ArtykulyZmiany klimatu

Klimat zmieniał się zawsze… cz 23 Scenariusze

Za granicę bezpieczeństwa można uznać poziom wzrostu temperatury o 2°C. Jak pamiętamy, już obecna koncentracja gazów cieplarnianych, przy wyłączeniu wpływu aerozoli i daniu oceanom czasu na podniesienie temperatury wystarcza do przekroczenia tej wartości. Dlaczego poziom 2°C jest taki istotny? Ponieważ takie temperatury panowały stosunkowo niedawno – w interglacjale eemskim 120 tysięcy lat temu. Żeby napotkać wyższe temperatury, musimy cofnąć się o 3 miliony lat. Jednym słowem – jeśli podkręcimy nasz planetarny termostat ponad te 2°C, to ryzykujemy wyzwoleniem gazów z wiecznej zmarzliny i hydratów metanu, które zbierały się od setek tysięcy i milionów lat. O innych atrakcjach, takich jak zalanie nisko leżących obszarów, czy przekroczenie punktów krytycznych biosfery (np. stepowienia Amazonii) nie wspominając.

Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że nie liczy się, jak szybko będziemy spalać paliwa kopalne – czy zamrozimy tempo ich spalania na obecnym poziomie, czy zwiększymy je dwukrotnie lub obetniemy o połowę. Z punktu widzenia rezultatu końcowego nie ma to znaczenia. Liczy się tylko to, jak wiele dodatkowego węgla wpuścimy do atmosfery. Zastąpienie paliw wiążących się z dużą emisją dwutlenku węgla paliwami dającymi tą samą ilość energii przy mniejszej emisji brzmi dobrze. Dlatego między innymi planujemy przechodzić z węgla na gaz łupkowy. Jednak to, że sięgamy po kolejne nieplanowane wcześniej złoża paliw kopalnych – takie jak gaz łupkowy – prowadzi do zwiększania całkowitej puli paliw kopalnych, które możemy spalić.

W miarę, jak stajemy się coraz bardziej zdesperowani w naszej pogoni za energią, nasza kreatywność pozwala nam sięgać po złoża o eksploatacji których wcześniej nawet nie myśleliśmy. Sięgamy po piaski roponośne, łupki bitumiczne i gaz łupkowy. Do pewnego stopnia deklarowany spadek rezerw węgla jest związany z nieopłacalnością eksploatacji jego trudniejszych złóż przy konkurencji płytkich kopalni odkrywkowych, takich jak w amerykańskim Wyoming czy australijskim Queensland. W związku z presją Chin na zasoby węgla rozpoczyna się światowe katalogowanie złóż węgla, dotychczas uznawanych za zbyt kosztowne w eksploatacji. Przykładem tego trendu może być na przykład mała Botswana, której oficjalne rezerwy węgla wynoszą 17 mld ton. W związku z rozbudową elektrowni węglowych Botswana przeprowadziła dokładne badania swoich złóż węgla, stwierdzając, że złoża mogą zawierać nawet 200 mld ton, co nawet Chinom wystarczyłoby na ponad pół wieku obecnego zużycia węgla – nic dziwnego więc, że Pekin zaczął mocno interesować się tym krajem. Niewątpliwie, w związku z wyczerpywaniem się ropy i wzrostem zapotrzebowania na energię wkrótce dowiemy się, jakie zasoby węgla możemy wydobyć i spalić.

Trwa perwersyjnie fascynujący wyścig pomiędzy wyczerpywaniem się paliw kopalnych, a zmianami klimatu. Może się okazać, że będziemy w stanie utrzymać nasz obecny, oparty na spalaniu paliw kopalnych, model gospodarczy przez kolejne dekady (choć raczej nie dłużej). Jednak cena utrzymania energetyki kopalnej będzie wysoka.
W najlepszym razie możemy powiedzieć, że przeprowadzamy bezprecedensowy eksperyment na skalę globalną, nie mając pojęcia, co właściwie robimy. Być może nawet spalając wszystkie paliwa kopalne nie doprowadzimy do katastrofy. Nie możemy tak zupełnie wykluczyć takiej możliwości.

Od początku Rewolucji Przemysłowej do dziś wpuściliśmy do atmosfery około 340 mld ton węgla (czyli 1 200 mld ton dwutlenku węgla). Emisja pierwszych 100 miliardów zajęła nam 100 lat, kolejnych odpowiednio 22 i 15 lat. Te 340 mld ton węgla, które na razie wpuściliśmy do atmosfery, to prawdopodobnie dopiero jakieś 10 procent tego, co musielibyśmy wyemitować, żeby doprowadzić do najczarniejszego scenariusza. To dobra wiadomość. Z drugiej strony, jeśli okażemy się wystarczająco zdeterminowani i sprytni, żeby kontynuować wykładniczy wzrost zużycia paliw kopalnych, to pamiętajmy, że za 3 minuty dwunasta bakterie też przegryzły się dopiero przez 12% zasobów. Może więc nie powinniśmy się cieszyć, że możemy spalić jeszcze tak wiele, lecz przyjąć do wiadomości, że to już ostatni dzwonek.

Jeśli nie chcemy dopuścić do wzrostu temperatury przekraczającego 2°C nie możemy wpuścić do atmosfery więcej, niż w sumie 600 miliardów ton węgla (2 000 miliardów ton dwutlenku węgla). Oznacza to, że musimy jak najszybciej pozbyć się paliw kopalnych. Jak szybko?

Skalę niezbędnych cięć widzimy na poniższym wykresie. Rysunek ten przedstawia dwa być-może-bezpieczne scenariusze dotyczące emisji z 2006 roku.

Światowe emisje przedstawione dla obydwu scenariuszy

Światowe emisje przedstawione dla obydwu scenariuszy rozważanych przez doktorów Paula Baera i Michaela Mastrandrea w raporcie High Stakes Brytyjskiego Instytutu Badań Społecznych, wyrażone w tonach CO2 na osobę na rok, przy założeniu, że wielkość populacji ludzkiej na świecie wynosi 6 miliardów ludzi. Uważa się, że obydwa scenariusze dają jedynie niewielką szansę na zapobieżenie wzrostowi średniej temperatury na świecie o 2°C w porównaniu do stanu sprzed Rewolucji Przemysłowej.

Niżej położona krzywa zakłada całkowity spadek światowych emisji o 5 procent rocznie od roku 2007; krzywa położona wyżej zakłada krótkotrwałą zwłokę, a następnie 4-procentowy spadek globalnych emisji rocznie. Uważa się, że obydwa scenariusze dają jedynie niewielką szansę na zapobieżenie wzrostowi temperatury o 2°C w stosunku do poziomu sprzed Rewolucji Przemysłowej. W pierwszym scenariuszu szansa na to, że wzrost temperatury przekroczy 2°C jest szacowana na 9 – 26 procent; w drugim zaś prawdopodobieństwo przekroczenia 2°C wynosi już 16 – 43 procent. Te być-może-bezpieczne scenariusze przewidują ponadto znacznie ostrzejsze redukcje emisji, niż w którymkolwiek ze scenariuszy zaprezentowanych przez IPCC czy też w Raporcie Sterna z 2006 roku.

Te być-może-bezpieczne scenariusze wymagają zredukowania światowych emisji o 70 czy nawet 85 procent do roku 2050. Co to oznacza dla kraju takiego jak Polska? Jeżeli podpiszemy się pod pomysłem „ograniczenia i konwergencji” – ten zaś zakłada, że w przyszłości wszystkie kraje będą miały taki sam poziom emisji na osobę – to Polacy będą musieli dokonać cięć większych niż 85 procent, by go osiągnąć: emisje powinny zmaleć z obecnych 8 ton CO2 na osobę do zaledwie 1 tony CO2 na osobę na rok do 2050 roku. Jest to tak ogromna zmiana, że jedynym sposobem, aby ją osiągnąć jest przyjęcie dewizy żadnych paliw kopalnych więcej.

Uwaga: nie mówimy tu o ograniczeniu emisji o 10%, ale do 10% obecnego poziomu.
A do końca wieku zupełną ich eliminację.

To pierwszy scenariusz „Zwyciężył rozsądek”– bezpieczny, choć patrząc na obecny rozwój sytuacji mało realny. Jeśli nawet wszystkie kraje, które po konferencji klimatycznej w Kopenhadze złożyły deklaracje ograniczenia swoich emisji gazów cieplarnianych dotrzymają swoich zobowiązań, to wzrost temperatury sięgnie 4 lub nawet więcej stopni.

Dalsze scenariusze

Podobne wpisy

Więcej w Artykuly