ArtykulyZmiany klimatu

Dramat na morzu. Tym razem ludzki

Klimatolodzy od dawna prognozowali, że spowodowana przez nas zmiana klimatu doprowadzi do wysuszania się regionu Morza Śródziemnego i podobnych zmian na afrykańskim Sahelu. Chociaż kryzys migracyjny nie jest już taki, jak trzy lata temu, to jesteśmy świadkami nowego dramatu. Jest nim kryzys człowieczeństwa Europy.

Dramat na Morzu Śródziemnym

Kilka miesięcy temu w reportażu przedstawionym przez korespondenta stacji TVN24 mogliśmy dowiedzieć się o dramacie załogi statku Sea-Watch 3 patrolującym południowe wody Morza Śródziemnego. Jej zadaniem jest ratowanie uchodźców, którzy pontonami uciekają z Afryki i Bliskiego Wschodu. Załodze udało się uratować 32 emigrantów, którzy starali się przedostać do Europy. Żaden europejski port nie zgodził się jednak, aby ich przyjąć.

Powód tego jest prosty. Do Europy w dalszym ciągu próbują się przedostać uchodźcy z Bliskiego Wschodu i Afryki w liczbie setek tysięcy. Nowa polityka Europy ma na celu zatrzymanie migracji. Jak możemy dowiedzieć się z relacji przebywającego na statku korespondenta TVN24, to kwestia polityki prowadzonej przez między innymi Włochy i Maltę, która ma na celu eliminację takich organizacji międzyrządowych jak Sea-Watch.

Kapitanom i osobom, które biorą udział w takich misjach są stawiane zarzuty pomocnictwa w nielegalnej migracji, a nawet w przemycie ludzi. – To szokujące, że władze w Europie nie chcą nas przyjąć, choć pracujemy w takich warunkach – powiedział Paul Lancel, kapitan statku Sea-Watch 3. – Czekamy na wieści, że możemy wpłynąć do jakiegoś portu i zakończyć tę misję – powiedział kapitan, którego wezwania o przyjęcie do europejskich portów do tej pory spotykały się z odmową. – Chcielibyśmy, żeby w 2019 roku było inaczej. Pomóżcie nam znaleźć rozwiązanie – dodał.

Humanitaryzm poddany próbie

Wydawałoby się, że przestrzegająca praw człowieka Europa pozwoli, by statek z uchodźcami mógł wpłynąć do któregokolwiek portu. Przecież jasne jest, że załoga statku nie wspiera nielegalnej migracji, a tym bardziej przemytników z Libii, tylko ratuje ludzi na morzu przed niechybną śmiercią. Zwłaszcza kiedy na Morzu Śródziemnym jest niespokojnie. Silniejszy sztorm może nawet zatopić dość niewielką jednostkę, jaką jest Sea-Watch 3.

Możemy się teraz zastanowić i zapytać: Czy jako cywilizowani ludzie Zachodu nie osiągnęliśmy wiele? Tylko w ciągu ostatnich 200 lat zdołaliśmy znieść niewolnictwo (przenosząc je do sweatshopów Trzeciego Świata), zredukować zanieczyszczenia przemysłowe (przenosząc je do fabryk Trzeciego Świata) i sprowadzić pokój, prawa człowieka i demokrację do różnych nierozwiniętych, uwstecznionych krain poprzez długie, bezmyślne, krwawe konflikty.

Sweatshopy to określenie zakładów pracy, w których bezwzględnie łamie się prawa pracowników w celu maksymalizacji zysku.

Dramat Sea-Watch 3 pokazuje, że Europa nie do końca jest postępowym regionem świata, który szczyci się dbaniem o prawa człowieka. Owszem, to co się stało w latach 2014-2016 jest teraz pewnym usprawiedliwieniem. Nie byliśmy przygotowani na to. Ale czy na pewno? Przecież od dekad mówi się o migracjach. Kiedy głód, choroby i katastrofy pogodowe uderzą z powodu nagłej zmiany klimatu, wywoła to desperację. Ta najpewniej doprowadzi do ofensywnej agresji w celu odzyskania równowagi, stwierdził raport Pentagonu z 2003 roku, a więc 12 lat przed wybuchem Arabskiej Wiosny i wojny w Syrii.

Zmiana klimatu, a człowieczeństwo

Harald Welzer w książce Wojny klimatyczne. Za co będziemy zabijać w XXI wieku? analizuje związek między zmianami klimatycznymi i przemocą. Czerpiąc z przykładów historycznych i obecnych – dramat mieszkańców Wyspy Wielkanocnej, Holocaust zgotowany przez hitlerowskie Niemcy, ludobójstwo w Rwandzie, powołanie nowych sił granicznych Unii Europejskiej – formułuje konkluzję praktycznie pozbawioną nadziei. Uważamy, że wojny w Darfurze, Somalii, a nawet Bośni są wyjątkami. Tymczasem od tysiącleci stanowią cywilizacyjną normę.

Klimatolodzy od dawna prognozowali, że powodowana przez człowieka zmiana klimatu doprowadzi do wysuszania się regionu Morza Śródziemnego i podobnych zmian na afrykańskim Sahelu. Chociaż kryzys migracyjny nie jest już taki silny jak trzy lata temu, to jesteśmy świadkami nowego dramatu. Jest nim kryzys człowieczeństwa.

Uchodźcy klimatyczni będą w przytłaczającej liczbie napływać do południowej Europy, przez granice USA, w rozpadających się łódkach dotrą do brzegów Australii. Kraje Zachodu już teraz uciekają się coraz częściej do swoistej technologicznej i politycznej przemocy, aby uczynić to rozpoczynające się zjawisko niewidzialnym. Tworzą coraz większe ponadnarodowe siły, aby zatrzymywać uchodźców poza granicami swoich krajów. Media tego nie relacjonują albo nie mówią wszystkiego, co powinny powiedzieć.

To, co dzisiaj uważane jest za szokujące, jak porzucanie na pustyniach niedoszłych azylantów czy blokowanie portów śródziemnomorskich przed uratowanymi rozbitkami będzie błahostką w porównaniu z tym, co nadejdzie w przyszłości. A że będzie to proces stopniowy, dojdziemy do wniosku, iż jest czymś normalnym.

Zatem w przyszłości, kiedy globalne ocieplenie jeszcze mocniej uderzy w kraje Trzeciego Świata możemy być świadkami, jak na przykład drony wysadzają w powietrze tysiące azylantów zbliżających się w łodziach do wybrzeża i pomyślimy: No tak, przecież podatników nie stać na finansowanie ośrodków dla imigrantów…

Szokujące i śmiałe stwierdzenie? Tak myślisz? Jednak nie jest niemożliwe. To, co konieczne może stać się normą. Wszak jesteśmy ludzkimi zwierzętami. Mamy instynkt, który nakazuje nam przetrwać. Nie chcemy chaosu z Afryki, ludzi, którzy uciekają przed śmiercią. Tak samo jak nie chcemy słyszeć o globalnym ociepleniu.

Hubert Bułgajewski, REO

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly