Bez kategorii

(Nie)bezpieczeństwo energetyczne

(Nie)bezpieczeństwo energetyczne

Szczególnie uzależnione od dostaw ropy są kraje wysokouprzemysłowione, importujące zdecydowaną większość ropy i gazu. Przyjrzyjmy się, jaką część zużycia paliw kopalnych Unia Europejska i USA zaspokajają z własnych źródeł.

Samowystarczalność energetyczna UE, USA

Z artykułu o paliwach kopalnych w UE: http://europe.theoildrum.com/node/4269

Europa jest w znacznie gorszej sytuacji, niż Stany Zjednoczone, zaspokajając ze swoich złóż jedynie kilkanaście procent zapotrzebowania na ropę i 40% zapotrzebowania na gaz (głównie z wyczerpujących się szybko złóż na Morzu Północnym). Większość zużywanej w Europie ropy i gazu jest importowana, głównie z Rosji, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej (Algieria, Libia).
A jakie są perspektywy na przyszłość? Przyjrzyjmy się prognozom, jaką część zużywanej ropy Europa będzie musiała importować.

UE: import ropy

Niedobrze. W ciągu kilkunastu lat import ropy ma zaspokajać 90% europejskiego zużycia (wliczając w to zasobną w ropę Norwegię).

To może chociaż z gazem jest lepiej? Niestety nie, wykres pokazuje symulację scenariusza BAU (Business As Usual), czyli kontynuację obecnych trendów. Do 2020 roku import gazu do Europy musiałby wzrosnąć ponaddwukrotnie.

UE: import i produkcja gazu

Czytaj artykuły o wydobyciu i imporcie gazu w Europie oraz prognozach na The Oil Drum: The Future of Natural Gas i The European Gas Market.

Głównym dostawcą gazu do Europy jest Rosja. Rosja posiada duże złoża gazu, chociaż największe obecnie eksploatowane złoża są już mocno wyeksploatowane. Nowo uruchamiane złoża znajdują się na kręgu polarnym, w trudnych warunkach.

Rosja: produkcja, zużycie i eksport gazu

Przewiduje się, że wydobycie gazu w Rosji będzie rosło. Jednak w podobnym tempie będzie też rosnąć zużycie gazu w samej Rosji, tak, że ilość gazu na eksport pozostanie niezmieniona. Do kogo trafi ten gaz? Do Europy? A może do Chin, które czynią wysiłki, żeby ropa i gaz z Rosji została skierowana do nich? A jeśli nawet do Europy, to dla kogo jej wystarczy? Dla Niemiec, Włoch i Grecji, czy może także dla Polski i państw bałtyckich? Ktoś chce się założyć?

Rosja czyni wszystko, aby zdobyć monopol na dostawy ropy i gazu do Europy. Przejmuje kontrolę nad rurociągami w Unii, wykupuje surowce w Kazachstanie, Azerbejdżanie, Turkmenistanie, udziela pomocy wojskowej i zacieśnia współpracę z Algierią i Libią. I ma w tym sukcesy – wkrótce może się okazać, że Europa jest absolutnie uzależniona od importu, kurek znajduje się na Kremlu, a Unia przespała kwestię swojego bezpieczeństwa energetycznego.

Czytaj więcej o polityce energetycznej Rosji na The Oil Drum

Zrozumienie tego faktu powoli dociera do kręgów decyzyjnych UE.

Andreas PiebalgsAndreas Piebalgs, EU Energy Commissioner, w roku 2006 powiedział “Peak Oil to nic więcej tylko teoria”.
Ale już w wypowiedzi z 2008 roku widać kompletną zmianę poglądów komisarza: “Przeoczyliśmy kwestię kurczących się rezerw ropy i bezprecedensowego wzrostu zapotrzebowania na ropę. Unia Europejska nie może sobie pozwolić na trzymanie się starego, kopalnego systemu energetycznego”.

(z artykułu The Oil Drum What A Difference Two Years Makes , czytaj też
Blog Andreasa Piebalgsa )

Ciągle jednak większość europejczyków (w tym także dziennikarzy) wydaja się żyć w błogiej świadomości, że Rosja będzie dostarczać Europie ropy, bo potrzebuje europejskich pieniędzy. To nie jest prawdą. Już nie. Rosja może się obejść bez naszych pieniędzy, przynajmniej przez jakiś czas – jej rezerwy finansowe są liczone w setkach miliardów dolarów i wciąż rosną. A ropę i gaz z Rosji chętnie kupią inni, choćby Chiny. Z kolei Europa, kiedy zabraknie paliwa z Rosji, znalazłaby się w dramatycznym położeniu. Wzajemne relacje w tym obszarze i słabą pozycję Europy wyraźnie uwidocznił kryzys gruziński z 2008 roku.

Polska jest w fatalnej sytuacji. Przyzwyczailiśmy się do myśli, że nasz węgiel (którego mamy 9 pod względem wielkości złoża na świecie) zapewnia nam bezpieczeństwo energetyczne. Abstrahując przez chwilę od kwestii emisji CO2 z tego najbrudniejszego (może za wyjątkiem niekonwencjonalnych źródeł ropy) paliwa, stoimy przed bardzo poważnymi wyzwaniami. Importujemy prawie 100% ropy i 2/3 gazu. Węgiel może zasilać elektrownie, ale bez skomplikowanych instalacji (których nie posiadamy) nie jest w stanie zastąpić paliw płynnych w transporcie. A poza tym, co może zaskoczyć, nasze wydobycie węgla nie zaspokaja potrzeb, w związku z czym Polska importuje węgiel z zagranicy. Spada wydajność kopalni (w samym 2007 roku o 8.5%), rosną za to koszty wydobycia.

Rezerwy mocy elektrowni zbliżają się do zera – chłodniejsza zima i system siada – energii nie wystarczy dla wszystkich. Infrastruktura energetyczna jest stara i zdekapitalizowana, zarówno elektrownie, jak i system przesyłowy – tylko patrzeć, kiedy zaczną się sypać. Nie mamy znaczących połączeń energetycznych z sąsiadami, umożliwiających import prądu, a przez granice możemy importować raptem 1-2 GW prądu (ze zużywanych 30 GW).

Jak do tego doprowadziliśmy? Od czasów komunistycznych nie inwestowaliśmy w infrastrukturę. Branżą rządzą politycy pod dyktando zadomowionych u nieefektywnych monopolistów związków zawodowych, w związku z tym „bezpieczeństwo energetyczne” to stan, w którym związki zawodowe są zadowolone i nie grożą strajkiem. Turbiny i linie przesyłowe przecież nie zastrajkują, prawda? A co, jeśli jednak odmówią posłuszeństwa?

Czytaj więcej o stanie polskiej energetyki w Polityce
Ten sam artykuł możesz pobrać w formie pliku pdf: pobierz

Zobaczmy teraz, jak przedstawia się sytuacja USA.

USA: import ropy

Bardzo podobnie – w ciągu kilkunastu lat import USA ma również zaspokajać 90% zapotrzebowania na ropę. Mogą mieć miejsce próby zwiększenia wydobycia „na miejscu”, rozpoczynając eksploatację dotychczas chronionych terenów parku narodowego ANWAR (Arctic National Wildlife Refuge – więcej na Wikipedii ), rozpoczynając wiercenia u wybrzeży Florydy, czy też podejmując eksploatację niekonwencjonalnych źródeł ropy. Znaczącą różnicą względem sytuacji Unii Europejskiej jest siła i obecność militarna Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, gdzie znajduje się większość pozostałych zasobów ropy oraz najsilniejsza flota wojenna świata, zdolna stawić czoła połączonym flotom wszystkich pozostałych krajów świata i posłać je na dno. Zapewnia to Stanom Zjednoczonym kontrolę nad morskim transportem ropy i ciekłego gazu (LNG).

Podobnie uzależnione od importu są Japonia, Australia i inne państwa uprzemysłowione (za wyjątkiem nielicznych producentów, jak Rosja, Norwegia czy Brazylia) oraz wiele państw rozwijających się, z Chinami i Indiami na czele. To wszystko dysponujący wielkimi środkami potencjalni konkurenci, którzy dołożą wszelkich starań, aby ropa i gaz popłynęły właśnie do nich.

Kryzys energetyczny i konkurencja o zasoby osłabia pozycję państw demokratycznych. Pozycja państw – producentów ropy uległa drastycznemu wzmocnieniu, wzrósł też ich nacjonalizm surowcowy. Teraz to one mogą dyktować warunki. 50 lat temu to koncerny naftowe posiadały dostęp do 80% światowych zasobów ropy i kontrolowały sytuację. Dzisiaj sytuacja odwróciła się – blisko 90% zasobów ropy kontrolują kraje – producenci i ich firmy naftowe.

Porównanie: narodowe - międzynarodowe koncerny naftowe

Znaczące zasoby ropy znajdują się w krajach nie spełniających norm demokratycznych, rządzonych przez dyktatorów, z rozplenioną korupcją i mających ekologię w głębokim poważaniu.

Jeszcze kilkanaście lat temu mocna pozycja koncernów międzynarodowych, wymuszała na tych krajach stosowanie się do oczekiwań świata zachodniego, bez zachodnich koncernów naftowych produkcja nie mogłaby ruszyć, a pieniądze płynąć do kieszeni rządzących. Koncerny naftowe z kolei, nawet, jeśli liczyły się przede wszystkim pieniądze, musiały choćby ze względów wizerunkowych zachowywać przyzwoite standardy. Te czasy również się skończyły.

Wysokie ceny ropy i pojawienie się nowych kupców, nie dociekających, jak przestrzegane są prawa człowieka, jaki jest stopień korupcji czy jakie są standardy ekologiczne, ośmieliły kraje – producentów do przejmowania złóż. Niektóre, np. Wenezuela, przeprowadziły nacjonalizację otwarcie. Inne zaczęły wypychać koncerny międzynarodowe pod pretekstem nie przestrzegania przepisów ekologicznych (jakby Gazprom ich przestrzegał), nieprawidłowości podatkowych lub formalnych oraz kruczków prawnych. BP, Exxon, Shell są zmuszane do odstępowania swoich udziałów na niekorzystnych warunkach, a umowy są renegocjowane na ich niekorzyść. Opinia międzynarodowa przestaje mieć znaczenie.

Przykładowo, w posiadającej złoża gazu Birmie, autorytarny, skorumpowany i znienawidzony reżim, wysiedla bez odszkodowań ludzi z terenów naftowych i tworzy obozy pracy przymusowej, a przy tym może liczyć na pełną współpracę ze strony Chin, Indii i innych sąsiadów, którzy w imię dostępu do złóż gazu przechodzą nad tym do porządku dziennego. 

Szczególnie agresywnym graczem są Chiny, które nie posiadają znaczących złóż ropy i gazu, a w ciągu kilkunastu lat planują zużycie ropy na poziomie 10 milionów baryłek/dzień, z czego ¾ z importu. Finansują reżimy w Azji, Afryce i Ameryce Południowej. Nie liczą się żadne zasady, poza dostępem do surowców.

Efektem ubocznym nacjonalizacji złóż i wypychania koncernów międzynarodowych jest też spadek efektywności produkcji. Firmy państwowe są nieefektywne, źle zarządzają złożami, a duża część ropy bezpowrotnie się marnuje.

Przeczytaj artykuł na temat nowej rzeczywistości polityczno-ekonomicznej: pobierz pdf

W miarę, jak narasta kryzys energetyczny i zaostrza się konkurencja o zasoby, słabnie pozycja krajów demokratycznych, przykładających wagę do praw człowieka, transparentności działań i ekologii. Energia staje się kartą przetargową. W obliczu konkurencji ze strony np. Chin, mając do wyboru trzymanie się zasad lub zapewnienie sobie dostępu do energii, wraz ze skracaniem się listy alternatyw coraz częściej nad zasadami wygrywać będzie pragmatyzm – i tak nie możemy nic zrobić, jeśli my na to nie pójdziemy, zrobi to PetroChina…

Jak widać, brak ropy nie jest jedynie problemem gospodarczym, ale może być źródłem wielu politycznych nadużyć i prowadzić do konfilktów. O tym jaki jest mechanizm ich powstawania i jakie mogą być konsekwencje przeczytasz w artykule konflikty o ropę.

Podobne wpisy

Więcej w Bez kategorii