Wojna Rosji z Ukrainą – krajów, które są kluczowymi producentami żywności, znacząco odbija się na światowym rolnictwie. Problemem są nie tylko niedobory, ale i związana z nimi podwyżka cen.
Ilustracja: Index cen żywności. FAO
Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) przestrzega: wojna w Ukrainie doprowadza do gwałtownego wzrostu cen żywności w wielu miejscach na świecie. Biedniejsze państwa z północnej Afryki, Azji i na Bliskim Wschodzie, które w znacznym stopniu zależą od importu pszenicy, muszą liczyć się z ryzykiem poważnych niedoborów.
Zagrożenie jest bardzo realne, gdyż Ukraina i Rosja, która jest objęta sankcjami gospodarczymi za inwazję na sąsiada, odpowiadają łącznie za jedną trzecią światowego eksportu zboża. Tymczasem, aby zapobiec kryzysowi we własnym kraju, ukraiński rząd zakazał eksportu m.in. pszenicy, owsa, prosa, gryki, soli i mięsa. Dodatkowo wojna zmniejszyła liczbę pracowników rolnych w Ukrainie i znacząco utrudniła dostęp do pól uprawnych. Wielu rolników zaniedbało je, bo musiało uciekać bądź postanowiło walczyć.
Swoje ograniczenia w eksporcie wprowadziła też Rosja, która jest również wiodącym producentem nawozów. Cena kluczowego składnika – mocznika – wzrosła w ciągu ostatniego roku ponad trzykrotnie. Jak zauważa portal Money.pl, efekty widać już w Polsce. Jeden z największych producentów, Anwil, wycenił ostatnio saletrę na poziomie 6,1 tys. zł za tonę, a więc pięciokrotnie drożej niż przed rokiem. Z kolei Zakłady Azotowe „Puławy” za tonę saletry liczą 4,4 tys. zł.
Do tego na problemy będące efektem wojny nakładają się te, które istniały już wcześniej i przez które międzynarodowe ceny żywności i surowców i tak były już wysokie i podatne na zagrożenia.
Do 13 milionów więcej niedożywionych
Sytuacja w Ukrainie wpływa na decyzje i sytuację innych państw. W Kanadzie zapasy pszenicy już się wyczerpują. USA, Argentyna i inne kraje ją produkujące prawdopodobnie ograniczą eksport, by zapewnić dostawy dla własnych mieszkańców.
Z drugiej strony są m.in. kraje takie, jak Egipt, Turcja, Bangladesz i Iran, które 60% pszenicy kupują z Rosji i Ukrainy. W dużym stopniu uzależnione od importu z tych państw są również Liban, Tunezja, Jemen, Pakistan i Libia. W niektórych z tych państw podstawą diety jest dotowany przez rząd chleb, z którego produkcją mogą być teraz olbrzymie problemy.
W Libii, gdzie wojna domowa trwa od lat, ostatnie podwyżki cen podstawowych artykułów spożywczych już teraz wzbudziły spore niepokoje. Mieszkaniec tego kraju, cytowany przez agencję AP, mówi, że cena za chleb i mąkę wzrosła w jego dzielnicy o około 40%, a cena za olej słonecznikowy o 25%. „To duży problem dla rodzin z płacą minimalną, a nawet rodzin z klasy średniej” – tłumaczy 37-letni Salah Alabar, ojciec dwójki dzieci.
Według FAO z powodu wojny w Ukrainie globalna liczba niedożywionych ludzi w latach 2022-2023 może wzrosnąć o 8-13 milionów. Dotyczy to szczególnie Azji, Afryki Subsaharyjskiej i Afryki Północnej oraz Bliskiego Wschodu.
Mniej, więc drożej
FAO dodaje, że globalna luka w eksporcie zboża i nasion słonecznika (Ukraina i Rosja dostarczają razem 52% światowego eksportu oleju słonecznikowego) może podnieść międzynarodowe ceny żywności i pasz od 8 do nawet 22% powyżej i tak już podwyższonego poziomu.
Demonstracje w związku z gwałtownie rosnącymi cenami żywności miały już miejsce m.in. w Bagdadzie. „Kupuję produkty podstawowe dla mojej firmy. Zaobserwowałem wzrost cen cukru i pszenicy o około 20%. Jeśli to się utrzyma, będę zmuszony podnieść ceny i ostatecznie przeciętny obywatel będzie tym, który za to zapłaci” – mówi Mohammed Jassim, prowadzący firmę w Bagdadzie.
Z kolei w Egipcie państwowy nabywca pszenicy w mniej niż tydzień musiał anulować dwa zamówienia: jedno z powodu zawyżonych cen, drugie z powodu braku firm oferujących dostawę. Jeśli sytuacja się nie zmieni, utrzymania cen chleba na obecnym, dotowanym poziomie będzie bardzo trudne.
Liban, gdzie potężna eksplozja w porcie w Bejrucie w 2020 roku zniszczyła główne silosy zbożowe w kraju, polegał w znacznym stopniu na dostawach pszenicy z Ukrainy (60% importu). Władze kraju już wcześniej pogrążonego w kryzysie finansowym starają się nadrobić przewidywany niedobór pszenicą z innych państw.
– Ukraina i Rosja odpowiadają łącznie za 30% światowego eksportu zbóż. Wielu dużych odbiorców to państwa bliskowschodnie, w tym największy importer – Egipt, który zbożem ukraińskim i rosyjskim karmi ponad 100 milionów swoich obywateli. Bez tego ziarna na Bliskim Wschodzie nie będzie dotowanego przez państwo chleba, a bez chleba będzie ludowa rewolucja – ocenił w radiu TOK FM Janusz Piechociński, były wicepremier ds. gospodarczych, a dziś prezes Izby Handlowej Polska-Azja.
Ale wpływ wojny, choć mniej drastycznie, odczują też inni. W Europie władze przygotowują się na potencjalne niedobory produktów z Ukrainy i wzrost cen pasz dla zwierząt, co może oznaczać droższe mięso i nabiał. Na przykład na Węgrzech wywóz pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa, kukurydzy, soi i nasion słonecznika każdorazowo podlega zgłoszeniu, a potem ocenie, czy nie ogranicza bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Nad podobnymi rozwiązaniami myślą Bułgaria i Rumunia.
Rosja i Ukraina łącznie odpowiadają za prawie jedną trzecią światowego eksportu pszenicy i jęczmienia. Ukraina jest także głównym dostawcą kukurydzy i światowym liderem produkcji oleju słonecznikowego.
Najwyższy poziom w historii
Indeks cen żywności FAO pokazuje miesięczne zmiany w międzynarodowych cenach koszyka towarów żywnościowych. Składa się na niego średnia z cen pięciu eksportowanych grup towarów (zboża, oleje roślinne, produkty mleczne, mięso i cukier). W lutym indeks FAO wyniósł średnio 140,7 punktu i wzrósł o 3,9% względem stycznia oraz 20,7% względem poprzedniego roku. W ten sposób osiągnął najwyższy poziom w historii.
„Niepokoje o warunki upraw i odpowiednie możliwości eksportowe wyjaśniają tylko część obecnego wzrostu cen żywności na świecie. Znacznie większy nacisk na inflację cen żywności pochodzi spoza produkcji żywności, zwłaszcza z sektorów energii, nawozów i pasz. Wszystkie te czynniki mają tendencję do zmniejszania marż zysku producentów żywności, zniechęcając ich do inwestowania i rozszerzania produkcji” – komentuje jeden z ekonomistów FAO.
Indeks cen żywności FAO mierzy średnie ceny w ciągu miesiąca, więc lutowe dane tylko częściowo uwzględniają efekt wojny w Ukrainie. Mimo to wpływ inwazji Rosji był już odczuwalny.
Drożej także w Polsce
Rosnące jeszcze bardziej ceny nie ominą też Polski. – Niestety, w tej chwili nie ma żadnych powodów do stwierdzenia, że ceny żywności się ustabilizują, ponieważ nie stabilizują się koszty produkcji. Przeciwnie, one wciąż rosną. Swoje dokładają trudności i koszty wynikające bezpośrednio z napaści Rosji na Ukrainę. Wojna zdestabilizowała z kolei rynki surowcowe i nawozowe. Tak naprawdę nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby ceny nie rosły – komentuje Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
– Ceny żywności nie muszą i raczej nie będą rosnąć skokowo, ponieważ posiadamy rezerwy. Sytuacja geopolityczna, a przede wszystkim przedłużająca się wojna, przełożą się na ciągły, systematyczny wzrost cen żywności – dodaje prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Zdaniem analityków Credit Agricole inflacja w samej tylko kategorii żywności zwiększy się do 9,2% w 2022 r. wobec 3,2% rok wcześniej. Zdrożeją m.in. pieczywo, produkty zbożowe, mięso, produkty mleczne i jaja. Analitycy oceniają, że rząd może wprowadzić ceny regulowane na niektóre produkty, ale ich zdaniem wpływ takich działań na powstrzymanie podwyżek byłby znikomy.
Szymon Bujalski