ArtykulyPowiązania

Shit hit the fan. Wykonać unik, stać czy zatańczyć?

Po ostatniej notce na temat koronawirusa (Pandemia koronawirusa) dostałem pytania co będzie dalej, szczególnie przez pryzmat sytuacji ekonomicznej. Odpowiedź w dużym stopniu zależy od tego, czy epidemia zostanie wygaszona, rozhula się, czy wyjdzie z tego coś pomiędzy.

Zacznijmy od filmu pokazującego, jakie działania podejmują Chiny

Zastosowane kroki są bardzo zdecydowane:

  • daleko posunięte izolowanie się od innych osób, monitorowane przez służby (punkty kontrolne na filmie, z obowiązkowym sprawdzaniem temperatury i dezynfekcją) 
  • zamknięcie miejsc publicznych (szkoły, restauracje, kina, świątynie, …)
  • wyjście z domu jedynie w sytuacji konieczności (np. zakupy raz na kilka dni)
  • obowiązkowe maski podczas wychodzenia na zewnątrz (dla wszystkich, nie tylko zdiagnozowanych nosicieli, bo chorzy w początkowych stadiach choroby mogą nie wykazywać objawów a już zarażać)
  • regularne i częste dezynfekowanie potencjalnych miejsc propagacji wirusa (klamki, windy, klatki schodowe, …)
  • stosowanie rękawiczek jednorazowych przy kontaktach z przedmiotami na zewnątrz
  • stosowanie procedur ochronnych (otwieranie paczki na filmie)
  • szybkie izolowanie zidentyfikowanych nosicieli
  • ograniczenie swobody przemieszczania osób nie przestrzegających wymaganych procedur (areszt domowy dla osób bez masek)

Statystyki pokazują, że to działa. Liczba nowo zarażanych osób spada, co oznacza, że kraj jest na drodze do zduszenia epidemii na swoim terytorium do zera w ciągu kilku miesięcy. Ale – podkreślmy – wymaga to bardzo zdecydowanych działań, które w innych rejonach świata mogą nie zostać wdrożone z chińską skutecznością.

Wprowadzenie takich procedur w Polsce i innych krajach europejskich będzie dużo trudniejsze niż w autokratycznych Chinach. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że kraje demokratyczne skorzystają z doświadczeń chińskich i dokonają tego nie w oparciu o wszechobecną inwigilację lecz o odpowiedzialność społeczną. Będzie to jednak bardzo trudne.

W podobnej sytuacji do krajów europejskich, o ile nie gorszej, znajdują się Stany Zjednoczone. Kompletnie zmarnowały tych kilka tygodni, które mogły wykorzystać na wyciągnięcie wniosków z sytuacji w Chinach i przygotowanie się na zduszenie epidemii. Duża w tym zasługa Donalda Trumpa, który wykpiwał ostrzeżenia ekspertów (tych Ameryka ma najlepszych na świecie, ale wrogie nastawienie obecnej administracji do nauki oraz okrojony do kości budżet Centrów Kontroli i Prewencji Chorób skutecznie podcięły im skrzydła). W USA decyzyjność odnośnie sektora zdrowia publicznego jest w dużej mierze delegowana na poziom stanów i niektórych miast. Decentralizacja oznacza, że podejmowane działania i systemy zabezpieczeń będą niespójne. Dla zapobieżenia epidemii konieczne jest m.in. nie tylko podejmowanie przez ludzi działań mających na celu unikania rozprzestrzeniania choroby, ale także w sytuacji podejrzenia choroby zaprzestania pracy bez obawy o wpadnięcie w długi. Ameryka jest jednym z niewielu krajów rozwiniętych, który nie wymaga płatnych urlopów chorobowych: jedynie 20% nisko opłacanych pracowników sektora usług może na to liczyć. Opieka zdrowotna jest również niezwykle kosztowna. Osoby nieubezpieczone lub tylko częściowo ubezpieczone (czyli płacące za część kosztów leczenia) mogą więc trzymać się z dala od służb ochrony zdrowia, zwłaszcza jeśli ich wynagrodzenie w wyniku braku pracy spadło lub w ogóle zostało wstrzymane. Z obawy przed konsekwencjami finansowymi będą więc miały tendencję, żeby chorować i zarażać po cichu (więcej w Uncle Sam v the coronavirus). Może się też okazać, że jedną z pierwszych ofiar pandemii w USA zostanie wykpiwający zagrożenie prezydent Donald Trump, który ostatnio spotkał się z dyrektorem ds. komunikacji brazylijskiego prezydenta Bolsonaro, u którego stwierdzono koronawirusa.

Na świecie jest też wiele krajów czy wręcz regionów, których potencjał wdrożenia skutecznych środków zapobiegawczych wygląda gorzej niż źle, ze względu na niewielki potencjał i stopień zaawansowania służb ochrony zdrowia, słabą władzę centralną czy ogólną destabilizację sytuacji, nie sprzyjającą zdyscyplinowaniu społecznemu. Można tego w szczególności oczekiwać w wielu krajach Afryki, Bliskiego Wschodu (np. Syria, Libia) czy Ameryki Łacińskiej (np. Wenezuela, Honduras, Gwatemala, …).

Pojawia się pytanie, jak długo może potrwać sytuacja, w której gospodarka będzie „w stanie zawieszenia”. Przypominam: sytuacja zmierza w stronę poważnej depresji gospodarczej i deflacji (patrz Pandemia koronawirusa).

Zależy to od tego, którą drogą pójdzie dany kraj.

Scenariusz 1. Przy działaniach na modłę chińską wirus zostaje zduszony w kilka miesięcy, po czym sytuacja wraca do normy.

Scenariusz 2. Przy braku działań w ciągu kilku miesięcy zaraża się większość populacji (w Polsce liczba zgonów na poziomie miliona), po czym epidemia wypala się.

Scenariusz 3. Przy działaniach pośrednich, spowalniających, ale nie zduszających, wszystko może ciągnąć się aż do opracowania szczepionki (prawdopodobnie kilkanaście miesięcy), depresja gospodarcza pogłębia się do niewyobrażalnego poziomu – z gospodarczego punktu widzenia to wariant o najpoważniejszych konsekwencjach; w wyniku upadku gospodarczego załamują się usługi publiczne, w tym służba zdrowia, a w rezultacie liczba ofiar wirusa może być podobna do tej w scenariuszu 2. Poważnie zagrożony jest porządek społeczny.

Którą drogą pójdzie Polska?

Wygląda na to, że mamy sytuację, w której niektóre kraje zduszą u siebie koronawirusa, w innych epidemia się rozhula, a w jeszcze innych zostanie spowolniona, ale będzie się utrzymywać. Oznacza to, że kraje, które zduszą u siebie wirusa, a nie będą chciały/mogły utrzymywać działań jak na filmie przez bardzo długi czas (szczepionkę przewiduje się na 2021 rok), co oznaczałoby katastrofę gospodarczą, będą musiał zablokować granice, co najmniej na poziomie kwarantanny wszystkich przyjeżdżających. Zwiastunem tego podejścia jest właśnie wprowadzenie przez Pekin 14-dniowej kwarantanny przybyszy z zagranicy oraz zawieszenie przez USA połączeń z Europą. W Unii Europejskiej, jak różne kraje znajdą się w różnej sytuacji (raczej scenariusze 1, 3 a nie 2), swoboda przemieszczania się w ramach strefy Schengen zostanie ograniczona.

Na froncie gospodarczym, w obliczu załamania na giełdach i zatorów płatniczych (ludzie bez pensji, firmy bez zleceń, spadek podatków, …) spodziewam się rozkręcenia dodruku pieniędzy, obniżania stóp procentowych blisko zera (a nawet poniżej) oraz innych działań stymulacyjnych prowadzonych przez banki centralne (QE, TLTRO itp.). W przypadku eskalacji problemów gospodarczych desperacja banków centralnych może stać się tak duża (niewykluczone, choć nie obstawiam tego scenariusza), że dodruk pieniędzy osiągnie poziom prowadzący do hiperinflacji. W normalnej sytuacji obstawiałbym deflację. Nie żyjemy jednak w normalnych czasach.

Marcin Popkiewicz

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly