ArtykulyRozwiązania systemowe

Europejski raport ESPAS: Globalne trendy do 2030 roku.

Następna dekada nakreśli przyszłość Europy i jej rolę na świecie. Presja na liberalne demokracje; wyzwania dla globalnego zarządzania; transformacja modeli ekonomicznych i samej tkanki społecznej; nowe zastosowania i nadużycia technologii; kontrastujące ze sobą wzorce demograficzne; oraz rosnący ślad ekologiczny ludzkości – świat jest na dobrej drodze do nowego porządku geopolitycznego, geoekonomicznego i geo-technologicznego.

Przyszłość jest dziś, a przyszłe wyzwania (i możliwości) są zdeterminowane przez dzisiejsze wybory. Ale przyszłość nie jest taka, jak kiedyś. Świat jest o wiele bardziej złożony, rywalizujący i konkurencyjny niż dotychczas – i zmienia się w niespotykanym dotąd tempie. Wzajemne powiązania i współzależności między sprawami krajowymi, europejskimi i światowymi spowodowały, że obecnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej szczególną wagę przywiązuje się do sprawnej polityki i podejmowania decyzji. A także odporności, strategicznego prognozowania i wyprzedzającego zarządzania. Kwestie nadchodzących wyzwań dla Europy porusza ostatni raport ESPAS (European Strategy and Policy Analysis System) „Globalne trendy do 2030 roku”. Przedstawiamy tłumaczenie obszernych fragmentów.

W kierunku kultury gotowości i przewidywania

Europa jest kluczowym graczem na świecie w wielu dziedzinach, ale świat nie jest już eurocentryczny – i nie będzie nim w przyszłości. Europa się starzeje i staje się biedniejsza w kontrze do większości państw świata. Prawie cały świat będzie się szybko rozwijać. Nawet jeśli państwa członkowskie Unii Europejskiej połączą siły, to Europa pozostanie z tyłu pod względem wydatków na bezpieczeństwo i obronę. A ponieważ globalna potęga jest na nowo definiowana przez szybki postęp technologiczny, to w takiej sytuacji Europejczycy pozostają w tyle za Chinami i Stanami Zjednoczonymi w zakresie nowych technologii i innowacji – od sztucznej inteligencji po obliczenia kwantowe. A jeśli istnieją jakiekolwiek wątpliwości co do tego, jak bardzo świat zmieni się w ciągu najbliższych 10 lat, to oto tylko niektóre z faktów, które wskazują na głęboką zmianę na horyzoncie:

  • Świat staje się coraz mniej wolny: Jeśli do 2005 roku demokracje i wolności rozwijały się na całym świecie, to dziś podupadają – tendencja ta nie uległa osłabieniu w ciągu ostatnich 13 lat;
  • Globalna władza się zmienia: Jeśli dziś z ośmiu największych gospodarek świata cztery są europejskie (w tym Wielka Brytania), do 2030 roku liczba ta spadnie do trzech (w tym Wielka Brytania), a do 2050 roku na tej liście pozostaną tylko Niemcy. 
  • Światowa gospodarka ukierunkowuje się na wschód: O ile w 2005 roku wielkość gospodarki europejskiej (przy obecnych cenach rynkowych) była ponad sześciokrotnie większa od gospodarki chińskiej, to dziś Chiny już prawie ją dogoniły, mając gospodarkę o PKB 11,4 bln euro, w porównaniu z 13,5 bln euro dla UE (nie licząc już Wielkiej Brytanii);
  • Łączność to nowa geopolityka: O ile w 2005 roku na świecie było około miliarda użytkowników Internetu, to dziś liczba ta wynosi prawie cztery miliardy i rośnie. Jednocześnie liczba podłączonych urządzeń rośnie wykładniczo, napędzana przez szybko rozwijający się Internet Rzeczy i Czwartą Rewolucję Przemysłową.

Silna Europa, lepszy świat

W związku z tymi głębokimi zmianami może się wydawać, że łatwo jest odrzucić Europę jako zbyt małą i zbyt nieznaczącą, aby naprawdę coś zmienić. Byłby to jednak poważny błąd. Nie tylko Europa potrzebuje Europy, ale także świat potrzebuje Europy – jako inspiracji dla lepszej przyszłości, czy rozsądniejszej równowagi między celami gospodarczymi, społecznymi i środowiskowymi.

Europejczycy mają dwie możliwości: być w dużej mierze bezczynnymi obserwatorami przyszłości, która będzie kształtowana przez innych, lub sami ją współtworzyć. Odpowiedź wydaje się być jasna, ale nie jest pewne, czy Europejczycy będą działać wspólnie i zdecydowanie, aby stawić czoła wyzwaniom i wykorzystać możliwości.

Wprowadzenie: między przewidywaniem a prognozowaniem

Dla czegoś tak nieznanego jak przyszłość, wydaje się, że stało się to zaskakująco przewidywalne. Wyszukiwarka internetowa Google dla hasła „future 2030” daje ponad 97 milionów wyników. We wszystkich przypadkach znalezionych w internecie odnajdujemy mniej więcej podobne stwierdzenia: że rok 2030 będzie świadkiem bardziej połączonego, aczkolwiek rozdrobnionego świata, z niebezpiecznymi zmianami demograficznymi i energetycznymi oraz niebezpiecznymi zmianami technologicznymi, środowiskowymi i politycznymi.

Ta iluzja definiowalności jest tworzona przez dwie dynamiki: po pierwsze, pesymistyczny ton, który przewija się przez zdecydowaną większość raportów dotyczących prognozowania. Jest to cecha wspólna, jeśli chodzi o myślenie przyszłościowe, przy czym jedno z badań pokazuje, że wszystkie badania nad przyszłością podjęte w ciągu ostatnich 70 lat mają jedną wspólną cechę: to pesymizm. Dlaczego tak jest? Paradoksalnie, im bardziej katastroficzne są wiadomości, tym mniej prawdopodobne jest, że ludzie będą działać – zjawisko to znane jest jako Klątwa Kasandry.

Witamy w 2030 roku – megatrendy w scenariuszu Biznes-jak-zwykle

Jaka jest dynamika, której nam brakuje? Czy istnieją sposoby, aby inaczej myśleć o prognozach, których jesteśmy „pewni”? Czy istnieją powiązania i efekty domina, które moglibyśmy zbadać dalej? Jakie różne przyszłości możemy sobie wyobrazić w ramach tego, co wiemy – a czego nie wiemy? Zmiany klimatyczne, demografia, urbanizacja, wzrost gospodarczy, zużycie energii, łączność i geopolityka to jedne z najbardziej rozpowszechnionych megatrendów, które są badane w tym sprawozdaniu.

Robi się coraz cieplej

Zmiany klimatyczne mają dwa aspekty: fatalne konsekwencje błędów z przeszłości, które są już dziś namacalne i nasilą się do 2030 roku, oraz znacznie poważniejsze konsekwencje błędów, których musimy teraz unikać. Oznacza to dwie rzeczy na najbliższą dekadę: po pierwsze, że w końcu zaczniemy odczuwać destrukcyjny wpływ rosnących temperatur i związanych z nimi zjawisk pogodowych, a po drugie, że możemy dojść do punktu krytycznego, w którym zmiany klimatu staną się niekontrolowane.

Jeśli chodzi o pierwszy wymiar, nawet w niewyobrażalnym scenariuszu zaprzestania wszelkich emisji pochodzących z działalności człowieka, dwutlenek węgla już w atmosferze pozostanie tam przez około 300 lat – tyle bowiem potrzeba, by oceany w zdecydowanej większości usunęły go z atmosfery.

Szacuje się, że do 2030 roku świat będzie o 1,5 stopnia cieplejszy niż w czasach przedindustrialnych. Oznacza to, że gorętsze lata będą normą w całej Europie – ale także w Stanach Zjednoczonych, południowym sąsiedztwie i Azji. Doprowadzi to do nasilenia się suszy i pożarów, jak to miało miejsce latem 2018 roku, najgorętszego w historii i w którym w Europie utracono 30-50% niektórych kluczowych upraw. Badania pokazują, że koszty opieki zdrowotnej znacznie wzrastają w przeliczeniu na każdą falę upałów, a w Stanach Zjednoczonych koszty zwalczania pożarów osiągnęły w 2017 roku 2 mld dolarów.

Co to może oznaczać?

Wzrost temperatury na świecie jest dziś najpilniejszą kwestią polityczną – w sumie już od 10 lat, niestety wciąż bez decydujących rezultatów. Obecnie skutki globalnego ocieplenia zaczynają być odczuwalne zarówno przez społeczeństwo, jak i decydentów politycznych, wywołując głębokie obawy społeczne i coraz liczniejsze protesty dzieci i młodzieży. W rezultacie wcześniej niepopularne decyzje, które ograniczą emisje, mogą stać się łatwiejsze do podjęcia i wdrożenia. W chwili obecnej nasze systemy polityczne nie przechodzą jednak koniecznych radykalnych zmian, co zwiększa ryzyko doprowadzenia do niekontrolowanej zmiany klimatu do 2030 roku.

Wzrost temperatury o 1,5 stopnia stanowi maksimum, które nasza planeta może tolerować bez poważnej destabilizacji klimatu; jak temperatura wzrośnie jeszcze bardziej po 2030 r., będziemy musieli stawić czoła jeszcze większej liczbie susz, powodzi, skrajnych upałów i ubóstwa setek milionów ludzi, które prawdopodobnie doprowadzą do załamania wśród najbardziej narażonych grup ludności – a w najgorszym przypadku do całkowitego wyginięcia ludzkości. Głównym winowajcą emisji gazów cieplarnianych jest produkcja energii. Do 2030 roku Europa ma czerpać 32% swojej energii z odnawialnych źródeł energii – choć jesteśmy liderem w tej dziedzinie, to jednak nie wystarczy, aby ograniczyć wzrost temperatury.

Globalne ocieplenie będzie odczuwalne szczególnie w miastach, co jeszcze bardziej zwiększy znaczenie planowania przestrzennego. Im większe miasto, tym większy będzie wzrost temperatury. Ekstremalne warunki pogodowe, zwłaszcza upały, bardziej dotykają starszą populacje. Wyższe temperatury będą oznaczać spadek wydajności ludzkiego organizmu. Do 2030 roku spadek wydajności pracy spowodowany gorętszym klimatem będzie kosztować światową gospodarkę ponad 1,7 bln euro.

Skutki zmian klimatu będą bardziej odczuwalne w regionach takich jak Afryka Północna. Upadek i ekstremalna pogoda zepchną ludzi ze wsi do miast i wywrą presję na istniejące linie podziału konfliktów, jak to miało miejsce w Syrii przed wojną domową.

Rosnące emisje są związane ze zużyciem energii i jej wytwarzaniem, które według prognoz będą rosły równolegle z rosnącą liczbą ludności świata, a także wzrostem udziału klasy średniej.

Kolejnym winowajcą emisji jest transport – i to taki, który będzie rósł wraz ze wzrostem mobilności na całym świecie. Patrząc globalnie, energia odnawialna w ciągu następnej dekady przekształci ten sektor tylko w pewnym stopniu i nie wszędzie w równym stopniu.

Zmniejszenie subsydiowania paliw kopalnych i przejście na bardziej ekologiczną gospodarkę to bolesny krok, który może być wykorzystany politycznie przez populistów na całym świecie, szczególnie w państwach, w których podstawą gospodarki jest wydobycie paliw kopalnych, zwłaszcza ropy naftowej.

Rys. 1. Światowe emisje CO2 z podziałem na sektory od roku 1980 wraz z prognozą Biznes-jak-zwykle do 2050.

Częściowo zmiany klimatyczne są napędzane przez naszą dietę: 14,5% emisji gazów cieplarnianych pochodzi od zwierząt gospodarskich, zwłaszcza od bydła hodowanego zarówno na mięso, jak i na mleko. Gdyby hodowlę bydła sprowadzić do skali kraju, to zajmowałoby trzecie miejsce w emisji za Chinami i Stanami Zjednoczonymi. To co jemy jest nierozerwalnie związane nie tylko ze zmianami klimatycznymi, ale także z tym, w jakim zdrowiu się starzejemy: tymi dwiema kwestiami należy zająć się razem. Jednak na dzień dzisiejszy tylko kilka państw, takich jak Niemcy i Szwecja, opracowało wytyczne żywieniowe promujące diety przyjazne dla środowiska.

Jest nas więcej. A gdzie?

Jednym z najlepszych przykładów megatrendu jest demografia. Ponieważ długość życia człowieka wynosi kilkadziesiąt lat, liczba osób mieszkających na danym terytorium może być do pewnego stopnia przewidywalna. Z tego właśnie powodu możemy z całą pewnością stwierdzić, że do 2030 roku liczba ludności na świecie będzie większa niż obecnie. Nawet pandemie, czy drastyczne zmiany w poziomie płodności, raczej nie zmienią znacząco danych do tego czasu. Wtedy będzie nas już nie 7,7 miliarda jak teraz, lecz 8,6 miliarda.

Ciekawsze od samej liczby ludności jest po pierwsze to, gdzie ten wzrost będzie miał miejsce, a po drugie – i co nawet ważniejsze – jakie będą jego konsekwencje. Przyszłe dane demograficzne dzielą świat na dwa obozy: jeden, w którym ludzi będzie przybywać, oraz drugi, w którym populacja będzie maleć. Pierwszym jest, jak wiadomo, region Afryki Subsaharyjskiej i Azji Południowej (na przykład Nigeria, Tanzania, Etiopia, Indie i Pakistan). Kolejnym regionem, w którym będzie miał miejsce znaczący wzrost liczby ludności – co powinno interesować Europę – są afrykańskie kraje znad Morza Śródziemnego – sam Egipt będzie miał do 2030 roku 21 milionów mieszkańców więcej. Mimo że przyrost demograficzny już teraz wyhamowuje i będzie nadal spadał, to w wymiarze regionalnym do 2030 roku tendencja ta nie zostanie jeszcze odwrócona (jedynie współczynniki dzietności w Tunezji i Libanie osiągną wówczas poziom europejski).W 2030 roku południowi sąsiedzi Europy będą liczniejsi – populacja wzrośnie z obecnych 235 mln do 282 mln.

Rys. 2 Zmiany liczby ludności w 28 państwach UE i projekcje różnych scenariuszy do 2100 roku.

Na drugim krańcu spektrum znajdują się te części świata, w których liczba ludności zatrzymuje się lub maleje – na czele znajduje się Unia Europejska, której ludność według prognoz będzie wynosić w 2030 roku 498-529 mln. Może więc nastąpić spory spadek, gdyż dane nie obejmują Zjednoczonego Królestwa, a przypomnijmy, że w 2018 roku było to 513,8 mln, wraz z Wielką Brytanią. Ewentualny wzrost nastąpi jedynie w scenariuszu wysokiej płodności, w dużym stopniu uzależnionym od polityki w tym zakresie.

Ale UE nie jest sama w tej sytuacji. Jej wschodni sąsiedzi idą w tym samym kierunku i prawdopodobnie liczba ludności Białorusi i Ukrainy zmniejszy się z obecnych 74 mln mieszkańców do 71 mln w 2030 roku. Przewiduje się, że również ludność Rosji zmniejszy się ze 143,9 mln do 140,5 mln. Co najważniejsze, Chiny również „osiągnęły szczyt” i tamtejsza populacja pozostanie w sumie niezmieniona na poziomie około 1,4 miliarda.

Ogólnie rzecz biorąc, liczba ludności w ponad 50 krajach zmniejszy się w ciągu najbliższych lat. To co będzie hamowało spadek w takich regionach jak Europa to rosnąca długość życia. Jesteśmy nie tylko liczniejsi, ale również żyjemy dłużej. Dodać należy do tego fakt, że dotyczy to także tych krajów, które kilkanaście lat temu były słabo rozwinięte. Jest to wynik wielu pozytywnych czynników związanych z opieką zdrowotną i dobrobytem. Do 2030 roku średnia długość życia kobiet w Korei Południowej wyniesie 90 lat, a w Afryce 64 lata. W przypadku Europy długość życia będzie wzrastać przez następne lata. Francuzki osiągną najwyższą długość życia w UE, która wyniesie 88 lat.

Na całym świecie ludność będzie zatem starsza niż obecnie: w 2030 roku 12% ludności świata będzie miało ponad 65 lat, w porównaniu z obecnymi 8%. W czołówce jest Europa, bo w 2030 roku 25,5% jej ludności będzie miało ponad 65 lat (wzrost z 19% z roku 2017). Rosja i Chiny podążają tym samym tropem, a jedna czwarta ich populacji przekroczy 60 lat za 10 lat (choć średnia długość życia w Rosji nadal będzie znacznie poniżej średniej europejskiej).

Żyjemy w miastach

Dzisiejsza sytuacja demograficzna nadal wiąże się z innymi ważnymi problemami: od zasobów, klimatu i konfliktów po migracje, emerytury i zdrowie. Powszechnie wiadomo, że do 2030 roku dwie trzecie ludności będzie mieszkać w miastach, ale często pomija się fakt, że znacznie więcej osób będzie mieszkać w miastach poniżej 1 mln, w dalszej kolejności przybędzie mieszkańców w miastach liczących 1-5 mln ludzi.

Małe i średnie miasta rosną obecnie w tempie dwukrotnie większym niż megamiasta. W ten sposób powstaną 43 aglomeracje liczące ponad 10 mln mieszkańców, jedną z nich będzie Paryż – jedyne miasto w wyludniającej się Europie. Miasta będą więc rosnąć i z tego powodu będą zużywać nawet 80% światowej energii odpowiadając tym samym za 70% globalnej emisji CO2. Niewiele też się zmieni w kwestii nierówności społecznych czy wykluczenia.

Na drodze do przyszłości: katalizatory

W pewnym sensie myślenie o przyszłości ma dalekowzroczny charakter: jesteśmy dobrzy w tym, że widzimy rzeczy dalsze, ale im bliższe, tym bardziej się rozmywają. Tendencja, która jest zdecydowanie krótsza niż życie człowieka jest zatem trudniejsza do określenia niż ta, która będzie się rozwijać przez kilka dziesięcioleci – po prostu dlatego, że jawi się nam jako bardziej dynamiczna i szybka. Takie trendy nazywamy „katalizatorami”, ponieważ podobnie jak w chemii, przyspieszają (lub opóźniają) zarówno megatrendy, jak i inne katalizatory. W przeciwieństwie do megatrendów, ludzie mogą je łatwiej zmienić – ale sami też wywołują zmiany. Katalizatory mogą szybko się rozwinąć, od sześciu miesięcy do pięciu lat, dlatego więc ludzie odczuwają je bardzo dotkliwie w codziennym życiu – inaczej niż w przypadku megatrendu. Przykładem katalizatora jest gwałtowny konflikt: sytuacja w trendzie, której rozwiązanie może wymagać szybkiej reakcji i wywołać inne, szybko rozwijające się trendy, takie jak migracja lub populizm, ale spowodowane przez megatrendy, takie jak demografia czy urbanizacja. Ponieważ katalizatory pojawiają się szybciej niż megatrendy, zmuszają ludzi do podejmowania działań szybciej niż wolno rozwijające się megatrendy.

Żywność i woda będą wymagać pilnej uwagi

Ziemia nie jest nieskończona jeśli chodzi o zasoby. Oczywiście ludziom wciąż wydaje się, że jest inaczej. Ostrzeżenia o zagrożeniu dla bezpieczeństwa żywnościowego i wodnego stały się stałym elementem polityki międzynarodowej w ciągu ostatnich lat.

Zarówno brak bezpieczeństwa żywnościowego, jak i wodnego są zatem postrzegane jako megatrendy, ale w rzeczywistości – ze względu na swój charakter i oddziaływanie – są katalizatorem, ponieważ ujawniają się w krótkim czasie, a ludzkie działania mogą mieć natychmiastowe skutki. Aby to zrozumieć, musimy przyjrzeć się temu, czym właściwie jest brak bezpieczeństwa żywnościowego i wodnego. Istnieją trzy wymiary: po pierwsze, sama dostępność – czy żywność i woda są dostępne czy nie? Po drugie, przystępność cenowa: po jakiej cenie są one dostępne? I po trzecie, czy są one dostatecznej jakości? Kiedy stosujemy te wymiary, widzimy, że mamy różne stopnie niepewności. Na przykład pierwszy wymiar – dostępność, jest w rzeczywistości kategorią ginącą, bo na całym świecie głód zmniejszył się do historycznie niskiego poziomu. Dzieje się tak dlatego, że nasze rozumienie głodu ewoluowało, podczas gdy przez wiele lat eksperci uważali, że głód był spowodowany brakiem dostępności żywności. W latach 80. ubiegłego wieku pojawiło się spostrzeżenie, że głód rzeczywiście występował, gdy żywność była dostępna, ale nie była dostępna dla każdego. Oznacza to, że współudział człowieka odgrywa kluczową rolę w wybuchu głodu. W Europie mówimy o braku bezpieczeństwa żywnościowego mając na myśli głównie problemy z żywnością prowadzące do problemów zdrowotnych, takich jak otyłość, a nie brak dostępu do niej.

Gdzie indziej jednak zarówno brak wody, jak i brak bezpieczeństwa żywnościowego są znacznie poważniejszymi problemami, którymi należy się zająć w nadchodzących latach, aby pomóc 700 milionom ludzi, którzy obecnie nie mają podstawowego dostępu do wody, oraz 815 milionom ludzi żyjących w sytuacji braku bezpieczeństwa żywnościowego – ale żaden z tych problemów nie wynika raczej z braku żywności na świecie, a raczej z (niewłaściwego) zarządzania i standardów jakości. Podobnie brak bezpieczeństwa zaopatrzenia w wodę wynika głównie ze słabej infrastruktury i gospodarki wodnej, a nie z wysychania planety. Zamiast tego zarówno woda, jak i żywność są dokładniej opisane jako akceleratory konfliktów, a nie ich wyzwalacze.

Jakie są z tego wnioski? Dostęp do żywności i wody jest w dużym stopniu uzależniony od innych aspektów, niezwiązanych z ich faktyczną dostępnością – co oznacza, że mogą raczej nasilać istniejące konflikty niż tworzyć nowe. Niemniej jednak zarówno ceny żywności, jak i oznaki stresu wodnego służą jako ważne wskaźniki, że istnieje większy problem polityczny, który rzeczywiście może prowadzić do konfliktów i masowych przesiedleń. W nadchodzących latach będziemy zatem świadkami momentów stresu związanego z wodą i żywnością poza Europą, i powinniśmy je interpretować jako oznaki, że w danym państwie lub regionie sprawy nie układają się dobrze.

  • Zmiany klimatyczne zaostrzą zarówno brak bezpieczeństwa dostaw wody, jak i żywności na obszarach, które już są podatne na konflikty, takich jak Afryka i Bliski Wschód. IPCC podaje w raportach, że w nadchodzących latach zmiany klimatu narażą miliard ludzi na niedobór wody.
  • Wskaźniki żywności i wody korelują z konfliktem, dlatego mogą być wykorzystywane jako wczesne sygnały ostrzegawcze.
  • Europejczycy cierpią z powodu nadmiernego, a nie niedostatecznego odżywiania się, co ma szkodliwe skutki dla zdrowia. To zaś rykoszetem odbija się na gospodarce.

Wojny i konflikty ulegną zmianie

Można powiedzieć, że cała dyscyplina prognozowania zrodziła się z chęci poznania, gdzie, kiedy i jak będą wybuchać przyszłe wojny. Ale pomimo tego palącego zainteresowania, nie jest to obszar, w którym prognozy były najdokładniejsze – w dużej mierze dlatego, że mamy tendencję do przeceniania wpływu postępu technologicznego, pomijania złożoności czynników powodujących konflikty i niedoceniania zabójczości stosunkowo niewyszukanych systemów uzbrojenia.

Jest kilka rzeczy, które możemy z całą pewnością powiedzieć o przyszłych konfliktach: na przykład, ekstrapolując na podstawie przeszłych tendencji, możemy stwierdzić, że choć wojny międzypaństwowe stały się mniej powszechne, na poziomie globalnym nadal będą miały miejsce raz na dekadę. Ale mogą również przybierać formy hybrydowe i przychodzić bez formalnej deklaracji lub otwartych aktów wojny: propaganda i agitacja polityczna również będą częścią ofensywnego portfolio. Ponadto obecne rozpad systemu nierozprzestrzeniania broni jądrowej otwiera możliwość zawieszenia otwartych konfliktów pomiędzy mocarstwami jądrowymi.

Liczba wojen domowych pozostanie na tym samym poziomie lub wzrośnie w najbliższych latach – do ponad 40 trwających konfliktów rocznie. Możemy to założyć, ponieważ przewiduje się, że wszystkie wskaźniki dotyczące czynników napędzających te konflikty będą rosły: zmiany klimatyczne, nierówności, liczni młodzi ludzie bez pracy, represje, niekontrolowane rozprzestrzenianie broni i możliwość kontaktu podmiotów niepaństwowych – wszystko to sprawia, że państwa, które już teraz stoją przed licznymi wyzwaniami wewnętrznymi, prawdopodobnie w nadchodzących latach staną w obliczu jeszcze większych trudności.

Możemy zatem założyć, że niestety spora część tych konfliktów wystąpi na obszarach o strategicznym znaczeniu dla Europy, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie (ropa naftowa) i Afryce Północnej (uchodźcy). Irak, Syria, Jemen i Libia są nadal w dużym stopniu narażone na ryzyko konfliktu, niezależnie od obecnego statusu operacji bojowych. Ale nie tylko świat arabski jest zagrożony, podobnie jak kilka obszarów w Afryce Subsaharyjskiej, takich jak basen jeziora Czad, Sahel, Róg Afryki i Afryka Środkowa. Chociaż jako Unia jesteśmy oddani ideałowi zapobiegania konfliktom, ani my, ani inne podmioty nie były w stanie rozszyfrować dokładnego pochodzenia wojny – mimo że zapobieganie konfliktom mogłoby zaoszczędzić od 5 do 70 miliardów dolarów rocznie.

Konflikty, których staniemy się ofiarami, mogą się zdarzyć w każdej chwili, w każdym miejscu, w każdy sposób. Na pewno wykorzystane zostaną w nich nowoczesne technologie w postaci bezzałogowych samolotów i „robotów zabójców”. Prawdziwe zagrożenie wynika z tych wszystkich rodzajów ataków, których nie dostrzegamy od razu, czy to infiltracji, czy to manipulacji medialnych i politycznych, czy też ataków cybernetycznych.

  • W chwili obecnej nasz sektor obronny nie jest gotowy na stawienie czoła złożonym konfliktom – między innymi dlatego, że jesteśmy rozdrobnieni.
  • Postęp technologiczny może sprawić, że wojny będą szybsze, bardziej zabójcze i wielowymiarowe. 
  • Europa nie może już w pełni polegać na parasolu bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, ponieważ uwaga strategiczna Waszyngtonu przesuwa się w kierunku Azji. 
  • Rozwiązywanie umów mających na celu zapobieganie wyścigowi zbrojeń oznacza, że prawdopodobieństwo konfliktu wzrośnie. 
  • Zarzewia konfliktu są związane m.in. z nierównościami politycznymi, społecznymi i ekonomicznymi.
  • Prawo międzynarodowe nadal odnosi się głównie do konfliktów międzypaństwowych, a nie wewnętrznych, co sprawia, że konflikt wewnętrzny staje się polem bitwy, na którym zadaje się najwięcej bólu w kategoriach humanitarnych, ekonomicznych i politycznych. 
  • Utrzymywanie pokoju jest drogim i wymagającym zaangażowania zasobów ludzkich narzędziem rozwiązywania wojen domowych – oba aspekty stoją w sprzeczności z obecną postawą strategiczną Europy.

Terroryzm nie zniknie

Warto zauważyć, że choć w programach informacyjnych dominują tematy dotyczące terroryzmu islamskiego, to taka naprawdę tego rodzaju akty stanowią jedynie 16% wszystkich ataków terrorystycznych; 67% ataków miało charakter separatystyczny, 12% lewicowy, a 6% prawicowy. Ta ostatnia kategoria znacznie wzrosła.

Co to oznacza? Terroryzm będzie w nadchodzących latach w dalszym ciągu wyzwaniem z zakresu bezpieczeństwa, znacznie wykraczającym poza zagrożenie związane z technologiami inwazyjnymi: anarchiczny, prawicowy lub lewicowy terroryzm nadal stanowi poważny problem dla UE, ale jest przedmiotem znacznie mniejszej uwagi. Podczas gdy większość europejskich siatek terrorystycznych działa ponad granicami państw, współpraca rządowa w tej dziedzinie nie jest jeszcze tak rozwinięta, jak mogłaby być.

  • Wszystkie siatki terrorystyczne wykorzystują internet do rekrutacji, wymiany informacji, funduszy i wiedzy. 
  • Terroryzm często wiąże się z konfliktami występującymi poza Europą. 
  • Prawicowy terroryzm jest związany z populizmem.

Technologie katalizatorem zmian

Innowacje technologiczne są metatrendem w tym sensie, że przenikają praktycznie wszystkie inne aspekty ludzkiego życia. Zaliczane się więc do katalizatorów, ponieważ to zjawisko rozwija się znacznie szybciej niż megatrend. Już w najbliższych latach należy oczekiwać sporych zmian, m.in. w zakresie robotyki, czy druku 3D.

Technologia będzie miała wpływ nie tylko na codzienną działalność gospodarczą: będzie również czynnikiem decydującym o tym, jaką pozycję zajmie Europa na świecie – zarówno jako potężny innowator technologiczny, jak i wyznacznik standardów etycznych, jeśli chodzi o zapobieganie wykorzystywaniu maszyn do prowadzenia wojny, totalitarnej kontroli i dezinformacji. W chwili obecnej Europa jest zagrożona tym, że wyprzedzą ją Chiny i Stany Zjednoczone. Ale jest też dobrze przygotowana do podjęcia nowego wyzwania technologicznego: posiada wysoki poziom edukacji, łączności i dostępnych dochodów do dyspozycji.

Jakie należy wyciągnąć wnioski? W nadchodzących latach zmieni się sposób w jaki pracujemy, walczymy, starzejemy się, komunikujemy, rozwiązujemy problemy, podróżujemy, handlujemy, wymieniamy informacje, mieszkamy w miastach, rozwiązujemy przestępstwa, prowadzimy interesy, głosujemy i łączymy się z naszymi bliskimi.

• Nowoczesna technologia sprawia, że jesteśmy bardziej narażeni w cyberprzestrzeni zarówno na przestępczość, jak i na ataki cybernetyczne.
• Niektóre technologie pozwolą na ściślejszą kontrolę obywateli podważając w ten sposób demokratyczny ideał Europy.
• Nowe technologie zmienią sposób, w jaki rozwijają się konflikty międzyludzkie – czy na dobre, czy na złe będzie to uzależnione od naszych decyzji
• Nowe technologie mogą pomóc w łagodzeniu skutków zmian klimatycznych.

Czas na decyzje: zmiany w grze

Problem z klimatem

Zmiany klimatyczne to najważniejsza kwestia polityczna i wielkie wyzwanie, czym należy się szybko zająć: decyzje związane z klimatem będą decydować nie tylko o przyszłości naszych gospodarek i społeczeństw, ale także ludzkości jako gatunku. Dla UE wyzwanie to dzieli się na dwa elementy: jeden dotyczy postępów Europy w realizacji jej celów, drugi dotyczy reszty świata – Europa nie będzie w stanie sama ograniczyć emisji w sposób skutecznie chroniący klimat, ale będzie jednym z trzech kluczowych podmiotów w tej dziedzinie.

Strategia klimatyczna Komisji Europejskiej dotyczy pierwszego wymiaru, określając jasne cele na 2030 rok, ale konieczne są dalsze działania, biorąc pod uwagę, że Stany Zjednoczone zadeklarowały wyjście w tym roku z paryskiego porozumienia klimatycznego. Obejmuje to większe inwestycje w badania i rozwój w celu otwarcia nowych dróg dla technologii, które mogłyby pomóc w osiągnięciu tych celów, a także dogłębną dyskusję na temat transformacji energetycznej UE. Dla przykładu: chociaż odejście od węgla nie jest już tak kontrowersyjne, jak miało to miejsce w przeszłości, nadal istnieje niechęć do zaakceptowania energii jądrowej. Są też inne obszary, które mogą stać się „zielone”: na przykład rolnictwo mogłoby pomóc w osiągnięciu tych celów (np. poprzez zmianę diety, ograniczenie wylesiania). Ponadto Europa zaczęła przygotowywać się do stworzenia systemu gospodarczego jako całości, który jest zrównoważony i posiada zamknięty obieg. Jednakże kraje UE nie są na tym samym poziomie jeśli chodzi o ograniczanie emisji – niektóre z nich będą potrzebowały większej pomocy niż inne, np. Polska.

W skali globalnej, spośród „wielkiej trójki”, Stany Zjednoczone, zarówno jako lider jak i zanieczyszczający, odwróciły się od swojej odpowiedzialności, a Chiny nadal nie mają możliwości, aby samodzielnie ukształtować globalną odpowiedź. Oznacza to, że odpowiedzialność za – dosłownie – ocalenie planety, spoczywa na Europie. Jednak Europa nie będzie w stanie sama przewodzić tej akcji, co prowadzi nas do obawy: bele te będą musieli osiągnąć razem z nią partnerzy, w tym na szczeblu państwowym, regionalnym i lokalnym. Dotyczy to oczywiście w szczególności Chin, ale także krajów o średnim dochodzie o szybko rosnących gospodarkach, takich jak Indie, Brazylia i Indonezja, a także na szczeblu regionalnym, a nawet gminnym w państwach, które niechętnie podejmują działania na rzecz ochrony klimatu na szczeblu krajowym. Dla wielu podmiotów niezbędne środki mogą być trudne do wdrożenia, dlatego też Europa będzie musiała zastosować dyplomację środowiskową w sposób dotychczas niespotykany.

Jeżeli nie podejmiemy działań w sprawie zmiany klimatu, państwa nie dotrzymają swoich zobowiązań, będzie to równoznaczne ze wzrostem temperatury o ponad 2oC. Liczba rekordowo ciepłych nocy wzrosła pięciokrotnie, a koszty mnożą się w kilku obszarach: koszty opieki zdrowotnej rosną, ponieważ nie podjęto żadnych działań w celu złagodzenia wpływu upałów na osoby starsze; nadal rozprzestrzeniają się pożary lasów; wzrasta tempo migracji, a produkcja rolna jest znacznie ograniczona przez susze, powodzie i inne zjawiska ekstremalne. Ponadto do 2030 roku zmiany klimatu zepchną ponad 100 milionów ludzi w skrajne ubóstwo, co zniweczy istotny postęp w tej kwestii jaki rozpoczął się w latach 80. XX wieku.

Łańcuch problemów

Narastające poczucie zbliżającej się zagłady i towarzysząca temu panika podkopują i dzielą społeczeństwa. Zagraża to naszym strukturom współpracy na wszystkich szczeblach i wywiera presję na stabilność polityczną UE grożącą pęknięciem wspólnoty. Niedożywienie, wykluczenie społeczne i nieelastyczne środowisko pracy oznaczają, że osoby starsze są nie tylko wykluczone z miejsca pracy, ale coraz częściej chorują i stanowią znaczne obciążenie dla europejskich systemów opieki zdrowotnej i społecznej.

Nieuregulowany postęp w nowoczesnej technologii ma niezamierzone konsekwencje. Na przykład wykorzystanie robotyki w działaniach wojennych prowadzi do masowych zabójstw; niekontrolowana ewolucja myślenia maszynowego (AI) zastępuje ludzką inteligencję; newralgiczne dane są nadużywane w celu osłabienia demokracji, a nawet wolnej woli. Miejsca pracy są tracone bez zastępowania ich nowymi. Europa nadal inwestuje niewiele w badania i rozwój oraz pozostaje w tyle za Chinami pod względem innowacyjności. Dalsze wsparcie dla „stabilizacji” na Bałkanach Zachodnich i Bliskim Wschodzie opóźnia powstanie stabilnych systemów demokratycznych w tych regionach.

W Europie niekontrolowana nierówność, połączona z masową utratą miejsc pracy w wyniku postępu technologicznego, daje partiom populistycznym dobry pretekst do zdobywania poparcia. Brak integracji migrantów i ciągłe ataki terrorystyczne podsycają ksenofobię i wzmacniają pozycję populistów. Brak funkcjonującego skutecznego mechanizmu rozwiązywania konfliktów oznacza, że przemoc na wschodzie i południu Europy nadal wpływa na jej bezpieczeństwo. Zamiast pozytywnie kierować konfliktami, Unia jest biernym obserwatorem. W dziedzinie militarnej UE pozostaje rozdrobniona i defensywna, a także podatna na metody asymetryczne, takie jak ataki cybernetyczne. Różnice w zarobkach ludzi pogłębiają się jeszcze bardziej, co jeszcze bardziej uwidacznia nierówny podział bogactwa. Partie populistyczne w Europie wykorzystują to na swoją korzyść, a na Bliskim Wschodzie przyczynia się to do niepokojów społecznych. Na szczeblu międzynarodowym Europejczycy oddalają się od siebie dążeniu do suwerenności narodowej. Siła wywodząca się z ich wspólnoty i współpracy w ramach Unii rozprasza się, rozwadniając europejski głos na arenie międzynarodowej. W wyniku tego wartości takie jak demokracja, prawa człowieka i pokojowe rozwiązywanie konfliktów ulegają globalnej erozji.

W tym sprawozdaniu wyznaczono dwa cele: umiarkowane zmniejszenie naszej niepewności względem przyszłości i pobudzenie nas do działania w celu jej kształtowania. Jedno nie może być osiągnięte bez drugiego: wysoki stopień pewności lub niepewności może prowadzić do bezczynności, ale bezczynność oznaczałaby, że nasza pewność jest bezwartościowa. Bez względu na to, jak burzliwe będą nadchodzące lata, nie tracenie z oczu naszych celów na przyszłość będzie najważniejszym zadaniem.

Hubert Bułgajewski, ESPAS: Global Trends to 2030

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly