ArtykulyRozwiązania systemowe

Jak Polska wyda kosmiczne środki z systemu ETS?

W latach 2021-30 z europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 do polskiego budżetu może wpłynąć nawet 100 mld zł. Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych WiseEuropa proponuje przeznaczyć je w całości na termoizolację budynków mieszkalnych i przydomowe mikroelektrownie OZE.

Unijny system handlu uprawnieniami do emisji ETS (Emission Trading System) został uruchomiony w 2005 roku. Jego celem jest redukcja emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza CO2. Wymusza on kupowanie uprawnień do emisji przez przedsiębiorstwa z branż zanieczyszczających atmosferę. W Polsce do systemu ETS jest włączonych około 850 instalacji, w tym elektrownie i elektrociepłownie. System ETS podlega ciągłym zmianom. Obecnie trwa trzecia faza systemu, obejmująca lata 2013-2020, w której Polska wciąż korzysta ze znacznej puli bezpłatnych uprawnień do emisji. Jednak okres karencji dla polskich przedsiębiorstw właśnie się kończy.

W czwartej fazie systemu ETS (2021-30) raczej nie będzie już taryfy ulgowej, a do tego Unia wprowadza mechanizm zmierzający do wzrostu ceny uprawnień emisyjnych z obecnych 5-6 do 15-30 euro. To zła wiadomość dla emitentów CO2, ale dobra dla rządu. W każdym razie dla takiego rządu, który chciałby realizować ideę przestawienia Polski na gospodarkę niskoemisyjną. Takiego rządu, który działałby w interesie swoich obywateli, którzy chcą oddychać czystym powietrzem i cieszyć się zdrowym środowiskiem naturalnym.

Niestety, jak dotąd, takiego rządu Polacy nie mieli. Wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji od lat wpadają do wielkiego worka z napisem budżet i nie wiadomo, na co są przeznaczane. W ostatnich latach kwota, która zasiliła budżet z tytułu sprzedaży uprawnień do emisji nie przekraczała 1 mld euro rocznie, ale powiększy się ona znacząco w nadchodzącej, czwartej fazie, systemu EFS, obejmującej lata 2021-30. Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych WiseEuropa szacuje, że w ciągu tych 10 lat z systemu ETS do polskiego budżetu może wpłynąć nawet 100 mld zł.

Unia Europejska zaleca, aby co najmniej połowa wpływów z systemu ETS była przeznaczana na niskoemisyjną modernizację gospodarki. WiseEuropa już w 2014 roku postulował utworzenie Funduszu Gospodarki Niskoemisyjnej, co pozwoliłoby na przejrzyste gospodarowanie środkami z systemu ETS. Wobec tego, że w nadchodzącej dekadzie mogą to być tak ogromne kwoty, postulat ten wydaje się jak najbardziej uzasadniony.

Zmniejszanie emisyjności polskiej gospodarki można osiągnąć, zmniejszając zapotrzebowanie na energię cieplną i elektryczną pochodzącą z dużych, w większości opalanych węglem, zakładów energetycznych. Po pierwsze, poprzez poprawę termoizolacji energetycznej budynków mieszkalnych. Po drugie, poprzez rozwój przydomowych mikroinstalacji OZE. WiseEuropa twierdzi, że w tych właśnie obszarach tkwi wciąż niewykorzystany potencjał.

WiseEuropa dokonał analizy wpływu termomodernizacji budynków oraz mikroinstalacji OZE na gospodarkę i publikuje jej wyniki w raporcie pt. „Uwalniając ukryty potencjał”. Zastosowany tam model pozwolił oszacować, że wykorzystanie wszystkich środków z systemu ETS na ten właśnie cel zmniejszy zapotrzebowanie na energię ze źródeł kopalnych o ponad 12%, a szkodliwe emisje związane z ogrzewaniem budynków będzie można zredukować aż o 40%. Wprawdzie – jak czytamy w publikacji WiseEuropa – wymagałoby to łącznych nakładów w wysokości 250 mld zł, ale 100 mld zł, które wpłyną z systemu ETS w latach 2021-30 stanowiłoby przecież część nakładów, a pozostałe ponieśliby sami beneficjenci.

Podejmując na masową skalę działania skierowane do odbiorców energii można nie tylko ograniczyć popyt na energię (mniejsze zapotrzebowanie na ciepło dzięki termoizolacji oraz wykorzystanie własnych źródeł ciepła i/lub prądu), ale doprowadzić do stymulacji rozwoju gospodarczego. Mniejsze zapotrzebowanie na energię przekłada się na niższe rachunki, a to z kolei prowadzi do wzrostu wydatków na konsumpcję, które wg WiseEuropa wpłyną w sposób zauważalny na wzrost PKB.

Niestety, wobec poczynań poprzednich rządów, jak i obecnego, wizja nakreślona przez WiseEuropa wydaje się kompletnie nierealna. Szkoda, bo przy wsparciu środków budżetowych każdy z nas mógłby mieć swój udział w przeciwdziałaniu globalnym zmianom klimatu. A przecież rozwój przemysłu kosztem zdrowia obywateli jest wysoce niemoralny i wywołuje słyszalny sprzeciw społeczny. Oby ten głos brzmiał coraz donośniej i oby nie było to wołanie na puszczy…

Dorota M. Zielińska, REO.pl

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly