Mistrzostwa świata w Katarze odbywają się dokładnie tam, gdzie powinny.
Na ramieniu mam tatuaż Realu.
Moim największym marzeniem było zobaczyć na żywo mecz tej drużyny w Madrycie. Gdy po raz pierwszy wszedłem na trybuny i ujrzałem boisko, popłakałem się ze szczęścia. Ze sklepiku z pamiątkami wyszedłem z dwiema torbami zakupów.
Pracę w zawodzie zaczynałem jako dziennikarz sportowy, którym byłem przez pierwszych kilka lat.
W tym roku nie obejrzę żadnego meczu mistrzostw świata. I nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek jakiś obejrzę.
Dlaczego?
FIFA i Katar – dobrana para
FIFA napędzana jest przez chęć trzepania jak największej kasy. Katar dzięki kasie załatwia sobie wszystko.
FIFA nie ma problemu, by przehandlować prawa człowieka. Katar nie ma problemu, by je łamać.
FIFA gotowa jest przymykać oczy na śmierć robotników-niewolników. Katar gotowy jest do śmierci robotników-niewolników doprowadzić.
Mistrzostwa świata w piłce nożnej w Katarze to katastrofa i kompromitacja? Cóż, jak dla mnie to bardzo dobrze dobrana para. Efekt miłości tak potężnej, że nic nie mogło stanąć na jej drodze. Miłości do pieniędzy.
Przesada?
Jeśli myślisz, że przesadzam, oto kilka argumentów:
Według śledztw zachodnich mediów odkąd Katar otrzymał zgodę na organizację turnieju, zginęło tam tysiące imigrantów. Wielu z nich to robotnicy sprowadzeni jako współcześni niewolnicy z biednych państw z Azji Południowej i Afryki.
W Katarze za seks osób tej samej płci grozi kara do siedmiu lat więzienia.
Prezes FIFA tuż przed rozpoczęciem turnieju stanął w obronie Kataru. Mówił też, że rozumie prześladowanych, bo sam pochodzi z rodziny imigrantów i był dyskryminowany przez rude włosy.
Jak przypomina BBC, Aż 16 z 22 działaczy FIFA, którzy w 2010 r. wybrali Katar na organizatora turnieju, zostało usuniętych z federacji, bo byli podejrzani albo formalnie oskarżeni o korupcję i inne wykroczenia.
FIFA dzięki sponsorom i reklamodawcom otrzyma z mistrzostw świata ok. 7,5 miliarda dolarów przychodów.
Obrzydzenie powraca
Mój odwrót od piłki nożnej zaczął się lata temu. Jako dziennikarz sportowy dostrzegłem z bardzo bliska, jak wypaczone są realia tego świata. Wiedziałem, ile zarabiają przeciętni kopacze z Łodzi i widziałem, jak nieprofesjonalnie podchodzą do swej pracy. Obrzydzało mnie to.
Do meczów Realu też przestałem podchodzić tak kolorowo. Dziś miłość do tej drużyny jest wyblakła jeszcze bardziej niż tatuaż na moim ramieniu – po prostu jej nie ma. Z początku przestałem oglądać mecze, bo nie miałem na to czasu. Dziś nie oglądam, bo nie chcę.
Cristiano Ronaldo, który w Realu spędził wiele lat, ma ponad 20 luksusowych samochodów, m.in. takich marek jak Bugatti, Ferrari, Rolls-Royce i Aston Martin.
Kylian Mbappé, którego Real podobno bardzo chciałby kupić, zarobi przez trzy lata gry we francuskim PSG… 630 milionów euro.
Gdy o tym czytam, znów bierze mnie na obrzydzenie.
Najgłębsza przyczyna
Dlaczego o tym wszystkim piszę?
Odpowiedź płytsza:
Bogactwo Kataru pochodzi głównie ze sprzedaży ropy i gazu, których spalanie doprowadza do największego kryzysu w historii ludzkości – kryzysu klimatycznego.
Odpowiedź głębsza:
Wszystkie problemy związane z ochroną klimatu czy środowiska nie są przyczyną tego, że na świecie będzie coraz gorzej. Są konsekwencją tego, że jest źle już od lat. W dużej mierze właśnie z tych powodów: kręcenia się świata wokół pieniądza i sprzedawania wszelkich wartości w imię zysków.
To chore. Pora więc wyleczyć się z kataru.