Bez kategorii

Parlament Europejski przyjął kluczowe prawo. Rolnicy będą musieli zadbać o naturę, ale…

Protesty rolników i kampania populistów nie pomogły. Parlament Europejski przyjął prawo o odbudowie zasobów przyrodniczych – jeden z filarów Europejskiego Zielonego Ładu. Przeciwko byli europosłowie zarówno z PiS, jak i z KO.

Wiedza naukowa i doświadczenia z ostatnich dekad wskazują jasno: ludzkość niszczy przyrodę w zastraszającym tempie. Dotyczy to również Unii Europejskiej, w której aż 80% siedlisk znajduje się w złym stanie, tysiące kilometrów rzek zabetonowano, większość torfowisk wysuszono, wiele cennych lasów poszło pod topór, a różnorodność biologiczna zanika.

Na poziomie unijnym w końcu nastąpiła refleksja, że dalsze podążanie tą drogą to proszenie się o poważne kłopoty. Doprowadziło to do powstania projektu prawa o odbudowie zasobów przyrodniczych, czyli Nature Restoration Law. W ten sposób postanowiono nie tylko ograniczyć dewastację natury, co wręcz postawić na jej odtwarzanie.

Nature Restoration Law przetrwało

Nie każdemu to się jednak spodobało. Największy sprzeciw wychodził z niektórych grup rolniczych, bo część planowanych zmian zakłada też nowe podejście do rolnictwa. Prawu od początku sprzeciwiały się również partie prawicowe i populistyczne, które dostrzegły w tym potencjał do wzmacniania antyunijnej retoryki.

Nieustające protesty rolników i lobbing koncernów spożywczych sprawiły, że z czasem do grona przeciwników NRL dołączyła też Europejska Partia Ludowa – największe ugrupowanie w europarlamencie, do którego należą m.in. PO  i PSL. To o tyle ciekawe, że projekt prawa przedstawiła Komisja Europejska, której szefuje wywodząca się z EPL Ursula von der Leyen. Wokół tematu pojawiło się tyle kłamstw, że głos zabrali eksperci. Otwarty list obalający największe mity i zachęcający do poparcia prawa poparło 6000 naukowców.

Po miesiącach niepewności batalia o Nature Restoration Law w europarlamencie dobiegła końca. Za odrzuceniem prawa było 275 deputowanych (w tym KO, PSL i PiS), za jego przyjęciem 329 (w tym polska Lewica i Polska 2050), a 24 wstrzymało się od głosu. Oznacza to, że Parlament Europejski poparł zmiany.

Co to oznacza dla europejskiej przyrody?

Rzeki, lasy, drzewa w miastach…

Zgodnie z przyjętym prawem, do 2030 r. państwa UE muszą odbudować co najmniej 30% siedlisk znajdujących się w złym stanie, do 2024 – 60%, a do 2050 – 90%.

Do końca tej dekady UE musi też odtworzyć co najmniej 20% swoich obszarów lądowych i morskich, a do połowy wieku – wszystkie ekosystemy wymagające odbudowy.

Zakresem rozporządzenia będą objęte lasy, obszary trawiaste i tereny podmokłe, a także rzeki, jeziora i koralowce. Do 2030 r. państwa członkowskie powinny priorytetowo traktować obszary Natura 2000. Ponadto będą musiały pilnować, aby stan odbudowanych ekosystemów znowu znacznie się nie pogorszył. Obowiązkowe będzie też przyjęcie krajowych planów odbudowy, w których określą, jak zamierzają osiągnąć cele unijne.

Nowe przepisy zobowiązują też kraje UE do poprawy stanu lasów, w tym zasadzenia 3 miliardów drzew. Będą musiały zadbać również o to, by całkowita krajowa powierzchnia miejskich przestrzeni zielonych nie zmniejszała się, a drzewostany w miastach zyskały na znaczeniu. W praktyce może to więc oznaczać koniec „betonozy” w polskich miastach. Ponadto państwa wspólnoty powinny przekształcić co najmniej 25 tys. km rzek z powrotem w rzeki o swobodnym przepływie.

Rolnictwo dla natury, nie przeciw

Ale na tym nie koniec. Ważnym celem jest też poprawa różnorodności biologicznej w ekosystemach rolniczych. Aby to osiągnąć, państwa Unii będą musiały wykazać postępy w dwóch z trzech obszarów. Chodzi o:

  • wskaźnik liczebności motyli na obszarach trawiastych,
  • udział elementów krajobrazu o wysokiej różnorodności na gruntach rolnych
  • oraz zasoby węgla organicznego w glebach mineralnych na gruntach uprawnych.

Państwa UE będą też musiały zwiększać wskaźnik liczebności pospolitych ptaków krajobrazu rolniczego. „Ptaki są bowiem dobrym wyznacznikiem ogólnego stanu różnorodności biologicznej” – tłumaczy Parlament Europejski.

Istotną rolę odegra również odbudowa wysuszonych torfowisk. To jeden z najtańszych i najlepszych sposobów ograniczania emisji gazów cieplarnianych w sektorze rolnym. Dlatego państwa członkowskie powinny do 2030 roku odtworzyć co najmniej 30% torfowisk, przy czym przynajmniej jedną czwartą będą musiały ponownie nawodnić. Cel na 2040 rok wynosi 40% a na 2050 rok – 50% (nawodniona musi być wtedy jedna trzecia torfowisk).

Wobec rolników dokonano jednak sporych ustępstw. Ostatecznie rolnicy i prywatni właściciele gruntów będą nadal mieć wybór, czy chcą nawadniać wysuszone torfowiska. W wyjątkowych okolicznościach realizację unijnych celów dotyczących ekosystemów rolniczych będzie też można zawiesić. Będzie to możliwe, jeżeli znacznie zmniejszy się powierzchnia gruntów, która jest konieczna do produkcji żywności na potrzeby Unii.

Nie ma planety B i planu B

– To ważny dzień dla Europy. Odchodzimy od ochrony i zachowywania zasobów przyrodniczych na rzecz ich odbudowy. Nowe przepisy pomogą nam też wywiązać się z wielu zobowiązań międzynarodowych dotyczących środowiska – komentuje César Luena, hiszpański europoseł Socjalistów i Demokratów, który nadzorował prace nad dokumentem z ramienia PE.

– Dziękuję naukowcom za to, że dostarczają dowodów naukowych i walczą z negowaniem zmiany klimatu. Dziękuję też młodym ludziom, którzy przypominają nam, że nie mamy ani planety B, ani planu B – dodaje Luena.

Podobnie wypowiada się Maria Rodriguez Ramos z Odnowić Europę (jej członkiem jest Polska 2050. Europosłanka z Hiszpanii uważa, że przywrócenie europejskich siedlisk i gatunków jest ważne nie tylko ze względu na wartość samej przyrody, ale także dla poprawy zdrowia i dobrostanu ludzi oraz zmniejszenia wpływu zmiany klimatu. – Jesteśmy to winni tysiącom naukowców, przedstawicielom przemysłu, firmom zajmującym się energią odnawialną, miastom i całemu społeczeństwu obywatelskiemu, którzy byli zaangażowani w przyjęcie prawa – mówi Rodriguez Ramos.

– W tej ustawie nie chodzi o przywracanie przyrody dla samej przyrody. Chodzi o zapewnienie środowiska nadającego się do zamieszkania, w którym zapewnione jest dobre samopoczucie obecnych i przyszłych pokoleń – podsumowuje Virginijus Sinkevičius, unijny komisarz ds. środowiska.

Czy prawo stanie się prawem?

Zanim prawo wejdzie w życie, najpierw musi poprzeć je Rada UE, a więc przedstawiciele rządów. Kształt dokumentu PE i Rada uzgodniły już wcześniej, więc teoretycznie głosowanie powinno być formalnością. W praktyce może być jednak inaczej.

Na dzień przed głosowaniem w europarlamencie EPL nieoczekiwanie zapowiedziało, że nie poprze prawa. Przyjęto je jedynie dzięki temu, że w ugrupowaniu nie zarządzono jednomyślności, a część europosłów postanowiła zagłosować „za”.

Nawet jeśli Rada UE poprze prawo, nie oznacza to, że przetrwa ono próbę czasu. W czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, a w sondażach coraz silniejszą pozycję zajmują partie prawicowe, populistyczne i antyunijne. Jeśli układ sił zmieni się znacząco, nowy Parlament Europejski może dążyć do osłabienia lub wyrzucenia wielu polityk klimatycznych i środowiskowych, w tym Nature Restoration Law.

Podobne wpisy

Więcej w Bez kategorii