Artykuly

Matt Ridley, specjalista od ryzyka: zróbmy Northern Rock na skalę planetarną

W gminnym domu kultury w Burakach Dolnych, w dniu 17 października, odbył się wykład „Globalne zazielenienie kontra globalne ocieplenie”…

Ale zaraz… kogo obchodzi wykład w jakiejś nie znanej nikomu dziurze..?, zapytasz. To może tak:

W siedzibie The Royal Society w Londynie w dniu 17 października 2016 r. został wygłoszony wykład „Globalne zazielenienie kontra globalne ocieplenie”.

Miejsce wykładu robi różnicę, prawda? Nawet, jeśli wartość merytoryczna wykładu jest taka sama. Osoby, a szczególnie instytucje negujące zmianę klimatu dobrze o tym wiedzą.

Global Warming Policy Foundation (GWPF) to negacjonistyczny think-tank, mający na celu zwalczanie działań na rzecz ochrony klimatu (więcej o GWPF przeczytasz tutaj), znany z rozpowszechniania manipulacji stylizowanych na raporty naukowe. Na stronie Nauka o klimacie już dwukrotnie, w artykułach Czy czułość klimatu jest niższa, niż twierdzi IPCC oraz I znów nam wmawiają: cieszcie się z ocieplenia, wyjaśnialiśmy, na czym polegają manipulacje GWPF. Warto te artykuły przeczytać, bo to, co było prezentowane na wykładzie w siedzibie The Royal Society, w dużym stopniu pokrywa się z manipulacjami, które opisaliśmy w w/w artykułach.

GWPF organizuje coroczne wykłady, a w tym roku zarezerwowała salę w The Royal Society, która wynajmuje je na rynkowych zasadach wszystkim zainteresowanym. Wielu członków Royal Society wyraziło obawę, że GWPF będzie chciało wykorzystać renomę Towarzystwa i wystąpiło o odwołanie konferencji. Jednak rada zarządzająca Royal Society zdecydowała się dopuścić do organizacji spotkania GWPF, motywując to obawą, że odwołanie wydarzenia mogłoby „nadać mu niechciany rozgłos”. Jak stwierdził rzecznik Towarzystwa:

Dowody pokazują, że Ziemia się ociepla, a ostatnie ocieplenie jest w przeważającej części spowodowane działalnością ludzi. Po zaakceptowaniu tego, jest miejsce na debatę o stosowanych strategiach działania, jak twierdzi GWPF taki też jest obszar ich zainteresowań. Jeśli GWPF wykorzysta tę okazję do przekłamywania dowodów naukowych, to tylko podkopie wiarygodność swoich poglądów na kwestie strategii odpowiedzi na zmianę klimatu.

Rysunek 1. Matt Ridley, zdjęcie IAB UK, licencja CC BY-NC-ND 2.0.

Wykład został wygłoszony przez Matta Ridleya. To bardzo ciekawa postać. Możecie o nim przeczytać w artykułach The Ridley Riddle Part One: The Red Queen, The Ridley Riddle Part Two: The White Queen, The Ridley Riddle Part Three: Like a Northern Rock, The Man Who Wants to Northern Rock the Planet. Obecnie jest pisarzem, wcześniej zaś był prezesem banku Northern Rock. Bank ten za jego kadencji, jako pierwszy brytyjski bank od 1878 roku, brytyjski bank stał się obiektem paniki bankowej, kiedy jego depozytariusze rzucili się tłumnie do kas z obawy przed niewypłacalnością. Jak stwierdziła brytyjska komisja Skarbu, było to rezultatem podejmowania przez władze banku nadmiernego ryzyka i nieodpowiedzialnej strategii bankowej. Ridley został imiennie obwiniony o to, że „zaniedbał zarządzanie ryzykiem podejmowanym przez Northern Rock”. Gdy jego bank stanął w obliczu niewypłacalności, Ridley domagał się jego ratowania przez rząd brytyjski, który też ostatecznie włożył w tę instytucję 27 miliardów dolarów.

Po odejściu z bankowości, Matt Ridley został dziennikarzem i pisarzem, w swoich pracach namawia zaś do zostawienia rynku samemu sobie, bagatelizuje zagrożenia dla środowiska, zawzięcie sprzeciwia się regulacjom mającym na celu jego ochronę, narzeka na nadmierną awersję społeczeństw do podejmowania ryzyka i protestuje przeciw stosowaniu zasady przezorności. Jednym z aspektów jego działalności jest zaś negowanie zagrożenia antropogeniczną zmianą klimatu. Zostało mu dane zrobić to w sali wynajętej od The Royal Society. O czym więc mówił?

(Niezupełnie) merytorycznie o zagrożeniu zmianą klimatu

Jak przewidzieli protestujący przeciwko wpuszczeniu GWPF do sal The Royal Society naukowcy, większość wystąpienia Matt Ridleya zajęły przekłamania dowodów naukowych. Ridley nie neguje otwarcie najbardziej fundamentalnych aspektów zmiany klimatu, zalicza się do grupy osób, które twierdzą, że ocieplenie nie będzie takie duże i nie będzie poważnym problemem.

Polska relacja z wykładu została spisana przez osoby związane ze stroną „Listy z naszego sadu” i opublikowana na początku listopada, do niej też będziemy odnosić się w naszym tekście. Wykład Ridleya to długi pełen mitów i manipulacji galop Gisha, którego pełne wyjaśnienie wymagałoby od nas napisania całej książki. Jednak, jako że Matt Ridley sam zebrał swoje argumenty w cztery kluczowe punkty, łatwiej będzie się do nich odnieść:

Dlaczego sądzę, że ryzyko globalnego ocieplenia zostało przesadnie wyolbrzymione? Z czterech głównych powodów.

1. wszystkie przepowiednie katastrofy środowiskowej zawsze są wyolbrzymione;
2. modele konsekwentnie mylą się od ponad 30 lat; 
3. najlepsze dowody pokazują, że czułość klimatyczna jest stosunkowo niska; 

4. establishment nauki o klimacie ma własny interes w podnoszeniu alarmu.

Przed przejściem do tych punktów, Matt Ridley sporo czasu poświęcił zachwalaniu globalnego zazielenienia – faktycznie obserwowanego zjawiska polegającego na szybszym wzroście roślin w atmosferze z wyższą koncentracją dwutlenku węgla. Ostatnio pisaliśmy o tym w artykule Nawożenie roślin CO2 jest OK. Są jednak ‘ale’. Liczne ‘ale’., nie będziemy się więc powtarzać, tylko rekomendujemy zapoznanie się z naszym tekstem. Pokrótce: bynajmniej nie będzie tak różowo jak próbuje to przedstawiać Matt Ridley, a ekosystemy lądowe już w najbliższych dekadach zamiast zielenieć i pochłaniać emitowany przez nas CO2 mogą stać się źródłem emisji netto. Dodamy tylko, że Matt Ridley w wykładzie powołuje się na przychylną opinię ekspertów, wymieniając ich z imienia i nazwiska: Craiga Idso i Steve McIntyre. Nie jest zaskakujące, że obaj należą do nielicznego grona negacjonistów klimatycznych.

Przejdźmy więc do czterech punktów Ridleya:

Poradziliśmy sobie z wcześniejszymi problemami, czemu więc w przypadku globalnego ocieplenia ma być inaczej?

Pierwszy argument Ridleya bagatelizujący zagrożenie zmianą klimatu jest wyjątkowo ironiczny. Stwierdza on, że nie mamy się czym martwić, bo wcześniejsze „przewidywania klęsk środowiskowych zawsze były błędne”. Pomija jednak fakt, że do większości tych katastrof nie doszło dlatego, że ludzkość na czas podjęła zapobiegające im działania.

Na swojej liście Ridley umieszcza między innymi dziurę ozonową, powodujące raka pestycydy czy kwaśne deszcze. Rozrastanie się dziury ozonowej powstrzymaliśmy, uchwalając i wcielając w życie Protokół Montrealski, który miał na celu ochronę warstwy ozonowej Ziemi poprzez redukcję emisji niszczących ozon substancji (patrz Przed czym uchronił nas protokół montrealski). Wiele pestycydów będących w XX wieku w szerokim użyciu było silnie rakotwórczych, a ich użycie w rolnictwie zostało zakazane w ramach Konwencji sztokholmskiej w sprawie trwałych zanieczyszczeniach organicznych. Kwaśne deszcze, powodowane przez emisję tlenków siarki powstających przy spalaniu węgla również były poważnym problemem, dopóki nie wdrożono Protokołu helsińskiego i systemu handlu emisjami w USA, których korzyści gospodarcze wielokrotnie przekraczały koszty.

Rysunek 2. Las w Górach Izerskich zniszczony przez kwaśne deszcze. Zdjęcie: Marek Prokop, licencja CC BY-NC 2.0.

Proponowane rozwiązania problemu globalnego ocieplania się klimatu koncentrują się wokół porozumień międzynarodowych, handlu uprawnieniami do emisji i innych rozwiązań, takich jak dywidenda węglowa, wdrażających w praktyce zasadę „zanieczyszczający płaci” i korzystnych dla gospodarki – tych samych działań, które pozwoliły na ograniczenie zagrożeń, o których wspomina Ridley. To zadziwiająca logika: przytoczyć przykłady rozwiązanych problemów po to, żeby argumentować przeciwko podobnym działaniom mającym zaadresować zagrożenie zmianą klimatu.

Modele klimatu okazały się całkiem dokładne, a mylą się… zwykle w stronę nadmiernej ostrożności

Owszem, modele klimatyczne nie są doskonałe. Zostały jednak zbudowane w oparciu o prawa fizyki, a doświadczenia pokazują, że symulacje z ich użyciem odtwarzają zmiany klimatu w przeszłości. Prognozy wykonane przy pomocy modeli klimatu 20-30 lat temu a także symulacje wpływu różnych czynników na klimat są potwierdzane przez obserwacje. Ponadto modele są tylko jednym z wielu narzędzi wykorzystywanych w badaniach klimatu i jego zmian. Naukowcy bazują przede wszystkim na znajomości dynamiki atmosfery i oceanu, termodynamiki oraz praw rządzących oddziaływaniem atmosfery z promieniowaniem. Cennej wiedzy dostarczają im również wyniki badań historii klimatu. Cała ta wiedza pozwala analizować, jaki wpływ na klimat wywiera wymuszenie pochodzące spoza systemu klimatycznego (na przykład wzrost stężenia gazów cieplarnianych czy zmiany aktywności Słońca). Piszemy o tym więcej w artykułach Mit: Modele klimatyczne są niewiarygodne oraz Wirtualny klimat.

Kwestię zgodności mierzonych zmian temperatury z prognozami modeli opisaliśmy ostatnio szeroko w artykułach „Zimne Słońce” – imponująca kolekcja mitów klimatycznych i Majstersztyk manipulacji, czyli prognoza ochłodzenia z książki „Zimne Słońce” – polecamy sprawdzenie, jak wyglądała zgodność prognoz i pomiarów.

Jeśli już chcemy przyczepić się, że „modele konsekwentnie mylą się od 30 lat”, to może warto zauważyć, w którą stronę. Badania pokazują bowiem, że (Freudenburg 2010):

„(…) przegląd nowych badań naukowych pokazuje, że prawdopodobieństwo tego, że następstwa antropogenicznego globalnego ocieplenia okażą się poważniejsze, niż przewidywało to IPCC, jest ponad dwudziestokrotnie większe niż tego, że będą one mniej poważne. Badania pokazują, że jeśli media rzeczywiście chciałyby konfrontować ze sobą „dwie strony” dyskursu klimatycznego, to „właściwą drugą stroną” dla stanowiska IPCC są ci, którzy twierdzą, że zmiany klimatu będą mieć znacznie poważniejsze następstwa, niż przewidują to oficjalne szacunki.”

Tak więc faktycznie, można przyznać rację panu Ridleyowi, że modele komputerowe, a szerzej prognozy, nie okazały się bardzo dokładne. Tyle, że nie jest to powód do bagatelizowania zmiany klimatu, bo perspektywa zachodzących w świecie rzeczywistym zdarzeń jest bardziej złowieszcza od centralnych prognoz klimatologów. Więcej piszemy o tym w Mit: Naukowcy z IPCC to alarmiści.

Na jakiej więc podstawie Matt Ridley argumentuje, że będzie znacznie lepiej, niż pokazują prognozy? Powołuje się na wypowiedzi kilku sceptycznych naukowców, takich jak John Christy, cytując nie recenzowaną literaturę, ale wypowiedzi w mediach i prezentacje.

Wybieranie wisienek czułości klimatu

Ridley najpierw twierdzi, że nie dyskutuje zasadniczych ustaleń nauki, a następnie zabiera się za podważanie konsensusu naukowego z pomocą techniki „wybierania wisienek”, czyli selektywnie wybranych cytatów, przy jednoczesnym zignorowaniu szerokiego spektrum dowodów prowadzących do przeciwnych wniosków.

Jak to jest z czułością klimatu, czyli określeniem, jak zmieni się temperatura powierzchni Ziemi w odpowiedzi na zmianę bilansu radiacyjnego planety? W zasadzie moglibyśmy tu wkleić treść artykułu Czy czułość klimatu jest niższa, niż twierdzi IPCC?, w którym odnosimy się dokładnie do tej tezy, przedstawionej przez ludzi z GWPF. Zainteresowanych zapraszamy do przeczytania artykułu. Nie zepsujemy Wam chyba zabawy, jeśli z góry powiemy, że jednak nie jest taka mała, jak twierdzi Ridley.

Warto zauważyć, że czułość klimatu może być obliczona nie tylko za pomocą komputerowych modeli klimatu, ale też empirycznie, poprzez porównanie zmian temperatur w historii z naturalnymi wymuszeniami klimatycznymi. Długa lista niezależnych badań, bazujących na różnych okresach z przeszłości Ziemi, pokazuje, że czułość klimatu (czyli wzrost temperatury w odpowiedzi na podwojenie atmosferycznej koncentracji dwutlenku węgla) sięga 3°C. Wartości tak niskie, jak te podawane przez Ridleya, są niezgodne z badaniami dawnych zmian klimatu. Nawet jeśli (jakkolwiek mało prawdopodobne by to nie było), okazałoby się, że czułość klimatu jest tak niska, jak sugeruje to Ridley, to oznacza to, że ocieplenie prognozowane na rok 2050 osiągnęlibyśmy we wczesnych latach 2060. Więcej piszemy o tym w artykułach Mit: Czułość klimatu na zmiany stężenia dwutlenku węgla jest bardzo mała, oraz Równowagowa czułość klimatu – chyba jednak 3 stopnie.

Teorie spiskowe

Czwarty argument Ridleya, przewijający się przez jego wykład, jest kolejną wizytówką negacjonizmu naukowego – myślenia spiskowego. Zarzuca środowisku naukowemu wielki spisek, opóźnianie publikacji naukowych (w cytowanym przykładzie pracy Rangi Myneni sam autor odrzuca takie tezy), usuwanie i przerabianie niewygodnych danych itd.

Rysunek 3: Tłum naukowców zebranych na dorocznej konferencji Amerykańskiej Unii Geofizycznej. Podobnie jak na zjazdach Europejskiej Unii Geofizycznej i innych spotykają się tu naukowcy z całego świata. Według Ridleya wszyscy oni mają brać udział w gigantycznym spisku. Zdjęcie: Vincent Noel, licencja CC BY-NC 2.0.

W obliczu przygniatającego konsensusu w środowisku naukowym ostatnią linią obrony osób zaprzeczających antropogenicznej zmianie klimatu pozostaje już tylko teoria spiskowa i twierdzenie, że naukowcy kłamią. Gdyby nie było to tak przygnębiające, to byłoby aż zabawne, bo pokazuje, jak bardzo rzucający takie tezy nie ma pojęcia, o czym mówi, albo świadomie ściemnia. Dlaczego? Podsumujmy:

  1. Wiedza o tym, że gazów cieplarnianych w atmosferze przybywa i że musi to doprowadzić do wzrostu temperatury powierzchni planety, to elementarna dziewiętnastowieczna fizyka. 
  2. Ani jedna z hipotez proponujących mechanizm obserwowanej obecnie zmiany klimatu inny niż wymuszanie przez antropogeniczne emisje gazów cieplarnianych nie znalazła potwierdzenia obserwacyjnego. Większość z nich nie może być prawdziwa, bo łamie jednocześnie wiele podstawowych praw fizyki. 
  3. O tym, że globalne ocieplenie zachodzi, informują nas nie tylko pomiary na lądach, w oceanach i w głębinach, raportują je też agencje badań kosmicznych, specjaliści od lodowców, koralowców, służby monitorujące stan lodu w Arktyce, ornitolodzy, a nawet ogrodnicy. Skoordynowanie spisku pomiędzy tymi wszystkimi środowiskami liczącymi miliony ekspertów i zachowanie go w tajemnicy jest po prostu niewyobrażalne. 
  4. Czy politycy każą naukowcom mówić o globalnym ociepleniu i dają na to pieniądze? Identyczne wnioski przedstawiają Amerykanie, Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi, Australijczycy, Japończycy, Rosjanie, Chińczycy, Hindusi, Brazylijczycy itd. (w sumie stanowisko na temat zagrożenia zmianą klimatu zabrało 80 narodowych akademii nauk). Wszystkie te kraje, zażarcie kłócące się na setki tematów, zgodnie postanowiły spiskować? Do tego często za rządów jawnie sprzyjających negacjonistom klimatycznym (jak rząd George’a W. Busha w USA kombinujący z większością Kongresu, jak zaprzeczyć zmianie klimatu)? 
  5. Prognozy naukowców sprzed wielu lat dotyczące wzrostu stężeń gazów cieplarnianych, temperatury przy powierzchni Ziemi (i jej spadku w stratosferze), wzrostu częstości fal upałów, otwierania się szlaków żeglugowych w Arktyce, wzrostu poziomu morza, ocieplania i zakwaszania się oceanów, przesuwania się stref klimatycznych, topnienia lodowców itd. (lista jest bardzo długa) stały się w międzyczasie rzeczywistością, a dochodziło do tego zazwyczaj szybciej, niż prognozowano.

Antropogeniczne globalne ocieplenie nie jest wymyślonym spiskiem. Ridley i GWPF negują zagrożenie, bazując przy tym na tendencyjnie dobranych informacjach, w dużym stopniu niezgodnych z wiedzą naukową i pochodzących spoza literatury recenzowanej. GWPF, wykorzystując wynajęcie Sali w siedzibie Royal Society do przekłamywania dowodów naukowych podkopuje wiarygodność swoich poglądów na kwestie strategii odpowiedzi na zmianę klimatu.

Ridley, zarówno w biznesie, jak i w kwestii klimatu, odrzuca zasadę przezorności. Teraz zachęca nas, żebyśmy zarządzali naszą planetą w podobny sposób, jak on w swoim czasie bankiem Northern Rock.

Marcin Popkiewicz, konsultacja merytoryczna prof. Szymon P. Malinowski, Nauka o klimacie

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly