Artykuly

Światowe wydobycie ropy naftowej kończy szósty rok bez wzrostu

W ciągu ostatniej dekady ceny ropy nieustannie rosły. Naftowi optymiści z uporem maniaka przewidywali wzrost zdolności wydobywczych i spadek cen. Wygląda na to że byli w błędzie.

Światowe wydobycie ropy (C+C)

Właśnie weszliśmy w jeden z najdłuższych okresów bez wzrostu światowego wydobycia ropy naftowej. Coś takiego nie wydarzyło się od początku lat 80tych XX w. Jednak przyczyna obecnego braku wzrostu jest o wiele bardziej niewygodna niż wtedy.

W 1980 roku produkcja ropy spadła ponieważ po raz pierwszy w historii ludzie potrzebowali jej mniej. Po szoku naftowym lat 70tych samochody stały się mniejsze, ludzie na poważnie zaczęli oszczędzać. Wielu przestało używać oleju opałowego do ogrzewania domów i zastąpiło go gazem. W USA kongres mocno ograniczył możliwość używania ropy w produkcji energii elektrycznej, zastępując ją węglem i gazem ziemnym. Cały świat wszedł na ścieżkę efektywności energetycznej, a do tego rozszalały się dwie recesje. Pierwsza w 1980, druga w latach 1981-1982. Ta ostatnia okazała się najgorszą od czasów II wojny światowej (aż do teraz). To stłumiło aktywność gospodarczą a co za tym idzie popyt na energię. W międzyczasie odkrycie nowych złóż na Alasce i Morzu Północnym oraz zaciekłe wiercenia w innych miejscach stworzyły nadwyżkę ropy, której ceny spadły z poziomu 40$ za baryłkę w 1981 roku do około 16$ sześć lat później. Jak się okazało połączenie wszystkich tych czynników sprawiło, że światowe wydobycie przekroczyło szczyt z 1980 roku dopiero w roku 1988 roku.

Od 2005 roku wydobycie ropy konwencjonalnej przestało rosnąć i zaczęło oscylować między 73 a 74 milionami baryłek dziennie. W roku 2010 wyniosło 73,8 mln b/d. Jednak łańcuch wydarzeń następujących po 2005 roku jest po pierwsze inny, po drugie bardziej niepokojący.

Od 2005 roku, kiedy przestało rosnąć wydobycie ropy ze złóż konwencjonalnych, światowa gospodarka rosła jeszcze do końca 2007, po czym weszła w recesję. Ceny osiągnęły szczyt -147$ w lipcu 2008 roku. Następnie spadły do 35$ w grudniu tego samego roku, gdy świat pogrążył się w zapaści ekonomicznej. Następnie ceny ropy zrobiły coś, czego nikt się nie spodziewał – mocno wzrosły mimo, że mizernej kondycji światowej gospodarki.

Silny wzrost gospodarczy w krajach rozwijających się, sprawił że popyt na ropę był wysoki. W rezultacie wiosną tego roku cena ropy brent osiągnęła 125$.  Sześć lat od szczytu produkcji ze złóż konwencjonalnych, ceny pozostają wysokie. Ceny w roku 2005 osiągnęły poziom 50$ za baryłkę. W czasie pisania tego artykułu osiągnęły poziom 97$ na giełdzie w Nowym Yorku dla WTI (West Texas Intermediate) i 107$ w Londynie (ropa Brent). To oczywiście zupełnie odwrotna sytuacja w porównaniu z analogicznym okresem następującym po 1980 roku. Dziś widać że przewidywany wzrost wydobycia się nie zmaterializował. Wywołuje to wśród optymistów taki popłoch, że po prostu ignorują dane i mówią o cudach które mają
nastąpić.

Obiektywny obserwator mógłby powiedzieć, że to nie cały obraz. W końcu wysokie ceny surowca stymulują wprowadzenie jego substytutów. To prawda, substytuty ropy naftowej zaczynają się pojawiać. Ale czy przybędą na czas i w skali odpowiednio dużej by zapobiec stagnacji w tempie wydobycia i nieuchronnemu wyczerpywaniu się złóż  konwencjonalnych? Jak na razie odpowiedź brzmi: NIE.

Dziś agencje d/s energii nie mówią już o całkowitym wydobyciu ropy naftowej, lecz o całkowitej produkcji paliw płynnych. To taktyka, która maskuje przyznanie się do tego, że konwencjonalne źródła ropy nie są w stanie pokryć  wszystkich naszych potrzeb. Lecz nawet całkowita produkcja paliw płynnych- do których oprócz ropy zalicza się etanol, biodiesel i płynne frakcje gazu ziemnego- wzrosła w ciągu ostatnich 6 lat zaledwie o 2,6%.

To nie tak, że wysokie ceny nie dopingują ludzi do poszukiwań nowych złóż i opracowywania substytutów. Problem w tym, że każde z tych przedsięwzięć stoi w obliczu ograniczeń. 

Jak mówią w przemyśle naftowym, wyczerpywanie nigdy nie śpi. Zachodzi w każdym pracującym szybie, w każdym kraju, bez przerwy, 365 dni w roku. Szacuje się że spadek produkcji z obecnych złóż wynosi ok.  4% rocznie. To oznacza że każde 4% utraconego wydobycia ropy musi być  zastąpione przez taką samą ilość nowej ropy, każdego roku, po to tylko by całkowite wydobycie pozostało na stałym poziomie. Oczywiście , żeby wydobycie wzrosło, nowe moce produkcyjne muszą przekroczyć ilość wydobycia traconego co roku w skutek wyczerpywania złóż. Ale to nie następuje. Do tego substytuty konwencjonalnej ropy naftowej, także nie wzrosły znacząco w ciągu ostatnich 6 lat.

Światowa produkcja paliw ciekłych

Media uwielbiają informować o odkryciach nowych, wydawało by się
dużych złóż, jak gdyby to było rozwiązanie kryzysu paliw płynnych. Mówią
o złożach Tupi w Brazyli – 8 mld baryłek. Złożach w Zatoce
Meksykańskiej – 3 do 15 mld baryłek. Złożach Bakken w północnej Dakocie –
4 mld baryłek. To brzmi nieźle – tyle, że miliard baryłek, przy obecnej
konsumpcji, wystarczy światu na 12 dni.

Przy napiętej relacji popyt-podaż, coś musi ustąpić i tym czymś
zapewne będzie popyt. konsumpcja spadnie w rezultacie nowej recesji
gospodarczej częściowo wywołanej przez wysokie ceny ropy naftowej oraz
dlatego, że ceny te zmuszą ludzi do oszczędności.

Ale jest też inna możliwość. Możemy rozpocząć program głębokich
przemian redukujących nasze uzależnienie od źródła energii które z
biegiem czasu będzie coraz bardziej kłopotliwe. Jesteśmy w stanie to
osiągnąć poprzez nowe standardy efektywności, wyższe podatki na energię,
rozwój masowego transportu i nowych, mądrych energetycznie nawyków u
poszczególnych ludzi. 

Naftowi optymiści chcą abyśmy zignorowali dane na temat cen i wydobycia z ostatnich 6 lat. Chcą abyśmy uwierzyli im zamiast własnym oczom. To prawda że oczy mogą czasem kłamać ale po 6 latach bez wzrostu wydobycia przy rekordowych cenach, najwyższy czas im uwierzyć.

Tłumaczenie Tomasz Asztemborski

plŹródło Scitizen

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly