Taylor Swift zasłynęła jako celebrytka, która swym luksusowym stylem życie najbardziej szkodzi klimatowi. Mniej powszechną wiedzą są kroki, jakie w związku z tym podjęła.
Jak wynika z raportu agencji Yard, w 2022 r. prywatne odrzutowce Taylor Swift odbyły 170 lotów. Związane z tym emisje CO2 przekroczyły 8 tys. ton. Życie przeciętnej osoby w Polsce przyniosłoby tak duże emisje po upływie… 1 tys. lat.
Niedawno miliarderka regularnie latała zaś na mecze futbolowe swego partnera, Travisa Kelce. Dotyczyło to okresu, gdy miała trasę koncertową m.in. w Japonii i Australii. Jak podaje BBC, w ten sposób w trzy miesiące „wylatała” 138 ton CO2. Osobie z Polski zajęłoby to średnio 17 lat.
Swift: To nie tak
Jak na informacje o ogromnej liczbie lotów zareagowała Taylor Swift i jej przedstawiciele?
Po pierwsze – twierdząc, że to wcale nie tak, jak się wydaje. Bo gwiazda muzyki nie zawsze lata swym odrzutowcem, gdyż czasami go wypożycza.
Po drugie – strasząc pozwem studenta, który zwrócił uwagę na loty odrzutowców Swift.
Po trzecie – przez „równoważenie” emisji z lotów w sposób najbardziej skompromitowany i kontrowersyjny.
Prawnicy Swift vs student
22-letni Jack Sweeney to student, który zaczął ujawniać w social mediach publicznie dostępne informacje na temat lotów prywatnymi odrzutowcami celebrytów.
Elon Musk straszył go pozwem jeszcze w 2022 r. Taylor Swift straszy go teraz.
Prawnicy piosenkarki w piśmie do studenta z początku tego roku wezwali go, by zaprzestał swych praktyk. Według nich śledzenie samolotu jest „sprawą życia lub śmierci”, bo gwiazda może być ofiarą stalkingu. Przekonują też, że nie ma żadnego interesu publicznego w ujawnianiu tych danych, a jedyny cel Sweeneya to prześladowanie, nękanie, dominacja i kontrola.
Obrońca studenta odrzuca oskarżenia prawników Taylor Swift. – List był próbą zastraszenia Jacka do zrobienia czegoś, czego zgodnie z prawem nie musi robić – uważa James Slater. – Niestety, ludzie z władzą i pieniędzmi często to robią.
Sam 22-letni Sweeney ma zaś dla celebrytki pewną sugestię. Jeśli prywatność jest jej głównym zmartwieniem, być może powinna zadbać o anonimowość odrzutowca i wybranie kodu identyfikacyjnego, który nie zawiera jej daty urodzenia i inicjałów.
Równowaga według Swift
Przedstawiciele Taylor Swift zapewniają też, że gwieździe zależy na ochronie środowiska.
Dlatego aby pokryć emisje CO2 ze swych lotów odrzutowcem, kupuje tzw. carbon offsety (offsety węglowe). Gwiazda pop ostatnio miała zakupić ich ponad dwukrotnie więcej niż było to „wskazane”, aby zrównoważyć emisje z trasy koncertowej Eras Tour.
Problem jednak w tym, że offsety węglowe, którymi Taylor Swift chce „odkupić klimatyczne grzechy”, to tak naprawdę wielka ściema. Niemal zawsze polegają one albo na sadzeniu drzew, co w żaden sposób nie równoważy emisji CO2, albo na ochronie przyrody, która wcale nie byłaby zagrożona. Ogrom naukowych badań wskazuje, że są to wręcz „śmieciowe offsety”. W tym te mające być wyznacznikiem najwyższych standardów.
W skrócie: praktyki te pomagają nie tyle klimatowi, co wielkim trucicielom chcącym pokazać, że im zależy.
Miliarderzy vs klimat
Swift niedawno weszła do wciąż powiększającego się grona miliarderów. Wpływ takich osób, jak wskazuje raport Oxfam, jest w porównaniu z przeciętnymi ludźmi absurdalnie duży.
Wystarczy wspomnieć, że 1% najbogatszych ludzi na świecie odpowiada za tyle emisji CO2, co dwie trzecie ludzkości. Inaczej rzecz ujmując: 77 milionów najbogatszych = 5,11 miliarda najbiedniejszych.
I chodzi tu tylko o emisje z „codziennego życia”.
Jeżeli uwzględnimy inwestycje niektórych miliarderów, okaże się, że ich emisje wystrzelą wtedy w kosmos aż do 3 milionów ton CO2 rocznie. To ponad milion razy więcej niż wynosi średnia dla biedniejszych 90% ludzi.
