ArtykulyPowiązania

Szybko, coraz szybciej – powiązania we wzroście wykładniczym

Prawdopodobnie jest to najważniejszy tekst, jaki
kiedykolwiek przeczytasz. Przeczytaj go więc z uwagą.

Bardzo często utożsamiamy wzrost gospodarczy, mierzony
wzrostem PKB z rozwojem. Są zresztą ku temu dobre powody. Im wyższy wzrost, tym
szybciej się bogacimy, tym więcej powstaje miejsc pracy, więcej zarabiają
ludzie, firmy i budżet państwa. Wzrost gospodarczy postrzegamy przez pryzmat
wzrostu PKB o określony procent rocznie. Typowy dla gospodarki światowej wzrost
o 3,5% rocznie, oznacza podwojenie gospodarki po 20 latach. Kiedy upłynie 40
lat, gospodarka będzie 4-krotnie większa, po 60 latach 8-krotnie większa, po 80
latach 16-krotnie większa, a po upływie 100 lat będzie większa 32 razy. Na myśl
o takim wzroście bogactwa cieszymy się. Są jednak pewne „ale”, zmuszające do
zastanowienia się nad możliwością, a nawet sensownością wiecznego wzrostu.

Dwa poniższe wykresy przedstawiają globalne trendy
gospodarcze i zasobowo-środowiskowe.

 Świat wzrostu - gospodarka

Eksploatacja środowiska

Rośnie gospodarka, ilość wytwarzanych produktów, a
jednocześnie nasze zużycie zasobów i wpływ na środowisko.

Czy
jest możliwe, żeby krzywe z drugiego rysunku rosły coraz szybciej do
nieskończoności, czy w pewnym momencie ich wzrost zacznie spowalniać, zatrzyma
się, a następnie krzywe pójdą w dół? W przypadku zasobów nieodnawialnych,
takich jak ropa, gaz czy rudy metali jest to jedyny możliwy scenariusz –
pytanie tylko, kiedy do tego dojdzie. Również w przypadku zasobów odnawialnych,
takich jak lasy, łowiska czy zdolność planety do pochłaniania naszych odpadów
istnieją granice, przekroczenie których byłoby niebezpieczne.

Kiedy
wzrost kolejnych krzywych zasobów wyhamuje, a następnie zmieni się w spadek, co
będzie z krzywymi gospodarczymi z pierwszego wykresu?

Co
stanie się, gdy gospodarka i system finansowy wymagające stałego wzrostu zaczną
zderzać się z jego ograniczeniami?

Wzrostu
gospodarczego nie da się utrzymać w sytuacji powiązania gospodarki ze zużyciem
„twardych” zasobów. Przykładowo, zużycie energii rośnie w tym samym tempie, co
światowe PKB, a emisja dwutlenku węgla nawet szybciej. Za życia liczącej dziś
24 lata osoby zużyliśmy tyle samo paliw kopalnych i wpompowaliśmy do atmosfery
tyle dwutlenku, co od początku Rewolucji Przemysłowej do czasu jej urodzin.

PKB-Energia-CO2

Zmiany światowego realnego PKB, zużycia energii i emisji CO2 ze spalania paliw kopalnych

Gdyby nasze zużycie zasobów i produkcja odpadów były małe w
porównaniu z rozmiarem biosfery, nie byłoby problemu. Jednak tak już nie jest,
nawet w obecnej chwili. Ponadto presja na wzrost zużycia zasobów, wraz z
bogaceniem się miliardów obywateli Chin, Indii i innych krajów rozwijających i
naśladowaniem przez nich zachodniego stylu życia, staje się coraz silniejsza.

Zbliżanie się do granic wzrostu przejawia się napięciem
między rosnącym popytem a nienadążającą podażą, co widzimy już w rosnących
cenach ropy, żywności, traconych usługach ekosystemów czy zmianie klimatu.

Łatwo było o wzrost gospodarki, gdy rosła populacja,
zagospodarowywaliśmy nowe tereny (kopalnie, pola, łowiska, …) i zwiększaliśmy
zużycie taniej energii. Wzrost populacji w krajach uprzemysłowionych się
kończy, najłatwiej dostępne zasoby zostały zużyte i musimy sięgać po zasoby
coraz niższej jakości i mniej dogodnie położone, a energia staje się coraz
trudniej dostępna.

Europa jest regionem, który zderza się z granicami wzrostu
szczególnie mocno. Populacja się starzeje, a piramida demograficzna (także w
Polsce) przemienia się stopniowo w „grzyb demograficzny”, miejsca pracy
wyjeżdżają do krajów o tańszej sile roboczej i niższych standardach praw
pracowników i ochrony środowiska, łatwo dostępne zasoby zostały
wyeksploatowane, a koszty zapewnienia energii szybują w górę. Sam import ropy
przez kraje Unii kosztuje je już dobrze ponad 1 mld dolarów dziennie – to
kwota, za którą w kilka miesięcy można by spłacić cały dług publiczny Grecji.
Polskę import ropy (w ponad 90% z Rosji) kosztuje już ok., 70 mld złotych
rocznie. Trendy te stają się coraz gorsze – MFW prognozuje np. dwukrotny wzrost
cen ropy do końca dekady.

Powinniśmy przyjąć do wiadomości (a przynajmniej poważnie
przedyskutować), że gospodarka wzrostu wykładniczego i łatwo dostępne zasoby
kończą się, co będzie nieść za sobą poważne następstwa dla naszego systemu
finansowego (trwający kryzys finansowy jest właśnie pokłosiem szeroko
rozumianych granic wzrostu), bezpieczeństwa energetycznego, konsekwencji
środowiskowych. W skrajnym przypadku upartego trzymania się rozwiązań
XX-wiecznych o braku podjęcia działań proaktywnych – gospodarki mogą przestać
funkcjonować całkowicie. Poziom inwestycji spadnie, rosnące zadłużenie
doprowadzi do upadku rynków finansowych, czemu towarzyszyć będzie utrata wartości
i zaufania do waluty oraz załamanie się systemu zaopatrzenia. Następstwem tego
będzie załamanie gospodarcze, masowe bezrobocie, upadek rządów i rozpad
infrastruktury, które w końcu doprowadzą do głodu i całkowitego załamania
systemu.

Sprawdzone przez pokolenia recepty na pobudzenie wzrostu,
stabilizację systemu finansowego czy zapewnienie energii przestają działać – po
prostu dlatego, że w świecie bez wzrostu będą obowiązywać już zupełnie inne
zasady gry, a ci, którzy tego nie zrozumieją i na czas nie dostosują swego
sposobu planowania i działania, znajdą się w poważnych tarapatach. Stosowanie
działań krótkoterminowych, ukierunkowanych na konkretne problemy, będzie
nasilać inne problemy i pogarszać sytuację długoterminową. Nie wolno nam do
tego dopuścić – konieczne jest pilne podjęcie działań zapobiegawczych.

Nawet jeśli uważasz, że nie masz całkowitej pewności takiego
rozwoju sytuacji, lub uważasz, że jest on bardzo odległy w czasie, to nie można
go także zupełnie wykluczyć – warto więc „wykupić ubezpieczenie”, dopóki
jeszcze dysponujemy środkami umożliwiającymi skuteczne podjęcie działań.
Czekanie na „po kryzysie” może oznaczać tylko, że będzie się on pogłębiał, a my
i nasza gospodarka będziemy zsuwać się po równi pochyłej, coraz bardziej
ukierunkowując uwagę, energię i zasoby na doraźne „łatanie dziur”, a nie na
inwestycje w przyszłość.

Potrzebne jest przedstawienie wizji i podjęcie decyzji w
długiej perspektywie czasowej. Potrzebne są zmiany systemowe, zapewniające, że
społeczeństwo i gospodarka wejdą na tory zrównoważonego rozwoju, ze szczególnym
naciskiem na Zieloną Reformę Podatkowa (opodatkowanie zużycia zasobów a nie
pracy).

Na przedstawienie całości wyzwań przed którymi stoimy i powiązań
między systemem finansowym, gospodarką, energią i innymi zasobami oraz
środowiskiem potrzeba znacznie więcej niż trzy strony.

Świat na RozdrożuZnajdziesz to w książce Świat
na rozdrożu
.

 Jeśli jesteś osobą, która chce postrzegać świat przez różowe
okulary, a na informacje, które mogą zburzyć spokój Twojego ducha, reagujesz
wycofaniem się, to nie jest to książka dla Ciebie.

Jeśli jednak należysz do osób, które chcą rozumieć świat,
świadomie go kształtować i przygotować się na zbliżające się zmiany, to czeka
Cię fascynująca podróż. To, o czym przeczytasz w Świecie na rozdrożu, to
największa opowieść naszych czasów, a być może nawet w całej historii
ludzkości.

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly