ArtykulyZmiany klimatu

Lato wiosną

Jeszcze miesiąc temu mieliśmy do czynienia z typowo zimową aurą. Wiele marcowych dni  było zimowych, z niemałymi zresztą mrozami. Po świętach jednak sytuacja się odwróciła. W ciągu kilku dni średnie dobowe temperatury szybko sięgając, a nawet przekraczając 15 stopni Celsjusza, co oznacza termiczne lato.

W pierwszej dekadzie kwietnia padły rekordy temperatur nocnych. W Nowym Sączu przez całą noc temperatura nie spadła poniżej 16,2°C, jeszcze cieplej było w Brennej na Śląsku Cieszyńskim, gdzie temperatura minimalna wyniosła aż 16,7°C..Do tej pory wyższe temperatury minimalne notowano w trzeciej dekadzie kwietnia, zaś temperatura minimalna przekraczała 15°C przed 10 kwietnia tylko trzykrotnie: 7 kwietnia 1975, 8 kwietnia 1986 i 9 kwietnia 1986 roku.

Gdyby tuż przed tegoroczną Wielkanocą zrobić sondę wśród mieszkańców Warszawy lub innego miasta w Polsce, czy mamy globalne ocieplenie, większość zapewne powiedziałaby, że to bzdura, bo jest zimno. Teraz pewnie moglibyśmy otrzymać większość odpowiedzi twierdzących. Choć i nie brakowałoby zdań, że nawet ta fala ciepła w pierwszej dekadzie kwietnia i późniejsze to nie globalne ocieplenie, że tak czasami bywa.

Dlaczego tak jest? Ponieważ nie odróżniamy pogody od klimatu. Możemy mieć bardzo zimny kwiecień z częstymi incydentami zimowym, albo kwiecień iście letni. Na północy, w Skandynawii, wciąż leży śnieg, który dopiero zaczyna się topić. Północny Atlantyk jest wychłodzony po zimie, Bałtyk zresztą też. Czapa polarna w Arktyce ma maksymalne rozmiary, dopiero zaczyna się topić. Takie warunki dają możliwość powstania wzorców pogodowych, które przyniosą nam zimę.

Lato też może się zdarzyć. Na początku kwietnia słońce świeci już dość wysoko, a dzień jest dłuższy od nocy. Temperatury na północy Afryki są bardzo wysokie, przekraczają 30 stopni Celsjusza. Takie zaś warunki dają możliwość powstania wzorców pogodowych, które przyniosą nam lato wczesną wiosną. To normalne. I dlatego kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata.

A jeśli za dwa czy pięć lat w połowie kwietnia spadnie śnieg (wszak rok temu nasypało nawet w maju), to czy będzie to element przeplatanki z porzekadła, czy anomalia, do jakiej nie powinno dojść? Bardziej będzie to podążać w stronę anomalii. Możemy mieć spory zimowy epizod nawet na sam koniec kwietnia, a nawet w maju, bo prąd strumieniowy wariuje z powodu ocieplającej się Arktyki.

Żeby odpowiedzieć na pytanie, czy fala ciepła z pierwszej dekady kwietnia ma związek ze zmianą klimatu, trzeba spojrzeć w przeszłość. Ale nie na dane z każdego dnia z osobna. Ba! Nawet nie na te rekordy temperatur nocnych czy dziennych. Ważne są średnie wartości dla całego miesiąca, które – co nie mniej istotne – musimy zestawić w sporym horyzoncie czasowym. Przynajmniej na przestrzeni dwóch ostatnich dekad, a nie na przykład minionych trzech czy czterech lat, kiedy na klimat działają cykliczne zmiany, jak ENSO.Na marginesie trzeba dodać, że sceptycy mają w zwyczaju powoływanie się na krótkoterminowe dane; na tej podstawie twierdzą, że klimat się nie ociepla, bo na przykład to już druga z rzędu zimna wiosna.

Odchylenia temperatury od średniej 1981-2010 dla kwietnia. Meteomodel.pl

Dlatego spójrzmy teraz na cały kwiecień. I co się okazało? Anomalia temperatury kwietnia 2018 (średnia obszarowa) osiągnęła +4.70°C (okres referencyjny 1981-2010) i była wyższa od rekordowej wartości z roku 1800 aż o 0.62°C. Tym samym padł 218. letni rekord, który wydawał się jak do tej pory niemal nie do pobicia. W tym miejscu należy jednak zauważyć, że średnia anomalia kwietnia 1800 była najprawdopodobniej nieco przeszacowana.

Tak jak widać na wykresie, jest coraz mniej zimnych kwietni. Za to zwiększa się częstotliwość występowania ciepłych kwietni – z każdą dekadą jest coraz cieplej, niezależnie od tego, czy następuje fala ciepła, czy atak zimy.

Ten kwiecień okazał się rekordowo ciepły, do tego doszły silne burze. Fakt że burze wczesną wiosną występują, to te bardziej przypominały letnie niż wiosenne zjawiska. Pewnie za rok lub za dwa znów będzie zimny kwiecień i pewnie też maj, oraz martwy sezon burzowy. W przyszłości zimna wiosna nie zniknie całkowicie, bo będziemy mieli do czynienia z anomalią prądu strumieniowego. Niewykluczone, że za dwa czy cztery lata, kiedy stopnieje jeszcze więcej lodu w Arktyce, wiosną uderzy w nas naprawdę solidna zima. Zima, po której przyjdzie jeszcze większe ocieplenie. Tak jest właśnie teraz: w marcu mieliśmy śnieg i mróz, w kwietniu, na leżakach, wygrzewaliśmy się na słońcu.

Hubert Bułgajewski, REO.pl

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly