Artykuly

Kronika Rozdroża: 2009-03-03

Strategia klimatyczna Obamy

obamaProblemem jest historia. Stany Zjednoczone, podobnie jak inne kraje uprzemysłowione, od dawna emitowały gazy cieplarniane, spalając paliwa kopalne i w ten sposób budując swoją infrastrukturę i dobrobyt. Chiny, podobnie jak inne gwałtownie rozwijające się kraje, dopiero od niedawna zaczęły emitować duże ilości gazów cieplarnianych, i wciąż są względnie biedne.
Oba kraje – Chiny i USA – wyrzucają do atmosfery podobne ilości dwutlenku węgla, jednak Chiny mają ponad czterokrotnie liczniejszą ludność, więc ich emisja na osobę jest czterokrotnie mniejsza, a przy uwzględnieniu faktu, że znaczna część emisji pochodzi z produkcji towarów na rzecz innych krajów, nawet siedmiokrotnie mniejsza.
Przez ostatnie dekady Stany Zjednoczone wyrzuciły do atmosfery trzykrotnie więcej dwutlenku węgla niż Chiny. Tak więc, w opinii chińczyków, USA mają moralny obowiązek dokonać znacznie głębszych i znacznie szybszych redukcji emisji od Chin.
Administracja Obamy wydaje się akceptować te argumenty, zgadzając się, że USA powinny ograniczać emisję szybciej i bardziej od Chin.
Elementy nowego porozumienia między mocarstwami mogą obejmować także technologiczną pomoc dla Chin ze strony USA, wielkoskalowe inwestycje amerykańskie w chińskie czyste źródła energii i handel emisjami.
Jeśli to się uda, to powstanie wzorzec, w oparciu o który inne kraje uprzemysłowione i rozwijające się będą mogły wypracować porozumienie o redukcji emisji.
Po raz pierwszy od lat, wydaje się możliwe, że na konferencji klimatycznej w Kopenhadze, w grudniu tego roku, zostanie wypracowane realne porozumienie międzynarodowe, zastępujące protokół z Kyoto.

ang więcej w The Metrowest Daily News

Spojrzenie wstecz na XXI wiek i sytuacja Hampton Roads

We wczesnych latach XXI wieku, Hampton Roads było kwitnącym regionem, żyjącym frontem do oceanu, a znaczna część obowiązującego wtedy stylu życia koncentrowała się na mieszkaniu, spędzaniu czasu i zabawie blisko wody.
Dziś trudno to sobie wyobrazić, patrząc na brzeg zdominowany przez opuszczone budynki powoli pogrążające się w wodach zatoki. Opuszczone drogi, oczyszczalnie ścieków i inne urządzenia spoczywające tuż pod powierzchnią w przybrzeżnych wodach. Pochodzące z nich olbrzymie zanieczyszczenia zdegradowały jakość wody, praktycznie uniemożliwiły też żeglugę przybrzeżną. Wody, które na początku stulecia uważaliśmy za nasz majątek, dziś – sto lat później – są nieodwracalnie pochłaniającą nasz region zanieczyszczoną ohydą.

ang więcej w dailypress

Kunstler: I co teraz?

kunslerPośród ludzi zajmujących się tematem Oil Peak w ostatniej dekadzie, popularny był pogląd, że gdy wydobycie ropy osiągnie szczyt, globalna ekonomia wyhamuje i wejdzie w okres „wyboistej stagnacji”, następnie ożywi się, gdy „zniszczenie zapotrzebowania” zbije ceny ropy, potem ponownie zostanie zduszona przez rosnące ceny ropy – taki cykl mógłby się powtórzyć kilka razy, za każdym razem dusząc gospodarkę coraz bardziej.
Jednak ten scenariusz nie potoczył się tak, jak przewidywano. U jego podstaw leżało błędne założenie, że wszystkie podsystemy gospodarki mniej więcej zachowają odporność operacyjną podczas kolejnych etapów kurczenia się gospodarki. Tymczasem, okazało się, że napompowany wirtualnymi pieniędzmi system bankowy, nie będący w stanie istnieć bez stałego wzrostu, został śmiertelnie ranny już w pierwszej rundzie i ginie w konwulsjach.

ang więcej w jameshowardkunstler

Brak żywności – zbliżające się wyzwanie

Thomas Malthus 200 lat temu ostrzegł, że światowa produkcja żywności nie nadąży za wzrostem populacji. Jednak Malthus nie przewidział, jak bardzo technologia i innowacje zwiększą produkcję żywności, pozwalając na wykładniczy wzrost populacji.
Jednak dziś postęp w technologiach rolniczych wyhamowuje, w wielu regionach splot różnorodnych czynników grozi drastycznym spadkiem produkcji żywności, a populacja światowa wciąż wykładniczo wzrasta.
W okresie 1970-1990, średnie plony na świecie co roku wzrastały o 2 procent. Po roku 1990 wzrost ten spadł do 1.1 procenta. A co najgorsze, jak przewiduje USDA (United States Department of Agriculture – Departament Rolnictwa USA), w następnych dekadach plony z hektara będą coraz niższe.

ang więcej w americanchronicle

Średnia cena sprzedaży domu w Detroit spadła do 7500 dolarów, ludzie opuszczają miasto

Według Chicago Tribune, średnia cena domu sprzedawanego w grudniu 2008 w Chicago, Mieście Motoryzacji, wyniosła siedem tysięcy pięćset dolarów.
Napisałem to słownie, bo kwota 7500 dolarów za dom, postrzegana cyframi, wygląda na nierzeczywistą.
Fakt, Detroit to jeden z najbardziej spustoszonych przez kryzys regionów w kraju, jednak wciąż – ta liczba jest zadziwiająca.
Cytując za Chicago Tribune:
„W tych ciężkich czasach może być ciężko otrzymać nawet kredyt na nowy samochód, jednak w Detroit możesz wybrać się na kupowanie domu po prostu z kartą kredytową w ręku. Średnia cena domu sprzedawanego w Detroit w grudniu 2008 wyniosła 7500 dolarów. Nie, nie 75000, tylko 7500 – mniej, niż najtańszy dostępny na rynku nowy samochód.
Pośród wielu przygnębiających cyfr pokazujących stan śmierci klinicznej tak kiedyś potężnego miasta przemysłowego, gwałtowny spadek cen domów pozwala na uświadomienie sobie oszałamiającego wyzwania stojącego przed każdym, kto chciałby poprowadzić to kurczące się, napakowane biedą, lecz wciąż liczące 800 tysięcy ludzi miasto.
Z pozytywów można odnotować to, że liczba morderstw w zeszłym roku spadła o 14 procent. Zainspirowało to kandydata na burmistrza Detroit, Stanleya Christmasa do wypowiedzenia się ostatnio na łamach Detroit News, że „nie chce być sarkastyczny, ale wydaje się, że ludzie uciekają z miasta tak szybko, że po prostu nie ma juz kogo zabijać”.
John Mogk, professor na wydziale prawa Wayne State University stwierdził, że „co miesiąc tysiąc ludzi opuszcza to miasto, nie ma ono zasobów finansowych ani bazy gospodarczej, aby temu zapobiec”.

ang więcej w chicagotribune

Seattle na rozdrożu, koniec ery banków i ubezpieczeń

ubezpieczenia„Niektóre miasta i regiony w końcu wyjdą na prostą. Inne mogą się kompletnie pogrążyć. W miarę, jak kryzys się pogłębia, trwale i głęboko zmieni się krajobraz gospodarczy kraju. Uważam, że obecne zdarzenia stanowią zamknięcie pewnego rozdziału w naszej historii gospodarczej, a właściwie, koniec pewnego sposobu życia” – mówi Tom Flavin, przewodniczący EnterpriseSeattle, publiczno-prywatnej organizacji rozwoju gospodarczego.
Ten sposób życia był uzależniony od taniej ropy, a także, w ostatnich latach, od łatwego kredytu i serii baniek finansowych. „Nie trzeba się szczególnie wysilać, żeby spojrzeć na obecny kryzys finansowy, jako na śmiertelny cios dla jadącej na długu i nadmiernie konsumującej Ameryki”.

ang więcej w The Seatlle Times

Chiny i USA – czy w konkurencji o ropę w Afryce staną naprzeciw siebie?

Fakt, że nowy prezydent USA cieszy się tak wielkim poważaniem i sympatią w Afryce, szczególnie w Kenii, kraju pochodzenia jego ojca, niepokoi chińskich przywódców.
Chiny, obecnie drugi konsument ropy na świecie, od lat budują swoją pozycję w Afryce. W ostatniej dekadzie Chiny przekładały te wpływy na zapewnianie sobie dostaw ropy z Afryki. USA koncentrowały się na poszerzaniu swoich wpływów na Bliskim Wschodzie, pozostawiając Chinom wolną rękę w Afryce.
Chiny robią, co tylko leży w ich mocy, aby zabezpieczyć sobie jak największe udziały w światowych zasobach energii. Przez ostatnie lata coraz więcej Chińczyków stawiało sobie za cel osiągnięcie amerykańskiego stylu życia. Jednak, jeśli wziąść pod uwagę, że Chińczyków jest ponad czterokrotnie więcej od Amerykanów, przeciętny Chińczyk zużywa obecnie 7 razy mniej energii od Amerykanina, oraz, że sami Amerykanie wykorzystują 1/4 światowego wydobycia ropy, to okazuje się, że w świetle osiągnięcia przez świat szczytu wydobycia ropy, osiągnięcie przez Chińczyków „amerykańskiego snu” nie będzie w ogóle możliwe.
Ponieważ światowe zapotrzebowanie na ropę wkrótce przekroczy możliwości jej wydobycia, a połowa chińskiego importu ropy pochodzi z Afryki, nie jest niczym zaskakującym, że Chińczycy są zaniepokojeni możliwością wzrostu obecności USA w tym regionie.

ang więcej w mywesttexas.com

Głód i groźba przemocy w Kenii

Rok po tym, jak w kraju wybuchły krwawe konflikty etniczne, sytuacja znów nabrzmiewa.
Dziesięć milionów ludzi stanęło w obliczu głodu, częściowo z powodu ucieczki zagrożonych przemocą rolników ze swoich farm w głąb własnych terenów etnicznych. W tym samym czasie, zaufanie publiczne do rządu kenijskiego drastycznie spada. Najważniejsi politycy są zamieszani w niekończące się pasmo skandali, obejmujących m.in. handel bronią, paliwem i ziarnem.

ang więcej w iht

Z braku paliwa, Tadżykistan pogrąża się w mroku

tadzykistanDwa razy dziennie, uczniowie w tej szkole wiejskiej na przedmieściach stolicy kraju Duszanbe, wypadają z klas, zakutani w zimowe ubrania. Nie biegną na zewnątrz bawić się w śniegu – ścigają się o zajęcie miejsca przy jedynym szkolnym piecyku, który jest rozpalany tylko dwa razy na dzień. „Zajęcia nie są odwołane, dzieci przychodzą wcześnie, choć nie wszystkie z nich są przygotowane do lekcji. Z powodu braku elektryczności nie mogą odrabiać prac domowych”, mówi ich nauczyciel Daler Jukawow.
Najbiedniejszy posowiecki kraj w Azji Centralnej, liczący 7.5 miliona ludzi Tadżykistan, jest ogarnięty potężnym kryzysem energetycznym. Chroniczne braki energii dotykają nawet stolicy.

ang więcej w arabtimesonline

Chavez wysyła wojsko do zakładów spożywczych

Prezydent Wenezueli Hugo Chavez rozkazał w sobotę, aby wojsko przejęło kontrolę nad wszystkimi zakładami przetwórstwa ryżu w kraju, aby zapewnić ich działanie na pełnych obrotach. Sytuacja gospodarcza kraju pogarsza się, inflacja szybuje w górę, coraz częstsze są też raporty o brakach żywności.

pl więcej w wyborcza

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly