ArtykulyZmiany klimatu

Pokłady metanu – bomba zegarowa?

Wraz z ogrzewaniem się planety, ogromne pokłady metanu – silnego gazu cieplarnianego – mogą zostać uwolnione z zamarzniętych pokładów w ziemi i pod dnem oceanu. Amanda Leigh Mascarelli relacjonuje wyścig do poznania tykającej bomby zegarowej.

W 2007 naukowcy badający lodowate wody oceanu Arktycznego zaczęli zauważać niepokojące oznaki. W około połowie próbek wodnych poddanych analizie, stężenie rozpuszczonego metanu było od dwóch do dziesięciu razy większe, niż w próbkach pobieranych w latach poprzednich w tych samych miejscach. W ostatnie wakacje spostrzegli zaś wielkie pierścienie gazu – czasem o średnicy nawet 30 centymetrów – uwięzione w lodzie, jak również pióropusze metanu bulgoczące na powierzchni setek kilometrów kwadratowych płytkich wód szelfu syberyjskiego.

Zespół składający się z Rosjan i przedstawicieli innych krajów, zaprezentował swoje wyniki na jesiennym spotkaniu Amerykańskiego Związku Geofizycznego, na którym naukowcy wyrażają obawy, że w miarę, jak podnosi się temperatura planety, duże ilości metanu stopniowo destabilizują
się.

Naukowcy od dawna zastanawiali się nad tym, że ocieplenie może wyzwolić ogromne pokłady tego gazu cieplarnianego, które leżą zamrożone pod dnem morskim i uwięzione w wiecznej zmarzlinie Arktyki.
Jeśli miałyby one się roztopić, niemal na pewno spowodowałoby to gwałtowne zmiany klimatu. Metan ogrzewa atmosferę 25 razy silniej, niż dwutlenek węgla, a jego uwolnienie spowoduje uaktywnienie dodatniego sprzężenia zwrotnego, powodującego dalsze ocieplenie, które uwolni jeszcze więcej tego gazu.
To, czy stało się to już faktem, pozostaje niewiadomą.

Naukowcy nie są pewni, czy pióropusze metanu są anomalią, czy też częścią długoterminowego trendu.

Te odkrycia potwierdzają obawy naukowców, że metan to zagrożenie jeszcze większe, niż dwutlenek węgla. Chociaż nasza działalność doprowadziła do wzrostu koncentracji metanu o 150 procent względem poziomu sprzed Rewolucji Przemysłowej – jest to wciąż niewiele w porównaniu z ilościami metanu, które mogą trafić do atmosfery z wiecznej zmarzliny. „Te ilości mogą spokojnie konkurować pod względem wielkości z paliwami kopalnymi. To tak, jakbyśmy mieli dodatkowe złoża węgla, ropy i gazu, których nie możemy kontrolować”, mówi James White, geochemik z Uniwersytetu Colorado.

Pomiędzy 1974 a 2000, emisje metanu z syberyjskiej wiecznej zmarzliny wzrosły o 58 procent. Przypisuje się to jej topnieniu, podczas którego powstają stawy i jeziora. Co więcej, naukowcy zaobserwowali też działanie dodatniego sprzężenia zwrotnego: węgiel z pokładów plejstoceńskich wydobywa się jako metan, co powoduje wyzwolenie dodatkowych ilości pradawnego węgla z wiecznej zmarzliny.

Jeśli dojdzie do wyzwolenia tego węgla, to spowoduje to dziesięciokrotny wzrost koncentracji metanu w atmosferze. „To prawdziwa klimatyczna bomba zegarowa”, mówią zajmujący się tym tematem naukowcy.

ang więcej w Nature

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly