Bez kategorii

„Ten rynek jest chory i patologiczny”. Czy kryzys energetyczny pogrąży samorządy? 

„Widzę tylko jedną przeszkodę transformacji, którą jest polityka i takie przez cały czas ukierunkowanie na węgiel. W tym modelu spółki skarbu państwa robią, co chcą i mogą żądać niemalże cen z kosmosu” – oceniają samorządowcy w kontekście wciąż nękającego ich kryzysu energetycznego.

Zmiany w systemie podatkowym i nowe obowiązki nałożone na samorządy sprawiły, że ich budżety znacząco się skurczyły. Jednocześnie władze centralne ograniczyły samodzielność gmin w wielu sferach, w tym wydatkowych. Na to wszystko nakłada się wciąż utrzymujący się kryzys energetyczny.

Tymczasem jak wskazuje Instytut Spraw Publicznych, samorządy nie mają narzędzi i możliwości finansowych, by przeciwdziałać jego skutkom i wspierać najuboższych mieszkańców. To wnioski z nowego raportu organizacji, który opracowano na podstawie anonimowych rozmów z przedstawicielami 14 samorządów.

Patologiczny rynek energii 

Urzędnicy wskazują, że za kryzys odpowiadają takie czynniki, jak np. wojna w Ukrainie i rosnące opłaty za emisje dwutlenku węgla, które muszą ponosić przedsiębiorstwa produkujące energię. A że to one dyktują warunki, to podwyżki są nieuniknione.

„Na kryzys ma też olbrzymi wpływ struktura całego rynku, czyli pełna monopolizacja energii elektrycznej, sprzedaż, produkcja i dystrybucja poprzez spółki skarbu państwa. To rodzi pole do nadużyć. Ten rynek jest chory i patologiczny, co przekłada się na ceny energii dla konsumenta, nie tylko rozumianego jako jednostka sektora publicznego, tylko to dotyka nas jako konsumentów na rynku” – opowiada jeden z samorządowców.

Przepytane przez ISP osoby nie są też zadowolone, że jedynym sposobem rządu na pomoc w walce z kryzysem są tarcze. Bo to rozwiązania bardzo krótkoterminowe, niepewne i uzależniające, a nie systemowe. „Jestem przeciw, bo to nie jest gospodarka rynkowa. My za chwilę za to zapłacimy, zapłacimy dzisiaj w podatkach pośrednio, a za chwilę zapłacimy, bo zafundują nam sprzedawcy terapię szokową. Trzeba stopniowo urealniać te stawki” – przekonuje jedna z nich.

OZE i energetyka rozproszona

W jaki zatem sposób pomagać samorządom i w którym kierunku chciałby się one zmieniać?

Urzędnicy zgodnie popierają decentralizację i liberalizację rynku energii, w tym wspieranie i rozwój odnawialnych źródeł energii oraz energetyki obywatelskiej. Chcą też, by w sprawie transformacji energetycznej ich możliwości działania były znacząco poszerzone.

„Widzę tylko jedną przeszkodę transformacji, którą jest polityka i takie przez cały czas ukierunkowanie na węgiel. W tym modelu spółki skarbu państwa robią, co chcą, i mogą żądać niemalże cen z kosmosu.”

„Coraz bardziej się przekonuję, że powinniśmy iść w kierunku rozproszonej energetyki. Na pewno na poziomie gminy czy związku gmin powinna być możliwość budowania prawdziwej samodzielności energetycznej.”

„Energetyka odnawialna to jest trend i jednocześnie potrzeba, można powiedzieć, stopniowego uniezależnienia się od dostaw energii elektrycznej z jakichś dużych źródeł. Nawet biorąc pod uwagę, że modernizacja sieci energetycznych może nie nadążać za rozproszonymi, prosumenckmi źródłami energii, to warto w to iść” – oceniają rozmówcy ISP.

Wśród popieranych przez nich rozwiązań znajdują się m.in. spółdzielnie energetyczne i magazyny energii.

Poważny kryzys, poważne konsekwencje

Zdaniem urzędników dalsze upieranie się przy węglu przy jednoczesnym blokowaniu rozwoju czystych źródeł energii to recepta na pogłębienie kryzysu.

„Będziemy za chwilę zmuszeni do wyłączenia elektrowni węglowych. Tymczasem nie jesteśmy przygotowani do produkcji energii elektrycznej z innych źródeł. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby popaść w spore problemy z energią elektryczną” – uważa jeden z nich.

Z perspektywy samorządów bardzo ważnym problemem jest bilans budżetowy, który porównuje dochody własne samorządów z wydatkami np. na szkoły, domy kultury, biblioteki i administrację. „No i już w tym roku bilans mamy ujemny, czyli więcej wydajemy na wydatki bieżące, niż mamy dochodów własnych. Gdyby to miało się utrzymywać, pogłębiać, to grozi to zapaścią, gdyż nie będziemy w stanie udźwignąć realizacji tych podstawowych zadań. Oczywiście na jakieś inwestycje czy programy inwestycyjne pojawiają się środki, ale one też wymagają zabezpieczenia wkładu własnego, który do tej pory musieliśmy wygospodarować z dochodów własnych, z oszczędności. Natomiast, jeżeli bilans mamy ujemny, to w dłuższej perspektywie spowoduje, że samorządy będą zmuszone do drastycznej redukcji kosztów bieżących… Nie wiem nawet, jak to sobie wyobrazić” – martwi się jeden z urzędników.

Kryzys już tu jest

Problemy finansowe już zresztą wymusiły na samorządowcach poważne oszczędności, które wpływają na jakość życia mieszkańców. Zrezygnowano z części inwestycji, jak choćby drogi, chodniki, parkingi i zieleń miejska. Wprowadzono również ograniczenia oświetlenia ulicznego oraz dekoracyjnego, a także obniżenie temperatury w obiektach gminnych, a nawet ich czasowe zamykania.

Obecnie mieszkańcy gmin nie mogą też liczyć na poprawę jakości powietrza. Samorządy nie uznają tego za priorytet, a jako rozwiązanie wskazują narzędzia oferowane przez państwo, czyli np. dotację na wymianę „kopciuchów” oraz inwestycje w transport niskoemisyjny.

„Polska energetyka dryfuje w chaosie ciągłych zmian i nieprzewidzianych decyzji politycznych. Wciąż brakuje m.in. odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące transformacji, jak przyszłość i rola gazu, tempo i model rozwoju energetyki jądrowej czy modernizacji sieci elektroenergetycznych oraz możliwości zarządzania przez samorządy lokalnymi zasobami oraz podażą i popytem energii i ciepła. Na odblokowanie czekają także środki z Krajowego Planu Odbudowy – jednego z kluczowych źródeł finansowania transformacji na poziomie lokalnym. To wszystko sprawia, że w środowiskach samorządowych narasta frustracja, a obawy o przyszłość są coraz większe” – podsumowuje Instytut Spraw Publicznych.

Cały raport do przeczytania tutaj.

 

Podobne wpisy

Więcej w Bez kategorii