Artykuly

Kronika Rozdroża: 2009-02-15

Ekstremalna pogoda w Australii będzie coraz częstsza

Pożar w AustraliiWszystko wskazuje na to, że klimat staje się bardziej ekstremalny.
W środę 28 stycznia 2009 roku setki małych, szarogłowych nietoperzy zaczęło spadać z nieba na przedmieściach Melbourne – był to zwiastun nadciągających groźnych wydarzeń.
Środa była pierwszym dniem wyjątkowej fali upałów, która po chwilowym osłabnięciu, z wyjątkową siłą, miała ogarnąć południowo – wschodnią Australię.
Tego dnia, w siedzibach Wildlife Victoria, zajmującej się ratowaniem dzikich zwierząt, rozdzwoniły się telefony. Nietoperze masowo umierały w miastach, nadrzewne torbacze spadały z drzew na ziemię, a udręczone kangury, zbyt słabe, by skakać, gromadziły się wzdłuż ogrodzeń.
„To wszystko było wręcz niewiarygodne”, powiedziała Fiona Corke, ratownik Wildlife Victoria. „Zwierzęta zachowywały się bardzo dziwnie. Mówiliśmy ludziom, aby wzdłuż dróg zostawiali naczynia z wodą.”

W piątek 30 stycznia, temperatura w Melbourne sięgnęła 45.1°C. Miejskie drzewa pod wpływem upałów zaczęły zrzucać liście. Na połowie Tasmanii, termometry odnotowały najgorętszy dzień w historii pomiarów. Na lotnisku Launceston temperatura sięgnęła 39.9°C, bijąc poprzedni rekord o ponad 2°C!
W Adelajdzie, odnotowano najgorętszą noc w historii – temperatura wynosiła 33.9°C. Na północ od miasta, w bazie lotniczej RAAF w Edynburgu o 3 nad ranem odnotowano niesamowitą temperaturę 41.7°C.
„Takie zdarzenie wydaje się nie mieć precedensu w południowej Australii”, stwierdziło australijskie Biuro Meteorologii.
Powaleni przez upał ludzie zaczęli napływać do szpitali, tego dnia przyjęto do nich ponad 700 osób z wywołanymi przez upał objawami.
Dla klimatologów i ekspertów pogodowych było jasne, że Australia doświadcza „ekstremalnego zdarzenia pogodowego”.
Jednak jedynie nieliczni ludzie zdawali sobie wtedy sprawę z tego, że te okropne dni to jedynie wstęp, pierwsza faza fali upałów.

Jak stwierdzał późniejszy raport biura pogodowego „Po niewielkim spadku temperatury w pierwszych dniach lutego, ekstremalne upały 6 lutego powróciły do południowo-wschodniej Australii. Temperatury znacznie wzrosły w Australii Południowej i zachodniej Wiktorii 6 lutego, a 7 lutego nastały naprawdę wyjątkowe upały.”
Klimatolodzy analizują, jakie informacje wypływają z tej bezprecedensowej fali upałów i towarzyszących im morderczych pożarów.
Podczas, gdy władze stanowe koncentrują się na przypadkach podpaleń, pomocy i doradztwie ofiarom, planowaniu miast i wycince drzew, nad wszystkim tym unosi się kluczowe pytanie – jaką rolę w zmianach pogody w Australii grają powodowane przez ludzi zmiany klimatu?
Premier stanu Wiktoria, John Brumby, otwarcie stwierdził, że mamy wyraźne dowody na to, że klimat staje się bardziej ekstremalny, a w przyszłych debatach o pożarach buszu zmiany klimatu nie mogą być ignorowane.
W dniu, w którym pożary buszu zaczęły zabijać ludzi, temperatury w Melbourne sięgnęły rekordowych 46.4°C, bijąc 154 letni rekord w historii pomiarów z Czarnego Piątku w 1939 roku o 0.8°C.
Według klimatologów, pomimo tak niespotykanych temperatur, pojedyncze zdarzenia pogodowe nie mogą być uznawane za jednoznaczne skutki i dowody na zmiany klimatu.

Jednak statystycznie znaczący trend to już co innego. W ostatnim półwieczu Australia doświadcza trendu wzrostu temperatur zgodnego z przewidywaniami modeli dla powodowanego przez ludzi globalnego ocieplenia. Południowo-wschodnia Australia cierpi też ze względu na wieloletni okres niezwykle suchej pogody, która również może być skutkiem zmian klimatu. Oba te trendy zwiększą liczbę dni, w których ryzyko pożarów buszu będzie ekstremalnie wysokie, a pożary bardziej intensywne.
Co najistotniejsze, o ile światowa emisja gazów cieplarnianych nie zostanie ograniczona, trendy te w najbliższych dekadach będą się nasilać.
„Przewidywania bazują na modelach klimatu uwzględniających rosnącą koncentrację gazów cieplarnianych w atmosferze – wynika z nich, że możemy oczekiwać zarówno wyższych temperatur, jak też znacznie bardziej suchych warunków nad południową Australią” – stwierdził Kevin Hennessy z CSIRO. „To są dwa krytyczne elementy, które są potrzebne dla powstania pożaru. Pozostałe dwa to niska wilgotność i mocne wiatry. Uważamy, że nie tylko wzrośnie częstość ekstremalnie ryzykownych dni, ale też, że wydłuży się okres ich występowania, oraz, że może wzrosnąć intensywność największych pożarów”.
Kevin Hennessy był współautorem opublikowanego w 2007 roku kluczowego raportu o wzroście ryzyka pożarów w Australii. Studium definiowało dwie nowe kategorie pogody pod kątem ryzyka pożarów – „bardzo ekstremalny” i „katastrofalny”. W scenariuszu „bez ograniczania emisji gazów cieplarnianych”, w którym robimy to, co teraz, już do roku 2013 co roku będzie 5-25 dni ekstremalnego ryzyka pożarów więcej, niż w 1990 roku.
A to dopiero początek – do 2030 będzie to już 15-65 dni więcej. W 2067, kiedy średnia temperatura Australii będzie o 2.9°C wyższa niż w 1990, co roku będzie 100-300(!) dni z ekstremalnym ryzykiem pożarów. Raport stwierdza, że „efekt ten wyraźnie będzie nasilał się w czasie i powinien być wyraźnie obserwowany już do roku 2020”.

Rekordowe temperatury z ostatniego weekendu, są zgodne z ogólnym trendem wzrostu temperatury wywołanego wzrostem koncentracji gazów cieplarnianych. Lata ’90 XX wieku były najcieplejszą dekadą w historii pomiarów (przynajmniej do czasu, aż nie skończy się obecna dekada), a ostatnie 100 lat było na pewno najgorętszymi w tysiącleciu.W 2007, stan Wiktoria odnotował najgorętszy rok w historii – 1.2°C powyżej średniej. We wcześniejszej dekadzie Wiktoria doświadczyła najsuchszego roku w historii.
Koniec roku 2007 zwiastował ulgę – miał nastąpić rok „La Niña”. Rzeczywiście, na wiosnę 2008 roku spadł deszcz, a temperatury spadły. Jednak to lato pogrzebało nadzieję. Od 4 stycznia do 7 lutego na Melbourne praktycznie nie spadł deszcz.

Siły sterujące klimatem Australii są złożone i tylko częściowo zrozumiałe, jednak badania opublikowane w zeszłym miesiącu znacząco zwiększyły naszą wiedzę. Zmieniły też nasze postrzeganie wpływu cyklu La Niña-El Niño.
Badania przeprowadzone przez Uniwersytet Nowej Południowej Walii pokazują duże znaczenie prądów krążących na Oceanie Indyjskim. Szczególne znaczenie dla pogody panującej w Australii wydaje się mieć ciepły prąd omywający północno-zachodnie wybrzeża kontynentu. Jego działanie może być tak silne, żeby nawet doprowadzić do stłumienia wpływu La Niña.

Dr Caroline Ummenhofer i Profesor Matthew England z Centrum Badawczego zmian Klimatu na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii pokazały, że kiedy kiedy ciepła faza cyklu na Oceanie Indyjskim wysyła nad kontynent szczególnie ciepłe, suche wiatry docierające do południowo-wschodniej Australii, rezultatem jest często susza. Przykładami wpływu tej fazy prądów na Oceanie Indyjskim są okres suszy na początku XX wieku i susza podczas II Wojny Światowej. Obecnej suszy w południowej Australii, ważnemu elementowi ostatnich pożarów, towarzyszyła silna ciepła faza tych prądów. Badacze są zdania, że to właśnie ona była powodem powstrzymania wpływu La Niña, który normalnie przyniósłby do Australii deszcze, a rezultatem stała się katastrofalna susza.
Tak silna ciepła faza prądów na Oceanie Indyjskim jest bezprecedensowa. Wyjaśnienia wymaga to, czy jest to spowodowane powodowanymi przez ludzi zmianami klimatu.

Kolejnym czynnikiem sterującym wzorcami pogodowymi w południowo-wschodniej Australii jest wisząca nad Azją chmura zanieczyszczeń. Mgła aerozolowa, wyziewy z przemysłu, elektrowni, samochodów i pył ochładzają znaczną część Azji o 1-2°C. To powoduje zmiany w ciśnieniach, kierunkach wiatru i prądach oceanicznych, a w rezultacie wpływa na rozprowadzanie ciepła słonecznego po powierzchni Ziemi.
Mgła aerozolowa powoduje transport większej ilości ciepła przez wiatry monsunowe, które niosą deszcz nad północno-zachodnią Australię. Ale przyczynia się to też do budowy układu wysokiego ciśnienia, który skutkuje mniejszymi opadami w południowej Australii.

Wywoływane przez ludzi zmiany klimatu, choć są czynnikiem odrębnym od opisanych procesów, mogą je wzmagać. W XX wieku temperatury w Australii wzrosły o 0.9°C. Do roku 2070 temperatury wzrosną o 1.5 do 4-5°C, w zależności od tempa redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Przewidując pogodę, nie możemy powiedzieć, że w tym roku w Melbourne będziemy mieć temperaturę 46°C, ale możemy powiedzieć, że bicie kolejnych rekordów temperatury staje się coraz łatwiejsze.

Trend wysuszania południowej Australii obserwowany w ostatnich kilkunastu latach jest zgodny ze zmianami opadów przewidywanymi przez modele zmian klimatu. Obserwowane zmniejszenie opadów jest nawet bardziej drastyczne, niż przewidują to modele klimatu. Bardzo możliwe, że wynika to ze złożenia zmian klimatu i fluktuujących czynników regionalnych. Niezależnie od tego, jakie są ich proporcje w obecnych pożarach buszu, dla Australijczyków jest to poważne przypomnienie, jaka groźba wiąże się z niekontrolowanymi zmianami klimatu.

Jak to w ujęła Australijska Minister ds. Zmian Klimatu, Penny Wong: „Australia jest jednym z najgorętszych i najsuchszych obszarów na Ziemi. Jeśli nie podejmiemy szybko działań, to nasza gospodarka i środowisko będą jednymi z najsilniej i najszybciej dotkniętych przez zmiany klimatu.”

ang czytaj więcej >>

Lodowce w Arktyce znikną już za 70 lat

Arktyczny lodowiecWieczna pokrywa lodowa, która przez cały rok utrzymuje się w Arktyce, według naukowców całkowicie roztopi się do 2080 roku. Taką datę podano podczas spotkania naukowców w Bremie. W ciągu najbliższych 70 lat w związku z postępującym globalnym ociepleniem gwałtownemu topnieniu będą ulegać także lodowce Grenlandii. Niegdyś wyspa w całości była pokryta lodem, obecnie jednak już cała linia brzegowa na zachodzie, wschodzie i południu wyspy jest wolna od śniegu, nie tylko w okresie letnim, ale też coraz częściej także zimą. Mrozy są coraz lżejsze i pojawiają się coraz rzadziej. Góry lodowe pękają, dzielą się na części i zaczynają dryfować coraz bardziej na południe, gdzie z czasem się roztapiają. Znaczna część pokrywy lodowej nawet w okresie zimowym nie jest już zwarta, ale przypomina małe kawałki dryfujące na arktycznym oceanie. Nic więc dziwnego, że niedźwiedzie polarne nie mogą się już przemieszczać na duże odległości i polować, ograniczane przez dryfujące kry lodowe. Zmniejsza się również populacja fok, które nie mogą ukryć się przed drapieżnikami w śniegu, gdyż w wielu regionach Arktyki po prostu już go nie ma.

pl czytaj więcej >>

Zmiany klimatu będą mieć gorsze konsekwencje, niż dotychczas myśleliśmy

Punkt krytycznyJeśli nie podejmiemy zdecydowanych działań, globalne zmiany klimatu w obecnym stuleciu zdecydowanie przyspieszą i wywołają poważniejsze szkody środowiskowe, niż dotychczas uważaliśmy, stwierdził Chris Field z Uniwersytetu Stanforda, jeden z czołowych klimatologów uczestniczący w pracach nagrodzonego Nagrodą Nobla Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC).
Wyniki najnowszych badań pokazują, że w scenariuszu kontynuacji obecnego scenariusza rozwoju opartego o paliwa kopalne, wzrost temperatur może doprowadzić do spłonięcia lasów tropikalnych i roztopienia się wiecznej zmarzliny w Arktyce, wyzwalając miliardy ton gazów cieplarnianych, które będą dalej przyspieszać wzrost temperatury.

ang czytaj więcej >>

Wielkie Jeziora nie wystarczą, by zapobiec brakowi wody

Wielkie JezioraNawet Wielkie Jeziora nie są dość wielkie, aby zaspokoić olbrzymie potrzeby Ameryki Północnej w sytuacji kontynentalnego braku wody – stwierdza raport dotyczący zasobów wodnych w USA, który ukaże się w piątkowym magazynie Science.
Według raportu, tempo odnawiania się zasobów wody w Wielkich Jeziorach jest zbyt powolne, aby zapewnić wodę w przypadku poważnego kryzysu wodnego na dużą skalę.
„Uważam, że powinniśmy przestać uważać Wielkie Jeziora za rezerwuar, który pozwoli nawodnić dolinę Czerwonej Rzeki i suchy południowy zachód USA”, stwierdził David Schindler, biolog z Uniwersytetu w Albercie.

ang czytaj więcej >>

Wielkie pustynne elektrownie słoneczne dają nadzieję na rozwiązanie kryzysu energetycznego i spadek emisji CO2

Elektrowina CSPRząd federalny USA wraz z gubernatorami zachodnich stanów USA działającymi w ramach WGA (Western Governors Association) analizują możliwość zamienienia pustyni Sonora w Arizonie w wielką elektrownię słoneczną, dostarczającą czystej energii dla 12 stanów USA, 2 prowincji Kanady i meksykańskiego stanu Baja California.
Trwa również analiza, jak wiele terenu można przeznaczyć pod budowę elektrowni słonecznych i farm wiatrowych w innych stanach zachodu USA. Towarzyszyć temu ma utworzenie sieci potężnych linii przesyłowych, będących w stanie przesyłać energię ze źródeł odnawialnych na odległość tysięcy kilometrów.
Stany południowego zachodu USA mogą produkować wystarczająco dużo energii słonecznej, aby zapewnić jej dostawy dla całych Stanów Zjednoczonych – kilometr kwadratowy pustyni, pokryty panelami słonecznymi, według US Department of Energy może zapewnić 40 MW energii.

Chociaż gubernatorzy nie koncentrują się na żadnej konkretnej technologii słonecznej, największe szanse daje się elektrowniom CSP (Concentrated Solar Power). Wykorzystują one sterowane lustra, które odbijają światło Słońca i kierują je w jedno miejsce, podgrzewając czynnik roboczy. W elektrowni konwencjonalnej gaz, węgiel lub ropa podgrzewają kocioł – w elektrowni CSP robi to skupiona energia Słońca.

ang czytaj więcej >>

Oil Peak: Geopolityczne sprzężenia zwrotne

Ropa - geopolitykaCzęsto słyszymy ekonomistów, którzy trudności w zwiększeniu wydobycia ropy przypisują nie geologii czy trudnościom technologicznym w eksploatacji coraz trudniej dostępnych złóż, lecz tzw. „czynnikom  zewnętrznym”.
W rzeczywistości, to właśnie geologiczny szczyt wydobycia wywołuje zdarzenia geopolityczne, które są określane właśnie jako „czynniki zewnętrzne” – takie jak chaos w Iraku i Nigerii, nacjonalizacje w Wenezueli i Boliwii, wypychanie zachodnich firm naftowych z Rosji etc.
Geologiczny szczyt wydobycia powoduje włączenie się dodatnich sprzężeń zwrotnych w systemie geopolitycznym – te zdarzenia wcale nie są niezależne od Oil Peak – wręcz przeciwnie, są jego integralnym elementem.

Większość modeli symulujących wydobycie ropy i jego szczyt bazuje na krzywych logistycznych poszczególnych pól naftowych i regionów.
Jednak globalny szczyt wydobycia ropy naftowej to zupełnie inna sprawa.
Oczywiście geologia pozostaje taka sama, jednak globalny szczyt wydobycia ropy wytwarza potężne efekty uboczne, nawet w regionach ze stabilnym lub wzrastającym wydobyciem ropy.
W rezultacie, te geopolityczne efekty uboczne szczytu wydobycia ropy przyspieszą tempo spadku wydobycia, a także nasilą efekty spadku wydobycia.
Rezultat? Spadek wydobycia wcale nie będzie postępował zgodnie z krzywą logistyczną opartą o dotychczasowe wydobycie i związaną z trudnościami natury geologicznej i technologiczno-inwestycyjnej.
Będzie znacznie szybszy.

Mogą się do tego przyczynić ataki na infrastrukturę wydobywczą (wraz ze wzrostem krytyczności dostaw ropy będzie to coraz lepszy cel dla partyzantów i terrorystów), merkantylizm producentów (zostawmy dla siebie i na później), wzrost wewnętrznego zapotrzebowania u producentów (pozostawiający mniej na eksport), nacjonalizm lokalnych społeczności (np. Kurdów w Iraku, plemion Nigeryjskich, …) i masowe kradzieże paliwa.
Im bardziej nasilać się będą braki w dostawach, tym silniejsze będą te zjawiska, jeszcze bardziej ograniczając dostawy ropy na rynek światowy.

ang czytaj więcej >>

Spadek produkcji zbóż w 2009

FAOFood and Agriculture Organization – Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa opublikowała raport sygnalizujący spadek światowej produkcji zbóż w nadchodzącym roku. Obsadzenie mniejszego areału oraz niekorzystne warunki pogodowe zredukują produkcję ziarna przez większość dużych producentów. W Europie i USA, choć warunki pogodowe są dość korzystne, to zmniejszył się obsiany areał, odzwierciedlając znacznie gorsze perspektywy zysku niż rok temu i rosnące koszty utrzymania upraw.

ang czytaj więcej >>

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly