ArtykulyPowiązania

Historie Przyszłości – i dlaczego zdecydują o naszym przetrwaniu

Jak sądzisz, jaka przyszłość nas czeka? Gładkie przejście do lepszego, „zielonego” świata? Zagłada cywilizacji? Kolonizacja kosmosu? Technologiczne rozwiązania wszystkich poważnych problemów? Funkcjonowanie w niewielkich grupach ocaleńców w odciętych od świata regionach?

Obecnie możemy natknąć się na cztery główne typy opowieści o przyszłości. Możesz dostrzec je w medialnych doniesieniach na różne tematy – ale stoją też za naszymi planami na przyszłość, inwestycjami w technologie, widać je w reklamie i w polityce. Fachowcy od opowiadania historii – wydawcy i filmowcy – zazwyczaj odnoszą się tylko do dwóch wersji tej opowieści. Biznes i politycy chcą sprzedać nam scenariusze, która zwabią nas w ślepy zaułek. Za to wersja historii przyszłości, której najbardziej potrzebujemy, jest praktycznie nieobecna w debacie publicznej.

Wyjaśnienie, co to za historie, czym się różnią, i które z nich są prawdopodobne, pomoże nam lepiej zorientować się w tych dziwnych czasach, w których przyszło nam żyć.

Praca, efektem której jest ten tekst, była rozwijana w ramach projektu Transition: Launch training i oparta jest na Czterech Historiach Przyszłości Davida Holmgrena. Wzbogaciłam je spostrzeżeniami opartymi na psychologii, które pomagają zrozumieć, dlaczego przywiązujemy sie do dwóch wersji, które niosą ze sobą najmniej nadziei oraz pozwala zobaczyć wszystkie historie jako część większego procesu zmian, które zachodzą w dominującej kulturze globalnej.

Co to za cztery historie?

Wykres prezentuje prostą wizualizację czterech wersji historii przyszłości: po stuleciach wzrostu wykorzystania surowców energetycznych, produkcji odpadów, i wzrostu populacji znajdujemy się w momencie zwrotnym. Dlaczego teraz? Ponieważ skala globalnego użycia zasobów jest niemal równa możliwości ich pozyskiwania, podobnie też zdolność absorpcji obecnie produkowanych odpadów sięga granic możliwości ekosystemu do ich absorpcji (a niejednokrotnie już je przekracza). W ciągu ostatnich 70 lat zużyliśmy około połowy dostępnych zasobów. To jasne, że znany nam z poprzednich dekad trend wzrostu wykładniczego nie może być po prostu kontynuowany przez kolejne 70 lat.

Dokąd zatem zmierzamy? Cztery linie na poniższym wykresie reprezentują możliwy do wyobrażenia obrót spraw:

Biznes-jak-zwykle (Business as usual)

To historia dalszego wzrostu materialnego. Każdy problem ma tu technologiczne rozwiązanie. Ponieważ do tej pory znajdowaliśmy sposoby na radzenie sobie z trudnościami, wyciągamy wniosek, że w takim razie zawsze będziemy w stanie to robić. Ograniczenia związane z dostępnymi zasobami i poziomem zanieczyszczeń nie dotyczą ludzkości. Możemy w dalszym ciągu zwiększać populację, poziom konsumpcji materialnej, popyt na energię oraz ilość wytwarzanych odpadów – w nieskończoność.

Załamanie (Collapse)

Próby utrzymania wzrostu za wszelką cenę doprowadzają nas do katastrofy: zmiana klimatu wymyka się spod kontroli; upada globalny system polityczno-gospodarczy zależny od taniej energii; wybuchają wojny o kurczące się zasoby (w innych wersjach tej historii, w których mniej zależy od naszego działania, pojawia się zderzenie z kometą, przebiegunowanie Ziemi, katastrofalne epidemie itd.). W tej historii użycie technologii załamuje się, a populacja gwałtownie spada. Na gruzach cywilizacji żyją nieliczni ocalali.

Zielona stabilność (Green stability)

W tej historii nasz przyszły styl życia nie różni się radykalnie od obecnego, ale wytwarzamy „zielone wersje” wszystkiego, czym posługujemy się dzisiaj. Elektryczne samochody, szybkie pociągi, doskonale izolowane domy, mnóstwo odnawialnej energii. Choć nie ma już wzrostu wykładniczego, nie musimy też za bardzo ograniczać się w stosunku do tego, co mamy dzisiaj. Tą historię lubią biznesmeni i politycy – sugeruje, że wprowadzenie niezbędnych zmian jest możliwe bez nadmiernego dyskomfortu.

Obniżenie zużycia energii (Energy Descent)

Intensywność, z jaką korzystamy z energii i innych zasobów – oraz związane z tym zanieczyszczenia – podążają za krzywą określającą dostępność tych zasobów. Dlatego w ciągu kolejnych dekad wraz ze spadkiem dostępności zasobów zużycie będzie gwałtownie się obniżać – dotyczy to zwłaszcza paliw kopalnych, ze względu na mniejszą podaż oraz ograniczenia nałożone w celu ograniczenia katastrofalnej zmiany klimatu. Czy oznacza to również spadek populacji? To ważne pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Biznes-jak-zwykle czy upadek? Nałogowcy i politycy utknęli przy tych wersjach.

Kilka spostrzeżeń z dziedziny psychologii może pomóc zrozumieć te historie i ich znaczenie.

Pierwszym krokiem jest zastosowanie metod stosowanych do analizy zjawiska uzależnienia do historii „Biznes-jak-zwykle” i „Upadek”. W czasie warsztatów zauważyliśmy, że w filmach i w książkach, których akcja rozgrywa się w przyszłości, przedstawiane są tylko te dwa scenariusze. Często przyszłość jest z jednej strony brutalna, z drugiej – technologia jest niesamowicie zaawansowana: mamy latające samochody, wielkie populacje, ogromne metropolie, i pozyskiwanie minerałów z innych planet. Pojawia się też coraz więcej filmów i książek o globalnych katastrofach, od „Pojutrze” do „Wieku głupoty”. Nie ma jednak ani jednego filmu, i zaledwie kilka książek, które pokazują jak ludzkość ewoluowała, by umożliwić satysfakcjonujący, oparty o niskie zużycie energii sposób życia i inkluzyjne społeczeństwo. Czy powinno nas to dziwić?

Sytuacja, w której mamy dostęp tylko do tych dwóch historii przypomina uzależnienie. Jeden z powodów, który sprawia, że trudno zerwać z nałogiem, jest przekonanie, że bez używki egzystencja będzie straszliwa i przytłaczająca: „muszę dostać działkę, bo sobie nie poradzę…”. Z zewnątrz łatwo jednak zauważyć, że inny sposób życia jest możliwy. W zgodzie z tą metaforą, możemy patrzeć na naszą kulturę jako uzależnioną od materialnego i ekonomicznego wzrostu – bez materialnego komfortu, rozrywek i hiperkonsumpcji, nasze życie nie ma znaczenia ani wartości, wydaje się okropne lub po prostu nie umiemy go sobie wyobrazić. W tą pułapkę wpadają politycy, którzy muszą podtrzymywać wiarę, że scenariusz „biznes-jak-zwykle” jest możliwy – ponieważ zaprzeczenie temu byłoby wyborczym samobójstwem (nawet jeśli coraz większa liczba polityków uznaje ten fakt prywatnie).

Scenariusz “Zielonej Stabilności” to z psychologicznej perspektyw duży krok naprzód poza pułapkę dwóch dominujących narracji – jednak to wciąż niebezpieczny koncept, oparty na ryzykownych założeniach. Składa obietnicę, że obecny system wciąż będzie działał, wytworzywszy swoją „zieloną wersję”: ograniczając zużycie zasobów i energii, wprowadzając recykling i zastępując paliwa kopalne energią ze źródeł odnawialnych.

W tej sytuacji jedną z najważniejszych rzeczy, jakie możemy zrobić jest podjęcie wspólnego wysiłku wyobrażania sobie, jak może wyglądać świat w przyszłości, nie popadając przy tym ani w techno-fantazję o niewyczerpanym wzroście, ani w wizję katastrofy – ponieważ politycy i media nie zrobią tego za nas. Potem zaś możemy dzielić się naszą wizją, uczynić ją częścią debaty publicznej, zainteresować nią polityków, pisarzy i dziennikarzy.

Proces tworzenia takich wizji jest niezbędną częścią ruchu Transition od samego początku, zgodnie z ideą wyrażoną przez Alberta Einsteina, że „nie możesz rozwiązać problemu pozostając w ramach tego samego podejścia, które doprowadziło do jego powstania”. Dlatego zamiast rozwiązywać problemy związane z brakami energii i wody, rosnącym stężeniem gazów cieplarnianych i tak dalej – przy czym każde rozwiązanie tworzy problemy na innym obszarze – pracowanie z wizjami przyszłości pomaga nam cofnąć się o krok, spojrzeć z dystansu i wyobrazić sobie zupełnie nowy system, oparty na innym nastawieniu.

Etapy zmiany i straty

Te cztery historie o przyszłości oddziałują na nas, ponieważ są powiązane z etapami, przez które przechodzimy, gdy zostajemy skonfrontowani ze stratą, której nie możemy zapobiec. Model został rozwinięty przez Elizabeth Kubler Ross, by opisać reakcje ludzi przechodzących żałobę oraz zdiagnozowanych jako chorzy na śmiertelną chorobę. Model uwzględnia cztery fazy, które możemy przedstawić w ten sposób:

Szok i wyparcie

“To nie może mi się przydarzyć, wszystko będzie jak dawniej”. W narracji zakładającej kontynuację kurczowo trzymamy się wiary, że uda się znaleźć rozwiązanie, pomimo przytłaczających dowodów, że nie ma na to szansy.

Gniew i rozpacz

Historia o katastrofie odpowiada fazie gniewu – „To wszystko i tak źle się skończy, a więc mogę dalej pić/ryzykować zdrowiem/spalić wszystkie paliwa kopalne”. Podobna odpowiedź to rozpacz, zatapianie się w depresji i apatii, odmowa wzięcia udziału w życiu, które pozostało. Często wyrażana jest takimi słowami, jak: „To dobrze, że ludzkość zniknie z powierzchni planety, bo jesteśmy jak niszcząca ją choroba”.

Targowanie się

W tej fazie staramy się dogadać z życiem. Mogą to być targi dotyczące stylu życia: “Przestanę jeść mięso, ale wciąż będę latać na wakacje raz do roku. Będę jeździć samochodem, ale obniżę temperaturę w mieszkaniu o stopień lub dwa.” W większej skali, to samo robią politycy i przemysł, projektując „zielone wersje” wszystkiego.

Akceptacja

W scenariuszu obniżania zużycia energii akceptujemy, że Ziemia ma swoje bariery, które dotyczą wszystkich form życia, włączając w to nas, oraz przyjmujemy do wiadomości, że życie może być wartościowe bez wysokiego stopnia konsumpcji materialnej. Nasze zużycie zasobów musi spadać w kolejnych latach, a wybór jaki mamy, dotyczy tego, jak sobie z tym poradzimy. W jaki sposób zajdzie ten proces – nie wiadomo. Czy bogaci zaakceptują, że powinni zmienić sposób, w jaki żyją? Czy biznes radykalnie zmieni sposób, w jaki działa? Czy lokalne wspólnoty zaangażują się w wymyślenie na nowo i przebudowywanie swojego sposobu życia, stawiając na odporną, re-lokalizowaną gospodarkę?

Pomocne okazać się mogą też inne psychologiczne modele radzenia sobie za stratą. W ramach projektu Carbon Conversations Rosmary Randall pracowała na „Zadaniach żałoby” Wordensa, by pomóc grupie zmierzyć się z rzeczywistością zmiany klimatu:

• Oswajanie się z informacją i rozpoznawanie jej znaczenia w kontekście własnego życia: “Co to oznacza dla mnie, dla przyszłości moich dzieci? Czy moja praca wciąż ma znaczenie? Czy powinniśmy się przeprowadzić?”

• Wyrażanie uczuć żalu, lęku, gniewu, niepewności, rozpaczy, zagubienia, i tak dalej. Pojawienie się tych reakcji w obliczu diagnozy jest naturalne, a ich przeżycie to konieczny krok na drodze do osiągnięcia równowagi.

• Pozwolenie, by dawna tożsamość przeminęła i ustąpiła miejsca nowej – co może oznaczać utratę niektórych relacji, tworzenie nowych, zmianę pracy, tego co jemy, jak się ubieramy, gdzie żyjemy, i tak dalej.

Zrozumienie, jak przebiega ten proces, pomaga zaprojektować interwencję, która pomaga przez niego przejść. Oznacza to stworzenie przestrzeni, w której można otrzymać wsparcie emocjonalne, albo po prostu porozmawiać z innymi ludźmi mającymi podobne doświadczenia. Częstym błędem jest oczekiwanie, że kiedy ludzie usłyszą o zmianie klimatu i wyczerpywaniu się surowców natychmiast zmienią swój styl życia (choć niektórzy to robią). Większość z nas potrzebuje czasu, by dokonać większych zmian w swoim życiu.

Trzeba też zauważyć, że modele te odnoszą się do straty kogoś lub czegoś, co jest dla nas bardzo ważne – śmierć bliskiej osoby, starta pracy czy domu. Czy strata naszego globalnego systemu hiperkonsumpcji jest tym samym? W pewnym sensie – tak, ponieważ daje nam wiele bardzo cennych rzeczy. Ale przynosi również samotność, stres, niepokój i depresję, zniszczenie rdzennych społeczności i naturalnych siedlisk, wymieranie gatunków, zanieczyszczenie i inne podobne skutki. To pozwala odnieść się po raz kolejny do modelu uzależnienia: czy musimy zrezygnować z czegoś co kochamy, czy z krzywdzącego nałogu, bez którego będzie nam lepiej? Myślę, że w obydwu odpowiedziach jest część prawdy.

Które historie są prawdziwe – i których chcemy?

Najważniejsze pytanie, jakie pojawia się w związku z tymi opowieściami to: jakie decyzje możemy podjąć? Kiedy poznamy już dane dotyczące ograniczeń związanych z zasobami, staje się jasne, że „biznes-jak-zwykle” jest po prostu niemożliwością. Jest wiele technologicznych „rozwiązań” problemów wyczerpujących się zasobów, chaosu klimatycznego, i tak dalej. Najbardziej zwodnicze proponują rozwiązania jednych problemów, pogłębiając trudności w innym obszarze. Na przykład eksploatacja piasków roponośnych wydaje się adresować problem paliw ciekłych, za cenę niszczącego wpływu na środowisko oraz wykorzystywania gruntów i wody.

Jeśli odmówimy zajęcia się tymi tematami i zamiast tego będziemy starać się kontynuować wzrost bez względu na koszty, najprawdopodobniej skończy się to zrealizowaniem scenariusza Załamania. Zużyjemy resztkę stosunkowo łatwo dostępnych paliw kopalnych, nie zajmiemy się trudnościami z dostępem do wody, wylesianiem, czy wzrostem populacji – szczególnie w krajach o wysokim poziomie konsumpcji – a przyszłe pokolenia będą musiały radzić sobie ze zdegradowanym, pozbawionym dostępu do zasobów światem, z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi będącymi konsekwencją zmiany klimatu, ogromnymi ilościami odpadów (w tym radioaktywnych), z niewielką ilością wartościowych zasobów i dużą populacją. To realna możliwość – być może w jakimś stopniu już zaczynamy jej doświadczać.

Dzisiejsza narracja o „zaciskaniu pasa” dzieli świat na tych, którzy mają wystarczająco dużo pieniędzy i władzy, by móc pozwolić sobie na scenariusz Biznes-jak-zwykle oraz biednych, których czeka mniej lub bardziej gwałtowne Załamanie. Jak kiedyś powiedziano, to, której historii jesteś częścią, ma więcej wspólnego z miejscem w którym żyjesz – lub klasą społeczną – niż czasem.

Dwie pozostałe historie – o Obniżaniu Zużycia Energii oraz Zielonej Stabilności – trudniej od siebie rozdzielić, ale warto próbować. Kiedy będziemy zużywać coraz mniej zasobów coraz niższej jakości, zmniejszą się nasze możliwości wykorzystywania nowych technologii, które mogą przyczynić się do istotnej zmiany naszej przyszłej sytuacji. Dlatego rozwijając dziś technologię trzeba się zapytać, czy dane rozwiązanie jest bliżej Obniżenia Zużycia czy Zielonej Stabilności? Odpowiedź zależy od tego, jak bardzo pozwoli obniżyć zużycie zasobów oraz jak wielu ludzi może z niego skorzystać. A więc – czy rozwiązanie pozwala obniżyć zużycie energii, wody i produkcję odpadów o 10%, czy do 10% obecnego? Być może w systemie jest miejsce na elektryczne samochody, ale nie jako głównego środka transportu dla całości populacji – potrzebujemy zamiast tego wydajnego systemu komunikacji masowej.

Druga kwestia dotyczy tego, jak wielu ludzi może sobie pozwolić na korzystanie z technologii. Mieszkańcy bogacących się krajów azjatyckich oczekują, że będą mogli pozwolić sobie na „zachodni styl życia”, choć powszechna dostępność podróży samolotem, korzystania z obfitości dóbr konsumpcyjnych czy diety opartej na mięsie dla kolejnych dwóch czy pięciu miliardów ludzi przekracza możliwości planety. Widzimy rosnące nierówności, ale przybywa też osób, które sprzeciwiają się temu trendowi. Rosnących nierówności nie da się usprawiedliwić, i prawdopodobnie będą prowadzić do zamieszek i represji wymierzonych w tych, którzy walczą o zapewnienie sobie podstawowych środków do życia. Dlatego rozwiązania, których potrzebujemy, powinny być dostępne raczej dla znaczącej większości, niż dla mniejszości.

Obecnie żyjemy we wszystkich 4 historiach jednocześnie

W 2009 roku przeprowadziliśmy (Transition Training) w Wielkiej Brytanii warsztaty z udziałem członków samorządu lokalnego oraz urzędników lokalnego szczebla. Zapytaliśmy ich, czy odnajdują te cztery scenariusze w zadaniach, które wykonują: w wymaganiach elektoratu, wskaźnikach które muszą osiągać, w projektach nad którymi pracują i które planują, czy w ich osobistej perspektywie na przyszłość.

Odkryliśmy, że u większości jednostek stosowane były wszystkie cztery scenariusze. Uczestnicy planowali obronę przed powodziami w związku z podnoszącym się poziomem morza; budowali parki biznesowe, by stymulować wzrost gospodarczy; wspierali rozwój odnawialnych źródeł energii. Najmniej działań łączyło się ze scenariuszem obniżenia zużycia energii i zasobów, którego najbardziej potrzebujemy.

Życie w czterech sprzecznych rzeczywistościach jednocześnie wywołuje stres – i jedną z głównych zalet pracy ze scenariuszami jest wyjaśnienie założeń dotyczących możliwej przyszłości, zanim zastanowimy się, czego chcemy. Projekty prowadzone w szkołach pokazały, że dzieci mogą chcieć prywatnych basenów dla każdego – czemu nie? – o ile nie zrozumieją kwestii ograniczonych zasobów.

Ten sam mechanizm widzimy na poziomie indywidualnym. Na przykład nie mam samochodu (Obniżenie zużycia energii), podróżuję na wakacje pociągiem zamiast samolotem (Zielona stabilność), ale wciąż jem czekoladę i oczekuję zwrotu z oszczędności (Biznes-jak-zwykle), jednocześnie ucząc się wytwarzać żywność na wypadek gdyby globalny system nie był w stanie jej dostarczyć (Załamanie). Uświadomienie sobie tych sprzeczności sprawia, że mniej surowo oceniamy innych.

Grunt pod nogami

Mam nadzieję, że ten wpis nieco rozjaśnił kwestię możliwych scenariuszy i tego, jak możemy sobie z nimi radzić. Wielu może być wstrząśniętych, że scenariusz, który daje największe szanse na pomyślą przyszłość jest niemal zupełnie nieobecny w debacie. Inni mogą sądzić, że wyobrażanie sobie pozytywnego scenariusza wiążącego się z obniżonym zużyciem energii jest beznadziejnie idealistyczne. Jednak z pewnością nie mamy szansy na osiągnięcie tego celu, jeśli nie podejmiemy wysiłku opisania, dyskutowania, zmieniania, udoskonalania tej wersji możliwej przyszłości.

Wierzę, że patrzenie na cztery wersje historii jako na część tego samego procesu przepracowywania zmiany, która nas czeka, zamiast jako na konkurencyjne narracje, może być użyteczne. Jednocześnie posiadanie narzędzi, które pozwalają je odróżnić pomoże podjąć dobre decyzje dotyczące tego, gdzie skierować nasze zasoby i energię. Warto znaleźć czas na rozmowę o tym, w jaki sposób nasze własne życie budowane jest na wszystkich czterech wersjach przyszłości: wszyscy jesteśmy częścią scenariusza Biznes-jak-zwykle, nawet jeśli źle się z tym czujemy. Doświadczamy uczuć związanych z Załamaniem, takich jak gniew i niepewność. Próbujemy się targować, przywiązani do naszych przyzwyczajeń (a czasem ograniczeni przez infrastrukturę, np. trudno zrezygnować z samochodu, kiedy nie ma dostępu do transportu publicznego). Wreszcie warto docenić kroki, jakie wykonaliśmy na drodze do obniżenia zużycia energii i innych zasobów.

Cztery wersje przyszłości opowiedziane w ten sposób pomogły mi w zmaganiach o zrozumienie, równowagę, współczucie i szacunek dla siebie i innych, codziennie starających się znaleźć najlepszą drogę w tych złożonych i trudnych czasach.

Agata Stasik na podst. Stories of the Future – and why they’re essential for our survival

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly