ArtykulyPowiązania

Koniec amerykańskich przedmieść?

przedmiesciaAmerykańskie przedmieścia powoli zamieniają się w slumsy. Kryzys sprawił, że wypielęgnowane domki pustoszeją, a przestępczość wzrasta.

Jean Bell nie zamierzała zajmować się trawnikiem swoich sąsiadów, gdy przeprowadzała się na przedmieścia amerykańskiego miasta Gainsville. Jednak dom obok od półtora roku stoi pusty, a bank, który przejął nieruchomość nie zajmuje się nią. Tak więc Jean i jej rodzina zaczęli kosić i podlewać trawnik, aby nie zachęcać do splądrowania domu włamywaczy, którzy odwiedzili już wiele sąsiednich nieruchomości.

Kryzys powoduje spadek dochodów podatkowych, wiele samorządów lokalnych planuje więc cięcia w działaniach policji, straży pożarnej i pracach drogowych. Rosnąca liczba opuszczonych domów oraz spadek aktywności policji sprzyjają włamywaczom – w ostatnim roku liczba włamań wyraźnie wzrosła.

„Wszyscy musimy pilnować sąsiednich domów, bo w przeciwnym przypadku wartość tutejszych nieruchomości spadnie jeszcze bardziej. To jest straszne, naprawdę nie wiem, co będzie się teraz działo”, mówi Jean Bell.

Nawet pięćdziesiąt kilometrów od centrum Waszyngtonu, nietrudno jest dostrzec sygnały, że ekspansja przedmieść może właśnie wygasać.

Chociaż recesja ominęła niewiele rejonów USA, rozrastające się dotychczas przedmieścia na dalekich obrzeżach metropolii USA zostały dotknięte szczególnie boleśnie. Wartość nieruchomości spada, przestępczość rośnie, a drogi pozostają zakorkowane tak, jak wcześniej.

Ulice są niekompletnie pokryte nawierzchnią i słabo oświetlone – to spadek po bankructwie dewelopera. Czasowi wynajmujący zastąpili właścicieli domów, którzy nie byli w stanie sobie na nie pozwolić i zostali zmuszeni do ich opuszczenia.

Niektórzy planiści są zdania, że te ciężkie czasy zapowiadają długoterminową zmianę trendu - będącego uzależnieniem przedmieść od samochodów – od czasów II Wojny Światowej pochłaniającego coraz to nowe obszary. Rosnące koszty dojazdów i ogrzewania domów, spadająca liczba gospodarstw małżeństw z dziećmi i wzrastająca irytacja długimi dojazdami doprowadzi do częstszego wybierania mniejszych domów położonych w odległości spaceru od sklepów i transportu publicznego.

W tym scenariuszu, niektóre z dzisiejszych inwestycji planowanych dla rodzin klasy średniej mogą stać się slumsami jutra, magazynującymi tych, którzy nie mogą pozwolić sobie na mieszkanie gdziekolwiek indziej.

Ostatnie badania rynku przeprowadzone przez Krajowy Związek Pośredników Handlu Nieruchomościami (National Association of Realtors) stwierdziły, że ankietowani dwukrotnie bardziej popierają rozbudowę transportu publicznego, niż budowę nowych dróg. Ponad połowa pytanych wypowiedziała się za ograniczeniem nowych budowań do już zamieszkanych terenów. Wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu, wiele przedmieść zmienia swoje tereny biurowe i galerie handlowe w obszary przyjazne ruchowi pieszemu.

Jedna z przewag mieszkania na przedmieściach – niski koszt – również staje się przeszłością. Przeprowadzona ostatnio przez Instytut Brookings analiza wykazała, że u osób mieszkających ponad 25 kilometrów od pracy wyższe koszty przejazdów przekraczają oszczędności związane z kupnem tańszego domu.

To może zresztą wcale nie być koniec problemów – władze lokalne na przedmieściach obawiają się kolejnej fali bankowych przejęć nieruchomości dla kredytów hipotecznych o zmiennej stopie procentowej, która prawdopodobnie zacznie się w 2010 roku.

ang więcej w Reuters

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly