ArtykulyPowiązania

Zatruta przyszłość afrykańskich zwierząt

50 lat temu populacja Kenii wynosiła około 10 milionów, dziś już 50 milionów, rosnąc w tempie ponad miliona rocznie. Według ONZ w ciągu niewiele ponad 30 lat liczba Kenijczyków ma przekroczyć 100 milionów.

Ludzie. Wszędzie ludzie.

To już nie czasy Stasia i Nel z „W pustyni i w puszczy”, kiedy można było podróżować całymi dniami i nie spotkać żywego ducha.

Wraz ze wzrostem liczby ludzi postępuje ekspansja pól, miast, dróg, kolei, linii energetycznych i innej infrastruktury. Otwarte dotąd obszary rozległej sawanny dzielone są na ogrodzone farmy. Lasy są wycinane, a drzewa trafiają na opał, sprzedaż lub stają się materiałem do produkcji węgla drzewnego. Tam, gdzie jeszcze niedawno słonie miały swoje „porodówki” i „żłobki”, dziś rozrastają się karczowiska, które w ciągu kilku lat staną się osiedlami, pastwiskami i terenami uprawnymi – wszystko, oczywiście, grodzone.

Jeśli megatrendy będą podążać dotychczasowym torem, to sielskie życie dzikiej przyrody w Afryce zniknie. Źródło

W ciągu ostatnich 50 lat tereny, na których występują duże zwierzęta, skurczyły się 10-krotnie. Stopniowo trasy migracyjne dzikich zwierząt zostają zablokowane, a ich dotychczasowe tereny stają się dla nich coraz bardziej nieprzyjazne. Dla słoni, lwów i innych dużych zwierząt migrujących między parkami narodowymi, rozpraszających się sezonowo w poszukiwaniu wody i pożywienia lub porodów następstwa są katastrofalne. W parku narodowym Amboseli prawie wszystkie z żyjących tam 200 lwów wychodzą poza granice zbyt małego dla nich parku, żyjąc i polując w jego otoczeniu.

Rośnie presja ludzka na tereny chronione, w tym także wyjątkowe parki narodowe Masai Mara, Tsavo i Amboseli. Ludzie osiedlają się na ich obrzeżach, a rosnące stada bydła, szczególnie podczas pory suchej i w okresach suszy, są coraz częściej wypasane na obszarach samych rezerwatów. Gdy dochodzi do ataków na bydło ze strony lwów, leopardów, szakali lub innych drapieżników, pasterze podejmują działania w celu wyeliminowania zagrożenia dla swoich stad. W ciągu 50 lat populacja żyjących w Kenii lwów spadła o 90%, a wielu ekspertów jest zdania, że za 20 kolejnych zostaną już tylko lwy żyjące w zoo-podobnych warunkach, a ich liczba też stanie się zoo-podobna.

Pestycydowa broń

W kraju, gdzie dostęp do broni palnej jest limitowany, najpowszechniejszym środkiem odwetowym stają się trucizny, zwłaszcza tanie i łatwo dostępne pestycydy, którymi szprycuje się ciała martwych zwierząt podrzuconych w miejscach żerowania drapieżników. Przy okazji giną też padlinożercy tacy jak hieny czy sępy. Pestycydy stosuje się też do zabijania innych powodujących szkody gospodarcze zwierząt, takich jak słonie, które niszczą ogrodzenia i tratują znajdujące się na ich drodze uprawy.

Kolejnym zastosowaniem pestycydów są polowania na ptaki wodne: myśliwi wykładają zatruty ryż, który zjadają dziko żyjące kaczki lub podrzucają zatrute ślimaki, które zjadają bociany. Mięso ptaków, które padają po zjedzeniu trucizny, jest następnie sprzedawane jako żywność. Policja i sądy patrzą na kłusownictwo przez palce, a złapani na stosowaniu pestycydów do zabijania dzikich zwierząt są uniewinniani i zwalniani.

Kenia szybko przestaje być rajem dla zwierząt, jakim była przez stulecia. Priorytetem dla kraju jest wzrost gospodarczy, a nie ochrona środowiska. Ograniczenie dostępu do pestycydów nie wchodzi w grę, kolidowałby bowiem ze wzrostem produkcji żywności. Szybki wzrost populacji wymaga intensyfikacji rolnictwa, osiąganej nie tylko przez tworzenie nowych terenów uprawnych, ale też przez jego uprzemysławianie z wykorzystaniem nawozów, pestycydów, herbicydów, traktorów, kombajnów, systemów nawadniania itp.

Czytaj też Afryka jako globalny spichlerz – nowe zagrożenie dla lokalnych gatunków

Działania ochronne, takie jak włączanie w ochronę lokalnych społeczności, rekompensaty za spowodowane przez dzikie zwierzęta straty itp., spowalniają tempo wymierania gatunków, jednak łącznie działające megatrendy wzrostu populacji, presji na wzrost gospodarczy i zmiany klimatu źle wróżą przyszłości afrykańskich ekosystemów. Nie ma wątpliwości, że wraz z upodabnianiem się krajobrazów rolniczych do tych, które znamy ze świata Zachodu i w których nie ma miejsca dla wielkich zwierząt, konflikt pomiędzy ludźmi a dziko żyjącymi zwierzętami będzie się nasilał.

Marcin Popkiewicz na podst. Why Poison Is a Growing Threat to Africa’s Wildlife

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly