Artykuly

Recenzja książki Witolda Ferensa

Książka Witolda Ferensa „O teorii ewolucji i zmianie klimatu. Dwa eseje na ważne tematy” została wydana już kilka lat temu (w roku 2009), wydaje się jednak, że wraz z upływem czasu nie tyle straciła, co zyskała na aktualności. Autor zajął się w niej dwoma uznanymi przez specjalistów i potwierdzonymi doświadczalnie teoriami naukowymi, które wzbudzają duży opór czy wręcz sprzeciw u części społeczeństwa. W swoich esejach szuka przyczyn takiego stanu rzeczy i próbuje mu przeciwdziałać. Czyni to książkę bardzo interesującą w kontekście publicznej debaty na temat poważania i lekceważenia nauki, która w ostatnich latach staje się coraz bardziej ożywiona w Polsce i na świecie. Przykłady? Wspomnijmy chociażby poruszenie, jakie wywołały ostatnie zmiany w podstawie programowej dla polskich szkół (usunięcie z niej informacji o ewolucji), ignorowanie przez administrację opinii naukowców w kwestii ochrony Puszczy Białowieskiej (w wyniku czego powstała inicjatywa Nauka dla przyrody), zaprzeczanie stanowi wiedzy na temat zmiany klimatu (z czym walczy serwis Nauka o klimacie), liczne dysputy na tematy medyczne i pseudomedyczne (których odbicie znajdziemy m.in. w blogu To tylko teoria).

Pierwszy z zamieszczonych w książce esejów nosi tytuł „Religia, nauka i pochodzenie gatunków”. Jak zauważa w nim Ferens, teoria ewolucji (i nie tylko ona) pada często ofiarą niepotrzebnego konfliktu pomiędzy naukowym a religijnym sposobem pojmowania świata. Posługując się licznymi przykładami, autor tłumaczy, jak na podstawie danych naukowcy tworzą hipotezy, które z czasem przeradzają się w udowodnione teorie naukowe oraz jak rozwijane są (początkowo często niedoskonałe lub „wybrakowane”) teorie. Zgodnie z tytułem, szczególnie dużo miejsca poświęcił dziełu Darwina o pochodzeniu gatunków. Jeśli jednak nie jesteśmy szczególnie zainteresowani akurat tym zagadnieniem, możemy potraktować je jako kolejny przykład, pozwalający lepiej zrozumieć, jak w praktyce działa nauka. Tekst może być szczególnie przydatny dla osób, które w swojej ścieżce edukacyjnej nie zetknęły się z rozważaniami na temat historii czy filozofii nauki. Nienaukowcy mogą ją dzięki niemu lepiej zrozumieć, dla naukowców z kolei może stanowić inspirację, jak o niej opowiadać.

Druga część książki poświęcona jest problemowi zmiany klimatu. Jak pisze Ferens, temat ten jest prezentowany w mediach w sposób chaotyczny a dodatkowo jako miarodajne bywają przedstawiane wypowiedzi osób niemających kwalifikacji w żadnej związanej z klimatologią dziedzinie. Aby temu zaradzić, Ferens przedstawia podsumowanie najważniejszych informacji na temat globalnego ocieplenia oraz rozprawia się z wieloma argumentami podnoszonymi przez klimatycznych negacjonistów. Autor posługuje się prostym językiem i przekonującymi porównaniami. Jego wywód pozwala czytelnikowi zbudować sobie szkielet wiedzy na temat globalnego ocieplenia – jaki jest jego mechanizm, skąd wiadomo, że zachodzi, dlaczego obawiamy się jego skutków – oraz „pancerz ochronny” przeciwko najpopularniejszym klimatycznym mitom. Za najciekawsze i najbardziej udane fragmenty książki uważam te, w których autor odwołuje się do logiki, filozofii nauki i życiowego pragmatyzmu, by wyjaśnić, czemu warto brać pod uwagę wyniki badań naukowych i próbować przeciwdziałać zmianie klimatu zamiast w nieskończoność szukać coraz bardziej fantastycznych wyjaśnień tego zjawiska lub czekać na nieosiągalną „stuprocentową pewność”.

Opisując zagadnienia związane z fizyką klimatu, autor nie ustrzegł się niestety kilku niezręczności. W rozdziale 2.2, w którym omawia bilans energetyczny Ziemi, utożsamił pojęcie stałej słonecznej (oznaczające ilość pochodzącej ze Słońca energii przechodzącej w ciągu sekundy przez metr kwadratowy powierzchni ustawionej prostopadle do biegu promieni słonecznych w odległości 1 jednostki astronomicznej od Słońca) z ogólniejszym pojęciem irradiancji (oznaczającym ilość energii przechodzącej w ciągu jednostki czasu przez jednostkę powierzchni) a zamiast jej wartości (ok. 1361 W/m2) podał ilość energii otrzymywanej w sumie przez całą powierzchnię planety (ok. 1,74x1017W) (s. 67-68).

Promieniowanie słoneczne jest częściowo rozpraszane przez powierzchnię Ziemi oraz znajdujące się w atmosferze chmury i aerozol. Ilustrację zamieszczamy dzięki uprzejmości NASA.

Nieco zaskakujący jest również fragment (s. 68), w którym autor tłumaczy pojęcie albedo planetarnego (zdolności planety do rozpraszania promieniowania słonecznego). Jak pisze, zależy ono między innymi od zawartości „pyłu i aerozoli w atmosferze, a szczególnie substancji „chmurotwórczych”, wspomagających kondensację pary wodnej”. Rozróżnienie tych trzech rzeczy jest niepotrzebne: aerozolem nazywamy zawieszone w powietrzu cząstki stałe lub płynne, a więc zarówno pył jak bardzo drobne cząstki mogące stanowić jądra kondensacji dla kropel chmurowych (ich obecność jest niezbędna do powstawania chmur) są właśnie przykładami aerozolu atmosferycznego.

Pewne zamieszanie wprowadza także stwierdzenie (s. 68), jakoby „Promieniowanie, które nie zostało zmagazynowane lub rozproszone [było] emitowane [przez powierzchnię Ziemi] jako promieniowanie widzialne oraz podczerwone”. W rzeczywistości promieniowanie podczerwone jest na tyle dominujące w widmie promieniowania ziemskiego, że wspominanie o innych długościach fal (czemu tylko widzialnych?) wydaje się w uproszczonym opisie efektu cieplarnianego niepotrzebne.

Także w ogólnie bardzo dobrym rozdziale 2.3, w którym Ferens tłumaczy, czemu gazy cieplarniane są „cieplarniane” oraz naturę związanego z ich emisjami ryzyka, przydałoby się jedno doprecyzowanie. Podane na stronie 74 odsetki dotyczą wkładu poszczególnych gazów szklarniowych do wzmocnienia efektu cieplarnianego. Użyte w tekście sformułowania mogą sugerować, że chodzi o całość tego zjawiska.

W rozdziale 2.7 dotyczącym najczęściej podnoszonych wątpliwości w kwestii zmiany klimatu, autor przypomina, że nie należy utożsamiać temperatury powierzchni Ziemi z ilością energii zgromadzonej w ziemskim systemie klimatycznym. Podkreśla, że część tej energii jest zużywana na topnienie lodów, co ogranicza tempo nagrzewania się atmosfery. Zaskakujące jest pominięcie informacji o tym, że 90% energii magazynowanej na Ziemi trafia do oceanów. To oceany stanowią jej najważniejszy rezerwuar i to ilość energii w ich wnętrzu jest najlepszym wskaźnikiem zmiany klimatu. Na podgrzewanie atmosfery zużywany jest zaledwie ok. 1% a na topnienie lodów – ok. 3% energii (również one mają więc marginalne znaczenie w porównaniu z oceanami).

Dostrzeżone przeze mnie niedoskonałości nie powinny znacząco utrudnić czytelnikowi zrozumienia na podstawie książki Ferensa najważniejszych ustaleń nauki na temat zmiany klimatu, jej przyczyn i skutków. Stanowi ona również bardzo dobre źródło wiedzy na temat schematów działania nauki co uznaję za bardzo przydatne, bo wielu z nas nie miało okazji usłyszeć w szkole choćby o różnicy pomiędzy hipotezą a teorią. Ogólnie uznaję więc „Dwa eseje na ważne tematy” za godne polecenia.

Witold Ferens: O teorii ewolucji i zmianie klimatu. Dwa eseje na ważne tematy, My Book, 2009, książka dostępna także w wersji elektronicznej

Aleksandra Kardaś

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly