Artykuly

Zielone życie w czasach recesji

Globalny kryzys robi, to co nie udawało się ekologom, zamyka brudne fabryki.

Dla wytrawnych snowboardzistów Bajkalsk od dawna jest pięknym ośrodkiem, gdzie dzięki niewielkiej liczbie gości każdy mógł poczuć się jakby był właścicielem gór, już za 5000 rubli ($175) dziennie można samotnie szusować po jednej z sześciu długich tras, przez cały czas nie widząc żywej duszy.
Oczywiście musisz tolerować zapach przypominający mieszanką woni zgniłej kapusty i płatnej autostrady w New Jersey (jedna z najintensywniej używanych autostrad w całych Stanach Zjednoczonych).

Oprócz kurortu w miasteczku nad syberyjskim Jeziorem Bajkał, najstarszym, największym i najgłębszym słodkowodnym jeziorem świata, znajdują się zakłady celulozowo-papiernicze, które, odkąd zostały wybudowane podczas Zimnej Wojny, emitują w powietrze cuchnące siarczany, a do jeziora spływają chlorki, fenole i inne substancje chemiczne.

Zanieczyszczenia zabijają rośliny, kraby i ryby oraz zagrażają jedynym słodkowodnym fokom na świecie, earless nerpa. Od 1964 roku ekolodzy bezskutecznie próbowali zamknąć niebezpieczne zakłady. Jednak tam, gdzie im się nie udało, sukces osiągnął kryzys, w listopadzie fabryka wstrzymała produkcję. „Kryzys ekonomiczny” – mówi Marina Rikhvanova, kierownik grupy ekologicznej Baikal Wave – „zadziałał niczym magia”.

Upadkami najbrudniejszych operacji przemysłowych podczas recesji nie rządzi przypadek. Przez ostatnie dwie dekady większość światowej produkcji traktowała standardy dotyczące emisji zanieczyszczeń jako łagodne sugestie. Globalny kryzys najciężej uderzył w małe, nieefektywne zakłady, na które poskąpiono pieniędzy, a które zarówno naruszają prawo dotyczące zanieczyszczeń, jak i są najbardziej podatne na nagły spadek popytu.

Podczas ostatniego roku zamknięto tysiące fabryk w delcie Perłowej Rzeki (Chiny). Produkcja samochodów, elektroniki i innych dóbr w fabrykach w meksykańskich Ciudad Juárez, Monterrey i Toluca upadła tak nagle, że ruch samochodów ciężarowych na granicy ze Stanami Zjednoczonymi spadł aż o 40%.
W Indiach w październiku 2008 roku poziom dwutlenku siarki (będącego przyczyną powstawania kwaśnych deszczy) zmalał o 85% w porównaniu z poprzednim rokiem – było to skutkiem zamknięcia wielu niewielkich zakładów przetwórstwa stali w okolicach Delhi.

Recesja przynosi zieloną dywidendę do rozwiniętego świata. Zmniejszona aktywność ekonomiczna ma doprowadzić do spadku emisji dwutlenku węgla o 100 milionów ton w 2009 roku w Europie i o drugie tyle w Stanach Zjednoczonych.

Oczywiście recesja nie jest długofalową strategią ochrony środowiska. Wyzwaniem, przed jakim stoimy, jest wykorzystanie pogorszenia się sytuacji gospodarczej do zminimalizowania produkcji, aby sprzyjać czystszej aktywności ekonomicznej oraz do rekonstrukcji, tego co przetrwa, tak aby nie działało na niekorzyść środowiska.
Chińskie fabryki szukają sposobów na przetrwanie kryzysu, samorządy lokalne „mniej chętnie pomagają przedsiębiorstwom, które są postrzegane jako główni truciciele”, mówi Deng Yupeng, ekonomista z Dongguan University.

Nad Bajkałem ekonomia post-recesyjna jest gotowa do przyjęcia bardziej radykalnych zmian – przejdzie od wycinania drzew do obsługi turystów.
W pewien lutowy weekend góry były pełne narciarzy i snowboardzistów. Jurij Sziriak mówi, że w grudniu tego roku odwiedziło ich 7000 turystów, podczas gdy wcześniej było ich raptem 1000.
„Bajkalsk powoli zmienia się ze znienawidzonego przez ekologów zagłębia przemysłowego w raj dla turystów”, przewiduje Jurij. Już teraz woda i powietrze są wyraźnie czystsze, mieszkańcy zauważyli zmianę zaledwie po trzech miesiącach od zamknięcia zakładu. „Jesteśmy tak przyzwyczajeni do zanieczyszczeń, do zapachu gnijącej kapusty”, mówi artysta Andriei Pyliuk, „że świeże powietrze wydaje się czymś niezwykłym. Widzę o wiele więcej ptaków nad jeziorem i u siebie w ogrodzie”. Bajkalsk powinien teraz zainwestować w hotele, restauracje i inne wydajne, zielone biznesy, aby zakład, w przeciwieństwie do miasta, w którym zniknęło 2300 miejsc pracy, na zawsze pozostał ofiarą recesji.

Spowolnienie wzrostu gospodarczego w Chinach (z 13% w 2007 do 6.8% w czwartym kwartale ostatniego roku) uderzyło szczególnie mocno w ośrodki eksportowe na południu kraju, takie jak Dongguan, w którym od zeszłego roku zamknięto przeszło 10% z 22000 fabryk, a na południe od Szanghaju, w prowincji Zhejiang ponad 60000. Ocaleni tną produkcję i uziemiają floty ciężarówek.

W rezultacie tych działań, strumienie, do których przemysł wrzuca odpady, stają się czystsze. Tak samo powietrze. W Dongguan w 2008 roku liczba dni z groźnym poziomem zanieczyszczenia powietrza spadła o 65 w porównaniu z ubiegłym rokiem, głównie w ostatnich miesiącach. „Kiedy jest mniej pracy, jest też mniej ścieków i śmieci, więc słabnie presja na środowisko” – mówi Liu Zhiming, naukowiec zajmujący się środowiskiem, z Uniwersytetu Technologii w Dongguan.

W Bajkalsku zastanawiają się, co zrobić, kiedy zamówienia ponownie wzrosną. Jeżeli fabryki zwiększą produkcję i emisje zanieczyszczeń do poziomu z 2007 roku, to przerwa na zastanowienie się podarowana przez recesję zostanie zmarnowana. Właściciele fabryk w Chinach i innych krajach już kłócą się, że priorytetem powinno być zachowanie miejsc pracy, a wydawanie pieniędzy na kontrolowanie zanieczyszczeń lub korzystanie z odnawialnych źródeł energii musi poczekać.
W prowincji Guangdong właściciele wywierają nacisk na rząd, aby cofnął standardy środowiskowe, które sprawiają, że nie mogą oni konkurować z południowo-wschodnią Azją. Zarządzający, znajdujący się pod presją cięcia kosztów wiedzą, że mogą łatwo zaoszczędzić wyłączając filtry na kominach i zamiast segregować, wyrzucając śmieci.

Jednak mogą to być ostatnie westchnienia umierających gałęzi przemysłu. Są oznaki, że Chiny, które uznały zniszczenia środowiska za problem ekonomiczny, mogą wykorzystać recesję do reorganizacji swojego sektora produkcyjnego. Część z 4 bilionów juanów (585 miliardów dolarów) pakietu stymulującego jest przeznaczone na projekty, które poprawią wydajność energetyczną, włączając energię wiatrową i słoneczną, aby zasilać „zieloną ekonomię”, jak określił to premier Wen Jiabao. Podobno Chińskie Ministerstwo Ochrony Środowiska odrzuciło 11 projektów, ponieważ zużywały zbyt dużo energii lub były przyczyną wyjątkowego zanieczyszczania środowiska.

Dla niektórych ofiar recesji wykorzystanie kryzysu do wdrożenia praktyk proekologicznych jest większym wyzwaniem. Około dwie trzecie z 200 milionów brazylijskich krów jest wypasanych na terenach lasów Amazonii, co sprawia, że bydło to najważniejsza przyczyna wycinki w tych okolicach. Teraz spadające ceny wołowiny (o 51% w przeciągu ostatnich 12 miesięcy) wraz z niedoborem pożyczek hodowlanych zrobiły to, co nie udało się kampaniom „ratujmy lasy deszczowe” – ulżyły Amazonii. „Kryzys ekonomiczny jest naturalnym hamulcem destrukcji lasów” – mówi Carlos Nobre, klimatolog z Brazylijskiego Instytutu Badań Kosmicznych. Instytut właśnie ogłosił, że tempo wycinki od listopada do stycznia spadło o 70% w porównaniu z analogicznym okresem w zeszłym roku. Minister środowiska uważa, że to skutek większego przestrzegania prawa, a nie efekt recesji na ranczach. Ale trzeba jedno przyznać kryzysowi: dużo łatwiej przestrzegać prawa dotyczącego ochrony lasów, kiedy farmerzy nie są tak żądni wycinki dżungli.

ang więcej w Newsweek

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly