ArtykulyNegocjacje klimatyczne

Trump wycofuje się z postanowień porozumienia klimatycznego

Prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump ogłosił 1 czerwca, że USA wycofują się z porozumienia klimatycznego, zawartego w Paryżu. Dla przypomnienia, konferencja klimatyczna ONZ, w Paryżu w roku 2015 zakończyła się zawarciem globalnego porozumienia, co do redukcji emisji CO2. Celem jest niedopuszczenie, by świat ocieplił się o 2oC względem czasów sprzed rewolucji przemysłowej.

Oficjalną, podaną do publicznej wiadomości decyzję Trump ogłosił w trwającym ponad 20 minut przemówieniu, które wygłosił w Ogrodzie Różanym, należącym do Białego Domu. Już w trakcje kampanii Trump deklarował odejście od polityki klimatycznej, jaką wyznaczył jego poprzednik Barrack Obama. Za kadencji właśnie Obamy, USA obok 195 innych krajów podpisały porozumienie klimatyczne, zatwierdzone rok później na szczycie COP22. Odmowną wtedy decyzję podjęły jedynie dwa kraje. Syria, której władze uznają Zachód za wspierającego syryjską opozycję agresora, z którym nie warto według prezydenta Assada się układać. Poza tym w momencie trwającego szczytu klimatycznego w Paryżu, w Syrii trwały ciężkiego walki, a sam kraj był objęty sankcjami. Nikaragua, to kraj, który jest bardzo zagrożony przez skutki ocieplającego się klimatu. Władze Nikaragui nie podpisały porozumienia, ze względu na to, że cele klimatyczne są niewystarczające, by ochronić Ziemię przed zgubnymi działaniami globalnego ocieplenia. Władzom Nikaragui nie podoba się m.in. to, że nie ma prawnej możliwości egzekwowania od poszczególnych państw przyjętych celów odnośnie redukcji emisji CO2.

Dlaczego Trump odstąpił od porozumienia klimatycznego? Według niego polityka klimatyczna jest niesprawiedliwa. Trump powiedział, że paryskie porozumienie przynosi korzyść innym krajom, a nie Stanom Zjednoczonym, a on sam został wybrany, by „reprezentować mieszkańców Pittsburgha, a nie Paryża”. Pittsburgh był dawniej jednym z głównych ośrodków hutnictwa stali w USA, ale jego rola pod tym względem znacznie podupadła. Prezydent w swym przemówieniu wymienił wiele korzyści, jakie będzie miało odstąpienie od przyjętych w na szczycie klimatycznym celów. W kampanii prezydenckiej Trump okazał się populistą, za którym poszło wielu ludzi z klasy robotniczej i osób o niskim statusie społecznym, a także bezrobotnych. Jego hasłem przewodnim było i wciąż jest „America First”, czyli Ameryka na pierwszym miejscu. I to właśnie tego ma dotyczyć niedawna decyzja Trumpa odnośnie polityki klimatycznej. Uważa on, że paryskie porozumienie zamyka wiele miejsc pracy w USA, chodzi tu głównie o górnictwo i przemysł ciężki, jak produkcja żelaza czy cementu, a także przemysł wydobywczy ropy i gazu.

Niestety republikański prezydent zapomina o tym, jak wiele szkód przyniesie wzrost temperatury globalnej o 2oC. Już teraz USA zmagają się z bolesnymi skutkami ocieplającego się klimatu. Potężna susza w Kalifornii, coraz silniejsze huragany i burze, podnoszący się poziom morza, pustynnienie Środkowego Zachodu, gdzie znajduje się światowy spichlerz i wiele innych zagrożeń. Te problemy będą narastać, szczególnie gdy zniknie pokrywa lodowa na Oceanie Arktycznym. Według badania z 2013 roku, destabilizacja hydratów metanu w Arktyce przyniesie zmiany klimatyczne, których koszty będą porównywalne z wartością dzisiejszego światowego PKB. Trump o tym najwyraźniej nie wie i nie zdaje sobie sprawy. Świat po destabilizacji hydratów metanu będzie zupełnie innym miejscem niż dziś.

Wielu ludzi negatywnie skomentowało decyzję Trumpa, od polityków, jak Angela Merkel, po aktorów, jak angażujący się w walkę z globalnym ociepleniem, Leonardo DiCaprio. „Dziś ucierpiała nasza planeta. To ważniejsze niż kiedykolwiek, żeby podjąć działania” – napisał na Twitterze aktor.

Czy świat może sobie na to pozwolić? Decyzja Trumpa nie zmieni podejścia innych krajów, nawet Chin, które zadeklarowały wypełnić postanowienia porozumienia klimatycznego mając na uwadze swoje i wspólne dobro. Trump przywiązując się do tradycyjnego modelu gospodarczego można stwierdzić wprost, że  podpisał pakt z diabłem. Tak duże państwo nie respektujące celów redukcyjnych może utrudnić globalną redukcję emisji CO2. A już w tym roku średnia globalna koncentracja CO2 wyniesie najprawdopodobniej 405 ppm, a więc tyle, ile było już nawet nie w czasach pliocenu, co miocenu. A pamiętajmy, że dwutlenek węgla to nie zanieczyszczenie, które znika z dnia na dzień, jak tylko przestanie się je emitować. O tym pewnie Trump też nie wie, lub po prostu nie chce wiedzieć.

Hubert Bułgajewski

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly