ArtykulyPowiązania

Requiem dla węgla

Znów ciekawe wieści z Chin. Chyba złamali system. Cały system. Dane o wydobyciu i sprzedaży węgla są hmmm…. mocne.

Tu link, ale podam wszystko, co interesujące. W pierwszym kwartale bieżącego roku w Chinach wydobyto 850 mln ton węgla. Dużo, jak zwykle. Jest to w końcu wielki kraj, od dawna oparty na węglu. Ale sprzedano tylko 800 mln ton. Niesprzedane zapasy kopalń w 3 miesiące wzrosły o 50 mln ton. Jak ktoś potrzebuje porównania, to nie tylko 6% produkcji nie znalazło klientów. Największe przedsiębiorstwo w Europie zajmujące się wydobyciem węgla kamiennego uzbierało na hałdach przez kilka lat 8 mln niesprzedanych ton węgla, co ma całkiem spory z związek z tym, że jest praktycznie bankrutem. Chodzi oczywiście o Kompanię Węglową. 8 mln ton przez kilka lat vs. 50 mln ton przez 3 miesiące, choć w tym drugim przypadku chodzi oczywiście o wiele firm w całym olbrzymim kraju.

Ogółem wydobycie węgla spadło o 3,5 %, a sprzedaż o 4,7% Przy tym obrazie nie będzie już budzić niczyjego zdziwienia informacja, że 80% producentów ma straty na działalności bieżącej.

W stabilnych warunkach spadek sprzedaży jednego z podstawowych surowców dla gospodarki o prawie 5% oznaczałoby ciężką recesję. Tej jednak w Chinach nie widać. Nie widać też żadnego ogólnego spadku zużycia energii. Widać bardzo ładny wzrost efektywności energetycznej, ale zużycie energii rośnie cały czas, tylko wolniej niż PKB.

Dane dotyczące wyników finansowych są dostępne dopiero za dwa pierwsze miesiące i właśnie one mówią o stratach. Import w tym czasie wyniósł 32 mln ton i był niższy o 45,3% niż w tym samym czasie zeszłego roku (tj. dwóch pierwszych miesiącach, a nie kwartale). Ta ostatnia liczba, choć najniższa ze wszystkich, jest wielkim gorylem czającym się w szafie.

Najpierw jest pytanie o przyczyny

Jest wzrost użycia i produkcji prądu, w przypadku Chin nie ma mowy o żadnym imporcie ani eksporcie, drastycznie spada zużycie podstawowego surowca energetycznego, nie rośnie zużycie innych surowców energetycznych. Chińska gospodarka absolutnie nie przestawia się na energetykę ani z ropy ani z gazu. W zeszłym roku uruchomiono przynajmniej jedną elektrownię atomową, ale to nie wyjaśnia całego spadku zużycia. Za większość tego odpowiedzialna jest energetyka odnawialna. Tam, gdzie istnieją warunki, nadal jest rozbudowywana energetyka wodna, ale już dziś największe znaczenie ma obłędne tempo rozbudowy energetyki wiatrowej i nieco mniejsze słonecznej. A konkretnie, to w Chinach włącza się do sieci połowę światowej produkcji zarówno siłowni wiatrowych, jak też słonecznych. Tak jest i dalej tak będzie. Chiny odchodzą od węgla i przekroczyły Rubikon, za którym całą branżę czeka los Goliata.

Jednak to nie chińskie kopalnie są w oku cyklonu. Są takie, które mają wyższe i niższe koszty wydobycia, bliżej i dalej do odbiorców. Część padnie szybciej, niektóre przetrwają. Ale w tej walce o przetrwanie obniżą ceny, które to obniżki najpierw uderzą w importerów. Zwyczajnie, w sytuacji dość głębokiego kryzysu całej branży, partia komunistyczna zrobi to co zwykle. Kupi spokój społeczny, czyli podtrzyma życie lokalnych kopalń, kosztem importerów.

Import stanowił zaledwie kilkanaście procent zużycia, ale jednocześnie Chiny były odpowiedzialne za około 1/4 międzynarodowego handlu węglem. Jako importer. W to wchodzi także węgiel metalurgiczny, który jest zupełnie inną sprawą, ale na rynku węgla energetycznego także są gigantem. Teraz ten gigant w bardzo szybkim tempie zmniejsza zakupy. Co to może spowodować? To samo co zawsze, czyli załamanie cen na międzynarodowym rynku węgla energetycznego. Głównie w rejonach wcześniej sprzedających do Chin. Dlatego należy patrzeć regionalnie, bo węgiel jest towarem o tak małej wartości, ze koszty transportu grają olbrzymią rolę dla nabywców. Ta lista jest bardzo ciekawa. Najbliżsi Chin eksporterzy węgla to jest dokładnie pierwsza trójka światowych eksporterów węgla, co jeszcze raz potwierdza tezę o znaczeniu Chin w międzynarodowym handlu tym surowcem. Są to kolejno Australia, Indonezja i Rosja. Z czego dla dwóch pierwszych krajów Chiny i Japonia są podstawowymi klientami. Trzeci przypadek, czyli Rosja to wydobycie głównie w kopalniach odkrywkowych Syberii, skąd na dochodowe rynki europejskie węgiel wędruje tysiące kilometrów koleją. Do Chin bliżej, ale tam ceny nie nigdy nie były aż tak dobre.

Ale teraz rozpoczyna się domino. Chiny i sporo wolniej Japonia, przestawiają swoją energetykę na odnawialne źródła energii. Zresztą na rynek surowców wpływają w podobnym stopniu, bo zużycie energii w Chinach cały czas rośnie razem ze wzrostem przemysłu i zamożności, podczas gdy w Japonii spada. Bo i tak każdy już ma tyle gadżetów ile zapragnie, a obecnie postęp technologii łączy się z efektywnością. Wobec czego zużycie energii w Chinach bardzo szybko rośnie, ale efektywność energetyczna także i wzrost ten jest zaspokajany przez energetykę odnawialną, kosztem węgla. W Japonii ogólne zużycie energii spada oraz rośnie produkcja z OZE. I w jednym i w drugim kraju elektrownie węglowe, gazowe i na ropę zmniejszają produkcję.

Przechodząc do kolejnych krajów. Rosja nie ma wyjścia. Sankcje i dewaluacja robią swoje, wszystkie rosyjskie firmy muszą eksportować tyle ile są w stanie. Chińczycy nie kupią, wobec czego dowolnie dumpingowymi cenami po prostu muszą zasypać Europę każdą tona węgla którą są w stanie wydobyć i przewieźć. Nawet jeśli kolej będzie całkowicie dotowana, bo dotacje będą w krajowej walucie a sprzedaż w twardej, która jest potrzebna na obsługę kredytów. Według podobnego schematu działała gospodarka późnego PRL, gdzie prawdziwy rachunek ekonomiczny nie miał żadnego zastosowania do źródeł walut wymienialnych. To będzie jedna z dróg wpływu chińskiej rewolucji energetycznej na Europę.

Kolejne to działania kopalń Australii i Indonezji. Po drastycznym spadku sprzedaży w Chinach i spadającym popycie w Japonii, wydobywany węgiel będą musieli gdzieś sprzedać. Najbliższym dużym konsumentem i importerem są Indie. Indie mają swój, niemały, zestaw problemów: deficyt handlowy związany z importem surowców energetycznych jest jednym z nich. Stąd, z jednej strony nowy rząd zdecydował o wstrzymaniu rozwoju energetyki węglowej i zamiast tego rozbudowie OZE, a z drugiej strony z otwartością przyjmie każdą propozycję możliwości importu tańszego węgla. W międzyczasie, dzięki znakomitej koniunkturze dla energetyki węglowej w Chinach ostatnich lat, australijskie kopalnie zainwestowały olbrzymie pieniądze nie tyle w wydobycie, co w infrastrukturę transportową. Obecnie możliwość wydobycia i transportu olbrzymich ilości węgla, drastyczne zmniejszenie zakupów przez głównego klienta oraz olbrzymie długi. Czyli sytuacja w odniesieniu do pojedynczych producentów jest podobna jak w przypadku makroekonomicznych uwarunkowań Rosji. To oznacza, że w zasięgu rozsądnych kosztów transportu będą musieli wojną cenową wypchnąć konkurencje: południowoafrykański węgiel z Indii, kolumbijski z Chile, itp. Następnie węgiel z USA, którego wydobycie jakoś się trzyma, konsumpcja także w ostatnich latach nieco wzrosła. Ale wzrost się zakończył i nie wróci. Stare elektrownie w USA są powoli zamykane, nowe elektrownie węglowe są praktycznie zabronione. Eksport powoli rośnie i rosnąć będzie.

Całość tego razem oznacza, że węgiel z wszystkich stron świata prędzej czy później zaleje europejski rynek. A tymczasem w Europie na energetyce węglowej stoją Niemcy, Wielka Brytania i Polska. Z czego w dwóch pierwszych krajach znakomicie rozwija się energetyka odnawialna, skutecznie zastępująca tradycyjną.

Ale jest jeszcze druga strona medalu. Elektrownie. Z jednej strony w cywilizowanych krajach dokładnie wiadomo, że energetyka węglowa nie ma żadnej przyszłości, z drugiej górnictwo węglowe przestaje mieć teraźniejszość. To oznacza, że przy niskich cenach węgla i rozsądnej polityce dekapitalizacji elektrowni, to właśnie prąd z węgla będzie tani. Przynajmniej w produkcji. Gdzie korzyści z tej obniżki kosztów powędrują, to zupełnie inna sprawa. W Chinach i Niemczech trafiają do kieszeni eksporterów przemysłowych. W Wielkiej Brytanii i USA częściowo trafią do odbiorców prądu. W Polsce zapewne do producentów prądu. Którymi zresztą są te same firmy, które mają spore problemy na swoim własnym rynku w Niemczech, Szwecji i Francji, bo polityka oszczędności energii i gwarantowane taryfy dla energetyki odnawialnej drastycznie zmniejszają hurtowe ceny prądu i zyski firm energetycznych.

A co będzie dalej?

To co zwykle. Popyt spadł to i cena spada. Ustali się w jakimś nowym miejscu, gdy produkcja się wyrówna z popytem. Wyrówna się wtedy, gdy część kopalni zniknie. I można łatwo powiedzieć, które pozostaną. Te z niskimi kosztami wydobycia, tanim transportem do dochodowych rynków i mocne kapitałowo. Np. Kompania Węglowa ma wysokie koszty wydobycia, a kapitałowo goni w piętkę, za to jest blisko do dobrych rynków. Odwrotnie producenci australijscy. Najbliższe rynki przestają kupować, a do Europy bardzo daleko. Za to w świecie anglosaskim jest łatwy dostęp do taniego kredytu. Odwrotnie niż w Rosji.

Fascynujący wyścig do dna. Co prawda ja najszczerzej kibicuję wszystkim, aby jak najszybciej zakończyli działalność, ale mamy metody, my, społeczeństwo, aby trochę zmienić wzajemny układ sił.

Demokracją w lobby węglowe

Producenci węgla z krajów anglosaskich konkurują dzięki dostępowi do taniego i profesjonalnego finansowania. Co się zaczyna kończyć. Społeczne akcje zniechęcania do inwestycji w branże powiązane z paliwami kopalnymi zyskują na popularności. Oczywiście te firmy zawsze będą mieć dostęp do jakiegoś kapitału, tak samo jak przestępcy też są w stanie sfinansować swoje przedsięwzięcia, jeśli tylko obiecają wystarczająco wysoki zysk. Ale zmiana społecznego nastawienia, każda, nawet najmniejsza, powoduje podwyższenie kosztów tego kapitału. I to, że w kolejce do przewrócenia się prędzej znajdzie się firma, która przeinwestowała niż ta, która ma wyższe koszty.

Z drugiej strony problemy rosyjskich firm są związane z sankcjami kredytowymi. Muszą eksportować, ale w końcu te obciążenia wraz z dekapitalizacją majątku pociągną je na dno, być może razem z całą gospodarką.

Wyścig do dna

Stąd wielki wyścig do dna koncernów węglowych. Nie będę obstawiał kto tam się znajdzie pierwszy, a kto ostatni, choć niestety pierwsze miejsce w tym rajdzie jak na razie zajmuje Kompania Węglowa. Ona także musi kiedyś zakończyć działalność, ale jak najbardziej mamy narzędzia pozwalające na to, aby wcześniej większe problemy mieli konkurenci. To są zadania dla rządu i demokratycznego społeczeństwa. Wspieranie polityki deinwestowania w sektor paliw kopalnych i wspieranie sankcji antyrosyjskich. Najlepiej zakazu handlu węglem.

Ale ja się nie znam. Według dzisiejszych słów obecnego prezydenta zagrożeniem dla Polski są specjaliści od kur. Nieco nie rozumiem, ale trudno, widocznie ci specjaliści od kur to znacznie poważniejsza sprawa niż problemy przestarzałych resztek polskiego przemysłu.

W skrócie dane z Chin najbardziej uderzą w polskie górnictwo i cała gospodarkę Australii, która jest mocno uzależniona od eksportu węgla do Chin. Ale oni miewali już nie takie problemy. No biggy, bro..

Źródło: Rewolucja energetyczna

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly