ArtykulyRozwiązania systemowe

Komplementarny projekt polityki energetycznej

„Ta polityka, nazwana przekornie alternatywną, jest tak na prawdę
komplementarną i kładzie nacisk na pewne elementy układanki, o których
musimy pamiętać”-powiedział Tomasz Chruszczow, dyrektor Departamentu
Zmian Klimatu i Ochrony Atmosfery w Ministerstwie Środowiska w
wywiadzie dla ChronmyKlimat.pl

"Energia odnawialna"

23 czerwca 2009 r. Instytut na rzecz Ekorozwoju zaprezentował wyniki
półtorarocznej pracy nad projektem Alternatywnej Polityki Energetycznej
Polski do roku 2030, w skrócie APE. W projekcie uczestniczyło ponad 550
osób. Wzięli w nim udział wybitni specjaliści od energetyki oraz
przedstawiciele wielu różnych środowisk społecznych.

Z Tomaszem Chruszczowem, dyrektorem Departamentu Zmian Klimatu i
Ochrony Atmosfery w Ministerstwie Środowiska na temat APE rozmawia
Katarzyna Teodorczuk.

– Jak Pan ocenia przedstawiony przez Instytut na rzecz
Ekorozwoju projekt APE, czyli Alternatywnej Polityki Energetycznej do
roku 2030?

– Moja ocena APE sprowadza się do innego odcyfrowania skrótu. APE jest
niezbędnym uzupełnieniem tak polityki energetycznej jak i klimatycznej,
przygotowaną przez społeczeństwo obywatelskie oraz grono znakomitych
specjalistów, którzy rozumieją, że klimat, energia, przyroda,
zarządzanie, o czym świadczy cały rozdział o transporcie, są częściami
tej samej układanki. Ta polityka, nazwana przekornie alternatywną, jest
tak na prawdę komplementarną i kładzie nacisk na pewne elementy
układanki, o których musimy pamiętać. Trzeba podkreślić, że stworzenie
APE ma ogromną wartość. Po raz pierwszy równolegle z działaniami
administracji wykonane zostało bardzo poważne i dobrze udokumentowane
opracowanie autorstwa najlepszych ludzi z uczelni i organizacji
pozarządowych, prawników, fachowców, którzy znają sektor energetyczny
nie tylko ze słyszenia.

– Jakie znaczenie APE może mieć dla Rządu?

– APE daje rządowi trzy atuty. Jesteśmy wstanie zobaczyć, że kierunki
strategiczne, które wynikają z polityki Państwa są uznawane również
przez grupę pozarządową w szerokim tego słowa rozumieniu. Drugi atut
jest taki, że autorzy i inicjatorzy APE stają się naturalnymi
partnerami do realizacji, nie tylko celów pakietu klimatycznego, który
jest bieżącym elementem tworzenia prawa, ale w ogóle do myślenia o
strategii rozwoju kraju: o tym w jaki sposób planować rozwój miast, w
jaki sposób planować rozwój sieci dróg itd. Trzeci element jest też
niezwykle ważny. Nie słyszałem, żeby gdziekolwiek w Unii Europejskiej
taki dokument powstał. To chyba pierwsze tego typu opracowanie, gdzie
przy wykorzystaniu minimalnych zasobów finansowych i przy ogromnym
zaangażowaniu bardzo wielu osób, udało się stworzyć niezwykle
wartościowy dokument o charakterze strategicznym, który z całą
pewnością będzie wykorzystywany. Na daną chwilę może nam zabraknąć
wyobraźni, żeby wymienić wszystkie możliwe korzyści dla gospodarki i
polityki klimatycznej, wynikające z wykorzystania dokumentu.

– Organizacja pozarządowa i minimalne środki, jak sam Pan
powiedział, wystarczyły do stworzenia APE. Po drugiej stronie mamy Pana
Ministra, który ma w ręku władzę, pieniądze i ekspertów. Dlaczego tego
rodzaju dokumenty nie powstają z ramienia ministerstwa?

– Nie chciałbym twierdzić, że dokumenty rządowe są w jakiś sposób
ułomne. One siłą rzeczy muszą mieć inny charakter. Dokument rządowy
musi bazować na opracowaniach rządowych. Dokument rządowy nie może być
opracowaniem eksperckim. Dokument rządowy musi mówić o strategii, która
jest weryfikowalna. Opracowania eksperckie mają to do siebie, że mogą
znacznie silniej formułować poglądy, a dzięki temu one są wartością
komplementarną dla opracowań rządowych. Nie powinniśmy narzekać. Mamy
bardzo porządny państwowy projekt polityki energetycznej i bardzo
porządne projekty polityki klimatycznej. Pewien niedosyt pozostaje
jedynie, że nie udało się ich zintegrować w jeden dokument. Jeżeli
położymy politykę energetyczną i politykę klimatyczną obok APE, okaże
się, że mamy bardzo dobry i spójny zbiór komplementarnych dokumentów,
które pokazują, że w Polsce myśli się o klimacie we wszystkich
obszarach.

– Z Pańskiej wypowiedzi wynika, że przemysł, organizacje
pozarządowe i Ministerstwo są bardzo zgodne w kwestii polityki
klimatycznej: wzrost efektywności energetycznej, wzrost zużycia energii
ze źródeł odnawialnych, zmniejszenie emisji CO2 i innych gazów
cieplarnianych. Dlaczego więc zmiany są tak powolne? Jakie siły
przeciwdziałają takim kierunkom rozwoju polityki energetycznej i
klimatycznej?

– Nie ma jakieś wielkiej siły, która by oponowała przeciw takiemu
rozwoju polityki. Działaniem dotykamy praw fizyki, praw ekonomii.
Musimy również wziąć pod uwagę możliwość realizacji tych działań. Nawet
jeśli spojrzymy na raport Sterna. W tym raporcie, który bardzo śmiało
wytycza progi redukcji, pojawia się okres wzrostu emisji. Dla redukcji
trzeba najpierw zbudować potencjał. Ten niezbędny okres budowy
potencjału najprawdopodobniej będzie się wiązał ze wzrostem emisji.
Aktualnie tego doświadczamy. Przemysł obecnie jest bardzo dobrze
regulowany. Emisji jest coraz mniej i to nie tylko gazów cieplarnianych
ale również zanieczyszczeń klasycznych. Zużywamy coraz mniej energii i
zasobów surowcowych, bo ekonomia to wymusza. W grę wchodzi również cały
bardzo trudny do uregulowania obszar naszej działalności jako
kierowców, rolników, tych, którzy wyrzucają śmieci. Uderzmy się w
piersi i popatrzmy co my robimy dla klimatu, nie co my mamy z polityki
ekologicznej i klimatycznej, co my mamy z pakietu? Nie można
jednocześnie żądać tego, żeby natychmiast zredukować emisje, a
jednocześnie jeździć starym samochodem zużywającym Bóg wie ile paliwa
na 100 km. NIe można narzekać na Państwo i wylewać zużyty olej do
studzienki na wodę deszczową. Nie można narzekać na to, że nie możemy
się dogadać z cenami biomasy i energii odnawialnej, a jednocześnie nie
segregować śmieci.

– Instytucje państwowe mają tu także swoją rolę do odegrania?

– Owszem Ministerstwo może pewne rzeczy zainicjować, ale ministerstwo
nie może wziąć na siebie odpowiedzialności za działanie samorządów. Nie
może wziąć na siebie odpowiedzialności za działanie każdej pojedynczej
szkoły w Polsce. To jest bardzo trudne zadanie edukacyjne, które w
możliwym dla siebie zakresie Ministerstwo bierze na siebie: przede
wszystkim aby zapewnić odpowiednie materiały i programy. Samo
realizowanie tych programów to już musi być rola samorządów. To jest
również ogromne pole do popisu dla organizacji pozarządowych. Mnóstwo
energii tracimy i emitujemy niepotrzebnie wielkie ilości gazów
cieplarnianych tylko dlatego, że mamy źle zorganizowany transport w
miastach, że mamy niesprawną logistykę, że nie mamy tych elementów
układanki o której można przeczytać w APE.

– Ktoś jednak musi koordynować te działania…

– Oczywiście. Proszę jednak pamiętać, że koordynacja Ministerstwa musi
odbywać się w granicach prawa. W przypadku koordynacji przeprowadzanej
przez organizacje pozarządowe, granicą jest poziom inicjatywy, poziom
chęci i zdeterminowania. Każda tego typu inicjatywa będzie też przez
administrację poparta i jeżeliby gdziekolwiek się tak zdarzyło, że
dobre inicjatywy nie uzyskałyby niezbędnego poparcia to na pewno
Ministerstwo będzie robiło wszystko i zabiegało o każdy rodzaj poparcia
jaki będzie wstanie w obecnych warunkach uzyskać. I to nie tylko
poparcia moralnego, autorytetem Pana Ministra i całego urzędu, ale
również poparcia bardzo konkretnego w postaci pozytywnej opinii
ministerstwa dla wniosków, które Państwo składają.

– Czy Pana departament również się tym zajmuje?

Oczywiście. To nie znaczy jednak, że ktoś się może zgłosić z
kosztorysem i poprosić o pieniądze na realizację pomysłu. Takich
środków Ministerstwo oczywiście nie ma. Natomiast wszędzie tam gdzie
brakuje opinii administracji, możemy pomóc. Pozytywną opinię wydamy
każdemu dobremu programowi, który będzie puzzlem we wcześniej
wspomnianej układance polityki energetycznej i klimatycznej. Rolą
Ministerstwa jest doglądanie układania tych puzzli.

– Podczas wypowiedzi wspomniał Pan również o poparciu
Ministerstwa dla produkcji energii ze źródeł odnawialnych. W co
najlepiej inwestować pieniądze?

– Pieniądze najlepiej inwestować w postęp techniczny. I to nie tylko
publiczne ale również prywatne, bo instrumenty prawne wynikające z
przepisów środowiskowych, mówię tutaj o rozmaitych mechanizmach
wspierania poprzez Fundusz Ochrony Środowiska, jak i instrumnety prawne
wynikające z ustawy o prawie energetycznym, dają bardzo wiele
korzystnych impulsów do takiej działalności. Z naszego punktu widzenia
chcielibyśmy, by działalność taka przyczyniła się to przekroczenia masy
krytycznej, i żeby te toczące się grudki rzeczywiście pociągnęły za
sobą całą kulę śnieżną, a całość przerodziła się w samodoskonalący
mechanizm poprawy efektywności i rozwoju czystych technologii. My
musimy tą kulę śnieżną puścić w dół i pilnować, żeby nie zboczyła.

– Z obrazu, który Pan przede mną roztacza wynika, że wszyscy są
nastawieni proklimatycznie i brak zupełnie głosów przeciwnych. To dość
idylliczna wizja.

– Nie, to nie jest idylla. czeka nas bardzo dużo ciężkiej pracy. To
będzie starcie z brutalną rzeczywistością gospodarczą, z brakiem
pieniędzy na inwestycje. To nie jest tak, że od jutra wszyscy będą
piękni młodzi, bogaci, szczęśliwi. My nadal jesteśmy tacy, jacy
jesteśmy. Nadal mamy taką, a nie inną gospodarkę. Mam natomiast
nadzieję, że etap bezproduktywnej dyskusji na temat czy zmiany klimatu
zachodzą czy nie, mamy już za sobą. Myślę, że wszyscy zrozumieli, że
kłótnie o to czy przyczyną ocieplenia jest antropogeniczna emisja
dwutlenku węgla czy jest to efekt cyklu słonecznego (ja szanuję oba
podejścia), do niczego nie prowadzą.

– Tu działają zdaje się obydwa czynniki…

– Dobrym podsumowaniem takiej debaty byłoby podsumowanie tezy Karla
Poppera: ty możesz mieć 100% racji, ja mogę jej nie mieć wcale ale
razem jesteśmy bliżsi prawdy. Taki punkt widzenia powinien dać podstawę
do normalnej konstruktywnej pracy. Skończyliśmy dyskusje o polityce,
skończyliśmy w znacznej mierze dyskusje o prawie, pozostały kwestie
techniczne, być może bardzo ważne ale koniec gadania, teraz robimy!

– Nie ma więc żadnych starć grup interesów? Pamiętam ostre
zeszłoroczne dyskusje, w przeddzień podpisania przez Polskę pakietu
energetyczno-klimatycznego. Z Pańskiej wypowiedzi wynika, że nie ma już
po tym śladu…

– Pakiet energetyczno klimatyczny to chyba najbardziej horyzontalne i
idące w poprzek administracji zadanie z jakim kiedykolwiek
administracja miała do czynienia. Często w zwiazku z tym dochodziło do
dyskusji, które media rozdmuchowały na swoją modłę, podgrzewając
sytuację i oczekując, że minister środowiska skoczy do gardła
ministrowi gospodarki, a na nich jeszcze napadnie minister
infrastruktury i albo premierowi uda się ich rozdzielić, albo nie. To
tak już na prawdę nie działa.

– A jak to działa?

– Pakiet energetyczno klimatyczny został rozpisany na katalog działań.
Ten podział jest w tej chwili podstawą do uzgodnienia międzyresortowego
na razie na poziomie technicznym na poziomie między departamentami.
Wiadomo, że Minister Środowiska ma tutaj rolę szczególną do spełnienia.
Znakomita większość działań wiążących się z wdrażaniem pakietu dotyczy
ściśle problemów gospodarczych. Nie można więc wdrożyć pakietu bez
Ministra Gospodarki, bez Ministra Kultury, bez szefa UKIE.
Ja jednak muszę powiedzieć, że jestem bardzo dużym optymistą i wierzę,
że to jest wspólna sprawa całego rządu, a opowieści o tym jak to jeden
minister na drugiego skacze możemy między bajki włożyć. Bracia Grimm
niech się tym zajmują. My zajmujemy się racjonalnym działaniem
administracji.

pl Źródło: Katarzyna Teodorczuk, Chrońmy Klimat

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly