książka: Rewolucja Energetyczna. Ale po co?

To
naprawdę elementarne. Paliwa kopalne zapewniają naszej cywilizacji 90%
energii, a tempo ich zużycia od pokoleń rośnie. W XXI wieku spaliliśmy
aż 1/3 ich zasobów zużytych w historii ludzkości. Obecne stulecie jest
ostatnim stuleciem dominacji paliw kopalnych. Co po nich? Albo atom,
albo OZE i efektywność energetyczna. Albo krach.

Nie chcielibyśmy doświadczyć tego ostatniego scenariusza, ale jeśli nasz świat idzie w
kierunku zderzenia z Granicami Wzrostu, to powinniśmy (także tu, w
Polsce) budować system oparty o własne źródła odnawialne, by nie doszło
do najgorszego. A co powinniśmy robić, jeśli świat przeprowadzi
skutecznie transformację energetyczno-zasobową i uniknie katastrofy
Granic Wzrostu? To samo. Bo wtedy tam właśnie w tym sektorze będzie przyszłość, a nie w kopaniu coraz głębszych dziur w ziemi.

W mojej poprzedniej książce Świat na rozdrożu przedstawiłem wiele problemów, przed którymi stoi
nasz świat: przeciągający się kryzys gospodarczy, narastające nierówności
ekonomiczne, coraz bardziej napięte perspektywy zapewnienia dostępu do kluczowych zasobów (energii, czystej wody, żywności i in.), lawinowy wzrost
ilości wprowadzanych do środowiska zanieczyszczeń, wymieranie gatunków i liczne inne powiązane problemy. W zasadzie całą ich litanię można sprowadzić do jednego:
wykładniczego wzrostu gospodarczego, opartego na coraz szybszej rabunkowej eksploatacji
zasobów, przy uporczywym ignorowaniu kosztów społecznych i środowiskowych.
Celem Świata na rozdrożu było
wyrwanie czytelników z wygodnego letargu i braku myślenia o energetycznym,
gospodarczym i środowiskowym obliczu naszego świata. Jedynego, jaki mamy.

Mimo interdyscyplinarnej treści i mimo zagłębienia
się w długą listę zagrożeń (a może właśnie dzięki temu?) Świat na rozdrożu stał się bestsellerem. Zostałem zasypany lawiną
pytań: „To co powinniśmy robić?”.

Potrzebujemy Rewolucji

Zdanie sobie sprawy z tego, co na skutek naszych
działań dzieje się z naszą planetą, innymi gatunkami i przyszłością nas samych,
może przerażać. Uważam, że to absolutnie racjonalne uczucie w obliczu tego, co
robimy. Można próbować to wyprzeć, łącznie ze świadomością zagrożeń – i wielokrotnie
się z taką postawą spotkałem. Skoro jednak czytasz te słowa, nie należysz do
grona chowających głowę w piasek. To dobrze. Strach jest uczuciem, które w
sytuacjach zagrożenia potrafi dać nadludzkie siły. Ale musimy wiedzieć, dokąd
biec, z czym walczyć i co robić. Bez tego strach będzie nas tylko paraliżować.
Naszą jedyną szansą i nadzieją jest skanalizowanie go, aby przerażenie
kierunkiem, w którym kolektywnie zmierzamy, zrównoważyć perspektywą zbudowania
świata, w którym chcielibyśmy żyć, a o którym wcześniej nawet nie śmieliśmy
marzyć.

Zrozumienie wyzwań, przed którymi stoimy – ich
skali, przyczyn, powiązań i następstw – to tylko pierwszy krok na drodze do
lepszej przyszłości. To podstawa do odpowiedzi na zasadnicze pytanie: dokąd
zmierzamy i czy naprawdę chcemy znaleźć się właśnie tam? Bez tego jakiekolwiek
propozycje działań wydałyby się oderwane od rzeczywistości: obecnej, znanej i
oswojonej, lecz coraz mniej możliwej do utrzymania. A zatem co powinniśmy
robić?

Ważne (choć oczywiście nie jedyne) pytanie dotyczy
systemu pozyskiwania energii. W Polsce od tak dawna oparty jest on na paliwach
kopalnych, szczególnie na węglu, że w zasadzie nie znamy innego. Traktujemy to jako
coś oczywistego i wiecznego, nawet nie zastanawiając się nad szerszymi
konsekwencjami takiego podejścia. W obliczu wyczerpywania się tanich źródeł
surowców energetycznych mamy trzy możliwości: przejście na wykorzystywanie
odnawialnych źródeł energii, rozwój energetyki jądrowej albo… przyjęcie do
wiadomości, że systemu energetycznego bez paliw kopalnych nie będzie – czyli wariant
pesymistyczny. Uważam, że pierwsza opcja rokuje zdecydowanie najlepiej.

Pojawia się jednak wiele wątpliwości i niepokoju o
to, jak ten nowy świat mógłby wyglądać i jak będziemy w nim funkcjonować. Czy
odnawialne źródła energii mogą zasilać naszą gospodarkę, zapewniając dobry
poziom życia? Czy nie będzie problemu z ich wielką skalą, zasobami na budowę
odpowiednio wydajnych instalacji, stabilnością dostaw potrzebnych rodzajów
energii czy zbyt wysokim kosztem dostępu do energii przez społeczeństwo i
przedsiębiorstwa? Jak zobaczymy, może być całkiem nieźle, choć trzeba będzie
wziąć się do roboty.

Nie przez przypadek w tytule znalazło się słowo „Rewolucja”. Z czym Ci się ono kojarzy? Raczej nie z drobnymi i powolnymi
zmianami, lecz ze zmianą tak szybką i głęboką jak trzęsienie ziemi, prawda?

Co ciekawe, do jej przeprowadzenia ponagla sporo
całkiem konserwatywnych organizacji. Na przykład Międzynarodowa Agencja
Energetyczna (MAE) stwierdza:

Światowy system
energetyczny znajduje się na rozdrożu. Obecne trendy produkcji i zużycia
energii są głęboko niezrównoważone – środowiskowo, ekonomicznie i społecznie.
Ale to może – i musi – ulec zmianie; wciąż jest czas na zmianę drogi, którą
podążamy. Nie jest przesadą stwierdzenie, że przyszłość ludzkości zależy od
tego, na ile skutecznie zmierzymy się z zapewnieniem energii i szybką
transformacją do niskowęglowego, efektywnego i przyjaznego środowisku systemu
jej produkcji. Potrzebna jest energetyczna rewolucja.

Wyraziste stanowiska o konieczności całkowitego
odejścia od paliw kopalnych wyrażają już niemal wszystkie organizacje mające
ogląd sytuacji na poziomie światowym, w tym m.in. ONZ, UE, OECD,
MFW,
G7
czy Bank
Światowy
. Podobne wezwanie wystosował też papież Franciszek w encyklice Laudato
si’
, do argumentów gospodarczych dodając wymiar moralno-etyczny. To, że od spalania
paliw kopalnych trzeba odchodzić, jest już jasne, a trwająca na świecie
dyskusja coraz bardziej skupia się nie na tym, czy to zrobić, ale jak to
zrobić.

Polskie piekiełko

Tymczasem w Polsce kwestia ta jest często
utożsamiana z zamachem na węgiel, będący od dawna podstawą naszej energetyki i
filarem bezpieczeństwa energetycznego.

Odchodzenie od paliw kopalnych to bardzo głęboka
zmiana i bardzo zasadne jest postawienie najważniejszych pytań:

  • Czy naprawdę trzeba
    robić tę całą rewolucję energetyczną i zmieniać coś, co od dawna działało?
  • Czy w ogóle możemy obyć
    się bez paliw kopalnych?
  • Jakie mamy alternatywy?

Rewolucja
energetyczna
powstała, by na te pytania
odpowiedzieć. Wniosek jest jednoznaczny: trzeba to zrobić i jest to pilne. Bardzo
pilne. Podjęcie działań to zarówno odpowiedź na liczne zagrożenia, jak i szansa
uzyskania dodatkowych korzyści. Dokonanie transformacji systemu energetycznego
jest możliwe przy obecnie dostępnych technologiach i opłaca się zrobić to już
teraz. Mam na myśli nie tylko cały świat czy Europę, lecz także, a może nawet
przede wszystkim Polskę, która nadal kontestuje coraz wyraźniejsze symptomy i
konieczność tej zmiany. Bariery tej transformacji nie leżą w ograniczeniach
fizycznych, technicznych ani ekonomicznych, lecz znajdują się przede wszystkim
w naszych głowach.

Tytułowa rewolucja energetyczna nie dotyczy jedynie
rewolucji technologicznej. Jak zauważa Jeremy Rifkin w książce Trzecia rewolucja przemysłowa, kiedy w
danej cywilizacji zmienia się łańcuch dostaw energii, zmienia się wszystko
inne: gospodarka, architektura, rolnictwo, miasta, rynek pracy, transport,
władza polityczna, a nawet relacje międzyludzkie. „Systemy energetyczne definiują naturę cywilizacji: jej strukturę,
sposób dystrybucji towarów, sprawowania władzy i stosunki społeczne”, stwierdza
Rifkin. Rewolucyjna skala zachodzących zmian prowadzi więc
do konfliktu z tymi, którzy czerpią korzyści z istniejącego stanu rzeczy. W
rezultacie rewolucja energetyczna ma sporo cech rewolucji społecznej.

W książce Dlaczego
narody przegrywają
Daron Acemoglu i James A. Robinson piszą:

Potężne grupy społeczne często walczą z postępem gospodarczym
i motorami pomysłowości. Rozwój gospodarczy nie polega tylko na tym, że pojawia
się coraz więcej coraz lepszych maszyn i coraz więcej coraz lepiej
wykształconych ludzi, ale także na tym, że zachodzi proces transformacji i
destabilizacji powiązany z powszechną twórczą destrukcją. Rozwój więc
postępuje, jeśli na przeszkodzie nie stają mu ci, którzy ponoszą straty
gospodarcze i przewidują, że utracą przywileje gospodarcze.

To, że nasz kraj wlecze się w ogonie innowacji
energetycznych (i nie tylko), a władze hamują niezbędne działania, wynika w
dużym stopniu z tego, że politycy forsują postulaty wąskich, acz nadzwyczaj
wpływowych i mocno powiązanych ze światem polityki grup interesów – a nie całego
społeczeństwa. Jeśli nie chcemy stać się ofiarą nadchodzących zmian, lecz być ich
beneficjentem, musimy to zmienić.

W imię wspólnego dobra

Żeby było jasne – to nie jest książka tylko dla
ekologów z liściem we włosach, walczących o czyste powietrze i ochronę klimatu.
Za przeprowadzeniem u nas rewolucji energetycznej przemawia długa lista bardzo
różnorodnych argumentów gospodarczych, społecznych i politycznych.

W Rewolucji energetyczne. Ale po co? znajdziesz też
odpowiedź na pytanie, jak może wyglądać wizja systemu opartego głównie na
lokalnych, rozproszonych źródłach energii. To fascynująca i spójna wizja,
technologicznie wykonalna już dziś. Wymaga jednak nie tylko inwestycji
finansowych (po początkowym okresie przynoszących bardzo wymierne zyski) i
złamania monopolu wielkiej energetyki, lecz także pewnego wysiłku
intelektualnego. Dominująca dotychczas produkcja energii z wykorzystaniem paliw
kopalnych jest prosta jak wbijanie gwoździa młotkiem: chcesz więcej energii, to
spalaj więcej paliw. Kropka.
Produkcja energii wykorzystująca odnawialne i
często niestabilne źródła energii przypomina natomiast koncert orkiestry
symfonicznej, w którym różne instrumenty odgrywają swoje partie i włączają się
we właściwym czasie, w rezultacie tworząc elegancko współgrającą całość.

Ludzkim językiem o energii, zasobach i środowisku

Książki o systemie energetycznym, zasobach i środowisku w większości dzielą się na dwie kategorie: tak fachowe i trudne, że nikt poza jajogłowymi ekspertami nie jest w stanie przez nie przebrnąć, oraz nadmiernie uproszczone i tym samym niedające prawdziwego zrozumienia tematu.

Dołożyłem starań, żeby Rewolucja energetyczna, będąc zarówno dogłębną analizą sytuacji energetycznej świata i Polski była podana w przystępnej formie. Postarałem się, żeby było tu wszystko to, co zwykle kojarzy nam się nie z pozycjami analitycznymi, lecz z powieściami sensacyjnymi. Na horyzoncie majaczy zagrożenie, a im bliżej mu się przyglądamy, tym bardziej okazuje się realne i przerażające. Są dzierżące władze „czarne charaktery” działające dla własnych korzyści, sprzecznych z interesem ogółu. Na scenie pojawiają się też jednak nowe siły, dające szansę na powstrzymanie katastrofy. Czy pokonają piętrzące się przed nimi przeszkody i uratują świat?

Opowieść jest tym bardziej przejmująca, że nie jest fikcją, a stawką są losy świata, w którym żyjemy. Jeśli nie zmienimy obecnego kursu, zapłacimy wysoka cenę. Z drugiej strony Rewolucja energetyczna daje spójną wizję nie tylko lepszej przyszłości energetycznej, ale też społecznej, gospodarczej i środowiskowej.

Rewolucja energetyczna - okładka

Spis treści

W księgarniach książka znajdzie się 7 stycznia. Na razie Rewolucję Energetyczną możesz
kupić w wydawnictwie Sonia Draga – zarówno w wersji papierowej jak i elektronicznej. Nasi czytelnicy mogą kupić książkę z 20% zniżką TUTAJ.

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly