Artykuly

Co dalej z ceną gazu?

Czy gaz ziemny może być atrakcyjnym paliwem do produkcji prądu, ogrzewania domów i napędzania pojazdów? W dużym stopniu zależy to od jego ceny. Gaz ziemny jest paliwem bardzo trudnym w transporcie, więc jego cena różni się znacząco w zależności od miejsca, w którym jest sprzedawany.

Najtaniej gaz ziemny można kupić tam, gdzie jest on wydobywany bardzo tanio (np. jako produkt uboczny przy wydobyciu ropy) i nie ma możliwości przetransportowania go do innych konsumentów. W Dakocie Północnej, miejscu bardzo słabo zaludnionym, gdzie w ostatnich latach wydrążono tysiące odwiertów po ropę z łupków, gaz ziemny jest całkowicie bezużyteczny i często spala się go w pochodniach, zamiast wykorzystać.

W krajach, gdzie gaz wydobywa się tanio metodą konwencjonalną (np. Rosja, Turkmenistan, Nigeria), jego cena również jest niska, co zachęca do wykorzystywania go do ogrzewania i produkcji prądu, a także do eksportu.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w krajach, które zmuszone są gaz ziemny importować. Tutaj cena jest bardzo wysoka, lecz nie wynika to z pazerności dostawców, ale z bardzo wysokich kosztów przesyłu i magazynowania surowca. Najtańszy jest transport gazociągami, ale budowa gazociągu jest długotrwała i niezwykle kosztowna. Dla przykładu można podać, że koszt gazociągu „Siła Syberii”, transportującego rosyjski gaz do wschodniej Azji, szacowany jest na ok. 70 mld dolarów. Cena nie obejmuje kosztów budowy dalszej części gazociągu na terenie Chin, kosztów utrzymania rury, ani gazu zużytego do napędu sprężarek. Gazociąg pozwoli na zrealizowanie kontraktu na dostarczanie co roku 38 mld metrów sześciennych gazu do Chin, o szacunkowej wartości 13 mld dolarów rocznie.

Transport gazu statkami jest jeszcze droższy. Na początek potrzeba ochłodzić gaz do minus 163 stopni Celsjusza i go skroplić. To wymaga olbrzymich ilości energii elektrycznej, zazwyczaj produkowanej z gazu. Potem gaz jest przepompowywany na specjalne statki zaopatrzone w ogromne, dobrze zaizolowane zbiorniki na gaz. Na gazowcu obowiązują bardzo ścisłe przepisy bezpieczeństwa, gdyż ładunek w kontakcie z wodą tworzy chmurę silnie wybuchowego gazu. Jeden statek może przewieźć nawet 120 000 ton skroplonego metanu, który przy spaleniu wydzieli 80 razy więcej energii, niż bomba jądrowa zrzucona na Hiroszimę. Krótko mówiąc – zabezpieczenia przed wybuchem muszą być perfekcyjne.

Europa zaopatrywana jest w gaz głównie przez rosyjskie gazociągi oraz platformy wydobywcze na Morzu Północnym. Rozwija się też import gazu statkami, głównie z Kataru, Algierii i Nigerii. Jak będzie wyglądała cena gazu z tych źródeł?

1. Wydobycie gazu w Europie

Większość europejskich złóż gazu jest już na wyczerpaniu. W Wielkiej Brytanii wydobycie spadło w ostatnich 10 latach o prawie połowę, pozostali dwaj duzi producenci; Holandia i Norwegia, mają zasoby szacowane na odpowiednio 11,4 i 18,8 lat.

Rys. 1 Wydobycie gazu (w mld m3 rocznie) u trzech największych producentów w Europie (poza Rosją), oraz, dla porównania, wydobycie gazu w Polsce. Łączne rezerwy powyższych krajów pozwoliłyby zaspokoić europejski popyt na gaz przez zaledwie 5 lat. Źródło

Żaden europejski kraj poza Rosją nie ma znaczących konwencjonalnych rezerw gazu ziemnego. Czy w takim razie uratuje nas gaz z łupków? Możliwość czerpania gazu z europejskich złóż jest mocno niepewna. Nie wiadomo, czy nasze pokłady w ogóle nadają się do wydobycia, a nawet jeśli tak, to cena wydobycia gazu będzie prawdopodobnie dość wysoka. Większość ekspertów jest zgodna, że Unia Europejska będzie w najbliższych dekadach coraz bardziej zależna od importu gazu.

2. Gaz importowany do Europy

Skoro nie mamy wystarczająco dużo gazu u siebie, będziemy musieli go importować. Skąd zatem, poza Rosją można importować to paliwo?

W 2013 roku Rosja dostarczyła do Europy prawie dwie trzecie całości zaimportowanego gazu. Znaczące ilości dostarczyły również Algieria, Katar, Iran i Nigeria, udziały pozostałych dostawców są marginalne.

Rys. 2 Główni eksporterzy gazu do Europy. Ponad 64% rynku posiada Rosja, resztą dzielą się głównie kraje Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

Kraje, na których Europa tak mocno polega w kwestii dostaw gazu coraz częściej są niestabilne lub nam nieprzychylne. Spadek cen ropy naftowej nadwyrężył dochody większości z powyższych krajów, a więc ograniczył też inwestycje w nowe złoża, które mogłyby dawać gaz w przyszłości. Problemem inwestycji w nowe złoża są przede wszystkim ogromne, trudne do oszacowania koszty. Według analizy Ernst & Young, aż 64% wielkich projektów naftowych i gazowych wykroczy poza swój pierwotny budżet, a w przypadku 73% przekroczone zostały lub zostaną terminy ich realizacji. Największe problemy występują na Bliskim Wschodzie (gdzie znajduje się znaczna część deklarowanych rezerw ropy i gazu), gdzie koszt 89% projektów przekroczy budżet, a 87% będzie opóźnionych. Z tego powodu koszty 365 największych inwestycji wzrosną z 1200 do 1700 miliardów dolarów. Warto dodać, że raport Ernst & Young powstał kilka miesięcy temu, zanim jeszcze głęboki spadek cen ropy uczynił większość z tych projektów nieopłacalnymi.

Przyjrzyjmy się jednemu z tych projektów. W stoczni w Korei zwodowano niedawno największą jednostkę pływającą w historii ludzkości. Statek o nazwie „Prelude”, mający 488 metrów długości, 74 metry szerokości i wypierający 600 000 ton, będzie służył do wydobywania i skraplania gazu ziemnego ze złóż podmorskich na zachód od Australii.

Złoża są położone zbyt daleko od brzegu, aby gaz można było transportować rurami na ląd i tam skraplać, dlatego zdecydowano się na umieszczenie zakładu oczyszczania gazu, separacji kondensatu i skraplania gazu na olbrzymiej pływającej platformie unoszącej się swobodnie na wodzie. Na pokładzie statku są też gigantyczne zbiorniki na 180 000 ton skroplonego gazu, oraz stosowną ilość wydobytego LPG i kondensatu. Koszt projektu szacowany jest na 10,8-12,6 miliardów dolarów, co nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę wielkość, stopień zaawansowania technicznego i unikatowość konstrukcji. Gaz z „Prelude” trafi do odbiorców w Azji Wschodniej, gdzie popyt na gaz szybko rośnie.

3. Cena gazu na innych kontynentach

Na tani gaz ziemny mogą liczyć tylko te kraje, które mają u siebie duże, tanie w wydobyciu złoża gazu. Są to przede wszystkim kraje Bliskiego Wschodu, Wenezuela, Środkowa Azja i Rosja. Skoro transport gazu jest kosztowny, kraje te będą dążyły do zużycia gazu na miejscu, poprzez rozbudowę przemysłu energochłonnego, który już od lat ucieka z Europy do krajów, gdzie jest tańsza energia.

Szczególnym przypadkiem są Stany Zjednoczone. Przed 2008 rokiem cena gazu ziemnego w USA podążała dokładnie za cenami ropy. Potem wydobycie gazu z łupków zaczęło gwałtownie rosnąć i w 2012 roku osiągnęło 800 mln metrów sześciennych dziennie, czyli prawie 20 razy więcej, niż wynosi zużycie w Polsce. Gaz z łupków (shale gas) i zwięzłych piaskowców (tight gas) jednak bardzo szybko się wyczerpuje. Aby utrzymać wydobycie na stałym poziomie, trzeba wiercić tysiące odwiertów rocznie. Firmy zajmujące się wydobyciem z łupków są więc bardzo wrażliwe na wahania cen i kryzysy finansowe. Gdy najlepsze miejsca do wydobycia (sweet spots), zostaną opróżnione z gazu, trzeba będzie sięgnąć po droższe złoża.

4. Co to oznacza dla nas?

Skoro stare i blisko położone złoża gazu wyczerpują się, gaz do Europy trzeba będzie sprowadzać z daleka, płacąc ciężkie sumy za surowiec i transport. W Polsce zużycie gazu ziemnego jest stosunkowo niewielkie, z gazu czerpiemy tylko 13% energii pierwotnej zużywanej w kraju, podczas gdy wiele krajów Unii czerpie z gazu ponad 30% energii, co oznacza, że wyższe ceny gazu negatywnie wpłyną na konkurencyjność energochłonnych branż przemysłu. Jednym z największych przegranych będzie przemysł chemiczny, na przykład zakłady azotowe, dla których metan jest nie tylko paliwem, ale też surowcem do produkcji i nie może być łatwo zastąpiony przez inny surowiec. Jeśli przemysł chemiczny w Europie podupadnie, będzie to m.in. oznaczało zwiększenie importu nawozów sztucznych, a więc podniesienie ich ceny i wzrost cen żywności.

W najbliższych latach nie ma szans na niskie ceny gazu ziemnego w Polsce. Nasze własne złoża gazu konwencjonalnego są niewielkie i zaspokajają tylko jedną trzecią zapotrzebowania. Cena gazu importowanego z Kataru jest wysoka, ze względu na koszty transportu. Rosja również nie sprzeda nam gazu tanio, a gaz importowany z Niemiec tak zwanym „rewersem” to także drogi gaz rosyjski transportowany do Niemiec gazociągiem północnym.

Bernard Swoczyna

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly