ArtykulyPowiązania

12 głównych powiązań między energią i gospodarką

Powszechny pogląd na powiązania między gospodarką a energią jest następujący: wzrost gospodarczy może trwać w nieskończoność; nauczymy się korzystać z energii bardziej efektywnie; ceny energii wzrosną; zaadaptujemy się do nowych warunków. Ja widzę to inaczej. Przyjmuję do wiadomości, że w świecie skończonych zasobów wszystko się kiedyś skończy. Uważam, że na styku gospodarki i energetyki obowiązuje 12 podstawowych zasad.

1. Kiedy zasoby się wyczerpują, zawodzą modele makroekonomiczne, stworzone w czasach ich obfitości

Żyjemy w świecie kurczących się zasobów. Mimo to wydobywamy surowce (energetyczne i nie tylko) ignorując ten prosty fakt. Ekonomiści prognozują zachowania gospodarki w oparciu o rozwój gospodarczy z przeszłości, kiedy surowców było w bród. Niestety, w dobie kryzysu zasobów modele te można wyrzucić do kosza. Nie opisują nowych zależności. Przykładowo:

  • Dyskusyjne jest założenie, że wzrost kosztów wydobycia ropy spowoduje wzrost jej ceny. W świecie ograniczonych zasobów działa mechanizm sprzężeń zwrotnych, w wyniku których ceny ropy mogą być zaniżone – z uwagi na ich ścisły związek z poziomem płac. Tak dzieje się teraz. Jak donosi brytyjski Telegraph: “Koncerny naftowe i gazowe zadłużają się niebezpiecznie, próbując pokryć niedobory gotówki”.
  • Nie musi być prawdą założenie, że większe inwestycje oznaczają większe wydobycie – wyczerpujemy bowiem łatwe w wydobyciu złoża surowców (w tym ropy).
  • Założenie, że wzrost cen ropy doprowadzi do wzrostu płac nie ma już racji bytu – wyczerpujemy bowiem łatwe w wydobyciu złoża surowców (w tym ropy).
  • Wątpliwe jest założenie, że w obliczu niedoborów znajdziemy surowce zastępcze – z uwagi na powiązania z pozostałymi elementami systemu. Taka substytucja to ogromne inwestycje oraz ryzyko dla systemu finansowego. Tym gorzej, jeśli niedobór wystąpi jednocześnie w wielu obszarach (np. zabraknie ropy, miedzi, metali ziem rzadkich, wody pitnej, etc.)

Więcej informacji na ten temat we wpisie: Why Standard Economic Models Don’t Work–Our Economy is a Network.

2. Surowce (energetyczne i pozostałe) stanowią integralną część gospodarki

Wytworzenie każdego produktu wymaga szeregu zasobów (np. gleby, wody, drewna, kamienia, metali i/lub pochodnych ropy naftowej) oraz różnych form energii (pracy ludzkiej, wysiłku zwierząt, energii wiatrowej, wodnej i słonecznej, energii ze spalania drewna lub paliw kopalnych, itd.).

Rys. 1. Dzięki różnym formom energii surowce (czyli zasoby) przetwarzane są na produkt końcowy.

3. Kiedy surowce się wyczerpują, maleje opłacalność inwestycji. To prowadzi do spadku (a nie wzrostu) efektywności wydobycia

Wydobywając surowce, najpierw sięgamy po najłatwiejsze (czyli najtańsze). Siłą rzeczy, z czasem musi maleć energetyczny zwrot na inwestycji (czyli ilość energii wydobytej w stosunku do zainwestowanej). Inaczej rzecz ujmując, im więcej surowców wydobywamy, tym większym kosztem je wydobywamy – chodzi tu o ilość zaangażowanych zasobów, w tym energii i ludzkiej pracy. Ta opłacalność nie spada równomiernie. Zazwyczaj, po długim okresie powolnego wzrostu kosztów, następuje ich gwałtowna eskalacja – wtedy, kiedy zasób zaczyna się wyczerpywać.

Rys. 2. Poglądowa krzywa kosztu wydobycia surowców energetycznych w obliczu wyczerpywania złoża.

Przykładem takiej eskalacji jest wydobycie ropy po roku 2000 (wzrost kosztów poszukiwania i wydobycia o ok. 12% rocznie). Lub też gwałtowna podwyżka cen wody, kiedy okazuje się, że wyschły studnie i wodę trzeba odsalać. To samo dotyczy kopalni metali. Kiedy spada jakość rudy, ilość odpadów wydobywczych rośnie najpierw powoli, a potem gwałtownie – kiedy zawartość metalu w rudzie zbliża się do 0%.

Gwałtowny wzrost kosztów wydobycia nie mieści się w modelach makroekonomicznych, zakładających długi okres bardzo powolnego wzrostu. W okresie niewielkich wzrostów postęp technologiczny z łatwością je kompensuje, co obniża koszt całkowity. Kiedy jednak zasoby się wyczerpują, postęp technologiczny już nie kompensuje całości wzrostu kosztów. Rośnie skorygowany o inflację koszt wydobycia. W rezultacie gospodarka staje się coraz mniej wydajna. Pozostaje to w jawnym kontraście do doświadczeń z przeszłości, kiedy można było oczekiwać spadku kosztów i wzrostu efektywności.

4. Zużycie energii warunkuje nasz sukces w konkurencji o przetrwanie z innymi gatunkami

U wszystkich gatunków rodzi się więcej osobników, niż potrzeba, by zastąpić poprzednią generację. To naturalna selekcja determinuje, które jednostki przeżyją. Człowiek też bierze udział w tej walce o przetrwanie.

Na przestrzeni ostatnich 100 000 lat człowiek „wygrywał” w konkurencji z innymi gatunkami, bo nauczył się wykorzystywać energię z różnych źródeł – najpierw spalał biomasę, by się najeść i ogrzać, później tresował psy, by pomagały mu polować. Z czasem rosła ilość energii pozyskiwanej przez człowieka – w postaci niewolników, zwierząt, energii słonecznej i wodnej, biomasy i paliw kopalnych.

Ludzka populacja rośnie – szczególnie gwałtownie od początku XIX w, kiedy zaczęliśmy masowo wykorzystywać paliwa kopalne.

Rys. 3. Ludzka populacja. Źródło: “Atlas of World History”, McEvedy i Jones, Penguin Reference Books, 1978 oraz Wikipedia-World Population.

Również obecnie liczba ludności rośnie (rys. 4) i to mimo, że spadło procentowe tempo tego wzrostu.

Rys. 4. Ludzka populacja w rozbiciu na USA, EU-27 i Japonię oraz resztę świata.

Ponieważ żyjemy w świecie skończonych zasobów, im więcej zużywa ich człowiek, tym mniej zostaje dla innych gatunków. Uważa się, że w czasach myśliwych-zbieraczy doszło do Szóstego Masowego Wymierania – wykorzystanie ognia i psów do polowań dało naszym przodkom przewagę nad innymi gatunkami.

Skoro w przeszłości wzrost liczby ludności był ściśle powiązany ze wzrostem zużycia energii (nawet w czasach myśliwych-zbieraczy), wątpliwe, byśmy dziś zdołali w pełni oddzielić jedno od drugiego. Energii potrzebujemy do tak zróżnicowanych działań, jak uprawa roślin na pożywienie, oczyszczanie wody, kontrola chorób zakaźnych, czy transport produktów.

5. Zależymy od zorganizowanej gospodarki, którą łatwo wytrącić z równowagi, ale niełatwo zastąpić

Pojedynczy ludzie mają bardzo ograniczony dostęp do surowców, w tym surowców energetycznych. To zorganizowany system gospodarczy umożliwia obywatelom, przedsiębiorcom i rządom współpracę na rzecz pozyskania tych surowców. Rozwój wspólnot gospodarczych rozpoczął się bardzo wcześnie, zapewne już kiedy myśliwi-zbieracze nauczyli się wspólnie gotować posiłki. Złożoność gospodarek rosła wraz z ilością obszarów objętych wspólnotą. Stopniowo gospodarki łączyły się, aż powstał dzisiejsza, globalna sieć przepływu towarów i pieniędzy.

Ta sieciowa gospodarka lubi się rozrastać – częściowo dlatego, że rośnie liczba ludności (patrz punkt 4), częściowo dlatego, że rosnąca gospodarka wymusza większą złożoność. Z czasem do tej sieciowej gospodarki dołącza więcej i więcej przedsiębiorstw i konsumentów, a każdy z nich dokonuje wyborów opartych o cenę i regulacje w danym momencie.

Rys. 5. Kopuła z drewnianych patyczków.

Ta sieciowa gospodarka to delikatny mechanizm. Łatwo rośnie, ale też łatwo się kurczy, bo podlega stałej optymalizacji w danych warunkach historycznych. Kiedy powstają nowe technologie (np. samochody), zanika wsparcie dla starych rozwiązań (takich jak konie, bryczki i pejcze). Jednak systemy skalibrowane na dzisiejsze zapotrzebowanie (takie jak rurociągi, czy infrastruktura internetowa) niełatwo da się przestawić na niższy lub zerowy poziom użytkowania. To dlatego gospodarkę można przedstawić jako sieć powiązań – rozbudowaną, ale w środku pustą (rys. 5).

Kolejną przyczyną, dla której nie lubimy, kiedy gospodarka się kurczy, jest wysoki poziom zadłużenia. Kiedy wzrost gospodarczy jest ujemny, dłużnicy stają się niewypłacalni, co wpędza w tarapaty część banków i firm ubezpieczeniowych. Te przestają świadczyć usługi, co paraliżuje handel lokalny i międzynarodowy.

6. Kurczenie zasobów osłabia gospodarkę na wielu frontach

W gospodarce może zabraknąć wielu surowców i w przeróżnych konfiguracjach. Niekoniecznie zabraknie wszystkich naraz. Mimo to kryzys w kilku obszarach będzie bardziej dotkliwy, niż w każdym z osobna. Oto te obszary:

  • Malejący zwrot na inwestycji (tj. rosnące koszty produkcji wobec wyczerpywania zasobów) w pozyskanie takich zasobów, jak woda pitna, metale i paliwa kopalne.
  • Spadek żyzności gleb spowodowany erozją, spadkiem zawartości składników mineralnych bądź zasoleniem gleb w wyniku nieprawidłowego nawadniania.
  • Wzrost liczby ludności przewyższający wzrost ilości dostępnych plonów, wody pitnej, lasów, minerałów i innych zasobów.
  • Rosnące zużycie zasobów na likwidację zanieczyszczeń związanych z wydobyciem i wykorzystaniem tych zasobów.
  • Rosnące wykorzystanie zasobów w celu utrzymania istniejącej infrastruktury, takiej jak drogi, rurociągi, sieć elektryczna i szkoły.
  • Rosnące zużycie zasobów na działania rządów, obsługujących coraz bardziej skomplikowane społeczeństwa.
  • Spadek dostępności źródeł pożywienia, na które można zapolować (takich jak ryby, jelenie, czy słonie) – spowodowany wzrostem liczby ludności, prowadzącym do przełowienia i aneksji terytoriów innych gatunków.

7. Nasza sytuacja niebezpiecznie przypomina losy przeszłych cywilizacji, na chwilę przed ich upadkiem

Mamy przykłady historycznych cywilizacji, które najpierw rosły, a potem upadały – kiedy zabrakło surowców lub kiedy liczba ludności przekroczyła ilość zasobów. I one stanęły wobec problemu malejącego zwrotu z inwestycji. Dzięki historykom wiemy, jak się to przejawiało:

  • Spadek ilości miejsc pracy i niskie płace, szczególnie dla młodych wchodzących na rynek pracy.
  • Gwałtowny wzrost cen żywności.
  • Rosnące zapotrzebowanie na wsparcie rządu, z dwóch wcześniejszych powodów
  • Rosnące nierówności społeczne, związane z tym, że młodzi nie mogli znaleźć dobrze płatnej pracy.
  • Malejące wpływy podatkowe od pracowników, którzy wytwarzali coraz mniej dóbr (z uwagi na malejący zwrot z inwestycji) i w związku z tym mniej zarabiali.
  • Rosnące zadłużenie.
  • Rosnące ryzyko wojen o zasoby, kiedy to społeczności pozbawione tych zasobów próbowały odebrać je innym.
  • Koniec końców, spadek liczby ludności. Działo się tak z dwóch powodów: spadek płac i wzrost obciążeń podatkowych skutkował niedoborami w diecie. Niedożywieni ludzie byli bardziej podatni na choroby i zarazy. Część ginęła w wojnach o zasoby.

Upadek nie nastąpił z dnia na dzień. Po długim okres prosperity nastąpił okres stagnacji, a potem liczony w dekadach czas kryzysu.

Rys. 6. Krzywa typowego cyklu sekularnego. Źródło: Peter Turchin, Sergey Nefedov, Secular Cycles.

Nasza fala wzrostu rozpoczęła się wraz z rozpowszechnieniem paliw kopalnych, około 1800 roku. Okres stagflacji – przynajmniej w krajach uprzemysłowionych – zapoczątkował kryzys naftowy lat 70′ (kraje uprzemysławiające się jeszcze notują wzrost gospodarczy). Nasza sytuacja różni się od sytuacji przeszłych cywilizacji, bo te nie zależały od paliw kopalnych. Umiejętności nabyte przed upadkiem przydawały się też w świecie po upadku – korzystano bowiem z tych samych źródeł energii. Jednak dziś, wyczerpanie paliw kopalnych potężnie wstrząśnie gospodarką – większość obecnych miejsc pracy przestanie mieć rację bytu.

Większość modeli makroekonomicznych zakłada, że okres wzrostu, lub też wzrostu i stagflacji będzie trwał w nieskończoność. Te modele ignorują istnienie (czy choćby nawet możliwość istnienia) punktu zwrotnego.

8. Modele autorów Granic Wzrostu wyjaśniają, dlaczego wyczerpanie zasobów powoduje kurczenie gospodarki. Pokazują też, że wydobycie wszystkich pozornie dostępnych surowców może być niemożliwe.

Zgodnie z analizą wykonaną przez autorów The Limits to Growth (Donella Meadows i in., 1972) wzrost wydobycia zasobów, wymuszony przez zjawiska z punktu 6, oznacza wzrost zużycia zasobów na to wydobycie. Ten mechanizm sprawia, że trudno uzyskać dodatkowe ilości surowców, które zasiliłyby wzrost gospodarczy. Według modeli wynikiem tego musi być nadmierna eksploatacja i zapaść.

Analiza z 1972 roku nie uwzględnia zachowania systemu finansowego, w tym zadłużenia i jego spłaty wraz z odsetkami. Najbliższe analizom ekonomicznym jest modelowanie pod hasłem „kapitał przemysłowy”, uwzględniające fabryki, maszyny i inne dobra materialne, konieczne do wydobycia surowców i produkcji towarów. Z modelu wynika, że niemożność wytworzenia wystarczającego kapitału przemysłowego sparaliżuje gospodarkę na długo zanim wyczerpiemy wszystkie surowce.

Współczesną ilustracją tego zjawiska mogą być wielkie złoża ciężkiej ropy w Kanadzie i Wenezueli, którą da się wydobyć, wpompowując do odwiertu parę pod ciśnieniem (to m.in. dzięki tym złożom współczynnik rezerw do produkcji jest tak wysoki). By szybko wydobyć tą ropę spod ziemi, trzeba by ogromnych inwestycji i to w bardzo krótkim czasie. Jednak w praktyce, nie możemy wybudować całej tej infrastruktury (rurociągów, instalacji do wytwarzania i wstrzykiwania pary czy rafinerii) nie rabując surowców koniecznych do „wzrostu” innych sektorów gospodarki. To samo tyczy się ropy i gazu z łupków.

9. Kryzys na wielu frontach przyniesie raczej gwałtowną zapaść, niż łagodny spadek z krzywej Hubberta

Na scenariusz gwałtownej zapaści wskazują podobieństwa między sytuacją naszą a przeszłych cywilizacji, omówionych w punkcie 7. Potwierdza to również fakt, że z fizycznego punktu widzenia, gospodarka jest strukturą dyssypatywną, tak jak huragany, czy człowiek. Struktury dyssypatywne mają ograniczony czas trwania.

Scenariusz gwałtownej zapaści nijak się ma do wizji Hubberta, z jego symetryczną krzywą wzrostu i spadku wydobycia. Założenie, że ropa (bądź inne surowce) zaczną wyczerpywać się stopniowo, kiedy osiągniemy połowę wydobycia, jest scenariuszem idealnym: tu miejsce brakującego surowca zajmuje inny (tani i w dużych ilościach), tak że gospodarka na tym nie cierpi. Tak zilustrował to Hubbert:

Rys. 7. Rycina z publikacji Hubberta z 1956 Nuclear Energy and the Fossil Fuels.

10. Istnieje ścisły związek między wzrostem gospodarczym a zużyciem ropy i całkowitym zużyciem energii

Związek ten wyraźnie ilustrują dane z ostatnich dziesięcioleci:

Rys. 8. Porównanie średniego trzyletniego wzrostu światowego realnego PKB (w oparciu o stałą wartość dolara USA z 2005 r.), podaży ropy i zużycia energii. Dane dla ropy i energii pochodzą z Przeglądu statystycznego zasobów i zużycia energii BP 2014.

Związek ten widać zarówno po stronie podaży, jak i popytu na energię.

Co się tyczy podaży, potrzeba różnych rodzajów energii, by wytworzyć dobra i usługi. Omówiliśmy to w punkcie 2.

Co się tyczy popytu,

  • Tych, co dobrze zarabiają (pośrednio dlatego, że wytwarzają produkty i usługi, wykorzystując energię) stać na zakup energochłonnych dóbr.
  • Korzystają na tym przedsiębiorcy (sprzedając dobrze zarabiającym towary i usługi) oraz rządy (pobierające od nich podatki).
  • To przekłada się na wzrost płac w tych sektorach. Podwyżki płac umożliwiają większe zadłużenie, z kolei wzrost zadłużenia stymuluje popyt.
  • Wzrost popytu sprawia, że rośnie cena surowców koniecznych do wytworzenia pożądanego produktu, dzięki czemu rośnie pula surowców opłacalnych w wydobyciu.

11. By podtrzymać wzrost gospodarczy potrzebujemy rosnących dostaw taniej energii.

Można na to spojrzeć na kilka sposobów.

  • Dzisiaj wszystkie państwa konkurują na globalnym rynku. Kraj wykorzystujący drogie źródło energii (dajmy na to, ropę, czy źródła odnawialne) konkuruje z tymi, które korzystają z tanich źródeł (takich jak węgiel). Wysokie koszty energii stawiają dany kraj w gorszej pozycji, przyczyniając się do kurczenia gospodarki.
  • Część potrzeb energetycznych zaspokajamy dzięki „darmowej” energii słonecznej. Słońce nie świeci wszędzie z tą samą mocą. Mieszkańcy zimnych rejonów globu zmuszeni są kompensować brak słońca budując solidniejsze domy i bardziej je ogrzewając. Chętniej też korzystają z „zamykanych” pojazdów, które kosztują więcej (również w energetycznym sensie) niż spacer czy jazda na rowerze.Zanim zaczęliśmy korzystać z paliw kopalnych, to ciepłe rejony Ziemi przodowały w rozwoju ekonomicznym. Narody z zimnych obszarów wykonały skok ewolucyjny, kiedy zabrakło lasów do palenia w piecu. Nauczyły się spalać węgiel. Wiedza, jak korzystać z węgla w domu szybko przekształciła się w wiedzę, jak wykorzystać go w przemyśle. Ciepłe kraje nie były jeszcze uprzemysłowione, co narodom Północy dało cywilizacyjną przewagę. Przepaść wzrosła, kiedy zimne kraje nauczyły się wykorzystywać ropę i gaz. Jednak kiedy ropa i gaz zdrożały, a uprzemysłowienie objęło cały świat, przewaga zimnych krajów maleje.
  • Na koszt produkcji dóbr i usług składają się przede wszystkim płace, koszty energii (wyłączając ludzką pracę) i finansowe. Wzrost rachunków za energię skutkuje obniżką płac i stóp procentowych (od stóp procentowych zależy koszt finansowy). Wynika to z faktu, że przedsiębiorcy muszą utrzymać całkowity koszt dóbr i usług na mniej więcej stałym poziomie, inaczej konsumentów nie byłoby na nie stać, bo za wzrostem cen energii nie idzie podwyżka płac. W rzeczywistości presja, by utrzymać niski koszt produkcji, sprawia, że za podwyżką cen ropy idzie obniżka wynagrodzeń (np. w postaci przeniesienia produkcji do kraju o niższych kosztach) oraz spadek stóp procentowych.
  • Jak wskazują dane historyczne, w USA płace rosły dynamicznie (w wartościach skorygowanych o inflację) przy cenie za baryłkę ropy niższej niż 40-50 USD. Powyżej tej granicy następowała stagnacja poziomu zarobków.

Rys. 9. Średnie płace w USD z 2012 r. w porównaniu do cen ropy Brent, również w USD z 2012 r. Średnie płace to suma wszystkich płac, wg danych Biura Analiz Ekonomicznych USA (BEA), skorygowana o wskaźnik inflacji cen towarów i usług konsumpcyjnych dla konsumentów miejskich i podzielona przez liczbę pracujących. Z tego względu wykres odzwierciedla zarówno zmiany liczby zatrudnionych, jak i poziomu płac.

12. Powinny nas martwić niskie ceny ropy. Są niskie, kiedy gospodarki nie stać na ropę, a mówiąc językiem ekonomistów – kiedy nadmiernie spada popyt na ropę.

Zwykle sądzimy, że groźny jest wzrost cen ropy, bo to dławi gospodarkę. Jednak prawdziwym problemem jest nadmierny spadek cen surowca, zniechęcający do inwestycji w nowe złoża. Co więcej, niskie ceny ropy prowadzą do niepokojów społecznych u eksporterów ropy, bo bilans budżetowy tych krajów zależy od podatków od sprzedaży surowca.

Łatwo zaobserwować, że wysokie ceny ropy dławią gospodarki importerów. Za swoje płace konsumenci mogą kupić mniej podstawowych produktów, takich jak żywność (wytwarzaną i transportowaną dzięki ropie), czy przejechać mniej kilometrów. By pokryć rosnące koszty podstawowe konsumenci wydają mniej na produkty drugiej potrzeby, takie jak droższe domy, nowe samochody, czy wyjście do restauracji. To prowadzi do spadku zatrudnienia w sektorach oferujących te produkty i do obniżek cen nieruchomości. Ludzie bez pracy przestają spłacać długi. Jak wskazują doświadczenia lat 2007-2009, prowadzi to do recesji i spadku cen ropy.

Dziś obserwujemy zjawisko przeciwne – zbyt niskie ceny ropy (choć w ujęciu historycznym nadzwyczaj wysokie!) dotykają jej producentów i eksporterów. Przyczynia się to do zamieszek na Bliskim Wschodzie i agresywnej polityki Rosji, która swój budżet opiera na wpływach ze sprzedaży ropy.

Wnioski

Grozi nam scenariusz zapaści – i to na wielu frontach, co przypomina historię upadłych cywilizacji.

Jednym z obszarów ryzyka są stopy procentowe – mogą wzrosnąć, kiedy zawiedzie polityka ilościowego luzowania polityki pieniężnej i zerowych stóp procentowych, stosowana od 2008 r. Tymczasem te ultraniskie stopy procentowe trzymają w ryzach ceny produktów, które inaczej by rosły, bo ropa jest niezmiennie droga w stosunku do wynagrodzeń. Pomagają też utrzymać płynność finansową firmom inwestującym w kosztowne projekty energetyczne, takie jak ropa i gaz z łupków czy piaski roponośne.

Kolejnym problemem może być rosnąca fala niewypłacalności. Grupą ryzyka są np. pożyczkobiorcy, którzy nie mogą spłacić kredytów studenckich ze swoich niewielkich pensji. Albo Chiny, które ostatnie lata wzrostu gospodarczego finansują z kredytów. Albo koncerny wydobywcze, które przestaną spłacać pożyczki, z uwagi na obecne (stosunkowo) niskie ceny surowców.

Kolejny obszar ryzyka to katastrofy naturalne. Odbudowa po katastrofach pochłania wypracowane nadwyżki finansowe i energetyczne. W świecie ograniczonych zasobów trudniej będzie naprawić infrastrukturę po huraganie czy trzęsieniu ziemi.

Oczywistym problemem byłaby utrata dostaw ropy z targanego konfliktami Bliskiego Wschodu bądź innych terenów roponośnych.

Powyższa lista w żadnym stopniu nie wyczerpuje puli zagrożeń. Wiele gospodarek już dziś stoi na progu zapaści. Według ostatnich doniesień w recesję po raz trzeci w ostatnich latach wpadła Unia Europejska, w recesji znajduje się też Japonia. Upadek jednej gospodarki grozi zapaścią kolejnym.

Energy and the Economy – Twelve Basic Principles, tłum. Marta Śmigrowska

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly