ArtykulyRozwiązania systemowe

Historyczna decyzja sądu w Holandii. Gigant paliwowy musi działać, by chronić klimat

„Interes, któremu służy obowiązek redukcji, przeważa nad interesami handlowymi grupy Shell” – stwierdził sąd w Holandii. I nakazał, by jeden z największych koncernów paliwowych na świecie znacząco zmniejszył emisję gazów cieplarnianych. Tego samego dnia ważne decyzje zapadły też w przypadku innych potentatów w branży. Eksperci wietrzą nadejście nowej ery.

Ilustr.: Stacja Shella w Miami. Źródło: Phillip Pessar, CC BY 2.0, Wikimedia Commons

„To fantastyczne wieści i wielkie zwycięstwo na rzecz Ziemi i przyszłych pokoleń” – cieszy się Donald Pols, dyrektor holenderskiego oddziału Przyjaciół dla Ziemi.

„Ten werdykt zmieni świat. Ludzie na całej planecie przygotowują się do tego, by pójść w nasze ślady i pozwać firmy naftowe do sądu” – dodaje Roger Cox, prawnik organizacji.

„Wyrok ten jest wyraźnym sygnałem dla firm zanieczyszczających środowisko, że nie mogą już dłużej unikać niszczenia życia i że zmiany są na dobrej drodze – czy im się to podoba, czy nie. Wielcy truciciele niech się strzegą” – przestrzega Marit Maij, dyrektor ActionAid Netherlands, innej organizacji, która święci wygraną w sądzie.

Sąd w Holandii z historycznym orzeczeniem

I to wygraną nie byle jaką, bo precedensową. Do tej pory sądy przynajmniej kilka razy stawały po stronie skarżących (np. ostatnio w Niemczech, a wcześniej we Francji, Irlandii czy Holandii), ale oskarżanymi zawsze były rządy. Teraz pierwszy raz w historii sąd uznał, że współodpowiedzialna za zmianę klimatu jest międzynarodowa korporacja. I że ona także musi zacząć działać o wiele mocniej, by go chronić.

Decyzję taką podjął sąd w Hadze na skutek pozwu, który przeciwko Shellowi złożyli w 2019 r. Przyjaciele Ziemi (wspierani przez inne organizacje pozarządowe i ponad 17 tys. mieszkańców Holandii). Skarżący twierdzili, że Shell naruszył holenderski kodeks cywilny oraz Europejską Konwencję Praw Człowieka, a konkretnie prawo do życia i prawo do życia rodzinnego. A naruszył dlatego, że emitując ogromne ilości gazów cieplarnianych spowodował zagrożenie dla innych, choć mógł podjąć działania alternatywne.

Brytyjsko-holenderski koncern został zobowiązany do ograniczenia emisji dwutlenku węgla o 45% do 2030 r. (względem 2019 r.). Dotyczy to nie tylko działalności samego Shella, lecz także jego klientów i dostawców, a więc całego łańcucha paliwowych powiązań. Tylko w ten sposób koncern może sprostać celom z Porozumienia Paryskiego, w ramach którego przywódcy prawie 200 państw zobowiązali się do ograniczenia globalnego ocieplenia (do poniżej 2°C, a najlepiej – nie więcej niż 1,5°C).

Shell rozczarowany

Co prawda Shell bronił się, że za realizację celów z Paryża odpowiadają rządy, ale sąd zwrócił uwagę, że od dawna wiadomo, że same państwa globalnego ocieplenie nie powstrzymają.

Sędzia Larisa Alwin stwierdziła, że choć wyrok może mieć daleko idące konsekwencje dla firmy, w tym ograniczenie jej wzrostu, działania musi podjąć natychmiast. „Interes, któremu służy obowiązek redukcji, przeważa nad interesami handlowymi grupy Shell” – wyjaśniła.

Ale Shell nie zamierza się poddawać. Rzecznik prasowy koncernu zapowiedział już, że od decyzji sądu zostanie złożone odwołanie. Jego zdaniem orzeczenie jest rozczarowujące, a grupa robi dużo, by osiągnąć neutralność klimatyczną w 2050 r. I choć w lutym cele klimatyczne faktycznie podniesiono (m.in. do 20% redukcji emisji w 2030 r., 45% w 2035 r. i 100% w 2050 r.), sądu w Hadze to nie zadowoliło.

Wielkie emisje, wielki sekret

W 2020 r. emisje gazów cieplarnianych z działalności Shella wyniosły 1,38 mld ton ekwiwalentu dwutlenku węgla. Gdyby koncern był krajem, znajdowałby się w pierwszej dziesiątce największych emitentów na świecie. Jako firma też nim jest – od 1965 r. Shell wyemitował blisko 32 mld ton ekwiwalentu CO2, co globalnie daje mu siódme miejsce.

Warto przy tym dodać, że koncern przynajmniej już od lat 80. wiedział o swym niszczycielskim wpływie na klimat. Wewnętrzne, poufne dokumenty przestrzegały przed tym, że rosnące emisje CO2 mogą doprowadzić do wzrostu poziomu morza, topnienia pokrywy lodowej Antarktyki, zaniku ekosystemów, niszczenia siedlisk czy niszczycielskich powodzi, a także zmuszą do poszukiwania nowych źródeł słodkiej wody. Raporty te skrywano jednak przez lata.

Początek nowej ery?

W dzień orzeczenia sądu w Hadze doszło też do innych ważnych wydarzeń związanych z Big Oil, a więc największymi koncernami paliwowymi na świecie.

Podczas dorocznego spotkania akcjonariuszy amerykańskiej firmy Exxon Mobil do 12-osobowego zarządu weszło dwóch przedstawicieli dość małego funduszu hedgingowego Engine No.1. Powstał on w jednym celu: by przyspieszyć odejście od paliw kopalnych w kierunku odnawialnych źródeł energii.

Z kolei udziałowcy Chevrona zagłosowali za zmuszeniem koncernu do tego, by przygotował plan zmniejszenia emisji, jaką generują jego produkty. Wniosek ten poparło 61% akcjonariuszy. Choć nie zawarto w nim konkretów dotyczących skali czy harmonogramu ograniczenia emisji, komentatorzy oceniają to jako kolejny dowód na to, że zmiany w branży przyspieszają.

„To naprawdę początek nowej ery dla Big Oil. Nie można tego zlekceważyć, uznać, że to był zły dzień” – ocenia w Huffington Post Clark Williams-Derry, analityk ds. ropy w Instytucie Ekonomii Energii i Analiz Finansowych.

Szymon Bujalski

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly