ArtykulyRozwiązania systemowe

Zrównoważone rybołówstwo jest możliwe. Te kraje dają przykład

Ilustr.: Statki rybackie na wodach należących do Wysp Marshalla. Źródło: Asian Development Bank, Flickr.com

„Istniało wyczuwalne poczucie frustracji. Żadna z ryb nie była wyładowywana w żadnym z ośmiu krajów, w których je poławiano. Wszystkie były przeładowywane na statki chłodnicze i przewożone do Bangkoku lub Japonii, a kraje, w których prowadzono połowy, nie otrzymywały ani grosza” – tak spotkanie z 1982 r. na wyspie Nauru wspomina Sean Dorney, korespondent Australian Broadcasting Corporation.

To właśnie wtedy doszło do posiedzenia ministrów ds. rybołówstwa kilkunastu państw z Pacyfiku, które zapoczątkowało rewolucję. Osiem małych, wyspiarskich państw podpisało wówczas umowę w sprawie skoordynowania działań z zagranicznymi flotami rybackimi. Cel: zacząć wreszcie zarabiać na połowach tuńczyka bonito, którego najwięcej pozyskuje się właśnie w wodach Oceanu Spokojnego. Zapoczątkowany w 1982 r. system dziś opisywany jest jako „najbardziej niezwykłe osiągnięcie krajów wyspiarskich Pacyfiku w ciągu ostatnich 50 lat”.

Dawid pokonał Goliata

Porozumienie z Nauru (PNA) oprócz tego zajmującego ledwie 21 km2 państwa zawarły Kiribati, Wyspy Marshalla, Tuvalu, Mikronezja, Palau, Papua Nowa Gwinea i Wyspy Salomona.

Choć była to walka Dawida z Goliatem, Dawid wygrał. W ciągu czterech dekad stworzono system, który dziś nie tylko daje tym państwom 500 mln dolarów rocznie, ale i zapobiega przełowieniu, do którego doprowadzały wcześniej międzynarodowe floty rybackie. Jak do tego doszło?

Jak wyjaśnia Ludwig Kumoru, odchodzący dyrektor generalny PNA, kluczem do sukcesu była zmiana podejścia. Dotychczasowy system, w ramach którego wszystkie kraje podcinały się nawzajem, próbując sprzedawać prawa do połowów na swoich wodach zagranicznym flotom, zastąpiono nowym.

To tzw. System Dni Statków (Vessel Day Scheme) – członkowie PNA uzgadniają ograniczoną liczbę dni połowowych w ciągu roku, w oparciu o opinie naukowe dotyczące stanu zasobów tuńczyka. Dni połowowe są następnie przydzielane według krajów porozumienia i sprzedawane temu, kto zaoferuje najwyższą cenę. „W ten sposób mieszkańcy wysp Pacyfiku czerpią korzyści ekonomiczne ze zrównoważonego zarządzania tuńczykiem” – czytamy na stronie PNA.

Ale oczywiście zmian było więcej. Państwa PNA, które kontrolują około 50% podaży tuńczyka bonito (najczęściej puszkowanego tuńczyka na świecie), wprowadziły też m.in. kontrolę urządzeń gromadzących ryby (tzw. FAD) i ochronę rekinów wielorybich, a 100% połowów okrężnicą (siecią rybacką, która otacza się i wyłapuje ławice) objęto obserwacją. W efekcie tych wysiłków w 2011 r. tuńczyk PNA otrzymał certyfikat Marine Stewardship Council i został uznany jako pozyskiwany w sposób zrównoważony.

Co więcej, dzięki ciągłemu ulepszeniu systemu państwa zrzeszone w PNA otrzymują 25% ceny sprzedaży w porcie. Jeszcze dekadę temu było 2-3%. Pozyskiwane w ten sposób pieniądze pozwalają np. na to, by Kiribati opłacało wszelkiego rodzaju wydatki socjalne czy prace infrastrukturalne oraz przekazywało rządowe fundusze studentom, osób z niepełnosprawnościami, bezrobotnym i starszym „To znacznie poprawiło życie ludzi” – podsumowuje Teburoro Tito, były prezydent kraju.

Zrównoważone rybołówstwo pilnie potrzebne

W książce „Życie na naszej planecie” biolog sir David Attenborough pisze o tzw. efekcie rozlania – wokół rygorystycznie chronionych obszarów morskich na całym świecie społeczności rybackie początkowo protestują przeciwko zakazom połowów, ale po kilku latach zaczynają odczuwać korzyści wynikłe z ich wprowadzenia.

Attenborough pisze też m.in. o Palau, które jest jednym z członków PNA. Zakaz połowu, który można było wprowadzać z dnia na dzień, znany jest jako zasada „bul”. Praktykowano ją już wiele wieków temu, a gdy komercyjne floty rybackie zwiększyły presję na życie w oceanach, prezydent Tommy Remengesau jun. poszedł w ślady przodków.

„Niektóre rafy objął całkowitą ochroną, na innych zaś znacząco ograniczył działalność połowową. Ustanawiał też okresy ochronne, co umożliwiało zagrożonych gatunkom spokojne tarło. Największe wrażenie robi jednak jego decyzja dotycząca ochrony otwartych wód wokół wyspy. Ogłosił, że Palau nie ma obowiązku eksportować ryb. Rybacy powinni łowić tylko tyle ryb, ile są w stanie zjeść mieszkańcy i turyści. Innymi słowy, wrócił do rybołówstwa tylko na własne potrzeby. Drastycznie ograniczył liczbę licencji komercyjnych i objął cztery piąte wód terytorialnych Palau – obszar wielkości Francji – całkowitą ochroną. Niewielka liczba kutrów, łowiących na pozostałym obszarze, wystarczy, by zaopatrzyć wyspiarzy i turystów w tuńczyki” – opisuje Attenborough.

I dodaje, że przywracając dzikość ekosystemom morskim, łapiemy jednocześnie trzy sroki za ogon – wychwytujemy dwutlenek węgla, poprawimy bioróżnorodność i zapewniamy sobie pożywienie. „Dzięki połowom pozyskujemy największą ilość pożywienia, którego nie wytwarzamy. Jeśli więc zaczniemy łowić we właściwy sposób, nie będziemy musieli rezygnować z jedzenia ryb. W tym przypadku to, co dobre dla nas, jest też dobre dla ekosystemu. Im będzie on zdrowszy i bardziej różnorodny, tym więcej będzie w nim ryb” – podkreśla legendarny biolog.

Marcin Popkiewicz

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly