Bez kategorii

Argumenty sceptyków

Naukowcy otwarcie dyskutują o wątpliwościach takich jak kwestia wzrostu ilości tornad, wzrostu mocy huraganów, wpływu zmian klimatu na przyszłość suszy w Sahelu, niejasności w rozkładzie temperatury w troposferze czy reakcje organizmów morskich na wzrost kwasowości oceanów, rozbieżności w zgodności modeli paleoklimatu z pomiarami. Tak właśnie działa nauka – weryfikuje się słabe punkty, a nie trzyma kurczowo raz przyjętego zdania. Przedstawia się wątpliwości, po to, żeby poprzez ich wyjaśnianie pogłębiać naszą wiedzę o skomplikowanych mechanizmach rządzących klimatem.

W nauce, szczególnie tak złożonej jak klimatologia, trudno o 100% pewności, co naukowcy otwarcie przyznają. Sceptycy nie mają żadnych wątpliwości. Dla ich usprawiedliwienia trzeba przyznać, że temat jest tak złożony i trudny, że nie będące naukowcami osoby po drugiej stronie dyskusji równie twardo trzymają się pozycji, nie dopuszczając do siebie wątpliwości – stąd polaryzacja poglądów i wzajemne oskarżanie się o „religijne”, niemerytoryczne zacietrzewienie.

Sceptycy zaprzeczają zmianom klimatu już od dawna, od pierwszych raportów naukowych mówiących o zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu. Kiedy 30 lat temu powstał raport grupy Jason, którego wnioski poparli klimatolodzy z Akademii Nauk Stanów Zjednoczonych, okazało się, że stoją one na drodze politykom i grupom interesów.
W 1980 roku prezydentem USA został Ronald Reagan. Gdyby globalne zmiany klimatu zostały uznane za poważny problem i jako taki wypłynęły na arenę międzynarodową, USA ze względu na olbrzymią emisję gazów cieplarnianych stanęłyby pod pręgierzem jako główny winowajca, do tego na własne życzenie. Nie można było do tego dopuścić.

Tak więc administracja Reagana sporządziła trzeci raport, sporządzony przez Billa Nierenberga. Miał on ciekawą konstrukcję – zawartość merytoryczna poszczególnych rozdziałów „technicznych” była zasadniczo zgodna z wnioskami naukowymi z dwóch poprzednich raportów, za to rozdział z podsumowaniem zbiorczym w większości ignorował te wnioski i dotychczasowy konsensus naukowy.

Podsumowanie niosło przekaz „nie martwmy się na zapas”, podkreślało zdolności adaptacyjne ludzi i stwierdzało, że jeszcze przez wiele lat zagrożenie nie wzrośnie do poważnej skali, a w tym czasie postęp techniczny może spowodować, że problem sam się rozwiąże. Nierenberg podkreślał pozytywne aspekty zmian klimatu względem negatywnych, niepewności związane z przewidywaniem przeszłości względem konsensusu naukowców i minimalizował wpływ zagrożeń. W konkluzji tak spreparowanych przewidywań znajdowało się stwierdzenie, że kluczem do problemu nie jest przeciwdziałanie, lecz adaptacja.
Brzmi to znajomo – to standardowy zestaw argumentów używanych przez sceptyków od kiedy Nierenberg sformułował je w 1983 roku. Temat zagrożeń związanych ze zmianami klimatu wylądował na bocznicy jako odległy problem „na inny dzień”. Na szczeblu politycznym Nierenberg odniósł zwycięstwo.

Czytaj więcej: Jason and the secret climate change war ang

Był to jednak dopiero początek jego zaangażowania w to, co przerodziło się w ruch sceptyków zmian klimatu. W rok po opublikowaniu raportu Nierenberg został współzałożycielem George C Marshall Institute, jednego z głównych think tanków nieprzerwanie zaprzeczających prawie wszystkim aspektom konsensusu naukowego w kwestii zmian klimatu. Nierenberg zaostrzył swoją pozycję – zaczął utrzymywać, że nie tylko globalne zmiany klimatu nie są problemem, ale, że w ogóle nie mają miejsca – nie ma systematycznego trendu ocieplania się klimatu, a klimat zwyczajnie zmienia się w ramach naturalnych fluktuacji.

Z czasem dołączyły inne think tanki i opłacani przez przemysł naukowcy, których przemysł wyszukał, przeszkolił w wystąpieniach publicznych i wsparł finansowo. Nie ma ich wielu, ale są głośni i życzliwie przyjmowani w mediach mających powiązania kapitałowe z wielkim przemysłem i zainteresowanych wzrostem konsumpcji i reklamami. Najbardziej aktywni i utytułowani sceptycy, mający największe zasługi w zaciemnianiu obrazu sytuacji i opóźnianiu działań, mogą liczyć na sowite gratyfikacje za swoją działalność. Profesor meteorologii na MIT Richard Lindzen otrzymywał pieniądze od organizacji energetycznych, np. od OPEC i Western Fuels Association, wliczając 2500 dolarów dziennie za usługi konsultacyjne. Dr Pat Michaels przez wiele lat otrzymywał blisko 30 tysięcy dolarów rocznie od grup węglowych i energetycznych. Założony przez niego kwartalnik World Climate Review, rutynowo produkujący krytyczne materiały na temat badań zmian klimatu, był finansowany przez Western Fuels Association. Podobnie Fred Singer, dr Robert Balling czy dr Sherwood Idso. Oczywiście wszyscy zaprzeczają, że otrzymywali te pieniądze. Taka rozbieżność między rzeczywistością i słowami jest kolejnym elementem podkopującym wiarygodność tego, co mówią.

Czytaj więcej:
Kontrowersje wokół globalnego ocieplenia pl ,Zaprzeczanie globalnemu ociepleniu ang ,Co to jest IPCC? ang

Wielu sceptyków zebrało się w organizacji NIPCC. Założycielem NIPCC jest Fred Singer, uznawany za wiodącego sceptyka. Fred Singer już od 20 lat nie opublikował żadnego artykułu w czasopiśmie naukowym podlegającym recenzji naukowej. Jego profesją jest służenie interesom biznesowym poprzez dyskredytowanie badań naukowych dotyczących środowiska i zdrowia. Zanim zajął się zaprzeczaniem zmianom klimatu utrzymywał m.in., że freony nie powodują powstawania dziury ozonowej, a bierne palenie nie może spowodować raka. W 1990 roku założył „The Science and Environment Policy Project”, agresywnie zaprzeczający badaniom klimatu i był bezpośrednio sponsorowany przez Exxon, Shell, Unocal i ARCO.

26 kwietnia 1998 w New York Times ukazał się artykuł Przemysł przygotowuje się do zwalczania Traktatu Klimatycznego ang , pokazujący zaangażowanie założyciela NIPCC w „Przemysł Zaprzeczaczy”, w którym nie tylko uczestniczy, ale wręcz go organizuje (notka: zwrot „argue against the Administration” odnosi się do administracji Clintona, późniejsza administracja Busha aktywnie wspierała „zaprzeczaczy”).

Wprowadzenie do artykułu: Przemysłowi przeciwnicy traktatu mającego na celu przeciwdziałanie zmianom klimatu przygotowali ambitny projekt zainwestowania milionów dolarów w przekonanie opinii publicznej, że jego podstawy naukowe są mizerne. Wśród ich pomysłów jest kampania zatrudnienia kadry naukowców podzielających poglądy przemysłu na sprawy klimatu oraz przeszkolenia ich w Public Relations (kontaktach z mediami), aby pomagali przekonywać dziennikarzy, polityków i społeczeństwo, że ryzyko zmian klimatu jest zbyt niepewne aby wprowadzać ograniczenia w emisji gazów cieplarnianych takich jak dwutlenek węgla, który przechwytuje ciepło słoneczne przy powierzchni Ziemi.
Szkic planu mówi o rekrutowaniu naukowców przeciwko Administracji i sugeruje, że powinny być w to wciągane „osoby, które nie mają długiej historii widoczności/zaangażowania w debatę na temat zmian klimatu”. Jednak wśród zwolenników planu znajdują się grupy już powiązanie z najbardziej znanymi krytykami nauki dotyczącej zmian klimatu, wliczając w to  Science and Environment Policy Project, założony przez Freda Singera, fizyka znanego z krytykowania dominującego nurtu klimatologii.

NIPCC przedstawia się jako „całkowicie niezależne od agend rządowych, nieotrzymujące żadnych grantów ani darów”, które tworzy „grupa uczonych” przygotowujących całkowicie obiektywne raporty. Tą wiarygodność cokolwiek podkopuje fakt sponsorowania przez lobby naftowe i węglowe (m.in. przez dotowany m.in. przez Exxon Mobile Heartland Institute). Kto uczestniczy w pracach NIPCC i pisaniu jego „opracowań naukowych”, uważanych zresztą przez większość naukowców za bezprecedensowe manipulacje? Kilkudziesięciu dyżurnych sceptyków opłacanych przez przemysł, raz po raz punktowanych przez środowisko naukowe, prezenterzy pogody i emerytowani naukowcy, ekonomiści i ludzie bez doświadczeń naukowych. Ponadto lobbyści i patroni z branży naftowej, węglowej i motoryzacyjnej.

Wymyślają więc argumenty, czemu globalne zmiany klimatu to lipa. Istnieje wiele stron, na których można o tym przeczytać, na przykład:

Wśród argumentów można trafić na sporo sensownych – w nauce postęp jest najefektywniejszy, kiedy wiadomo, co gdzie nie pasuje. Z reguły na te tematy dyskutuje też reszta środowiska naukowego.
Co jest jednak wyjątkowo uderzające w materiałach sceptyków, to masowe używanie przez nich ewidentnie fałszywych dla naukowców argumentów, ale trafiających do nieprzygotowanej merytorycznie osoby, jak na przykład „wzrost stężenia CO2 w atmosferze jest naturalny”, „nie mamy wpływu na zmianę stężenia dwutlenku węgla – nasze emisje to tylko 3-4% naturalnych”, „98% efektu cieplarnianego to para wodna”. Pisząc takie rzeczy, albo nie zdają sobie sprawy, z tego co piszą – co dyskredytuje ich wiedzę, albo, co gorsza, dobrze zdają sobie sprawę z tego – a wtedy stają się niewiarygodni, przez co nawet rozsądne argumenty sceptyków traktowane są z rezerwą.

Osoba bez głębszej znajomości tematu i bez przygotowania naukowego, wobec takich subtelnych, podlanych sosem naukowym manipulacji, jest zazwyczaj bezbronna.

Przeciwko globalnemu ociepleniu przytacza się szereg argumentów, poczynając od teorii spisku instytucji naukowych w ogólności, a klimatologów w szczególności:

  • Klimatolodzy mają w tym interes. Dzięki temu dostają miliony na badania, a im ktoś przedstawi bardziej katastroficzną teorię, tym staje się sławniejszy. Wątpiący naukowcy są pacyfikowani przez resztę jajogłowych.
  • Globalne ocieplenie to idące w miliardy interesy. Zarabiają na wiatrakach, ogniwach słonecznych, sadzeniu drzew i diabli wiedzą, czym jeszcze.
  • Globalne ocieplenie wymyśliła Margater Thatcher, kiedy w Anglii strajkowali górnicy, a ona szukała argumentów do zamknięcia kopalni.
  • To przeciwko biednym, by spowolnić ich rozwój. Jak zakażemy im rozwoju przemysłu, to nigdy nas gospodarczo nie dogonią…

Za takimi argumentami idą mniej lub bardziej naukowe stwierdzenia, bywa, że sygnowane profesorskim podpisem, tak, jak na przykład profesora Jaworowskiego, będącego członkiem NIPCC. Poniżej umieściliśmy kilka częściej spotykanych stwierdzeń:

  • Klimatem na Ziemi steruje Słońce. Badania niezbicie wykazały, że zawsze kiedy rosła aktywność Słońca temperatura podnosiła się. Tutaj pokazuje się wykres korelacji aktywności Słońca i temperatury w ciągu setek i tysięcy ostatnich lat. Korelacja jest doskonała.
  • Zmiany klimatu to normalna sprawa, nie ma o co robić zamieszania.
  • Nie ma konsensusu naukowego, naukowcy wcale nie są zgodni, czy zmiany klimatu mają w ogóle miejsce i czy w ogóle mamy wpływ na klimat.
  • IPCC to panikarze, ich prognozy to przesada.
  • Nie ma korelacji między emisją dwutlenku węgla, a temperaturą. Najcieplej na świecie było w 1998, teraz już temperatura spada i będzie spadać dalej.
  • 20 lat temu naukowcy ostrzegali przed epoką lodowcową…
  • Większość wpływu na efekt cieplarniany ma para wodna. Nawet spore zmiany w koncentracji CO2 nie stanowią żadnej różnicy.
  • Dwutlenek węgla jest naturalną częścią atmosfery, a jego emisja przez ludzi jest bardzo mała. Z oceanów, gleby i roślin trafia do atmosfery kilkadziesiąt razy więcej CO2, niż z naszej emisji, a Człowiek nie ma istotnego wpływu na zawartość dwutlenku węgla w atmosferze.
  • Gazy cieplarniane emitują wulkany. Spójrzcie na wybuch wulkanu, gdzie tam naszym fabrykom do takiego zjawiska…
  • To nieprawda, że dwutlenek węgla steruje temperaturą – obserwacje geologiczne wskazują, że klimat najpierw się ogrzewał, a dopiero potem wzrastał poziom CO2 w atmosferze.
  • Pomiary zawartości dwutlenku węgla w rdzeniach lodowych są błędne, rdzenie lodowe nie nadają się do rekonstruowania składu chemicznego dawnej atmosfery.
  • Zmiany koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze są naturalne – to oceany i mikroby zwiększają jego stężenie.
  • W średniowieczu było cieplej niż w XX wieku. W XI wieku w Anglii uprawiano powszechnie winorośl. Obecny wzrost temperatury w porównaniu ze średniowiecznym optimum klimatycznym jest symboliczny.
  • Poziom wody na, jakoby zagrożonych zalaniem Malediwach, w ciągu 30 lat opadł o 30 centymetrów.
  • Liczba huraganów wcale nie wzrasta.
  • Liczba tornad wcale nie wzrasta.
  • Inne planety Układu Słonecznego też się ocieplają – to Słońce steruje temperaturą planet, czemu niby Ziemia miałaby się ocieplać z innego powodu?
  • Klimatyzacja stacji pomiarowych ogrzewa układy pomiarowe i powoduje wzrost mierzonej temperatury.
  • Wcale się nie ociepla, to wpływ pomiarów w miastach, w których temperatury są przecież coraz wyższe – tzw. miejskie wyspy ciepła.
  • W USA najcieplejszym rokiem był rok 1934, NASA oszukuje z pomiarami temperatury.
  • Brrr, ale zimno – co mi tu ględzicie o globalnym ociepleniu. W rejonie X też jest/było rekordowo zimno.
  • „Między Kanadą i Grenlandią zasięg lodów jest obecnie największy od 15 lat, a jego grubość wzrosła o ok. 20 cm”.
  • „I co z tego że w tym roku padł rekord – warunki były wyjątkowe i nie ma to nic wspólnego z globalnym ociepleniem” oraz „Przecież od wielu lat nie było rekordu – już od X lat spada temperatura/rośnie tam pokrywa lodowa”.
  • Pomiary wykazują, że masa lodu na Antarktydzie narasta.
  • Koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze wzrosła od epoki przedprzemysłowej z 280 do 380 ppm, a temperatura wzrosła jedynie o śmieszne 0.74°C. Nawet, jeśli koncentracja tego gazu sięgnie 1000 ppm, to ponieważ rośnie ona logarytmicznie wraz ze wzrostem koncentracji CO2, jej dalszy wzrost będzie już niewielki. 
  • Większa koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze będzie korzystna.
  • Modele komputerowe są niedokładne. Naukowcy wprowadzają różne współczynniki, mnożniki „z sufitu”. Sami nie rozumieją, jak to działa, a z każdego modelu wychodzi co innego. Pogody na weekend przewidzieć dobrze nie potrafią, a tu ogłaszają, że mogą przewidzieć, co się stanie za 100 lat…

Można spotkać jeszcze inne argumenty sceptyków, te są jednak spotykane najczęściej – w  szczególności jest to suma wątpliwości z „The Great Global Warming Swindle” i opinii będącego członkiem NIPCC profesora Jaworowskiego z artykułu w Polityce pl , można więc przyjąć to za oficjalne, sztandarowe argumenty sceptyków.

Co ciekawe, większość tych stwierdzeń jest co najmniej częściowo prawdziwa. Zaraz, zaraz – zawołacie, to jak to w końcu jest – portal pokazuje, że globalne ocieplenie jest rzeczywistością, że jest poważnym zagrożeniem dla ludzkości i planety, a tu okazuje się, że argumenty sceptyków, mówiących, że globalne ocieplenie to lipa są prawdą?
Cóż, że w każdym z tych stwierdzeń jest „kruczek”. Mówi się, że są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyka. Osoba bez głębszej znajomości tematu i bez przygotowania naukowego jest często wobec takich subtelnych manipulacji po prostu bezbronna…

Whack-A-Mole - Uderz Kreta

Jest taka zabawa, „Whack-a-mole” się nazywa. Z dziur wysuwają się krety i trzeba je wpuknąć do nich z powrotem. Jak się pozbyć jednego, kolejny wyłazi z innej dziury. To taka analogia z argumentami sceptyków – nieważne, jak merytorycznie ich się wypunktuje, pojawiają się znowu, zwykle powtarzając te same zdyskredytowane argumenty, przedstawiając znane i otwarcie dyskutowane niejasności naukowe jako klęskę klimatologów, manipulując, przeinaczając lub dobierając fakty, czasem coś wymyślając, o czym nikt nie słyszał i do czego nawet trudno odnieść się ad hoc. Po prostu „Whack-a-mole”.

Globalne ocieplenie jest zjawiskiem trudnym do uchwycenia. Sam mechanizm efektu cieplarnianego dla wielu osób nie jest oczywisty. Zrozumienie szeregu zjawisk, zarówno przyczyn jak i skutków związanych z globalnym ociepleniem wymaga zrozumienia szeregu dziedzin nauki i umiejętności sprawnego posługiwania się statystyką. Opierajac się na badaniach, studiach i wypowiedziach naukowców i badaczy prezentujemy opinie środowiska naukowego.

Podobne wpisy

Więcej w Bez kategorii