ArtykulyPowiązania

Wielkie obietnice korporacji w dziedzinie ochrony klimatu, rozpływają się po kilku latach.

Miliarderzy, bankierzy i właściciele korporacji od lat ogłaszają nadejście nowej ery zrównoważonego kapitalizmu. W ten sposób obiecują, że postępy w dziedzinie odnawialnych źródeł energii i rosnąca świadomość ekologiczna wśród nowego pokolenia zmienią system gospodarczy, który jest dziś uzależniony od paliw kopalnych.

Jednak opublikowane przez Academy of Management Journal w listopadzie 2017 roku badanie wykazało, że kilka dużych firm, które ogłosiły ambitne cele w zakresie wdrażania zrównoważonego rozwoju, wycofało się z tego, gdy ich zyski spadły lub zmianie uległa kadra kierownicza tych firm.

Prowadzone przez ponad 10 lat badanie objęło pięć dużych firm z Australii, działających w różnych sektorach. Analizowane były raporty firm, informacje prasowe i oświadczenia polityczne, badacze przeprowadzili też ponad 70 wywiadów ze starszymi menadżerami firm. W latach 2005-2015 firmy z sektorów: energetycznych, produkcyjnych, finansowych, ubezpieczeniowych i medialnych, które zatrudniały od 1500 do 36000 pracowników, z dużą pompą przyjęły politykę ochrony klimatu – czyli wszelkich działań mających na celu przede wszystkim zużycia energii z paliw kopalnych i zmniejszenie emisji CO2. Jednak gdy fanfary ucichły, w kolejnych latach firmy po cichu zmniejszały wysiłki w ochronie klimatu.

Wyniki przeprowadzonych badań wskazują na ograniczenia firm w zakresie ochrony klimatu, gdy mające im służyć polityki wchodzą w konflikt z interesami finansowymi i zyskami akcjonariuszy. Wg badania, aby korporacje na serio podjęły działania służące ochronie klimatu, potrzebne są regulacje rządowe, internalizujące koszty zewnętrzne i tym samym czyniące działania na rzecz ochrony klimatu jedynym racjonalnym wyborem biznesowym. Innymi słowy, oddolne działania to za mało.

„Jest tak wiele szumu na temat korporacyjnych dobrych uczynków i opowiadania o tym, że korporacje nas ocalą”, powiedział w rozmowie telefonicznej dla dziennika HuffPost Christopher Wright, badania i prof. na University of Sydney Business School, „To jest tak bardzo sprzeczne z rzeczywistością, że aż przerażające”.

Rys. 1 Nowe badanie sugeruje, że zmiany systemowe, które powinny wejść w życie nie będą dokonywane przez same firmy i korporacje. A więc nie będą to tylko działania oddolne. Wikipedia Commons

Prof. Wright, oraz Daniel Nyberg z University of Newcastle, zidentyfikowali trzy odrębne fazy w firmach, które badali.

W pierwszej fazie, firmy określają ramy działań ochrony klimatu i ich biznesowe uzasadnienia. W świetle jupiterów wydają wtedy odważne oświadczenia, używając takich słów jak: „innowacje”, „możliwości”, „przywództwo” czy „win/win”. Jednocześnie unikają bardziej negatywnych określeń, takich jak „regulacje” czy „poświęcenie”. Nowa polityka działań takiej firmy obejmuje wewnętrzne schematy ustalania cen uprawnień do emisji CO2, inwestycje w odnawialne źródła energii lub rozpoczęcie innych inicjatyw mających na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.

Druga faza polega na „zlokalizowaniu” problemów poprzez podjęcie kroków mających na celu zmniejszenie zużycia energii, rozpoczęcie korzystania z „zielonych” produktów i usług, oraz promowania działań na rzecz ochrony klimatu. Na tym etapie celem firmy jest wdrożenie działań w zakresie redukcji zużycia energii, jak np. wymiana oświetlenia na energooszczędne. Poza tym tworzone są nowe stanowiska, takie jak np. „dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju”, którego zadaniem ma być nadzorowanie postępu działań. Zewnętrznie, takie programy popchnęły wiele dużych korporacji, w tym takich gigantów naftowych, jak Exxon Mobil czy Royal Dutch Shell do wsparcia Paryskiego Porozumienia Klimatycznego z 2015 roku.

Jednak, kiedy już sprawy zaczynają nabierać tempa, to pojawiają się przeszkody i postęp działań zaczyna wygasać. Trzecia faza oznacza w praktyce powrót do „normalizacji”. Na tym etapie deklarowane wcześniej inicjatywy wygasają, a najważniejszym priorytetem staje się maksymalizacja zysku. W tej ostatniej fazie akcjonariusze firmy, analitycy finansowi czy też menadżerowie wywierają presję na firmę, by ta zredukowała kosztowne inicjatywy klimatyczne i podjęła się nowych możliwości w biznesie, związanych z paliwami kopalnymi, takimi jak szczelinowanie hydrauliczne czy piaski roponośne.

Zmiana założonego wcześniej podejścia i powrotu do stanu wyjściowego ma też postać zmiany na stanowisku kierowniczym, gdzie gabinet prezesa przejmuje osoba, której celem ma być propagowanie strategii „powrotu do podstaw”. W wywiadzie w ramach prowadzonego badania, jeden ze starszych menadżerów firmy ubezpieczeniowej podsumował to w ten sposób: „Zobacz, wszystko to było dobre w dobry czasach, ale teraz jesteśmy w trudnych czasach. Wracamy do pierwotnych rozwiązań”.

Można odnieść wrażenie, że korporacyjnym przesłaniem jest podbijanie bębenka rynków i technologii, ale na pewno nie wspominanie o wymuszających zmiany regulacjach i prawach ograniczających to, co robią.

Christopher Wright

Ostatnie badania zdają się potwierdzać te wnioski. „Patrzysz na systemową zmianę gospodarczą”, powiedział Wright, „Biorąc pod uwagę jej skalę, nie jest więc zaskakujące, że było tak mało działania”.
Przeciwdziałanie zmianie klimatu wymaga pełnego przemyślenia teorii ekonomicznych, które przez dziesięciolecia dominowały w polityce krajów rozwiniętych. W latach 80. XX wieku konserwatywne rządy prezydenta Ronalda Reagana i brytyjskiej premier Margaret Thatcher naciskały na agresywne deregulacje, argumentując, że uwolnione od wysokich podatków i biurokracji korporacje i bogacze ukierunkują swoje fortuny na inwestycje tworzące miejsca pracy. Dekadę później, w latach 90. Bill Clinton, przyjął podobny sceptycyzm wobec roli państwa. Jego koncepcja faworyzowała ograniczoną interwencję państwa i powszechną prywatyzację, która nazywana jest neoliberalizmem.

„Musimy przemyśleć jeszcze raz całą drogę, w której przekazujemy przyszłość naszych społeczeństw rynkom i korporacjom”, powiedział Wright, „Taki był konsensus w późnych latach 80. i 90. Niestety, rzeczywistość pokazała, że to nie działa i jest dokładnie odwrotnie”.

Interesy korporacyjne zdominowały międzynarodowe negocjacje w sprawie ochrony klimatu. Na szczycie klimatycznym COP23, Ukraina przedstawiła propozycję udzielenia niektórym z największych trucicieli na świecie większego głosu odnośnie wdrażania Paryskiego Porozumienia Klimatycznego. Stany Zjednoczone, które dążą do zwiększenia wykorzystania węgla i paliw kopalnych, poparły wniosek.

W marcu 2017 roku, kraje rozwijające się, w tym niektóre z najbardziej narażonych na wzrost poziomu morza, wezwały do wprowadzenia nowych regulacji w celu ograniczenia korporacjom możliwości lobbingu wobec członków delegacji z bogatych krajów, biorących udział w negocjacjach klimatycznych. „Te korporacje są zbyt potężne”, powiedział dla The New York Times, Chebet Maikut, reprezentujący na COP Ugandę, „Potrzebujemy mocniejszych zasad”.

Nawet u najbardziej świadomych ekologicznie gigantów biznesu liczne są wewnętrzne sprzeczności. Amerykańska sieć supermarketów Walmart uważa się za lidera w dziedzinie ochrony środowiska. Jej przedstawiciel oznajmił w lutym 2017 roku, że korporacja jest na dobrej drodze do walki ze zmianami klimatu. Ale ten gigant handlowy odmawia przyjęcia do swojego zarządu osób zajmujących się kwestiami środowiskowymi. Zamiast tego chce, by w tej kwestii ekspertem był założyciel sieci sklepów Rob Walton.

Apple – który zatrudnił Lisę Jackson na stanowisko szefa ds. zrównoważonego rozwoju, po tym jak pełniła funkcję administratora w Agencji Ochrony Środowiska za pierwszej kadencji Obamy – w czerwcu 2017 roku wyemitował zieloną obligację o wartości 1 mld dolarów, zapewniając, że stanie się jedną z najbardziej zielonych korporacji. Ale ten wielki producent iPhona przyczynia się do coraz większego problemu związanego z odpadami elektronicznymi. Firma walczy o to, by jej klienci nie mieli możliwości serwisowania urządzeń.

Giganci finansowi: JPMorgan Chase i BlackRock uczestniczyli niedawno w rozmowach wzywających do bardziej agresywnych działań na rzecz walki ze zmianami klimatu, ale wciąż finansują odwierty naftowe w dżungli amazońskiej. JPMorgan zainwestował do tej pory 31 mld dolarów w GeoPark, który zajmuje się wydobyciem ropy w peruwiańskiej Amazonii.

„Można odnieść wrażenie, że korporacyjnym przesłaniem jest podbijanie bębenka rynków i technologii, ale na pewno nie wspominanie o wymuszających zmiany regulacjach i prawach ograniczających to, co robią. Chcą móc same decydować, co będą robić.”

Hubert Bułgajewski na podst. Corporations Make Big Climate Promises Only To Retreat After A Few Years, Study Finds

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly