Artykuly

Kronika Rozdroża: 2009-03-09

Antarktyda ociepla się coraz szybciej

W środku kontynentu ocieplenie klimatu powoduje wzrost wilgotności, opadów i narastanie lądolodu, jednak na brzegach lodu ubywa – topniejące góry lodowe rozmiaru wieżowców coraz szybciej wpadają do oceanu.
Jeszcze nie tak dawno klimatolodzy dziwili się, czemu Antarktyda, w odróżnieniu od reszty świata, wydaje się ochładzać. Jednak ostatnie pomiary wykazały, że jednak i Antarktyda się ociepla.
„Dzieje się więcej, niż nam się zdawało, i to coraz szybciej”, stwierdza Douglas Martinson z Columbia University, analizujący wpływ oceanów polarnych na klimat planety.
Średnia temperatura zimowa na Półwyspie Antarktycznym, od roku 1950 wzrosła o 6 stopni. To wielokrotnie więcej od średniej i zupełnie katastrofalne dla lodowców szelfowych, które zapobiegają osunięciu się do wody lodowców lądowych.
W 1950 roku, Lodowiec Szelfowy Wilkinsa był połączony z Antarktydą pasem lodu 100 kilometrowej szerokości. Teraz pozostał już tylko pasek o szerokości 500 metrów. Liczący ponad 10000 km2 lodowiec lada chwila może znaleźć się w oceanie.
Cały Ocean Południowy, ociepla się szybciej, niż reszta Ziemi.
Wszystko to powoduje wzrost poziomu oceanów, zaburzenie łańcuchów pokarmowych i redukcję zdolności oceanu południowego do pochłaniania dwutlenku węgla z atmosfery.
„Właściwie to spoglądamy na przyszły klimat, który okazuje się przekraczać granice czegokolwiek, co jeszcze niedawno rozważaliśmy na poważnie”, stwierdził klimatolog Chris Field ze Stanford University.
Ostatnie badania wskazują, że opublikowany w 2007 roku raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), stwierdzający powagę globalnego ocieplenia i jego antropogeniczne przyczyny, nie doszacował powagi sytuacji i tempa narastania problemu.
Zmiany są coraz szybsze i podążają za coraz szybszym wzrostem koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze.

ang więcej w sacbee

Poziom oceanów wzrośnie bardziej, niż przewidywano

Podnoszące się wody oceanów będą stanowić znacznie poważniejsze zagrożenie, niż wcześniej uważali naukowcy. Naukowcy zebrani na odbywającej się w tym tygodniu konferencji klimatycznej w Kopenhadze ostrzegają, że szybsze niż wcześniej przewidywano topnienie lodowców Grenlandii i Antarktydy spowoduje zalanie wielu rejonów przybrzeżnych. Nisko leżące obszary, takie, jak Bangladesz, Floryda, Malediwy, Holandia czy estuarium Tamizy staną w obliczu zalania wodą – znaczne ich części znikną do 2100 roku. Wiele miast, jak np. Londyn, Hull czy Portsmouth w Anglii będzie potrzebować znaczącej rozbudowy zabezpieczeń przeciwpowodziowych.
„Jest już jasne, że w wielu regionach świata nastąpią potężne, wywołane przez powodzie katastrofy”, stwierdził dr David Vaughan, z British Antarctic Survey. „Trwa trend przemieszczania się ludzi na wybrzeża, co oznacza, że zagrożone będą miejsca życia coraz większej liczby ludzi. Nasze badania pokazują, że zmiany lodu morskiego w nadzwyczaj krótkim czasie przekładają się na lądolody położone w głębi Grenlandii i Antarktydy”. W rezultacie tego następuje ich coraz szybszy rozpad, a do oceanów trafia znacznie więcej pochodzącej z ich topnienia wody, niż spodziewaliśmy się jeszcze niedawno temu. Wyniki naszych badań sugerują, że do końca stulecia poziom wody z łatwością może wzrosnąć o ponad metr – podobnie uważają naukowcy z US Geological Survey, którzy w tym roku ostrzegli przed wzrostem poziomu oceanów o 1.5 metra.

ang więcej w guardian

Dlaczego nasze wnuki już tego nie ujrzą

Drzewa w Wielkiej Brytanii są powalane przez egzotyczne mikroby, grzyby, chwasty i nowe choroby, których nigdy wcześniej tutaj się nie spodziewano. Ich ofiarami mogą paść miliony drzew.
Przyczyny ich nagłego pojawienia się i rozkwitu są złożone, jednak jeden czynnik wybija się na pierwsze miejsce: zmiany klimatu niszczą bariery, które dotychczas zapobiegały szerzeniu się tych szkodników i chorób. Do tego dochodzi stres środowiskowy, jak np. letnie susze czy wilgotniejsze zimy.
Co gorsza, jak przewidują eksperci, w miarę, jak temperatury będą dalej rosnąć, problemy będą się nasilać, w rezultacie czego może zniknąć wiele gatunków.

ang więcej w timesonline

Punkt przegięcia jest blisko?

Wykroczmy poza normalne granice analizy ekonomicznej obecnego kryzysu i zadajmy sobie radykalne pytanie: co, jeśli kryzys 2008 roku reprezentuje coś znacznie bardziej fundamentalnego, niż zwykła głęboka recesja? Co, jeśli oznacza on, że cały model wzrostu, który stworzyliśmy w ostatnich 50 latach jest niezrównoważony ekonomicznie i ekologicznie, a w zeszłym roku zderzyliśmy się ze ścianą – kiedy Matka Natura i rynek wspólnie powiedziały: „Koniec”. Stworzyliśmy system wzrostu gospodarczego, uzależniony od budowania coraz większej liczby sklepów, aby sprzedawać coraz więcej rzeczy wytwarzanych przez coraz więcej fabryk w Chinach, zasilanych przez coraz więcej elektrowni węglowych, które powodują coraz szybsze zmiany klimatu, ale pozwalają Chinom zarabiać coraz więcej dolarów, które pożyczają USA, aby Amerykanie mogli kupować coraz więcej chińskich towarów…
Nie możemy tego robić dalej.
„Stworzyliśmy sposób podnoszenia standardu życia, którego nie będziemy mogli przekazać naszym dzieciom”, uważa Joe Romm, fizyk i ekspert klimatyczny. Opływaliśmy w bogactwo, eksploatując jednocześnie zasoby naturalne – wodę, paliwa kopalne, lasy, rzeki, ryby i tereny rolnicze, w sposób rabunkowy, a nie odnawialny.
„Owszem, z rabunkowej gospodarki można uzyskać wzrost poziomu życia – jednak tylko przez krótki czas. Potem wszystko musi się zawalić, o ile na czas ktoś odpowiedzialny nie wstanie, nie powie, że jest to gospodarczy i środowiskowy odpowiednik piramidy finansowej. Nie tworzymy prawdziwego bogactwa, lecz niszczymy nasze środowisko, z klimatem planety włącznie. Prawdziwe bogactwo to to, co przekazujemy naszym dzieciom, żeby miały z tego pożytek i satysfakcję”. Już dziś ponad miliard ludzi cierpi z powodu braku wody, co roku w tropikach niszczymy obszar lasów wielkości Grecji, ponad połowa światowych łowisk jest przełowiona – tą listę można kontynuować prawie w nieskończoność.
Jestem jednak optymistą. Całe kraje w obliczu spowolnienia gospodarczego dokonują reorientacji gospodarczej i infrastrukturalnej. Niemcy, Wielka Brytania, Chiny i USA w swoich pakietach stymulacyjnych uwzględniły olbrzymie inwestycje w czystą energię. Nowy paradygmat rozwoju Korei Południowej to „Niskowęglowy, zielony wzrost”. Kto wie? Ludzie uświadamiają sobie konieczność zmian, widać pierwsze jaskółki zmiany paradygmatu społecznego w kierunku mądrzejszych, efektywniejszych, bardziej odpowiedzialnych sposobów postępowania.
Kiedy za wiele lat spojrzymy w przeszłość, na rok 2008, stwierdzimy, że był to przełomowy moment w naszej historii. Nasze dzieci i wnuki zadadzą nam pytanie „Jak to wtedy było? Co Ty robiłeś, kiedy system zaczął się rozpadać? Co myślałeś? Co ZROBIŁEŚ?”. Często, będąc w środku historycznych wydarzeń, nie dostrzegamy ich znaczenia. Jednak dla mnie nie ma wątpliwości: rok 2008 będzie punktem zwrotnym historii.

ang więcej w The New York Times

Czarna przyszłość elektrowni węglowych

Pod równinami wschodniej Montany i Wyoming spoczywają największe zasoby węgla na świecie. Jednak nawet tutaj, procesy wytaczane w związku z zagrożeniem zmianami klimatu i zmiana klimatu politycznego w Waszyngtonie, solidnie dały się we znaki przemysłowi węglowemu, będącemu dotąd kręgosłupem amerykańskiej energetyki.
W ostatnich tygodniach, grupa wiejskich wspólnot energetycznych zarzuciła budowę już częściowo zbudowanej elektrowni węglowej o mocy 250 MW, kończąc czteroletnią kampanię prawną z organizacjami ekologicznymi domagającymi się zatrzymania projektu. Zamiast tego planowana jest budowa droższej, lecz czystszej elektrowni gazowej.
Kilka mil dalej, U.S. Air Force zarzuciło plany dużego zakładu przetwarzającego węgiel w paliwo lotnicze, który jeszcze niedawno był przytaczany jako zwiastun nowej ery dla przemysłu węglowego. Nic nie wskazuje na to, żeby siły powietrzne zamierzały wrócić do tego pomysłu.
Elektrownie węglowe wciąż jeszcze są budowane w Montanie i przynajmniej tuzinie innych stanów, jednak eksodus od węgla uderza w każdej części kraju. W czwartek, na półkę trafiły dwa kolejne projekty, w Iowa i Newadzie, które miały zapewnić elektryczność dla 1.6 milina domów.
W Newadzie, LS Power zawiesiło prace nad elektrownią węglową o mocy 1.6 GW, a zamiast tego skupi się na wykorzystaniu energii geotermicznej, wiatrowej i słonecznej.
W Iowa, Interstate Power and Light, zrezygnowało z elektrowni węglowej o mocy 630 MW, a zamiast tego podjęło prace nad 200 MW farmą wiatrową.
„W ostatnich latach świat energetyki w USA obrócił się o 180 stopni”, stwierdził Bruce Nilles, kierujący w Sierra Club kampanią „Beyond Coal”.
W 2007 roku, US Department of Energy (DOE) prognozowała wybudowanie w najbliższych latach 151 elektrowni węglowych. Ostatni raport mówi o 95.
Wkrótce po tym, jak DOE w 2007 roku opublikował swoją prognozę, Kansas Department of Health and Environment (Departament Zdrowia i Środowiska) stał się pierwszą agencją w kraju, która odrzuciła pozwolenie na elektrownię węglową, uzasadniając to emisją dwutlenku węgla.
Stało się to sześć miesięcy po tym, jak Sąd Najwyższy orzekł, że dwutlenek węgla i inne gazy cieplarniane to zanieczyszczenia, które powinny być traktowane zgodnie z regulacjami Clean Air Act (aktu Czystego Powietrza).
Poglądy nowej administracji powodują szybką zmianę klimatu wokół węgla. Prezydent Barack Obama 17 lutego podpisał pakiet stymulacyjne, w którym 16.8 miliarda dolarów zostało przeznaczone na odnawialne źródła energii i prace nad poprawą efektywności energetycznej.
W ostatnim roku, uruchomiono jedynie 5 nowych elektrowni węglowych o mocy 1.4 GW. W tym czasie sektor energii wiatrowej oddał do użytku 8.3 GW mocy – prawie 6 razy więcej!
Gubernator Montany, Brian Schweitzer, zwolennik energetyki węglowej, podkreśla, że nie będą finansowane elektrownie, które nie będą wyposażone w urządzenia do wychwytu dwutlenku węgla.
„Wystarczy rzucić rzutką na mapę, a na pewno trafi się gdzieś w odległości stu mil od miejsca, w którym dwa lata temu ktoś zamierzał budować elektrownię opalaną pyłem węglowym”, mówi Schweitzer. „W każdym przypadku albo już ogłoszono wstrzymanie budowy, albo można tego oczekiwać w najbliższym oświadczeniu dla prasy”. Dwa tuziny elektrowni, nad którymi w zeszłym roku przerwano prace, emitowałyby rocznie 82 miliony ton dwutlenku węgla, tyle, co 50 milionów samochodów.
Kierujący NASA Goddard Institute for Space Studies klimatolog dr James E. Hansen, uważa ponadto, że o ile chcemy zapobiec nieodwracalnym katastrofalnym zmianom klimatu, to istniejące elektrownie węglowe pracujące bez wychwytu dwutlenku węgla powinny zostać zamknięte do roku 2030. „Węgiel to najbrudniejsze źródło energii. Najlepsze miejsce dla niego jest pod ziemią” – podsumowuje amerykański klimatolog.

ang więcej w The Washington Post

Chiny przejmują zasoby ropy i minerałów

Stara chińska maksyma „plądruj płonący dom” – od tysiącleci była wyznawana przez strategów wojskowych Państwa Środka.
Kiedy Twoi przeciwnicy mają kłopoty, wykorzystuj swoją przewagę, aby skorzystać na ich trudnościach.
W ostatnich tygodniach Chiny aktywnie stosują tą zasadę, wykorzystując swoje olbrzymie rezerwy finansowe, spadek cen surowców i kryzys finansowy do przejmowania zagranicznych firm energetycznych i kopalń – wszystko w celu zapewnienia sobie długoterminowego bezpieczeństwa surowcowego.
Największym ruchem było pożyczenie rosyjskim firmom naftowym Rosnieft i Transnieft kwoty 20 miliardów euro. W zamian za to, Chiny przez 20 lat będą dostawać 300 tysięcy baryłek ropy dziennie po symbolicznej cenie 20 dolarów za baryłkę.
Kilka dni później, wiceprezydent Xi Jinping podpisał warte 8 miliardów euro porozumienie z brazylijskim Petrobrasem na dostawy 160 tysięcy baryłek ropy dziennie w zamian za pożyczkę na eksplorację głębokomorskich pól naftowych.
A w zeszłym tygodniu, China National Petroleum Corporation za 315 milionów euro przejęła kanadyjską firmę Verenex Energy , co daje Chińczykom dostęp do jeszcze nie eksploatowanych, lecz potencjalnie bardzo bogatych pól naftowych w Libii.
Chiny na swojej liście zakupowej nie ograniczają się tylko do ropy.
Dwa tygodnie temu, China Minmetals Nonferrous Metals Co. wyłożyła 1.3 miliarda euro na zakup australijskiej firmy wydobywczej Oz Minerals, drugiego na świecie producenta cynku.
Tego samego tygodnia, kontrolowany przez państwo aluminiowy gigant Chinalco zaoferował ratunek anglo-australijskiej firmie Rio Tinto, pompując w nią prawie 16 miliardów euro. Akcje Rio Tinto, jeszcze w zeszłym roku warte 550 dolarów za sztukę, są teraz warte 100 dolarów. Chinalco, w zamian, za pomoc, przejmie 18 procent akcji Rio Tinto, dostając tym samym dostęp do olbrzymich zasobów rud miedzi, żelaza i aluminium.

ang więcej w thepost

Kalifornia idzie na wojnę z Detroit

suvPrzez ponad trzy dekady Wielka Trójka z Detroit i ich sprzymierzeńcy skutecznie blokowali lub ograniczali zmiany w amerykańskich normach spalania dla samochodów.
Teraz EPA jest bliska zmiany zeszłorocznej decyzji o uniemożliwieniu Kalifornii i innym stanom, narzucenia wyższych od krajowych norm spalania paliwa. Kiedy do tego dojdzie, producenci samochodów będą musieli ograniczyć zużycie paliwa w swoich samochodach. A bardzo sobie tego nie życzą. Pomimo tego, że największe koncerny motoryzacyjne – General Motors i Chrysler – są bliskie bankructwa, to mimo tego starają się storpedować wprowadzenie nowych regulacji.

ang więcej w Time

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly